Radosław S. Czarnecki: Polskie liberalizmaty
[2019-12-15 19:48:59]
Najdoskonalszy stan ludzkiej natury to ten w którym nikt nie jest biedny, nikt nie pragnie być bogatszy, nikt nie ma powodu by bać się, że zostanie odepchnięty przez tych co prą do przodu. John Stuart Mill Wolność można - jako kategorię filozoficzną, kulturową, jurydyczną, społeczną, ekonomiczną itd. - traktować na dwa sposoby: negatywny wymiar tej definicji obraca się wokół braku ograniczeń, pozytywny – to spojrzenie na ów problem z pozycji tego, który robi co chce. To zagadnienie dotyczące głównie świadomości czyli możliwości wyboru. W tym wypadku wolność – w połączeniu z doświadczeniami ogólnoludzkiej cywilizacji – owocuje nie tym co się robi, lecz sposobem tego jak się robi i czego nie wypada robić (z racji społecznych uwarunkowań naszego gatunku, solidarności, empatii, szacunku dla godności INNEGO, kultury osobistej etc). Immanuel Kant uważał, iż czyn jest wolny wtedy, gdy „świadomość wypowiada się przeciwko pragnieniom zmysłowym, a za racjonalną zasadą”. A ta jest wolna od emocji, afektów, uprzedzeń czy fobii. Tym samym nadaje wolności najwyższą doniosłość racjonalności, odcedzając ją od pozarozumowych i pozaempirycznych wpływów. Dla mnie jako racjonalisty i jednocześnie człowieka lewicy (w wersji socjalistycznej) jest to perspektywa najważniejsza w całym rozwoju oświeceniowej tradycji racjonalności, wolności, solidarności, braterstwa, równości itd. Człowiek jest tym bardziej wolny im bardziej się samorealizuje, kiedy uczestniczy w biegu wydarzeń swojego czasu, kiedy określa siebie oficjalnie wobec władzy, ludzi z otoczenia, społeczeństwa, ludzkości. Także wobec modnych trendów i powszechnego myślenia, często stanowiącego właśnie z tytułu owej masowości źródło dla rozwiązań autorytarno-niewolących (nawet z wolnością na ustach). Społeczny wymiar wolności to z kolei zagadnienie związane z dobrobytem, a przede wszystkim z poczuciem wartości i jakości przeżywanego życia czyli człowieka postrzeganego w wymiarze wspólnotowym. Chodzi o jak najszerszy dostęp do dóbr współczesnej cywilizacji i kultury, ale nie na zasadzie jałmużny, biernej konsumpcji, pasywnego „brania i używania” (nie widząc nic poza koniuszkiem swego nosa, wygórowanego ego, wybujałej nadmiernie wyobraźni). No i o zbiorową świadomość tego dostępu. Jak mówi IV artykuł Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela (1789) Wolność polega na możności czynienia wszystkiego, co nie szkodzi drugiemu, czyli własnym postępowaniem prowadzić do minimalizacji ewentualnych krzywd, nie nieść swoim działaniem przykrości, bólu, cierpienia INNEGO. Nie mnożyć po prostu szkód. Z wolnością i jej używaniem w wymiarach tak indywidualnym jak i zbiorowym koreluje pojęcie imaginarium. To przestrzeń ludzkich wyobrażeń o rzeczywistości, historii, ideach, pojęciach, symbolice itd. To figury zbiorowo przeżywanych dramatów wpisujących się w każde doświadczenie. A tym samym wpływające na aktualne decyzje i spojrzenie – tak w wymiarze jednostkowym, jak i zbiorowym. Historie tworzące imaginarium egzemplifikują się w słowach, podaniach, legendach, mitach, narracji medialnej, w całej symbolicznej palecie informacji przekazywanych przez rodziny, kulturę masową, literaturę, sztukę, edukację, Internet. To jest właśnie owo symboliczne uniwersum na którym (i dzięki któremu) odgrywają się współczesne przedstawienia. Przedstawienia będące często rzeczywistością (choć do końca nią nie są). Często są one nieuświadomione, poza naszą racjonalnością i pragmatyzmem życiowym. Imaginarium rządzą więc emocje, marzenia (te nie zrealizowane), kaprysy, rojenia, niespełnione intencje. Pobudza je zawsze etyczna strona osobowości – bo musimy być „po jasnej stronie mocy” – karmiąca się nie dość ostatecznie wypełnioną treścią owych zamierzeń (realnych i sennych) przez nas oczekiwaną. Czyli tzw. fantazmaty. Wpływy konstrukcji fantazmatycznych można odnaleźć zarówno w świadomym działaniu jak i w mowie, wspomnianych marzeniach, w smakach, meandrach linii życia tak jednostkowego, jak i w zbiorowym losie. Fantazmat rządzi w sposób uniwersalny. Wszystko jest mu w sposób skryty poddane, ale poza tym światem nie istnieje (Andrzej Leder). W obiegowym języku polskim takie terminy jak „Żyd”, „ruski”, „komunista”, „lewak” w publicznej narracji uruchamiają od razu fale fantazmatycznych scenariuszy i figur, niosąc sobą pejoratywne umocowanie w świadomości. Od razu przekazują negatywne konotacje – i to nie wobec ogólnych pojęć związanych z owymi terminami, ale w stosunku do osób, które są w takim wypadku stygmatyzowane, które w taki sposób naznaczamy, piętnujemy, które tak klasyfikujemy. Czym byłby więc użyty w tytule termin mego autorstwa tzw. liberalizmaty? To klon, to pochodna znaczenia liberalizm, ale niosący sobą konotacje wspomnianego fantazmatu. Czyli rzeczywistości wyśnionej, idealnej, platońsko-teistycznej proweniencji. Bo czyż istnieje poza naszą jaźnią takie uniwersalne pojęcie jak wolność i czy zostało ono w jakiejkolwiek w takiej właśnie formie urzeczywistnione w świecie doczesnym? Czy można je rozpatrywać dogmatycznie i apriorycznie przy jednoczesnym uznawaniu absolutnej jednostkowości naszego bytu i wszystkiego co z nim się wiąże? Bo działają tu subiektywne pragnienia, myślenie życzeniowe, pospolite wańkowiczowskie „chciejstwo”. Tą myśl oddają najlepiej słowa utworu pt. „Jak Bolek i Lolek” zespołu Hurt: Chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy Chciałbym być zawsze pełen wiary i nadziei Tak jak Bolek i Lolek Tytus, Romek i Atomek Dzieci z Bullerbyn Tomek na tropach Yeti Jak król Maciuś pierwszy Asterix i Obelix Jak załoga G McGywer i Pippi Pozostając w kantowskiej konwencji pojmowania wolności trzeba stwierdzić, że jest ona w naszym kraju - jako podstawowy liberalizmat - zaśmiecona, zdeprawowana, ograbiona ze swych znamion społeczności, wspólnotowości, zbiorowości tymi subiektywnymi afektami, pobożnymi życzeniami i ponoć dobrymi chęciami. Jak każde tego typu pojęcie, tak i wolność jest (i musi być) interpretowane w zależności od czasu, miejsca i historycznych stosunków panujących w różnych miejscach. A że te stosunki są różne, doświadczenia ludzkie też takimi są to i pojmowanie wolności musi być też różnym przez różne osoby i różne kultury. Nawoływanie do jakiejś jednej wersji wolności, jaka miałaby zapanować na całym świecie i obowiązywać wszystkich bez wyjątku (bez względu na doświadczenia kulturowe i historyczne poszczególnych zbiorowości) oraz obstawanie przy tej wizji w sposób doktrynersko-dogmatyczny jest właśnie przykładem liberalizmatu. Takie stanowisko nie uwzględnia tego, co zwiemy konwergencją (bądź dyfuzją) idei, wartości, doświadczeń, a co ma „od zawsze” miejsce w historii naszego gatunku i dotyczy to wszystkich pojęć, sądów, tez czy doktryn. No i jeszcze czas – ten najważniejszy z wymiarów naszego bytu (wymiar czwarty) – wpływający z racji empirycznych na wszystko co nas otacza. Bo dogmat, bezruch, nie istnieją tym bardziej jeśli dotyczyć to ma takiego pojęcia jak wolność. Dzisiejsza elita oraz medialny mainstream nie chcą oświecać ani tłumaczyć maluczkim humanistycznych, bratersko-równościowo-wolnościowych czyli oświeceniowych wartości i kanonów. Nie uważają bowiem ludu za obywateli. Chcą jedynie, aby ów lud konsumował i przestał wybrzydzać. To z jednej strony haniebny paternalizm (będący najgorszą niewolą jaką człowiek zadaje drugiemu człowiekowi), a z drugiej - nałożenie kulturze wędzidła „obsługi wolności” w kontekście wyborów konsumpcyjnych, które „stają się czymś nieuchronnym, obowiązkowym, nakazem i wymogiem” (Zygmunt Bauman). Charakter społeczeństwa konsumentów – jak najszerzej pojętego – a nie zbiorowości obywateli, wymusza na kulturze ofertowość zamiast normatywności, uwodzicielskość, a nie regulacje i katalogi, przypadkowość i przygodność, a nie stabilizację i przewidywalność. Konsument dostaje – w ramach zadekretowanej wolności – ofertę, po uprzedniej stymulacji przez reklamę, potrzeb, pragnień, zachcianek i kaprysów. To właśnie lud otrzymuje zamiast poważnego dyskursu nad obowiązkiem, przymusem, odpowiedzialnością za wspólnotę i miejsce jednostki w tej zbiorowości. Eskapizm elit i mainstreamu - czyli ucieczka od spraw związanych z życiem społecznym - to typowy przykład liberalizmatu, będącego efektem myślenia, iż …czegoś takie jak społeczeństwo nie ma. Istnieją tylko wolne i przedsiębiorcze jednostki (Margaret Thatcher). Poruszono tylko i wyłącznie jeden z elementów problemu stanowiącego esencję polskich liberalizmatów. Element, który budzi chyba najwięcej kontrowersji. Bo to na tej płaszczyźnie toczą się podstawowe spory: lewica – prawica, progresiści – konserwatyści, ewolucjoniści – tradycjonaliści. Ale stawiając ów problem w takim właśnie sposób przyświecał mi cały czas dylemat: czy nasz świat, nasz ludzki byt, nasze szczęście i zadowolenie zamykać się mają tylko w słowie JA? I co z tym się bezpośrednio wiąże, jakie sytuacje generuje i jak wpływa na świadomość człowieka. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?