Mogłoby to dziwić, przecież żyjemy w najbardziej antykomunistycznym kraju w Europie, a wystawiamy sztuki komunistycznego (portal Lubimyczytać pisze wprost) dramaturga. Sam Brecht nigdy nie ukrywał inspiracji marksizmem. Nic dziwnego, że jedno z jego ważniejszych dzieł, Matka Courage, była lekturą szkolną, oczywiście w czasach PRL-u.
Sam nie pamiętam, czy mój pierwszy kontakt z Brechtem był przez obowiązkową lekturę, czy dzięki The Doors. Alabama song (whiskey bar) Jim Morrison zaczerpnął z musicalu (songspiele) Rozkwit i upadek miasta Mahagonny. Może dlatego The Doors trafili na długą (bardzo) listę wykonawców muzyki niezalecanej przez Kościół Katolicki. Oczywiście, własna twórczość Doorsów też mogła się do tego przyczynić.
Warto przy tym dodać, że znaczący udział, a niektórzy twierdzą, że nawet dominujący, przy tworzeniu Opery za trzy grosze, a także wspomnianej Matki Courage, miała Margarete Steffin, kochanka, partnerka, a także redaktorka tekstów Brechta. Jak twierdzi Gazeta Wyborcza i Wikipedia, „na podstawie listów i innych materiałów można z pewnością stwierdzić, że w przypadku Opery za trzy grosze odgrywała decydującą rolę i nanosiła znaczące poprawki i zmiany stylistyczne. Wspólnie pracowali m.in. nad Życiem Galileusza czy Matką Courage i jej dziećmi, przy czym to ona prawdopodobnie miała większy udział w ich powstaniu, o czym świadczy jej charakter pisma rękopisów, a także oparcie tych dzieł na francuskich tekstach źródłowych.”
Nomen omen tekst z Gazety Wyborczej, mimo podania innych źródeł, wygląda prawie dokładnie jak notka w Wikipedii. No chyba, że było odwrotnie, co mogą sugerować daty edycji w opisie notki w (polskiej) Wikipedii i autorka tekstu jest również autorką notki. To by jednak znaczyło, że Wyborcza drukuje Wikipedię. Ciekawe, że wikipedialna notka o Brechcie nie wspomina jednego z ciekawszych jego dzieł (do spółki z Weillem i może, jak to u Brechta bywa, z kimś innym) – Rozkwit i upadek miasta Mahagonny. Z kolei ten musical (songspiele) ma swoją osobną notkę w polskiej wiki. Można spokojnie stwierdzić, że polska Wikipedia dorównuje już wiarygodnością polskim mediom i vice versa.
Nie sposób jednak przy tym wszystkim nie napisać paru słów o spektaklu Brechta w Starym Teatrze w Krakowie w reżyserii Ersana Mondtaga. To bardzo rzetelna sztuka. I przedstawienie. Ubogacenie o nagie, nieme postaci ofiar przemocy, a nawet wojny, nie wpływa na odbiór sztuki tak samo jak wzbogacenie scenografii o literę Z. Brecht broni się sam, bronią go aktorzy, grą i śpiewem. Mnie szczególnie do gustu przypadł Krzysztof Zawadzki grający Jonatana Peachuma, może dlatego, że lubię naprawdę czarne charaktery. Mackie Majcher Przemysława Przestrzelskiego okazuje się być tak naprawdę zabawką w rękach pań: Celii Peachum (Anna Radwan), Polly Peachum (Magda Grąziowska), Jenny (Dorota Segda) i Lucy (Paulina Kondrak). Mimo że stara się grać łotrzyka i donżuana, jak pan Brecht przykazał.
I sam Brecht, bo przecież on (chyba że jednak Steffin) napisał(a?) frazę: czymże jest (za przestępstwo) napad na bank wobec założenia banku. No i trzeba pamiętać, że nie byłoby (w Polsce) Brechta bez jego tłumaczy: Bruno Winawera i Barbary Witek-Swinarskiej. I piszącego songi i wiersze Brechta po polsku, Władysława Broniewskiego. Jeśli więc nie wyczerpaliście funduszy na kulturę w tym roku, to wydajcie je na Operę Brechta. Nawet jeśli kosztuje dużo więcej niż trzy grosze.
Tekst pochodzi z blogu autora https://aristoskr.wordpress.com/
fot. https://socialism.com/