Piotr Ciszewski: Zmarnowana szansa antyfaszystów

[2015-11-09 01:47:55]

7 listopada przez Warszawę przeszła coroczna demonstracja antyfaszystowska. Obserwując ją można było dojść do wniosku, że po raz kolejny doszło do sojuszu radykalnej symboliki z umiarkowanymi, demokratycznymi hasłami. Niestety coroczne akcje pokazują słabość ideową polskiego antyfaszyzmu, który coraz bardziej stara się przypodobać mainstreamowi i paradoksalnie coraz słabiej dociera do przeciętnych ludzi.

Ratunku stalinizm!



Obok zamaskowanych “bojówkarzy” na demonstracji niesiono między innymi flagę Unii Europejskiej. Były prezydent Warszawy, wspierający “demokrację” na Ukrainie Marcin Święcicki kroczył dumnie obok ludzi z czarno-czerwonymi flagami. Wyglądało to niczym scenka ze skeczu kabaretowego. Niestety pokazało też, że dla części antyfaszystów radykalna symbolika to tylko symbolika. Za anarchistycznymi sztandarami nie idzie refleksja, iż nie powinny one służyć za tło dla skompromitowanych polityków. Organizatorzy z Antyfaszystowskiej Warszawy zadbali jedynie o to, aby nie pojawiły się “symbole totalitarne”. Według nich flaga z sierpem i młotem jest gorsza od promowania polityka odpowiedzialnego za niszczenie innych krajów czy reprywatyzację w Warszawie. Organizatorom nie przeszkadzała również flaga Unii Europejskiej, znanej z miłości do uchodźców. Nie raziła ich symbolika Polski Walczącej. Gdyby wcześniej antyfaszyści prowadzili kampanię edukacyjną mającą odebrać ten symbol nacjonalistom i prezentować wkład lewicy w walkę podczas II Wojny Światowej, jego obecność byłaby uzasadniona. Jednak bez takich działań, przypomina licytowanie się ze skrajną prawicą na patriotyczne gesty. Pozostaje zaproponować Antyfaszystowskiej Warszawie, aby w przyszłym roku zasięgnęła przed demonstracją porady IPN-u, który wytłumaczy, jakie symbole są totalitarne.

Sojusz z “demokratami”



Gdyby nie kilka transparentów, przygotowanych przez Inicjatywę Pracowniczą i inne środowiska oraz radykalne przemówienie przedstawiciela Kolektywu Syrena, tegoroczna demonstracja nie miałaby żadnego głębszego społecznego przekazu. Po prostu “wszyscy przeciwko faszyzmowi”. Wyzyskiwacz, zawodowy polityk czy szef “demokratycznego” NGO-sa, niech wezmą się pod rękę z “radykałem” oraz przejdą przez miasto we wspólnym proteście. Wszystko w myśl zasady „No logo”, aby nie było flag organizacji. Zamiast ustalić liczbę flag, by nie robić z demonstracji partyjnego wiecu, wybrano najgorszą możliwą zasadę. Przez miasto przeszedł tłum z ogólnikowymi hasłami, bez własnej tożsamości i spójnej, antysystemowej narracji. W obecnej sytuacji politycznej może to oznaczać zmierzanie w niebezpiecznym kierunku, formowania się ponadideowej koalicji “antyfaszystowskiej”, broniącej demokracji przed rządami PiS-u. Taki kierunek to samobójstwo dla społecznego, ideowego antyfaszyzmu.

Organizatorzy demonstracji powinni to zrozumieć i zamiast rytualnie maszerować raz do roku, przez pozostałe dni angażować się w działalność społeczną – odbierać neofaszystom zaplecze. Istotne jest dotarcie do tych, którzy - zmanipulowani - chodzą na marsze 11 listopada, przekonanie ich, że neofaszyści odwracają ich uwagę od kluczowych problemów społecznych. Dlatego sprzeciw wobec wyzysku, udział w związkach zawodowych, organizacjach lokalnych jest tak ważny. Antyfaszyzm pozbawiony tej podstawy jest jedynie pustym gestem oraz wspieraniem obecnego status quo. Neoliberalne media, think-tanki czy politycy to wróg taki sam jak faszyści. Ich instytucjonalny rasizm słusznie wytknął w wystąpieniu, zdecydowanie najlepszym wygłoszonym podczas demonstracji, przedstawiciel Kolektywu Syrena.

Gdzie są ludzie?



W momencie, gdy w mainstreamowych mediach prowadzona jest kampania demonizowania ludzi innych kultur, a także szczucia na uchodźców oraz imigrantów, demonstracja antyfaszystowska była bardzo potrzebna. Mogła stać się sposobem dotarcia do społeczeństwa z przekazem informacyjnym. Tym bardziej dziwi, iż nie wykorzystano tej okazji. Marsz przeszedł bocznymi ulicami, przez miejsca, w których nie ma wielu przechodniów, tak jakby organizatorzy nie uważali kontaktu z warszawiakami za istotny. Ludzie obserwowali przemarsz z daleka, prawdopodobnie nie za bardzo wiedząc, co się dzieje. Przed samym 7 listopada nie było akcji informacyjnych, ulotkowych, działań w mediach społecznościowych i innych, skierowanych do przeciętnego Kowalskiego. To jemu, a nie ludziom co roku biorącym udział w proteście, trzeba wytłumaczyć, że uchodźcy nie są złem wcielonym. Sam marsz powinien być jedynie zwieńczeniem akcji edukacyjnych.

Demonstracja 7 listopada była pokazem głębokiej defensywy polskiego antyfaszyzmu, kreowanego przez grupę tych samych osób, które wciąż nie wyciągają wniosków z wcześniejszych klęsk. Frekwencyjnie nie wypadła źle, ale przez miasto przeszło 2 tysiące już wcześniej przekonanych ludzi. Pomysłów na dotarcie do pozostałych jak nie było, tak nie ma i niestety nie widać nawet woli, aby ich poszukać. Nie oznacza to, że od idei demonstracji należy odejść. Jedną z propozycji jest zorganizowanie w jej ramach osobnego, antykapitalistycznego bloku, którego przygotowanie byłoby poprzedzone kampanią informacyjną skierowaną do przeciętnego człowieka.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku