Janusz Dobieszewski: Drogi rewizjonistów
[2017-02-07 11:37:16]
Rzecz dotyczy sprawy względnie minionej (lata 1968-1980), ale przecież ciągle z ogromną mocą (niekiedy nawet zbyt ogromną) wpływającej na czas najbardziej aktualny. Zresztą sam autor – odpowiednio do logiki prezentowanych wydarzeń i idei – przekracza zarówno dolną, jak i w jeszcze większym stopniu górną granicę chronologiczną swego tytułowego tematu. Ujmując to najogólniej, autor dokonuje prezentacji i oceny miejsca i działania polskiej opozycji lewicowej (do pewnego momentu marksistowsko-rewizjonistycznej), zwłaszcza po roku 1968, traktowanym jako zasadnicza tu cezura (niezależnie od wspominanych odniesień do czasów wcześniejszych, szczególnie do „okolic” roku 1956). Ta prezentacja i ocena dokonywana jest przy tym w kontekście rezultatów (także najbardziej współczesnych) działania tej formacji intelektualnej i politycznej, rezultatów praktyczno-politycznych, jak i – w jeszcze większym stopniu – rezultatów związanych ze zmianami czy wręcz zwrotami w poglądach jej głównych reprezentantów. Dodajmy bowiem, że w pierwszym rzędzie chodzi autorowi o te aspekty problemu, które wiążą się z „głębszym podglebiem” empirii historycznej i politycznej – z ideami, koncepcjami teoretycznymi, zwłaszcza historiozoficznymi, z pojęciami z zakresu filozofii polityki i filozofii społecznej; rzecz dotyczy też zarazem (i to bardzo intensywnie, nawet przejmująco) sensu polskiej historii i polskiej kultury, a więc także „misji” polskiej inteligencji. Orientującym punktem wyjścia książki jest słynny List otwarty do partii Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego z 1965 roku, list napisany marksistowskim językiem i dokonujący krytycznych rozrachunków z rzeczywistością polityczną z perspektywy autentycznego socjalizmu. Rok 1968 (polityczny sens roku 1968) dezaktualizuje czy wręcz szokowo rozbija owe marksistowskie i „autentyczno-socjalistyczne” nadzieje i horyzonty krytyki społecznej, której spektakularnym wyrazem był List Kuronia i Modzelewskiego. W kręgu lewicowej opozycji, marksistowskich rewizjonistów (postrzegających swój marksizm jako adekwatny do projektu samego Marksa, a czego zafałszowanym przeciwieństwem miał być marksizm dogmatyczny i oficjalny) dokonują się już raczej nie przesunięcia, ale wręcz zwroty i zerwania, w świetle których nawet w niedawno wyznawanym marksizmie poszukuje się i wskazuje sygnały i przesunięcia, świadczące o pozbywaniu się już wówczas socjalistycznych złudzeń. Na ów zrywający syndrom składałyby się – pokazuje Siermiński – następujące elementy: rozczarowanie postawą społeczeństwa w trakcie wydarzeń marcowych 1968 roku (s. 16), rezygnacja z elementów konstruktywnych i „projektowych” w krytyce „realnego socjalizmu”, sytuowanego teraz w pozycji już nie „wypaczonego” socjalizmu czy nawet „reakcjonizmu” ale „totalitaryzmu” (s. 21-22), narastające afirmatywne odwołania do liberalnej demokracji, moralizacja i idealizacja sprzeciwu (w imię prawdy, godności), dezawuacja teorii Marksa i deprecjacja projektu komunistycznego, nawet w najbardziej miękkiej wersji „demokratycznego socjalizmu” (s. 25, 30, 55), narodowy, a nie klasowy ogląd procesów makrospołecznych (s. 31), poszukiwanie sojuszu ze środowiskami katolickim (s. 58), perspektywa odrodzenia „wspólnoty narodowej” (s. 59). W tej sytuacji – co oczywiste – nie w marksizmie, nie w autentycznych i odświeżających jego reinterpretacjach poszukiwana będzie genealogia opozycji (dotychczas lewicowej), ale w mitach i misjach polskiej inteligencji narodowej końca XIX i początku XX wieku (zupełnie nadzwyczajną rolę odegrały tu Rodowody niepokornych Bohdan Cywińskiego, z czego Siemiński szeroko i trafnie zdaje sprawę – s. 63-77) – mitach i misjach raczej elitarystycznych, postszlacheckich, protekcjonalistycznych i paternalistycznych. Pod wpływem tych zerwań, przemian i przesunięć ideowych mają miejsce w latach 70-tych – co wnikliwie odnotuje i analizuje Siermiński – zdarzenia i sytuacje dość zaskakujące, a nawet paradoksalne. Oto wobec najbardziej otwartej, zliberalizowanej postaci polskiego socjalizmu epoki Gierka (czego nie zmienia nawet fatalna końcówka jego rządów), co na przykład Andrzej Walicki wskazywał jako najdalej idący przejaw postępującej detotalitaryzacji „realnego socjalizmu”, przedstawiciele formacji opisywanej w książce wprowadzają kategorię „totalitaryzmu”; w ich tekstach dokonuje się radykalna demonizacja i moralna degradacja władzy, manicheizacja swej wobec niej opozycyjności (s. 61-62). Ten proces przeobrażeń oraz historiozoficznego uprzywilejowania i samouprzywilejowania inteligencji po-lewicowej został przerwany w sierpniu 1980 roku, i to w sposób o tyle paradoksalny i niespodziewany, że – jak pisze Siermiński – spełniający wieszczenia o rewolucji ludowej, zawarte w „marksistowsko-rewizjonistycznym” Liście Kuronia i Modzelewskiego z roku 1965 (s. 78). Jednak w ostatecznym rachunku i tutaj stopniowo, zwłaszcza po stanie wojennym, na plan pierwszy zaczął wysuwać się nurt elitarystyczny, zespalający się przy tym w końcu z ekonomicznym liberalizmem. Na powyżej zrekonstruowanym w skrócie rusztowaniu oparł Siemiński prezentację w następnych partiach książki poglądów czterech najważniejszych, najwybitniejszych przedstawicieli opozycji lewicowej, przeobrażającej się następnie – w różnym rytmie, z różną konsekwencją i radykalnością – w opozycję antytotalitarną i liberalną. Chodzi o Leszka Kołakowskiego, Jacka Kuronia, Adama Michnika oraz (zachowującego wyraźnie odrębną pozycję, zwłaszcza wobec kwalifikacji liberalnej) Karola Modzelewskiego. Poglądy i projekty ideowe tych osób zaprezentowane zostały w dynamicznym rozwoju, począwszy od wspólnego im marksistowskiego czy lewicowego punktu wyjścia po różne kształty zdystansowania się odeń, ale i rozrachunków wobec zarówno lewicowych początków, jak i – przynajmniej niekiedy – wobec dojrzałych liberalizmów, demokratyzmów, patriotyzmów. Te rozrachunki – świetnie pokazuje Siermiński – nie obywają się bez kosztów: w przypadku Kołakowskiego był to wyraźnie uproszczony, tendencyjny (w imię radykalnej, totalnej dyskredytacji) obraz marksizmu (s. 88-89), i to zarówno jako teorii, jak i jako bezpośrednio uwikłanej w praktykę ideologii politycznej, a także daleko idąca niechęć do jakichkolwiek krytyk polskiego kapitalizmu (czemu w dodatku towarzyszy bezkrytyczny, hagiograficzny stosunek do teoretycznej spuścizny Kołakowskiego wśród polskich intelektualistów); w przypadku Kuronia to zaskakujące obawy wobec społecznego „wybuchu”, który może stać się niszczycielską eksplozją (s. 174-175) i wobec którego alternatywą jest porozumienie z władzą (z innego punktu widzenia – co odnotujmy – godne uznania jako odchodzące od antytotalitarystycznego radykalizmu opozycji) i wspieranie nurtu reformatorskiego w partii rządzącej (s. 179-180), a także „rozrachunkowe” wobec siebie i swego udziału w dwóch rządach dostrzeganie sprzeczności nowoczesnego kapitalizmu (s. 209); w przypadku wreszcie Michnika (bo Modzelewskiego omawiana tu kwestia nie dotyczy) to bezwzględne, bezkrytyczne, a i naiwne w ostatecznych (czyli zupełnie dzisiejszych) rezultatach oddanie się sprawie narodowej jako niemożliwej do oddzielenia od katolicyzmu i Kościoła katolickiego, to uczciwość i szczerość w utożsamianiu się z ideami, osuwająca się niekiedy w egzaltację, perswazyjność i fundamentalizm, i zbyt łatwo szermująca na przykład łatką sowietyzmu i sowietyzacji (znamienna jest tu różnica między Michnika namiętnymi wezwaniami do prawdy, prawdy i tylko prawdy, a Sołżynicynowskim – przywołanym zresztą przez Siermińskiego – „żyj bez kłamstwa”, s. 251-252). W wymiarze ogólniejszym powiedziałbym, że Siermińskiego analizy poglądów i dynamiki poglądów bohaterów książki są wnikliwe, często subtelne, starające się uchwycić głębokie podłoże, inspiracje i intencje ich koncepcji myślowych oraz ich strategii i taktyki politycznej, którym to strategiom i taktykom zawsze towarzyszyła próba teoretycznego, ideowego ich ugruntowania i objaśnienia. Autor pokazuje niekonsekwencje, dylematy, niekiedy wręcz tragizm, towarzyszące działaniom i poglądom zwłaszcza Kuronia i Michnika, ale przecież także Kołakowskiego, a i najbardziej konsekwentnego i wiernego swym wczesnym wyborom Modzelewskiego. Możemy niejako naocznie przekonywać się o ryzyku, zwrotach, zaskakujących konsekwencjach, towarzyszących bliskiemu zetknięciu się idei z żywą, dynamiczną tkanką rzeczywistości społecznej. Poza tym praca dowodzi niemal całkowitej podmiotowości procesów historycznych, aktywistycznego ich wymiaru, wobec którego ustalanie prawideł i reguł jest jedynie wtórnym i szarym refleksem w stosunku do żywych, otwartych, zaskakujących wydarzeń, zarazem przecież podatnych na rozumiejące, „hermeneutyczne” ich przenikanie i objaśnianie. Książka Siermińskiego kończy się raczej pesymistycznie. Na pytanie o to, czy przedstawiona w niej formacja intelektualno-polityczna „pozostawiła po sobie cokolwiek, co współcześnie mogłoby inspirować młodą polską lewicę” (s. 294-295), autor odpowiada przecząco. A odpowiedź nie może być inna za sprawą – jak to autor ujmuje – i klerykalizacji życia publicznego, i nachalnego nacjonalizmu, i anatemy rzucanej na myśl krytyczną (w tym na marksizm), i nade wszystko za sprawą radykalnej elitaryzacji życia społeczno-politycznego w Polsce. Wszystkie zaś te zjawiska są albo strukturalnymi rezultatami, albo co najemnej „«okruchami» ewolucji polskiej lewicy opozycyjnej po Marcu ‘68” (s. 295). Ów pesymizm wniosków o tyle – moglibyśmy powiedzieć – nie jest rozpaczliwy, że znajduje ograniczenie w jakości pracy intelektualnej przeprowadzonej w omówionej właśnie książce. Nie sposób na zakończenie nie odnotować jeszcze jednej rzeczy: znakomitego, idącego w poprzek najróżniejszych polskich stereotypów, świetnie dopełniającego rezultaty badań i poszukiwań Siermińskiego – zarówno w aspekcie historycznym, jak i w wymiarze teoretycznym – Posłowia Zbigniewa Marcina Kowalewskiego. Takie posłowie mogło towarzyszyć tylko świetnemu tekstowi zasadniczemu. Michał Siermiński, Dekada przełomu. Polska lewica opozycyjna 1968-1980, Instytut Wydawniczy "Książka i Prawa", Warszawa 2016, ss. 362. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?