"Młodzi" aparatczycy

[2003-02-24 23:30:33]

Zakończył się właśnie kongres zjednoczeniowy młodzieżówek SLD. Utworzona została Federacja Młodych Socjaldemokratów, która będzie, jeśli rzeczywiście dojdzie do połączenia Sojuszu Młodej Lewicy i Stowarzyszenia Młodej Lewicy Demokratycznej, największą młodzieżówką w Polsce, zrzeszającą kilkanaście tysięcy członków. Jest to dobra okazja do tego, aby zastanowić się nad działalnością młodych polityków, zwłaszcza tych uważających się za lewicowych.

Sytuacja niestety nie jest najlepsza. Okazuje się że Polsce wiele brakuje na przykład do Europy Zachodniej, gdzie młodzieżówki partyjne przynajmniej wyznają jakieś ideologie. U nas od dłuższego czasu dominuje ideologia noszenia teczek za swoimi posłami. Młodzi ludzie trafiający do partii politycznych, jeśli mają jakieś pomysły i chcą działać, szybko dowiadują się gdzie jest ich miejsce. Mogą być posłuszni swoim szefom i zyskać dzięki temu na przykład dostęp do mediów, albo, jak się nie podoba odejść. W świecie „młodej” polityki prawie nie ma miejsca na bunt. Nieliczni szczęśliwcy mogą przejść drogę od darmowego roznosiciela ulotek do jak najbardziej płatnego (z naszych podatków) nosiciela poselskiej teczki Cieszą wprawdzie pewne przebłyski lewicowości wśród młodych działaczy SLD czy działania Federacji Młodych Unii Pracy, ale w pierwszym przypadku są to przypadki nieliczne i odosobnione, w drugim natomiast w pełni ignorowane przez zadufane w sobie kierownictwo UP, zwłaszcza że większość członków FMUP nie należy nawet do partii. Stosunek do młodych w polityce obrazuje między innymi zachowanie profesora Nałęcza, starającego się „upupiać” działaczy młodzieżówki, mówiąc o nich jako o „naszych młodych przyjaciołach”. Kwestia wyjęta jakby z podręcznika do podstawówki, w ustach polityka, miała służyć ucięciu wszelkiej debaty na zasadzie „z tymi gnojami nawet rozmawiać nie będę”. SLD jest jeszcze bardziej bezpośrednie, ponieważ jego działacze otwarcie ingerują w sprawy młodzieżówek, na przykład poprzez proponowanie swoich ludzi do zarządów.

Takie działania mają służyć tworzeniu młodych konformistów, których jedynym marzeniem jest posada w sejmie lub samorządzie. Pół biedy jeśli zajęcie przez nich stanowiska miałoby czemuś służyć, na przykład reprezentowaniu interesów młodzieży. Służy natomiast jedynie nabijaniu własnego portfela. Pomimo że w Sejmie jest kilku młodych, podobno lewicowych, posłów i posłanek, nie czuję się jakoś przez nich reprezentowany. Ludzie ci to jakby przedstawiciele innego świata, politycznych salonów i krawatów, kosztujących tyle co pensja przeciętnego młodego człowieka. Nawet nawiązanie z nimi szczerej rozmowy jest bardzo trudne. We wszystkim widzą interes, a ktoś działający w imię jakiejś idei jest dla nich wariatem, lub musi mieć w tym jakiś ukryty cel. Jeśli usłyszą na przykład o konieczności zmiany systemu gospodarczego, reagują jakby rozmówca opowiadał im o kosmitach, bo „przecież nie ma innej alternatywy jak kapitalizm, należy go tylko troszkę poprawić”. W słowniku mają wyrażenia typu: „należy to dogłębnie przemyśleć”, „trzeba unikać radykalizmu” czy „potrzebne jest kompleksowe spojrzenie na problem” i podobny bełkot. Zwykle nie mają nawet czasu aby zająć się problemami społeczeństwa. Ktoś zarabiający mniej od nich nie jest nawet równorzędnym partnerem, chyba że akurat zbliżają się wybory i zabiegają o jego głos. Krążą pomiędzy zebraniami, na których ustalają kto weźmie jaki stołek i jak przypodobać się starszym kolegom w partii. O ile takie zachowania byłyby zrozumiałe w przypadku konserwatystów czy liberałów, to w przypadku lewicy są one całkowicie sprzeczne z podstawowymi jej zasadami. Lewica opiera się przecież na aktywności społecznej, reprezentowaniu najbiedniejszych i dążeniu do sprawiedliwości. Lewica to bunt przeciwko zastałemu systemowi i rządom elit, oddzielających się murem od społeczeństwa. Wydaje się jednak że młodzi „lewicowcy” w ogromnej większości wzorują się na czasach PRLu i przejmują model działania z poprzedniej epoki, gdy trzeba było podlizywać się jakiemuś aparatczykowi PZPR, aby awansować. Zamiast własną pracą oraz działalnością wolą wszystko osiągać układami. Jest to łatwiejsze, tyle że osoby takie bynajmniej nie zasługują na nasz szacunek. Wręcz przeciwnie w środowisku młodzieży są pogardzane, jako karierowicze. Nie ujrzy się ich na demonstracji, czy podczas strajku, z pracownikami, a taka przecież powinna być rola młodej lewicy. Powinna się ona buntować przeciwko obecnemu porządkowi. Nie jest to jednak możliwe, gdy jej liderzy są z niego zadowoleni i sami pacyfikują zbyt radykalne nastroje w szeregach organizacji.

Taki stan jest bardzo wygodny dla polityków „lewicowych” partii. Wiedzą, że stanowiska są bezpieczne i że mają godnych następców, którzy będą robili to samo co oni i którym nie w głowie jakieś bezsensowne ideologie. Przyzwyczajają swoich młodych protegowanych do wygodnego życia, gabinetów i samochodów. Udowadniają że nawet gdy młody działacz nie uzyska poparcia wyborców (niewdzięczna młodzież zwykle olewa wybory zamiast popierać „swoich”) dostanie na pocieszenie jakąś posadkę. Uczą ich jak wypowiadać się, aby być umiarkowanym i dobrze wychowanym, a przy okazji nie powiedzieć słowa prawdy. Niepokornych starają się odsuwać na dalszy plan i marginalizować, na zasadzie „patrzcie, wasi koledzy i koleżanki byli grzeczni i dostali prezent, wam zachciało się mieć własne zdanie to my wam pokażemy”. Podobną politykę prowadzą zresztą wszystkie polskie partie polityczne wobec swoich działaczy lokalnych. Nie ma tu mowy o żadnej demokracji. Kierownictwa zawsze są wszechwiedzące.

Młodzi ludzie, interesujący się lewicą, czy ruchem antyglobalizacyjnym w większości obchodzą szerokim łukiem młodzieżówki partyjne. Wyjątkiem jest tu FMUP, której członkowie w większości dystansują się od partii, ta jednak psuje obraz organizacji młodzieżowej, poprzez postępującą wasalizację wobec SLD. Dla młodzieży lewicowej partie to skostniałe twory, które nie umieją nic ponad organizowanie nudnych zebrań. Wizja taka jest zresztą zgodna z rzeczywistością. Do ugrupowań politycznych trafiają przede wszystkim bezideowcy. Namiastką idei mają tu być jedynie wspólne młodzieżowe kampanie „ponad podziałami” na rzecz Unii Europejskiej, tyleż efektowne co bezsensowne. Już na pierwszy rzut oka sprawiają wrażenie porozumień przyszłych eurobiurokratów, których nie obchodzi jaka będzie Unia Europejska, ponieważ i tak znajdą się w niej stanowiska. Większość podpisujących się pod wspólnymi apelami młodych polityków nie ma nawet pojęcia o różnych koncepcjach działania wspólnoty, czy skutkach integracji z nią Polski. Mają za to baloniki, kolorowe bilboardy i usta pełne frazesów o „wspólnej europie”, „wielkiej szansie dla młodzieży” itp.

Podobnie jest zresztą nie tylko w sprawie UE, ale również w innych kwestiach, w których trzeba mieć własne zdanie i przedstawić jakąś koncepcję działania.

Nie dziwi w związku z tym zażenowanie, towarzyszące „występom młodych SLDowców z SMLD na wyjazdach międzynarodowych, śpiewających „Hej sokoły” jako polską pieśń rewolucyjną, czy nie wiedzących kim był Che Guevara – jedna z działaczek SLD widząc flagę z Che spytała się mnie „czy ten Turek naprawdę dla was tyle znaczy?

Na usprawiedliwienie młodych działaczy SLD trzeba przyznać, że młodzi z Samoobrony, PiS, PO czy SKL są dokładnie tacy sami. Nie wiem zresztą czy jest to usprawiedliwienie czy powód do załamania rąk. Choćby po młodzieżówce Samoobrony można by się spodziewać pewnych elementów radykalizmu i sprzeciwu wobec istnienia młodych aparatczyków. Okazuje się jednak że jest tu jeszcze gorzej i jej działacze są jeszcze większymi konformistami, w dodatku robiącymi kariery na zasadzie układów rodzinnych.

Nasuwa się jedno stwierdzenie: aby młodzi zaczęli być aktywni i angażować się w politykę, należy przewrócić stary układ. Może się to odbyć jedynie dzięki aktywności społecznej i politycznej oddzielonej od partyjniactwa. Przydatne mogłoby tu być na przykład tworzenie struktur młodzieżowych przy związkach zawodowych, klubów dyskusyjnych, darmowych kursów i szkoleń czy grup zajmujących się modną ostatnio tematyką globalizacji. Bez takiego podłoża, lansowana przez część lewicy konieczność tworzenia partii rewolucyjnej jest mrzonką, ponieważ w bardzo krótkim czasie zamieni się ona w grupę karierowiczów, działających w ramach systemu.
Należy również zaapelować do tych młodych polityków lewicy, którym jeszcze zależy na idei i realnym działaniu, Buntujcie się! Starajcie się działać w zgodzie ze swoimi zasadami, a nie nakazami partyjnych biurokratów! Tylko w ten sposób macie szansę odzyskać zaufanie młodych ludzi. Tych młodych ludzi, którzy nie mogą znaleźć pracy lub wegetują za marne grosze.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


26 listopada:

1942 - W Bihaciu w Bośni z inicjatywy komunistów powstała Antyfaszystowska Rada Wyzwolenia Narodowego Jugosławii (AVNOJ).

1968 - Na wniosek Polski, Konwencja ONZ wykluczyła przedawnienie zbrodni wojennych.

1968 - W Berlinie zmarł Arnold Zweig, niemiecki pisarz pochodzenia żydowskiego, socjalista, pacyfista.

1989 - Założono Bułgarską Partię Socjaldemokratyczną.

2006 - Rafael Correa zwyciężył w II turze wyborów prezydenckich w Ekwadorze.

2015 - António Costa (Partia Socjalistyczna) został premierem Portugalii.


?
Lewica.pl na Facebooku