Robotnicy 2005

[2005-02-27 16:45:54]

Klasa robotnicza, pracownicy najemni od blisko dwóch wieków znajduje się w centrum wszelkiej myśli politycznej zmierzającej do obalenia kapitalizmu. Jednakże przez wszystkie te lata ustawicznie pojawiały się coraz to nowe teorie mówiące o tym, że klasa ta traci swój rewolucyjny potencjał, że "burżuazyjnieje", że zatraca się w łonie "społeczeństwa klas średnich". Kiedy upadł stalinizm ogłoszono koniec ideologii i historii, a co za tym idzie koniec klas społecznych, jako nosicielek ideologii i sprawczyń historii ("historia społeczna jest historią walki klas") - odtąd świat miał podążać ku demokratycznemu konsensusowi, kolejnej fali demokracji, społeczeństwu postmodernistycznemu, postindustrialnemu, informatycznemu itd. Jednak kapitalizm, który zrodził te mity, przyczynił się także do ich demontażu. Jeszcze nigdy świat nie był tak bogaty i równocześnie tak rozwarstwiony społecznie (358 miliarderów posiada łączny dochód taki, jak prawie połowa mieszkańców naszej planety), eksplozja bezrobocia i ubóstwa rodem jakby z XIX wieku. Świat realny coraz bardziej oddala się od świata elit...

Robotnicy nie z czytanek

Stalinizm przekazał nam wizję klasy robotniczej, będącej nieruchomym elementem w strukturze społecznej "państw robotniczych". Odsunął na bok fakt, że Karol Marks (który nie dał skończonej definicji klasy społecznej) kładł nacisk na konfliktowy stosunek między klasami społecznymi. Klasy ujawniają się tak w relacji do środków produkcji (ci, którzy posiadają środki produkcji i ci, którzy pozbawieni są kontroli nad nimi), jak i we wzajemnych relacjach (robotnicy w opozycji do kapitalistów). Rozpoznajemy je dopiero w trakcie konfliktów, przy czym musimy pamiętać, że wciąż zmieniają one swą tożsamość. Tak jak dzisiejsza burżuazja, może z wyjątkiem wielkich zachodnioeuropejskich rodzin "z tradycjami", nie jest podobna do burżuazji z XIX wieku, tak różny jest współczesny proletariat od tego sprzed wieku.
Kiedy w 1848 roku ukazał się "Manifest Komunistyczny" trudno było mówić o klasie robotniczej znanej ze stalinowskich czytanek. Pierwsze wielkie fabryki, w których ukształtował się proletariat przemysłowy, który zazwyczaj kojarzy nam się ze słowem "robotnik", powstały 20, 30 lat później. Gwałtowny rozwój tego segmentu klasy robotniczej, jak i jego bojowość spowodowały, że na trwałe utożsamiono go z całą klasą pracowników najemnych. Toteż, gdy w połowie XX wieku w związku z kolejną rewolucją przemysłową, wzrosło znaczenie kadry technicznej w zakładach ("białe kołnierzyki"), jak i sektora usług (telekomunikacja, służba zdrowia, szkolnictwo, bankowość) zaczęto traktować spadek znaczenia proletariatu przemysłowego w krajach wysoko rozwiniętych jako oznakę zaniku klasy robotniczej w ogóle (1).
Podobnie powojenny boom konsumpcyjny, który pozwolił zaopatrzyć się rodzinom robotniczym w dobra dotychczas dla nich niedostępne, przyczynił się do rozwoju idei o "burżuazyjnieniu" klasy robotniczej. Jednak twarda rzeczywistość klasowa coraz mocniej daje znać o sobie - w ostatniej dekadzie pomimo nieustannego wzrostu zysków burżuazji, równocześnie rozwijało się bezrobocie i pogarszały się warunki pracy. Rodziło to opór kogóż innego jak nie klasy robotniczej właśnie, o czym świadczą strajki generalne czy wielkie strajkowe fale w ostatnich latach w Hiszpanii, Belgii, Austrii, Niemczech, Francji, Włoszech i Polsce.

Co się zmieniło?

By dać w miarę pełny opis współczesnej klasy robotniczej, trzeba wspomnieć o kilku zjawiskach mających olbrzymi wpływ na kształtowanie się jej nowej tożsamości.
Deregulacja rynku pracy. Oznacza to coraz powszechniejsze odchodzenie od modelu pracy na stałym etacie, przy zapewnionych osłonach socjalnych. Nowy model zatrudnienia - "elastyczny", słabo regulowany przez prawo pracy, obejmuje kilka podgrup: praca na kontrakt czasowy, w niepełnym wymiarze godzin ("pół-etat") itd. Łączy się on z mniejszymi kosztami dla pracodawcy (zmniejszone płace pracowników i składki socjalne), a przede wszystkim pozwala mu elastyczniej reagować na wahania koniunktury gospodarczej (przy recesji łatwiej może zwolnić pracowników). Nie trzeba dodawać, że inaczej wygląda to z perspektywy pracowników - teoretycznie nie musi spędzać ośmiu godzin "przy taśmie", ale całe jego życie i tak ogniskuje się wówczas wokół poszukiwań nowej pracy, zwłaszcza w okresie dużego bezrobocia. Ponadto płace w tej sferze zazwyczaj nie pozwalają na ustabilizowany tryb życia, a często nawet na wyjście z ubóstwa (2).
Przejawem tej deregulacji jest też regresywna logika nowych układów zbiorowych. Adeline Toullier zwróciła uwagę na fakt, że o ile w latach 70. negocjacje między pracodawcami a pracownikami miały na celu poprawienie warunków pracy tych ostatnich, o tyle obecnie dominują "negocjacje koncesyjne", w których robotnicy powoli muszą wycofywać się ze swych wcześniejszych zdobyczy (3).
Bezrobocie. Od dwudziestu lat obserwujemy prawdziwą eksplozję bezrobocia: 11 mln bezrobotnych w krajach OECD w 1974 r., obecnie 35 mln. Jednak faktycznie rozmiary tego zjawiska są trudne do określenia. Przykładowo, choć oficjalnie Wielka Brytania ma poniżej 10 proc. bezrobotnych, jest to przede wszystkim skutek rezygnacji z poszukiwania pracy przez setki tysięcy osób, które straciły już jakąkolwiek nadzieję na jej znalezienie i zaprzestały w ogóle poszukiwań. W ten sposób np. liczba ludności aktywnej zawodowo, będącej podstawą przy obliczaniu poziomu bezrobocia, spadła o 800 tys. od 1990 roku, podczas gdy liczba ludności w wieku produkcyjnym wciąż rosła(4).
Nowe miejsca pracy. Entuzjaści "świetlanej przyszłości" pocieszają, że choć likwidowane są miejsca pracy w przemyśle, czy nawet w usługach (zwolnienia w bankach, telekomunikacji), to powstaną nowe miejsca pracy np. dzięki multimediom. Już teraz w Stanach Zjednoczonych pracuje kilka milionów telepracowników, czyli osób pracujących na komputerach w domu, lecz podłączonych do sieci przedsiębiorstw. Według prognoz rządu Japonii w 2010 roku w tym kraju będzie 20,8 mln tele-pracowników (5). Tylko, na co zwrócił uwagę Michel Cachen z Instytutu Studiów Politycznych w Bordeaux, "jaka jest różnica między robotnikiem pracującym przy taśmie fabrycznej, a kobietą wpatrzoną w monitor komputera u siebie w domu, rozliczaną w czasie rocznym i wydajności pracy przez dyrekcję, która kontroluje wszystkie jej codzienne ruchy" (6). Zmienia się forma zależności, ale nie jej treść. Jednak większość z tych "nowych miejsc pracy" jest w gruncie rzeczy stara jak świat: ochroniarz - dozorca, roznosiciel pizzy, baby-sitter, pracownik McDo. Są to też miejsca pracy najczęściej proponowane młodym ludziom (raport OECD "Perspektywy zatrudnienia" z 1996 r.).
Nowe sektory klasy robotniczej. Coraz widoczniejsze jest, że te grupy pracowników najemnych, które kiedyś próbowano zaliczyć do klasy średniej, są po prostu częścią wielkiej klasy robotniczej. Nauczyciele i pracownicy służby zdrowia obok górników i hutników? Dlaczego nie? Dostrzegła to z nutką goryczy nawet Teresa Bogucka, która pisząc o polskiej inteligencji, zauważyła, że jej część przekształca się w "umysłowych pracowników najemnych" (7). To zjawisko przybiera na sile wraz z coraz większym uzależnieniem służb publicznych od reguł wolnego rynku - szpitale czy szkoły zaczynają już być traktowane jak każde inne przedsiębiorstwo. Dawna opiniotwórcza grupa drobnomieszczańska - dziennikarze stali się już tylko "media workers". Grupy te są w takim samym stopniu podporządkowane pracodawcy państwowemu, czy prywatnemu, jak robotnicy przemysłowi. Aczkolwiek nie biorą udziału w bezpośredniej produkcji, ich praca jest niezbędna do funkcjonowania współczesnej tkanki społecznej.
Gorycz kadr. Kadry techniczne, "białe kołnierzyki" nie dość, że nie są już chronione przed bezrobociem, to muszą znosić coraz trudniejsze warunki pracy. Żąda się od nich coraz większych wyrzeczeń. Sondaż zrealizowany przez związek UGC-CFDT wskazywał, że tylko 10 proc. francuskich kadr technicznych pracowało ustawowe 39 godzin - reszta przekraczała tę barierę (8). Wiele osób z procesujących się dziś w Polsce z sieciami supermarketów to byli pracownicy szczebla średniego, a nawet kierowniczego.
Mniej znaczy więcej. Gdzie jednak szukać tej wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, mającej być ostoją rewolucji, jeżeli w samej Polsce odsetek robotników pracujących we fabrykach powyżej 1000 osób spadł z 40 do ok. 20 proc.? Panuje powszechne przekonanie, że przyszedł czas dla małych przedsiębiorstw, że trzeba "odchudzać przemysłowe mamuty". Łatwo jednak pokazać kruche podstawy tego typu argumentów. Proces "odchudzania" polegał głównie na wydzielaniu z przedsiębiorstw wyspecjalizowanych firm (zajmujących się tak sprzątaniem, jak produkcją podzespołów), które jednak pozostają w ścisłej zależności od swych macierzystych przedsiębiorstw. Ta reorganizacja produkcji, pozwala na objęcie pracowników nowych firm mniej korzystnymi umowami o pracę, jak i systemem niższych płac. Mały rozmiar firm zmniejsza też zdolność oporu pracowników (stąd też ich rentowność może wydawać się większa od przedsiębiorstw-matek, wobec których wywierają one zresztą nacisk w formie dumpingu socjalnego). W ten sposób we Francji między 1984 a 1992 liczba pracowników małych i średnich przedsiębiorstw (PME) kontrolowanych przez koncerny wzrosła o 300 tys., gdy niezależne PME w tym czasie zlikwidowały 270 tys. miejsc pracy (9).
Zmniejszona wielkość przedsiębiorstw-matek rodzi jednak nowe niebezpieczeństwo dla pracodawców. "W naszej hucie obecnie kilkuset pracowników ma możliwość zablokowania produkcji, która wczoraj mogła być zatrzymana tylko przez strajk tysięcy robotników" - zauważa dyrektor ds. zasobów ludzkich w hucie aluminium w Dunkierce, cytowany przez Oliviera Piota w "Alternative Economique".
Z drugiej strony coraz częstsze są fuzje wielkich firm. Mały naprawdę może mało w towarzystwie takich gigantów.
Problem świadomości. Trudno zaprzeczyć, że zamazała się tożsamość klasy robotniczej z lat 50, 60. Wobec wszechobecności mediów, słabości nurtów odwołujących się do klasy robotniczej nie mogło być inaczej. Jednak świadomość klasową, poczucie przynależności do klasy zdobywa się w opozycji do innej klasy, w toku walki klasowej. Poziom świadomości nie jest jakąś niezmienną stałą i w momentach napięć społecznych gwałtownie podnosi się (Polska 1980-81) (10). Ponadto, na co wskazywał Michel Cachen, zmiany w łonie klasy robotniczej, powodują, że nowe warstwy sproletaryzowane nie sięgają bezpośrednio do wcześniejszych tradycji ruchu robotniczego. Wnoszą natomiast nową symbolikę, nowe formy protestu.

Solidarność dla ludzi

Klasa robotnicza, odnowiony proletariat, obejmujący już zdecydowaną większość społeczeństwa, wciąż daje szansę na nowy model solidarnego społeczeństwa. Odwołanie się do solidarności świata pracy stanowi najskuteczniejszą zaporę dla rozwijających się integryzmów i nacjonalizmów. Wciąż też żądanie kontroli nad środkami produkcji jest "kluczem demokratyzacji ogółu życia społecznego" (Jean-Pierre Terraie). I kto, jeśli nie "ruch robotniczy, rozumiany jako organizacja producentów bogactw społecznych, mógłby lepiej zagwarantować ich przejęcie"(11).

1. Udział przemysłu w zatrudnieniu w krajach wysoko rozwiniętych zmalał z 28 proc. w 1969 r. do 18 proc. w 1994 (choć dzięki wzrostowi wydajności udział przemysłu w produkcie krajowym brutto tych państw w cenach stałych nie zmienił się praktycznie od połowy lat 60.)
2. Prof. Paul Krugman z uniwersytetu w Stanford wiąże z rozwojem tych form zatrudnienia zjawisko zwiększającej się grupy Amerykanów, którzy choć mają pracę, to nie mogą wyjść z nędzy.
3. "La regression sociale au coeur des negotiations collectives", Adeline Toullier, "Le Monde Diplomatique" (listopad 1996).
4. "Royaume-Uni: situation et perspectives", Christopher Johnson w: "Problemes economiques" (08.01.97)
5. "Bienvenu dans le monde des nomades numeriques", za "Nikkei Sangyo Shimban" "Courier International" nr. 339 (30.04.97).
6. "Le nouveau proletariat vous salue bien!", Michel Cachen, "Le Monde" (07.12.95).
7. "W stronę klerka?", Teresa Bogucka, "Gazeta Wyborcza" (19-20.04.97).
8. "Le monde du travail: des rapports toujours conflictuels", Olivier Piot, "Alternatives Economiques" nr specjalny (jesien 96)
9. "Small is beautiful?", Christian Barsoc, "Rouge" (27.071997)
10. Zainteresowanym analizą polskiej klasy robotniczej, w tym jej postaw politycznych, polecamy artykuł Jerzego Łazarza "Polski świat pracy pod lupą", który ukazał się w numerach 2-3/2003 "Nowego Robotnika" (dostępne także na www.robotnik.prv.pl).
11. "Classe ouvriere bouge encore!", Dominique Sicot, "Alternatives Economiques" nr specjalny (jesień 96).

Tekst ukazał się w najnowszym numerze miesięcznika "Nowy Robotnik". Jest to skrócona i zaktualizowana wersja artykułu, który ukazał się w "Robotniku Śląskim" nr 4/2000 r.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku