Piotr Ciszewski: Wyborcze szaleństwo lewicy

[2015-08-10 11:30:47]

„Wiele się musi zmienić, aby wszystko pozostało po staremu”. Tę maksymę wzięła sobie do serca z okazji zbliżających się wyborów znaczna część ideowej lewicy. Nie tylko szybkim krokiem zmierza do klęski wyborczej, ale dzięki swojej strategii prowadzi również do samomarginalizacji i to w sytuacji, która powinna sprzyjać ruchom antykapitalistycznym.

RSS, Ruch Społeczny – od ściany do ściany



Największym rozczarowaniem jest chyba postawa Piotra Ikonowicza oraz kierowanego przez niego Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Najpierw brał udział w negocjacjach dotyczących utworzenia Zjednoczonej Lewicy, argumentując, że dobra byłaby koalicja utworzona pod patronatem OPZZ. Wiadomo, kierownictwo OPZZ znane jest z niezależności od SLD i zawodowych polityków pseudolewicy. Gdy okazało się, że Zjednoczona Lewica nie jest w stanie zagwarantować korzystnych warunków startu, ponieważ „jedynki” czekały na politycznych celebrytów takich jak Barbara Nowacka, oświadczył, że RSS wycofuje się z rozmów z przyczyn ideowych.

Dalsze działania Ruchu przypominają paniczną walkę, aby za wszelką cenę wystartować w wyborach. Najpierw, odrzucona przez partię Razem, próba połączenia się, a nawet wejścia do tego ugrupowania. Później całkowicie niezrozumiały sojusz z Ruchem Społecznym Sławomira Izdebskiego - efemerycznym ruchem zrzeszającym dziwaków oraz nacjonalistów, rzekomo będących przedstawicielami „buntu społecznego”. Piotr Ikonowicz uzasadniając to działanie posunął się do przeprowadzenia rozróżnienia między nie znającą życia ideową inteligencją a klasą pracującą. Klasa pracująca jakoś się jednak do Ruchu Społecznego nie garnie. Sławomir Izdebski nie jest człowiekiem biednym, podobnie jak wielu innych działaczy RS. Reprezentuje raczej drobnych i średnich przedsiębiorców oraz zamożniejszych rolników, a nie wykluczonych.

RSS do nowego sojuszu wchodzi całkowicie nieprzygotowany. Nie ma żadnej bardziej długofalowej strategii poza istnieniem. RSS nie wypracował dotąd żadnej poważnej koncepcji programowej, więc nie wiadomo, na czym miałyby polegać jego wyborcze sojusze. Piotr Ikonowicz pisze o wypełnianiu list wyborczych ludźmi pracy. W jego opinii bycie pracownikiem najemnym wystarczy za rekomendację, ideowość oraz kompetencje. Warto mu przypomnieć, że RSS złożył od początku swojego istnienia jeden projekt ustawy dotyczący ochrony praw lokatorów oraz walki z bezdomnością. Chwała mu za to, jednak nie potrafił ani dostatecznie mocno bronić go, ani rozpropagować idei dalszych zmian prawnych.

O tym, że RSS swoimi działaniami może zacząć nawet szkodzić lewicy, świadczy ostatni apel Piotra Ikonowicza. Wezwał on do utworzenia związku zawodowego osób pracujących na umowach śmieciowych, całkowicie ignorując fakt, iż tego typu organizacje już istnieją. Organizowaniem tej grupy pracowników zajmowały się dwie główne centrale związkowe, a także OZZ Inicjatywa Pracownicza, do której Piotr Ikonowicz przez jakiś czas należał. Jaki jest sens w tworzeniu „swojego” związku zawodowego, skoro można przyłączyć się do kampanii innych organizacji, mających doświadczenie? Chyba jedynie taki, aby mieć kolejną kontrolowaną przez siebie grupę do wykorzystania przy wyborach.

Bardzo to smutne, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, jak wielką pracę społeczną w kwestiach lokatorskich wykonała prowadzona przez Piotra Ikonowicza Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej. Te zdobycze są teraz w ekspresowym tempie zaprzepaszczane przez pęd ku wyborom.

Zieloni – przystawka Leszka Millera



Jeszcze gorszą strategię przyjęła Partia Zielonych. Prężenie muskułów i wystawienie kandydatury Anny Grodzkiej w wyborach prezydenckich okazało się dla niej zabójcze. Kompletny brak przygotowania oraz sił doprowadził do kompromitacji przy zbieraniu podpisów. Anna Grodzka, mająca być „nową jakością” w polityce, uciekła z partii niedługo po tej klęsce.

Strategia bratania się z Leszkiem Millerem i Januszem Palikotem oznacza marginalizację Zielonych. Ich lider Adam Ostolski jako wyborcza jedynka na liście w Elblągu ma kolosalne szanse dostania się do parlamentu. Za te „szanse” płaci całkowicie ideową wiarygodnością. W sojuszu z zawodowymi politykami oraz milionerami, którego twarzami jest hołubiona przez Gazetę Wyborczą Barbara Nowacka, Zieloni są najsłabszym podmiotem. Zostali jedynie przystawką i podczas wyborów zostaną pożarci, dostarczając ułamków procent potrzebnych do przejścia progu wyborczego dla koalicji. O propozycjach programowych „Zjednoczonej Lewicy” nie ma co wspominać. Nawet jeśli są wśród nich słuszne postulaty, to praktyka rządów SLD pokazała, ile są one warte w praktyce.

Polska Partia Pracy – powtórka z rozrywki?



Polska Partia Pracy dołączyła się niedawno do przedwyborczej rozgrywki. Ugrupowanie, znane z poprzednich wyborów, jest wyjątkowym kuriozum. Poza tym, że istnieje, niewiele wiadomo o jego programie czy nawet władzach. Przez pewien czas pojawiały się nawet wątpliwości, czy PPP w ogóle istnieje, ponieważ jej aktywność na dłuższy czas zamarła. Okazało się jednak iż coraz bliższe wybory odmroziły tę grupę. „Komitet Wyborczy PPP będzie największym lewicowym komitetem partyjnym występującym pod własnym szyldem” - oświadczył lider ugrupowania Bogusław Ziętek. Przy okazji tej deklaracji padły też hasła o „głosie protestu” i „alternatywie”. Nie wiadomo, śmiać się, czy płakać nad takimi deklaracjami ze strony środowiska, które w poprzednich wyborach wsławiło się przede wszystkim tym, że wystawiło ludzi o „znanych” nazwiskach, mających udawać głównonurtowych polityków oraz osoby, które nawet nie wiedziały, że kandydują.

Razem – nowa jakość?



Przy okazji tegorocznych wyborów objawiła się również partia Razem, czerpiąca inspirację z hiszpańskiego Podemos. Przyjęła nawet zbliżoną kolorystykę i stylistykę w swoich materiałach. Jest tylko jedno "ale" – Podemos powstało na bazie ruchów społecznych i oddolnej aktywności, Razem to z kolei inicjatywa od początku wyborcza. Próbuje przedstawiać się jako coś nowego oraz alternatywa dla zawodowych polityków. Niektóre hasła mają tradycyjne socjaldemokratyczne brzmienie, jednak to tylko garść sloganów. Razem twierdzi, że zrzesza wiele nowych osób, a także rozbudowuje swoje struktury. Przygotowania do wyborów zweryfikują te deklaracje. W przypadku nowej partii razi także jej kreowanie się na przedstawicielstwo wielkomiejskiej klasy średniej. Styl działania czy postulaty mają przemówić raczej do przysłowiowych „młodych, wykształconych z wielkich miast”. Czy poruszą klasę pracującą? Jest to wątpliwe. Razi również umiarkowanie Razem. Partia dostosowuje się do polskiej specyfiki, bojąc się wszelkich bardziej antysystemowych działań i stosując szkodliwą autocenzurę.

Poza tym ugrupowanie wpadło w samozachwyt. Wystarczyły sondaże poparcia, w których pojawiło się z jednym procentem głosów, aby w internecie zaczęto publikować tryumfalne komunikaty oraz uznano, że z nikim nie musi się jednoczyć. Tym samym włączyło się do nurtu jednoczenia ideowej lewicy poprzez jej podział.

Czas zweryfikuje też zapewnienia tego ugrupowania o nowych kadrach. Czy Razem wykształci je i przygotuje do działalności społecznej oraz poważnego zajęcia się najważniejszymi zagadnieniami?

Alternatywa



Większość lewicowych inicjatyw w Polsce nie rozbijała się wcale o brak pieniędzy czy państwowe represje. Upadały z dwóch zasadniczych powodów: braku jasnych celów oraz odpowiednich kadr. Jeśli chodzi o cele, pojawiał się zawsze mglisty „antykapitalizm”, „rewolucja”, czy w ogóle radykalne okrzyki, za którymi nie szły konkrety. Nie było programów, ani nawet pomysłów, jak te programy budować i współpracować z różnymi środowiskami społecznymi. Nawet gdy pojawiała się większa liczba osób, zostawiano je bez szkoleń, pracy ideowej czy merytorycznej. Wbrew hasłom o podmiotowości, w niektórych inicjatywach ludzi sprowadzano do statystów na demonstracjach.

Taki brak koncepcji w wypadku niespodziewanego sukcesu i dostania się przedstawicieli różnych grup lewicowych do samorządu, nie mówiąc o parlamencie, doprowadziłby do katastrofy. Ludzie ci uzyskawszy możliwość wpływu na prawo - czy nawet cały system - nie wiedzieliby, co zrobić. Jak sfinansować mieszkalnictwo czynszowe, jak zorganizować samorząd pracowniczy, jaką strategię zastosować do uspołecznienia środków produkcji? To tylko niektóre pytania, na które ideowa lewica powinna przynajmniej częściowo znać odpowiedź. Wybór bycia antysystemowcem zobowiązuje do posiadania wiedzy większej niż ta technokratycznych polityków, za których myślą lobbyści oraz doradcy i których motywacją jest doprowadzenie swojej koterii do władzy.

Obawiam się, że opamiętanie nadejdzie dopiero wraz z wynikami wyborów, a nauczka będzie zapominana wraz ze zbliżaniem się kolejnych.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku