Przemysław Wielgosz: Konsens antykomunistyczny

[2017-12-19 15:01:15]

Dlaczego w Polsce trudno skutecznie bronić demokracji, a język wolności i równości nie rozbrzmiewa równie głośno i agresywnie jak jego przeciwieństwo? Być może dzieje się to na mocy niepisanego konsensu antykomunistycznego, który sprawił, że to skrajna prawica nadaje ton debacie w naszym kraju. Nawet na demonstracjach przeciw zamachowi antykomunistycznego PiS na sądownictwo słychać o socjalistycznej dyktaturze (Balcerowicz) i konieczności dokończenia prywatyzacji (Celiński). Dziś antykomunizm jako fundament ideologiczny polskiej polityki, łączy obóz władzy i jego krytyków zapewniając sukcesy pierwszemu i decydując o porażkach drugich.

Nawet zepsuty zegar dwa razy na dobę wskazuje dobry czas. Adam Michnik zauważył kiedyś przytomnie, że w polskiej opozycji lat 70. i 80. byli tacy, którzy walczyli przeciw komunizmowi, bo byli za demokracją i tacy co byli za demokracją, bo byli przeciw komunizmowi. Od ćwierć wieku ci drudzy zdominowali nasze życie publiczne. Pod rządami PiS porzucają demokratyczny gorset jako krępujący ich prawdziwą naturę. To, że antykomunizm kwitnie 25 lat po agonii PRL musi brzmieć paradoksalnie, ale w istocie nie zaskakuje. Im dalej od upadku systemu, który na ideały komunizmu się powoływał, tym bardziej antykomunizm zatruwa umysły. Syndrom antykomunizmu bez komunistów odpowiada fenomenowi antysemityzmu bez Żydów. Podobieństwo to nie jest przypadkowe bo w obydwu przypadkach nie chodzi o walkę z realnym przeciwnikiem, ale o praktykę fantazmatyczną. Antysemityzm i antykomunizm sprowadzają się bowiem do zarządzania strachem i frustracjami przez kanalizowanie ich w nienawiść do wroga, wykreowanego na radykalnie „innego". Najdoskonalszym imieniem tego „innego", łączącym zgrabnie dwa człony jego wyimaginowanej tożsamości, było ukształtowane w dwudziestoleciu międzywojennym pojecie żydokomuny. Dziś rolę Żydów w tej konstrukcji zajmują muzułmanie, a samą żydokomunę zastępuje islamolewactwo. Treść i funkcja polityczna wszakże pozostają te same.

Warto przy tym zauważyć istotne różnice między antysemityzmem a antykomunizmem. To nie antysemityzm, ale antykomunizm leży u podłoża wszelkich faszyzmów, jest ich nieodrodnym ojcem. Zarówno historycznie, jak i logicznie. Nienawiść antykomunistyczna poprzedziła powstanie pierwszego reżimu komunistycznego. Prawica mieszczańska była konsekwentnie antykomunistyczna, formowała się jako taka, na długo zanim odkryła uroki antysemityzmu. Antykomunistyczne wizje spisków i inspirowane przez nie pogromy narodziły się jeszcze w XVIII wieku, w okresie Rewolucji Francuskiej – podczas terroru mieszczańskich jakobinów i kontrrewolucyjnego przewrotu termidoriańskiego ich ofiarą padli radykalni zwolennicy równości politycznej i ekonomicznej, nie dającej się pogodzić z logiką formującego się społeczeństwa burżuazyjnego.

Co istotne, antykomunizm nie potrzebuje zbrodni komunizmu i wcale nie protestuje przeciw jego wypaczeniom. To nie państwowy terror, tajna policja, inwigilacja, prześladowania, tortury czy cenzura odstręczają antykomunistów. W istocie przecież składają się one na ich własny program polityczny. Ich wrogiem numer jeden jest natomiast emancypacyjna obietnica komunizmu, jego potencjał utopijny, radykalny krytycyzm społeczny, słowem, to wszystko co w projekcie komunistycznym najlepsze. Nienawiść do demokracji, praw kobiet, równości ekonomicznej, uznania praw mniejszości, internacjonalizmu, wielokulturowości, podmiotowości politycznej podporządkowanych, stanowi kwintesencję postawy antykomunistycznej. I taki właśnie antykomunizm królował w Polsce po roku 1989. To na konsensie antykomunistycznym zbudowano „polską demokrację", która w związku z tym od początku była zdeformowana, skrzywiona w prawo, przesiąknięta nacjonalizmem, a z drugiej strony pozbawiona swego emancypacyjnego, ludowego kręgosłupa i społecznej treści. W gruncie rzeczy demokracją była tylko formalnie.

Konieczność odcinania się od komunizmu (nie historycznego, ale właśnie tego utopijnego) bardzo skutecznie spacyfikowała lewicę i zmusiła ją do szukania legitymizacji w oczach politycznych przeciwników. Dziś to samo dzieje się z liberałami, piętnowanymi mianem „komuny", którzy ustami Grzegorza Schetyny starają się przejąć ksenofobiczny język PiS, by zasłużyć na miano wiarygodnej opozycji. Logika oskarżeń o komunizm jest jednak nieczuła na podobne wysiłki. Im bardziej starasz się dowieść swego antykomunizmu, tym bardziej dowodzisz, że coś jest na rzeczy. W ramach konsensu antykomunistycznego nie mieszczą się żadne postępowe idee. Zwykła otwartość, krytycyzm, nonkonformizm i antyautorytaryzm tracą swe prawa obywatelskie. Stanowi on doskonałą maszynę ich wykluczania, delegitymizacji i ostatecznie kryminalizacji.

Dlatego nie ma lewicowego antykomunizmu, a antykomunistyczni liberałowie zawsze wylądują w sąsiedztwie skrajnej prawicy. By się o tym przekonać wystarczy spojrzeć na ewolucję person pokroju ministra Jarosława Gowina lub Leszka Balcerowicza. Antykomunizm ma konkretną barwę – zawsze jest brunatny. Intencje polityczne antykomunizmu dobrze widać w uporczywym stawianiu znaku równości między komunizmem a faszyzmem. Ten pozbawiony jakiegokolwiek uzasadnienia historycznego zabieg ma tylko jedną funkcję. Jest nią rehabilitacja faszyzmu. Porównanie komunizmu do faszyzmu dyskredytuje ten pierwszy, podczas gdy porównanie faszyzmu do komunizmu rehabilituje go. Stąd już krok do normalizacji faszyzmu w imię narodowego konsensu antykomunistycznego. W Polsce dokonała się ona za pierwszych rządów PiS, gdy Roman Dmowski dostał pomnik w Warszawie i miejsce wśród bohaterów niepodległości. Dziś proces ten dopełniają pomysły delegalizacji muzealnej Komunistycznej Partii Polski, przy jednoczesnym pobłażaniu faszystowskim pałkarzom z ONR i MW.

Zerwanie z antykomunizmem jest co najmniej tak samo ważne dla uwolnienia wyobraźni politycznej w Polsce jak pokonanie antysemityzmu. Dopóki nad polską sceną polityczną unosić się będzie konsens antykomunistyczny, dopóty prawica cieszyć się będzie strukturalną przewagą, bo wszelki spór polityczny toczyć się będzie na jej polu, w jej języku i wedle reguł przez nią narzuconych.

Przemysław Wielgosz



Tekst pochodzi z miesięcznika Le Monde Diplomatique - edycja polska

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku