Kowalewski: Narodziny PRS

[2005-12-27 00:28:40]

Narodziny Partii Rewolucji i Socjalizmu

Znienawidzony w Waszyngtonie (a więc i w „Gazecie Wyborczej") prezydent Hugo Chávez głosi, że w ramach kapitalizmu nie można rozwiązać nawet najbardziej palących problemów społecznych. Obiecuje, że „rewolucja boliwariańska" wyprowadzi Wenezuelę z kapitalizmu i poprowadzi do „socjalizmu XXI wieku." Radykalni działacze robotniczy apelują do niego, aby bezzwłocznie utworzył rząd pracujących i stanął na jego czele. Ogłosili, że do walki o socjalizm trzeba partii rewolucyjnej, toteż nie oglądając się na prezydenta wzięli się za jej tworzenie. Oto sprawozdanie z ich konferencji, która odbyła się w lipcu 2005 r. i na bardzo burzliwej scenie politycznej tego kraju stała się ważnym wydarzeniem.

9 lipca 2005 r. odbyła się konferencja poświęcona sprawie budowy Partii Rewolucji i Socjalizmu (PRS) Zwołano ją z inicjatywy Opcji Lewicy Rewolucyjnej (OIR), organizacji trockistowskiej aktywnie działającej w nowej prochavezowskiej centrali związkowej – Krajowej Unii Pracujących (UNT). Centrala ta wypiera tradycyjną centralę, Konfederację Pracowników Wenezueli (CTV), która trzyma z puczystowską opozycją, wspieraną politycznie i finansowaną przez władze Stanów Zjednoczonych. UNT jest już centralą większościową w wenezuelskim ruchu związkowym.

Konferencję zwołały również inne organizacje popierające pomysł utworzenia takiej partii. Wśród nich były kolektywy robotnicze: Związkowa Prawda Robotnicza (z huty Sidor w stanie Guayana), Klasowa Opcja Pracujących (naftowcy z Puerto La Cruz w stanie Anzoátegui),Cała Władza Pracującym (w stanie Falcón) i organizacja studencka Actívate (Uaktywnij się, z Centralnego Uniwersytetu Wenezueli).

Przyłączyli się również działacze robotniczy, którzy uczestniczą w doświadczeniu „rewolucyjnego współzarządzania robotniczego" w zakładach Alcasa i Venalum oraz liczni działacze ruchu robotniczego odgrywający czołową rolę w budowie UNT i związków zawodowych afiliowanych do tej centrali, działacze związani z rozmaitymi ludowymi organizacjami społecznymi i mediami plebejskich społeczności lokalnych lub mediami alternatywnymi. Ogółem w zgromadzeniu, które odbyło się w teatrze Imperial w śródmieściu Caracas, wzięło udział około 450 działaczy rewolucyjnych, robotniczych i społecznych z różnych regionów kraju, a przede wszystkim ze stanów najbardziej uprzemysłowionych.Przeważali robotnicy – naftowcy, metalowcy, elektrycy, pracownicy Chryslera, Firestone, Good Year, Pepsi, Coca Coli, Pequivel, budowlani, a także służba zdrowia, nauczyciele, pracownicy instytucji państwowych i samorządowych.

O „rewolucję w rewolucji"

Zaproszono również zaprzyjaźnione siły polityczne, z którymi OIR i inne organizacje zwołujące konferencję współdziałają na konkretnym gruncie codziennych walk klasowych – Ruch 13 Kwietnia (M-13), Projekt Nasza Ameryka (PNA), Boliwariański Nurt Marksistowski (CMB). Udział wzięli i zabierali głos Carlos Lanz, prezes państwowej fabryki aluminium Alcasa, który przewodzi „rewolucyjnemu współzarządzaniu" przedsiębiorstwem pojmowanemu jako kontrola robotnicza, oraz Joaquín Osorio, przywódca związkowców w sektorze elektrycznym, walczących z administracją przedsiębiorstwa państwowego uważaną za wrogo nastawiona do współzarządzania, sabotującą demokratyczną i wiodącą partycypację załogi w zarządzaniu oraz realizację postulatów rewolucji boliwariańskiej i walkę o socjalizm.

Byli też obecni przedstawiciele różnych nurtów lewicy rewolucyjnej z innych krajów – Związku Rewolucyjnych Komunistów (LCR, francuskiej sekcji Czwartej Międzynarodówki), Socjalistycznego Ruchu Pracujących (MST, argentyńskiej sekcji Międzynarodowej Unii Pracujących – Czwartej Międzynarodówki) oraz Międzynarodowej Organizacji Socjalistycznej (ISO)ze Stanów Zjednoczonych.

Budowa nowej partii ma mieć na celu pogłębienie rewolucji, dokonanie tego, co lud wenezuelski nazywa „rewolucją w rewolucji" i walkę o socjalizm. Chodzi – jak stwierdzono na zgromadzeniu – o prawdziwy socjalizm, w którym władzę będą sprawowali robotnicy wraz z ludem, nie o taki czy inny rzekomo socjalistyczny wariant formuł populistycznych, które reprodukują kapitalizm – obiecują „socjalizm", w którym środki produkcji pozostaną prywatną własnością. Wszelki taki „socjalizm" na konferencji uznano za oszustwo.

U wejścia na zgromadzenie sprzedawano książkę z długim wywiadem z Orlando Chirino, krajowym koordynatorem UNT i jednym z czołowych działaczy OIR. W wywiadzie tym Chirino udziela odpowiedzi zarówno na pytania o to, jaką centralą związkową powinna być UNT, jak i na liczne pytania dotyczące kluczowych spraw politycznych – sytuacji i perspektyw rewolucji boliwariańskiej, strategii obrony tej rewolucji przed imperializmem oraz sposobów poprowadzenia jej w kierunku socjalizmu.

Zgromadzeniu przewodniczył Stalin Pérez Borges, również działacz OIR i krajowy koordynator UNT. Zabierając na wstępie głos wskazał, że ci, którzy się zgromadzili, od lat walczą z pracodawcami i biurokratami związkowymi o prawa robotników oraz bronią procesu rewolucyjnego, a teraz chcą dyskutować, jak walczyć o socjalizm.

„Rewolucyjne współzarządzanie" jako kontrola robotnicza

Miguel Ángel Hernández, krajowy działacz OIR i profesor na Centralnym Uniwersytecie Wenezueli, mówił o powodach, dla których konieczne jest utworzenie PRS jako politycznego narzędzia klasy robotniczej, nieodzownego w walce o socjalizm. Stwierdził, że ta walka to paląca potrzeba bieżąca, a nie sprawa mniej czy bardziej odległej przeszłości. Trzeba dążyć do stworzenia rządu pracujących i ludu jako warunku budowy socjalizmu. Zarysował podstawy programowe tej partii – antyimperialistycznej, internacjonalistycznej, stawiającej czoło bankierom, przedsiębiorcom, obszarnikom i wszystkim wyzyskiwaczom.

José Bodas z Klasowej Opcji Pracujących, działacz robotniczy w przemyśle naftowym, który podczas wielkiego ogólnokrajowego sabotażu pracodawców w grudniu 2002 i styczniu 2003 r. odegrał bardzo ważną rolę w wydarciu tego przemysłu w stanie Anzoátegui z rąk opozycji antychavezowskiej, wskazał, że po to, aby ów przemysł był prawdziwie niezależny od imperializmu, nie wystarczy, aby był w rękach państwa. Musi być zarządzany przez pracowników tak, jak zarządzali nim, gdy odbili go podczas sabotażu pracodawców.

José Meléndez, działacz Związkowej Prawdy Robotniczej w zakładach hutniczych Sidor, napiętnował obecnego przywódcę Jednolitego Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Hutniczego (SUTISS), Ramona Machuca, jako biurokratę związkowego. Oskarżył go, że nie stoi na straży interesów pracowniczych, nie stosuje demokracji robotniczej i jest odpowiedzialny za prywatyzację Sidor. SUTISS nie należy ani do nowej UNT, ani do starej CTV.

Meléndez opowiedział się za walkę o ponowną nacjonalizację tego przedsiębiorstwa o strategicznym znaczeniu dla Wenezueli. Ujawnił nieprawidłowości i niesprawiedliwości, jakie szerzą się w hutnictwie, i oszustwo, jakiego usiłowano dopuścić się wobec załogi, proponując jej akcje przedsiębiorstwa. Meléndez oświadczył, że gotów jest służyć nie tylko sprawie budowy nowej organizacji związkowej hutników, ale również sprawie politycznej organizacji pracowników w stanie Guayana i w całym kraju.

Zaproszony za konferencję Carlos Lanz skrytykował tradycyjne socjaldemokratyczne podejście do współzarządzania jako sposób na manipulowanie ruchem robotniczym. Sprzeciwił się pojmowaniu współzarządzania jako przekazywania akcji przedsiębiorstw pracownikom lub jako mianowania czysto dekoracyjnych dyrektorów robotniczych, bez zmian w społecznych stosunkach produkcji – a zwłaszcza bez likwidacji wyzysku kapitalistycznego. Natomiast bronił współzarządzania jako postulatu przejściowego, torującego drogę doświadczeniu kontroli robotniczej i budowie socjalizmu. Wzywał do umocnienia klasowego nurtu ruchu robotniczego jako politycznego podmiotu przyszłej władzy robotniczej.

Joaquín Osorio z Federacji Pracowników Przemysłu Elektrycznego (FETRAELEC), zaproszony jako znany obrońca „rewolucyjnego współzarządzania", dowodził, że w sektorze elektrycznym współzarządzanie zniszczyła pseudoboliwariańska, a faktycznie kontrrewolucyjna administracja, która oskarża pracowników o to, że są kontrrewolucjonistami, bo domagają się respektowania swoich praw i bronią współzarządzania w tym sektorze. Opowiedział, że usiłuje się zwalczać wybory administratorów przez załogę pod pretekstem, że chodzi o strategiczne przedsiębiorstwo państwowe, w którym takie wybory groziłyby przeniknięciem na stanowiska kierownicze agentów puczystowskiej oligarchii i imperializmu.

Tymczasem, wyjaśniał Osorio, to pracownicy są głównymi obrońcami suwerenności Wenezueli, podczas gdy kasta menedżerska, a nawet określone koła rządowe wcale nie okazują zaniepokojenia tym, że przedsiębiorstwo ponadnarodowe kontroluje elektryczność w stolicy republiki boliwariańskiej i że kapitał amerykański nadal ma w swoich rękach sieć telefoniczną.

Wewnętrzne zagrożenia dla rewolucji

W kolejnych wystąpieniach była mowa o warunkach zwycięstwa rewolucji antyimperialistycznej i socjalistycznej w Wenezueli oraz o głównych zagrożeniach wewnętrznych i zewnętrznych, również ze strony środowisk oportunistycznych i skorumpowanych, które prezentują się jako boliwariańskie.

Gonzalo Gómez z OIR powiedział, że konsolidowania się rewolucji nie zapewnią ci przywódcy partii obecnych w rządzie, którzy przed antychavezowskim zamachem stanu z kwietnia 2002 r. mówili ludowi, żeby siedział w domu, zamiast wezwać go do bojowej mobilizacji, a teraz ponoszą wielką odpowiedzialność za to, że puczyści pozostali bezkarni, co godzi w proces rewolucyjny. Wskazał, że np. nawet uchwalenie przez Zgromadzenie Narodowe ustawy o odpowiedzialności społecznej radia i telewizji w grudniu 2004 r. nie położyło kresu nadużyciom prywatnych mediów puczystowskich. Wezwał do uspołecznienia tych mediów po to, aby zapewnić ludowi wolność słowa i wejście na drogę do socjalizmu.

Gómez podkreślił postępy Wenezueli w walce z imperializmem, ale zwrócił uwagę na to, że ciągle obowiązują umowy z przedsiębiorstwami ponadnarodowymi godzące w suwerenność w dziedzinie ropy naftowej i gazu, że pod rozmaitymi względami rząd prowadzi politykę, która kłóci się z kursem na socjalizm. Wskazał, że rząd ma obowiązek konsultowania swojej polityki z pracownikami, a ci muszą odzyskać kontrolę, którą ustanowili, gdy złamali sabotaż naftowy oligarchii. Skrytykował również to, że zamiast tworzyć rząd złożony z rewolucyjnych działaczy ruchu robotniczego i ludowego, w skład rządu wchodzili tacy osobnicy, którzy później okazali się zdrajcami i kontrrewolucjonistami. Oświadczył, że sprzyja to oportunizmowi i korupcji oraz pozwala trzymać na stanowiskach rządowych sabotażystów procesu rewolucyjnego i polityki prezydenta Cháveza.

Gómez odniósł się również do tego, że Chávez określa swój rząd jako „rząd pracujących". Przyznał, że Chávez chciałby, aby to był taki rząd, o czym świadczą zdobycze społeczne, jakie przyniosła jego prezydentura, ale wskazał na brak realnych mechanizmów sprawowania władzy przez pracowników. Nie konsultuje się z nimi polityki rządu i posunięć rządowych. Za przykład podał dewaluację waluty wenezuelskiej, która degraduje siłę nabywczą płac i nie była dyskutowana z rewolucyjnym ruchem związkowym, tj. UNT, czy spłacanie podmiotom imperialistycznym oszukańczego długu zagranicznego, zaciągniętego przez skorumpowany reżim przedchavezowski.

Przypomniał, że w programie UNT figuruje postulat niespłacania tego długu tak, aby można było przeznaczyć odpowiednie środki na cele socjalne. Powiedział, że aby pracownicy naprawdę sprawowali władzę, we wszystkich instytucjach i przedsiębiorstwach państwowych trzeba zaprowadzić „rewolucyjne współzarządzanie", przez które należy rozumieć kontrolę robotniczą i ludową nad całym państwem wenezuelskim.

„Budowa socjalizmu pod rządami pracujących"

W wystąpieniu zamykającym 9-godzinną konferencję, Orlando Chirino stwierdził, że tak, jak pracownicy zrozumieli potrzebę budowy nowej centrali związkowej, tak też stopniowo coraz lepiej rozumieją potrzebę budowy Partii Rewolucji i socjalizmu. Wyjaśniając, o jaką partię chodzi, mówił, że muszą być jej obce pretensje wodzowskie, że musi być zbiorową ekspresją debaty demokratycznej, być partią wierną internacjonalizmowi proletariackiemu i stosować takie metody walki politycznej, jakie postanowią stosować sami pracownicy.

Chirino ostrzegł przed ogromnym niebezpieczeństwem wewnętrznym dla rewolucji wenezuelskiej, jakie przede wszystkim stanowi korupcja. Trzeba, mówił, czym prędzej wyrzucić kopniakami z rządu cały wielki sektor, który nic, tylko kradnie, kradnie i kradnie oraz frymarczy interesami pracowników. W związku z tym, skierował do Cháveza następujące przesłanie: „Z wielkim szacunkiem mówimy ci: stań na czele rządu pracowników i ludu".

Ostrzegł, że przy okazji reformy kodeksu karnego, który penalizuje latami więzienia przeprowadzanie strajków i mobilizacji pracowniczych w zakładach przemysłowych czy instytucjach państwowych, usiłuje się ograniczyć prawo do strajku. Jego zdaniem, posłowie - pomysłodawcy tej reformy nie zasługują na ponowny wybór, ponieważ masowa mobilizacja i strajk to środki walki pracowników, a nie burżuazji. Nie wolno traktować pracowników tak, jak pasożytniczej technokracji z przemysłu naftowego, która na przełomie 2002 i 2003 r. urządziła lokaut i sabotaż, a nie strajk, podczas gdy robotnicy nie strajkowali, lecz walczyli z sabotażem.

Chirino zgodził się z Osorio i Lanzem, że współzarządzanie nie może polegać na przekazywaniu akcji przedsiębiorstw działaczom związkowym ani służyć zachowaniu własności kapitalistycznej, lecz na tworzeniu we wszystkich przedsiębiorstwach sytuacji dwuwładztwa, która godzi w panowanie kapitału. Potępił postawę tych administratorów przedsiębiorstw państwowych, którzy stosują środki represyjne i prowadzą politykę antyrobotniczą i zagroził, że jeśli okaże się to konieczne, załogi zajmą takie przedsiębiorstwa i będą je okupować, dopóki nie wyniosą się z nich kanalie.

Ta rewolucja, stwierdził na zakończenie, nie będzie miała perspektyw, jeśli nie zbudujemy partii rewolucyjnej na rzecz socjalizmu. Jej „główne sztandary to antyimperializm, solidarność internacjonalistyczna, poparcie dla wszystkich walk pracowników i ludu, obrona praw uciskanych mniejszości, walka o władzę polityczną i zniszczenie państwa kapitalistycznego", a „cel to budowa socjalizmu na podstawach demokratycznych pod rządami pracujących i ludu".

W korespondencji z Caracas zamieszczonej na łamach amerykańskiego czasopisma „Socialist Worker", Héctor Reyes, który był obecny na konferencji w teatrze Imperial, napisał: „Teraz, gdy masy czynnie wtargnęły na scenę polityczną, niezmiernie ważny jest apel z 9 lipca o utworzenie rewolucyjnej partii pracujących, która mogłaby pokierować zdobyciem władzy przez wenezuelską klasę robotniczą."

Zbigniew Marcin Kowalewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku