Violent Night...
2008-12-26 15:43:49
Czy ktoś z Czytelników wie, jak wytwarzano bombki choinkowe? Bombki choinkowe robiło się tak, jak gigantyczne bańki mydlane. Dmuchało się ustami w "słomkę" - długą metalową rurkę, na której końcu znajdował się bąbel z odrobiny roztopionego szkła. Potem bąbel zastygał w kształcie kuli z długim ogonkiem, który odpiłowywano, a bombkę ręcznie malowano i oklejano. Opis znam z relacji mojej babci, która w latach czterdziestych pracowała przez pewien czas jako malarka-dekoratorka takich właśnie bombek w gdańskiej fabryce.

Chociaż wytwarzanie naczyń (nie tylko bombek) w ten sposób to jedna z bardziej szkodliwych i niebezpiecznych prac, przy której wdycha się opary z kadzi wypełnionych wrzącym szkłem, a do tego o ciężkie poparzenia nietrudno - metoda wytwarzania jest niewątpliwie poetyczna, a i same wyroby miały wiele uroku. Podobna ambiwalencja uczuć towarzyszy mi w myśleniu o aktualnie tworzonych świąteczno-choinkowych gadżetach, choć wiele z nich tworzonych jest maszynowo. Rzecz jasna - w Chinach. Ot i skąd ambiwalencja. Kupienie nie-chińskich ozdób choinkowych, obecnie prawie niemożliwe, stanie się zresztą o jedno oczko trudniejsze. Jedna z ostatnich - jeśli nie ostatnia - polska fabryka bombek choinkowych w Miliczu pod Wrocławiem ogłosiła bowiem niedawno upadłość i zostanie zamknięta z końcem grudnia.

Nie trzeba być, jak autorka wpisu, fanem durnostojek, aby na widok ozdób choinkowych - szklanych, słomianych, papierowych czy plastikowych, odczuwać wstydliwe rozczulenie lub namiętny zachwyt. Z wyjątkiem wielbicieli minimalizmu i bojkotujących Boże Narodzenie, czytelnicy lewica.pl, czyli Świadomi Politycznie Konsumenci miewają zapewne podobnie jak ja, ciężkie rozterki: kupić to chińskie pozłacane g... wytwarzane w obozie pracy i ozdobić nim drzewko bogini Frei, czy nie? No, niby można zrobić samemu łańcuchy i ptaszki z bibułki, wyniośle i ascetycznie olewając kupne świecidełka i nie myśląc o tłumach rodaków je nabywających. Pieprzyć komercję i szał zakupów, myśli wkurzony i zniesmaczony milionami Santa Clausów w sklepach od początku listopada Świadomy Politycznie Konsument. Nie jest, co prawda, prawicującym socjalkonserwatystą, więc nie podśpiewuje w adwencie protestacyjnie pod nosem, jak autorka wpisu, "Rorate coeli desuper".

Ale przychodzi do kupowania prezentów, i Świadomy Politycznie Konsument zgrzytając zębami poszukuje dla spokrewnionego dziecka maskotki made in cokolwiek, byle nie China... no tak, w jednym sklepie coś jest. Made in Indonesia. Z deszczu pod rynnę. W ostatnim momencie znajduje stoisko z czeskimi maskotkami, co prawda niezbyt pięknymi i po horrendalnej cenie, ale raz na jakiś czas można się szarpnąć. Nie myśląc o tłumach rodaków...etc.

No, powiedzmy, że Świadomy Politycznie Konsument nie jest, jak autorka wpisu, vege oraz eko, i w zagadnienie karpia tudzież doniczkowej choinki się nie wgłębia specjalnie. Jeden problem ma mniej. Powiedzmy, że jest wysoce nowoczesny i czytając w wysokonakładowej prasie artykuły o tym, że świąteczne porządki olać należy a święta spędzić jak się chce, na przykład jadąc na zagraniczną wycieczkę, kiwa z aprobatą głową. Ale nagle budzi się w ŚPKonsumencie brzydkie podejrzenie, że te zachęty do obchodzenia świąt "jak się chce" się tak znikąd nie wzięły. Bo niby kiedy ma wysprzątać chałupę umęczona sprzedawczyni, która do czwartej w Wigilię siedzi w sklepie? A w przeddzień wigilii siedziała do dziesiątej wieczór, bo przed świętami sklep dłużej pracuje. A jak będzie chciała chociaż pierogów nalepić, to przeczyta w gazecie, że jest masochistką, bo przecież garmażerkę można gotową kupić. I żeby rodziny nie unieszczęśliwiała, bo rodzina chce ją widzieć radosną i wypoczętą w święta. I przeczyta, że trzydzieści procent kobiet święta tylko ze zmęczeniem sobie kojarzy. I wcale nie dlatego, że w robocie siedzą długo, tylko nie wiadomo po co, chcą mieć czyste okna. Fanaberie takie. A czy komukolwiek w święta potrzebne czyste okna? Przecież w święta nic nie jest potrzebne. Więc niech nie zawraca głowy pierogami, bo nikomu na tych pierogach nie zależy, tylko jej.

A wszystkim Czytającym dedykuję poniższy utworek. Pasuje jak ulał.

Violent night
Factory night
Children work
Tibetans’ plight
In yon sweatshop is mother and child
Chinese guards work them all day and night
Wish they could sleep in peace
Wish they could sleep in peace.
Violent night
Prison Camp night
Monks and nuns
Living in fright
Monasteries all empty and cold
No help for the sick and the old
Wish they could live in peace
Wish they could live in peace.

Wiecie, jaka melodia? To pośpiewajcie sobie pod choinką. Kto nie wie – pewna międzynarodowa kolęda ma taką samą.

poprzedninastępny komentarze