Urodziny Fidela Castro
2009-08-14 05:42:58
Fidel Castro -ponad 50 lat w służbie rewolucji



Fidel Castro i Laura Richardson, kwiecień 2009



Najnowsze zdjęcie Fidela, wykonane przez jego syna Alexa i zaprezentowane w ostatnich dniach na wystawie zdjęć byłego prezydenta Kuby w Hawanie.




Pierwotna wersja artykułu została opublikowana na salonie24, w serwisie wiadomosci24 i zaprasza.net z okazji 50 lecia objęcia przez F. Castro stanowiska premiera 16 lutego 1959. Uznałem, że korzystając z okazji 83 urodzin Fidela Castro warto ją poszerzyć o nowe wątki, jak również uzupełnić kilka kwestii do tej pory pominiętych, bądź potraktowanych pobieżnie i ogólnikowo.

W filmie Stevena Sodenbergha „Che – Argentina” ( 2008 ) jest bardzo znamienna scena, odtwarzająca moment , w którym Guevara pod koniec wieczornej narady w szałasie powstańczym Fidela, wygłasza bardzo emocjonalną, wręcz panegiryczną mowę ku czci Castro, gratulując mu, że tego dnia został wybrany dowódcą połączonych sił antybatistowskich. Z jego słów przebija podziw, ale i pewne uniżenie:
„Dokonałeś tego – gratuluję ci z całego serca...”. Fidel przerywa mu z opanowaniem, ale i pewną irytacją:
„Nie mów tak – to zasługa nas wszystkich – niczego sam bym nie osiągnął ”.





Luis Ortega, pisarz, Miami: [o wrogiej propagandzie USA]: Karmią nas stekiem kłamstw. Chcą przekonać świat, że ta wyspa jest wielkim więzieniem, a to nieprawda.

Najbardziej bolą mnie oszczerstwa pod adresem rewolucji – nie mojej osoby.
Fidel Castro

Chcemy świata pokoju, sprawiedliwości i godności – gdzie wszyscy bez wyjątku będą mieć prawo do dobrobytu i życia.

Fidel Castro ( ok. r.2000. Przemówienie w parlamencie RPA )

„Nauczył nas żyć z godnością. Pomógł nam stworzyć kraj, który wprawdzie jest odległy od ideału, ale z którym się liczą w świecie.”
Miguel Borcel ( aktor kubański )


2 stycznia 1959 r. na Kubie, małej wysepce w Ameryce Łacińskiej, 33-letni rewolucjonista Fidel Castro-Ruz rzucił wyzwanie światu – wraz ze swoimi zwolennikami, wśród których byli jego brat Raul i Che Guevara, po kilkumiesięcznej walce, drogą przewrotu rewolucyjnego obalił rząd znienawidzonego dyktatora Fulgencjo Batisty, który salwował się ucieczką.

Z wykształcenia Fidel jest prawnikiem, z urodzenia synem imigranta, Angela Castro Argo z chłopskiej rodziny w hiszpańskiej Galicji, plantatora trzciny cukrowej, i kubańskiej kucharki, Kreolki Liny Ruz-Gonzalez, drugiej żony Angela. Mimo wysokiego urodzenia ( kiedy oddawał przywództwo kraju, w prasie rosyjskiej ukazał się artykuł „Rewolucjonista – arystokrata” ) Fidel Alejandro Castro-Ruz od dzieciństwa był jednak wyczulony na cierpienie i ludzką krzywdę.
Fidel wspominał, że jeszcze zanim zaczął się uczyć, buntował się wobec społecznych nieerówności, jakie obserwował w majątku swojego ojca. „Potem oburzały mnie szykany, którym poddawano uczniów w szkole...”rozwijał wątek w jednym z wywiadów – po czym dodał, że przez lata spotykał się z niesprawiedliwością, z którą nic nie można było zrobić .

Jego droga życiowa wiodła go od szkoły kierowanej przez jezuitów, po studia prawnicze na Uniwersytecie Hawańskim, gdzie zaczął głosić swe poglądy społeczne w szeregach antykorupcyjnej partii Ortodoxos, wkrótce wyróżniając się jako jeden z jej czołowych liderów. Po studiach zajął się praktyką adwokacką , broniąc ludzi biednych. Nie rezygnował jednak z zakonspirowanego życia politycznego, dostrzegając coraz bardziej represyjny charakter reżimu Batisty, w dodatku podporządkowujący jego kraj interesom Stanów Zjednoczonych. Ogromny procent ziemi uprawnej i środków produkcji spoczywał w rękach koncernów USA. „Za Batisty kraj stał na krawędzi zagłady” -tak charakteryzował tę epokę, wypowiadając się dla potrzeb realizacji filmu Estelli Bravo „Fidel -nieopowiedziana historia” ( BBC 2001 ),Max Lesnick, przyjaciel Fidela od czasów studenckich . Harry Bellafonte, amerykański piosenkarz i aktor filmowy, opowiadał w tym samym dokumencie , że on sam oraz Nat King Cole jeździli na Kubę w latach przedrewolucyjnych i obserwowali szerzącą się potęgę mafii i trupy wrogów Batisty na ulicy.

Nie widząc prawnych sposobów walki z dyktaturą, Castro zorganizował 165-osobowy oddział, który 26 lipca 1953 roku zaatakował koszary Moncada w prowincji Oriente, licząc że da tym samym impuls do obalenia Batisty. Już na początku ataku oddział Fidela natknął się przypadkiem na oddział wojsk rządowych. Powstańcy odnieśli klęskę. Połowa atakujących zginęła. Castro i jego brat Raul zostali schwytani wraz z towarzyszami. Jak wspominała jedna z wówczas uwięzionych, Melba Hernandez wspomina, że tych spośród rewolucjonistów, którzy dostali się do niewoli torturowano na oczach towarzyszy, a „niektórym wybito wszystkie zęby”.. Fidela skazano na 15 lat więzienia. Wstawiennictwo arcybiskupa Hawany uratowało mu życie. Jednak Batista wydał polecenie otrucia więźnia. Dozorca więzienia nie wykonał polecenia. W odosobnieniu Fidel Castro poświęcił się intensywnemu czytaniu dzieł min. Jose Martiego, Dostojewskiego, Rouseeau, Marksa i Lenina.
Na mocy amnestii opuścił zakład karny 15 maja 1955 roku.


Przez kilka następnych miesięcy Castro próbował walczyć z dyktaturą Batisty pokojowymi środkami.
Gdy nie przyniosło to rezultatów, wyjechał do Stanów Zjednoczonych, szukając poparcia w emigracyjnych środowiskach antybatistowskich, czemu towarzyszyła chęć poznania kraju, który go fascynował mimo świadomości jak wiele wycierpiał przez jego władze naród z którego się wywodził i z którym w pełni identyfikował się. Następnie po narodzinach swego syna Fidelita, powrócił na Kubę, jednak wkrótce zmuszony był wskutek szykan policji emigrować do Meksyku. Podjął próbę zorganizowania oddziału partyzanckiego. Tam też spotkał Argentyńczyka Ernesto "Che" Guevarę. Wystarczyła jedna rozmowa, by połączyła ich przyjaźń i wspólny cel działania. Utworzyli Ruch 26 lipca.
Kiedy Che trafił do meksykańskiego więzienia, Fidel zadbał o jego uwolnienie, czym niebywale rozzłościł przyjaciela. Guevara uważał, że Castro powinien zostawić go, gdyż ważniejszym celem jest rewolucja.

Jeden z najbliższych i najwierniejszych do dzisiaj towarzyszy i przyjaciół Fidela Juan Almeida wspominał : „W czasie rejsu [„Granmy”] za burtę wypadł człowiek... krzyczeliśmy Roque, Roque... i wtedy Fidel powiedział, że nie odpłyniemy, póki go nie odnajdziemy. ...Po dotarciu w góry Fidel nas zwołał i prosił, byśmy wybrali spośród siebie przywódcę. Uznał, że najlepszym kandydatem jest Che...”


Castro i jego oddział, składający się z 81 ludzi, wylądowali na pokładzie jachtu "Granma" na północnym wybrzeżu prowincji Oriente 2 grudnia 1956 roku. Atak znowu się nie powiódł. Po starciach z armią pozostało przy życiu jedynie 12 partyzantów. Wycofali się w góry Sierra Maestra, gdzie kontynuowali walkę partyzancką.

Stopniowo siły Castro rosły, aż w końcu zgromadził on pod swoim dowództwem 800 ludzi i zaczął odnosić zwycięstwo za zwycięstwem. W każdej fabryce powstawały komórki, organizowane przez Ruch 26 Lipca, które można przyrównać do rad w porewolucyjnej Rosji. Z Kuby zaczęli uciekać rezydenci amerykańskiej zorganizowanej przestępczości (wyspa była wówczas popularnym miejscem spotkań amerykańskiej mafii). Na Kubie chętnie prowadzili interesy amerykańscy biznesmeni, a wyspa była także popularnym i tanim krajem dla turystyki amerykańskiej. W końcu, opuszczony przez USA, na ucieczkę zdecydował się (1 stycznia 1959 roku) Fulgencio Batista, co przypieczętowało zwycięstwo rewolucjonistów.

Batista uciekając wywiózł z Kuby ponad 100 milionów dolarów. Korespondent New York Timesa Herbert Mathews przeprowadzając wywiad dla swojej gazety zauważył już wtedy, że przywódca rewolucji „ma silne poczucie wolności, demokracji i sprawiedliwości społecznej”.
Zapytany o swoją rolę w rewolucji Fidel powiedział: „Teraz i w przyszłości będę się kierował wyłącznie dobrem mojego kraju. Chętnie to czynię, bo moją ambicją nie jest ani władza, ani pieniądze, tylko służba narodowi”.

W filmie Stevena Sodenbergha „Che – Argentina” ( 2008 ) jest bardzo znamienna scena, odtwarzająca moment , w którym Guevara pod koniec wieczornej narady w szałasie powstańczym Fidela, wygłasza bardzo emocjonalną, wręcz panegiryczną mowę ku czci Castro, gratulując mu, że tego dnia został wybrany dowódcą połączonych sił antybatistowskich. Z jego słów przebija podziw, ale i pewne uniżenie:
„Dokonałeś tego – gratuluję ci z całego serca...”. Fidel przerywa mu z opanowaniem, ale i pewną irytacją:
„Nie mów tak – to zasługa nas wszystkich – niczego sam bym nie osiągnął ”.

Pierwszym krajem na świecie, który uznał nowy rząd (7 stycznia 1959) były Stany Zjednoczone. Castro, który został premierem w lutym tego samego roku, cieszył się również poparciem Kościoła katolickiego.

Migawka z wywiadu TV transmitowanego do USA, przeprowadzonego z Fidelem po zwycięstwie rewolucji. (Fidel patrzy prosto w kamerę, ale widać onieśmielenie).
-Nie boi się pan? [odpowiedzialności za kraj]
FC: Nie, ponieważ ufam w swoje siły. Co najwyżej trochę się niepokoję. [w tym samym wywiadzie Fidel zdradza, że unika ochroniarzy i czuje się zażenowany ich obecnością].

Wywiad ten przeprowadził w programie „W cztery oczy” znany dziennikarz Edward R.Murrow , na temat którego zwycięskiej wojny medialnej z cynicznym łowcą komunistów Mc Carthym, po latach George Clooney nakręci nominowany do Oscara film „Good night and good luck”.

Początkowo zamierzał trzymać się z daleka od stanowisk. Napisana w Sierra Maestra charakterystyka typowanego przez niego na prezydenta Manuela Urrutii pokazuje, że nawet nie myślał o objęciu władzy. Porwała go jednak fala rewolucyjnych wydarzeń.
Jako szef państwa Urrutia okazł się liberałem, a premier i członkowie jego gabinetu (Jose Miro Cardona, Roberto Agramonte, Luis Orlando Rodriguez i in.) – politykami o poglądach liberalnych, lub wręcz konserwatywnych. Fidel Castro, mający dużą popularność, był zdania, że rewolucja, jako zjawisko społeczne i masowe, trwa dopóty, dopóki nie zrealizuje swych celów i nie spełni danych społeczeństwu obietnic. Urrutia i jego rząd uważali, że obalenie dyktatury zakończyło rewolucję, będącą czysto politycznym ruchem antydyktatorskim. Sprzeczności te doprowadziły do stopniowego wycofania się liberałów, przekonanych, że niczego już nie należy w kraju zmieniać z obozu zwycięskiej rewolucji.

2 lutego, stanąwszy na czele sił zbrojnych, a 14 dni później rządu Fidel Castro rozpoczął nacjonalizację głównych gałęzi gospodarki oraz reformę agrarną dając chłopom ziemię. Nowy rząd kubański rozpoczął nacjonalizację amerykańskiej własności za zbyt małym, zdaniem Amerykanów, odszkodowaniem. Jej celem była poprawa tragicznych w owych czasach warunków życia miejscowej ludności. Jak pisał w "Fidel: Portret krytyczny" Tad Schultz: Castro miał obsesję poprawy społecznych i ekonomicznych warunków życia na Kubie. Do tej pory 70% ziemi uprawnej należało do cudzoziemców. Wywłaszczenia dotknęły również rodzinę Fidela.
Ogłaszając dekret o nacjonalizacji, podczas odczytywania listy przedsiębiorstw które ona obejmowała, Fidel był tak wzruszony, że zabrakło mu słów – wówczas jego brat Raul przejął mikrofon i odczytał uchwałę pozbawiającą władzy amerykańskie spółki na Kubie.

W 1959 r. bogacze zapraszali go do swych domów. Castro porównał Kubę do starożytnych Aten. To jest prawdziwa demokracja – oświadczył. Z tą różnicą, że jego zdaniem nowy kubański rząd dbał o wszystkich, a nie o interesy uprzywilejowanych.

Mimo że jak słusznie zauważyli obserwatorzy radzieccy, Castro sam był zbyt miękki, aby poradzić sobie z wrogami rewolucji, argumentując nie bez racji, że będzie to argument do oczerniania nowych władz przed opinią publiczną ( według wspomnień Guevary opublikowanych jeszcze za jego życia na łamach pisma „Verde Olivo”, Fidel już w latach wojny partyzanckiej był przeciwnikiem kary śmierci ), doszło do procesów zbrodniarzy reżimu Batisty, którymi kierowali Raul i Che ( już wcześniej analitycy radzieccy stwierdzali, że bez ich pomocy Castro sobie nie poradzi, mając na względzie ich rewolucyjną determinację ).
Otofragment opinii zamieszczonej w tygodniku TIME, który wybrała Guevarę człowiekiem r. 1960: „Fidel jest sercem, duszą, głosem i brodatym obliczem dzisiejszej Kuby. Raúl Castro jest pięścią dzierżącą oręż Rewolucji. Guevara jest jej mózgiem. Jest członkiem najbardziej fascynującego i niebezpiecznego triumwiratu. Jego zamaskowany, pełen melancholijnej słodyczy uśmiech wywiera wrażenie na kobietach. Che steruje Kubą z chłodnym wyrachowaniem, niezwykłą kompetencją, wielką przenikliwością umysłu i subtelnym poczuciem humoru”. (Jean Cormier – Che Guevara, Iskry, Warszawa 2000, s.230 – nie podano numeru tyg. „Time”).

Nieżyjący obecnie Philip Agee [były agent CIA] mówił podczas nagrania filmu Estelli Bravo, że obserwował uważnie kubańskie procesy. „Przed sądami stanęło wielu ludzi związanych z CIA, odpowiedzialnych za zbrodnie popełniane na własnym społeczeństwie, takie jak masowe egzekucje i tortury”.

Fidel podróżował po Ameryce Łacińskiej, zachęcając do stworzenia wspólnego rynku ekonomicznego dla całego kontynentu.


Młody przywódca, powziąwszy postanowienie nawiązania dialogu ze Stanami Zjednoczonymi, bez żadnej (niestety!) zapowiedzi przyleciał samolotem do Nowego Jorku i od razu na lotnisku oznajmił: „Przyjeżdżam zawrzeć przyjazne stosunki z rządem Stanów Zjednoczonych”- po czym dodał otwarcie:"W Stanach Zjednoczonych przywyknięto do tego, że każdy, kto przyjeżdża prosi o pieniądze... Mnie zależy na dobrych stosunkach między krajami, na współpracy i wzajemnym zrozumieniu".

Mimo fatalnej historii wieloletniego podporządkowania jego kraju interesom USA , porzucił na czas tej podróży po raz kolejny uprzedzenia, wspominając z sentymentem swój poprzedni pobyt w Stanach. Notował wówczas w swoim prywatnym dzienniku:
"Strasznym problemem naszej epoki jest konieczność dokonania dla świata wyboru pomiędzy kapitalizmem, który głodzi ludzi, a komunizmem, który rozwiązuje problemy ekonomiczne, ale prześladuje wolność. Kapitalizm poświęca człowieka. Państwo komunistyczne, w wyniku totalitarnej koncepcji wolności, poświęca prawa człowieka. Dlatego właśnie nie zgadzamy się z kapitalizmem, ani z komunizmem. Nasza rewolucja jest autonomiczną rewolucją kubańską". [Jean Cormier - Che Guevara, Iskry, Warszawa 2000].

Prezydent Dwight Eisenhower miał jednak ważniejsze zajęcie – oddawał się właśnie pasjonującej grze w bilard, więc gościem zajął się jego zastępca Richard Nixon, który „do kamery” uścisnął dłoń Fidela. Ponieważ jednak przybysz z Kuby mówił o panującym na wyspie głodzie, o konieczności nacjonalizacji fabryk i ziemi (może nawet miał nadzieję na pomoc ze strony USA, co było przejawem niebywałej naiwności), tak więc Nixon przekazał Eisenhowerowi swoją opinię, że Castro to niebezpieczny komunista.

Po latach jednak odkryto notatkę Nixona poświęconą Castro, której treść oskarża raczej jej autora : Nie ulega wątpliwości, że [Castro] posiada te nieuchwytne cechy, które czynią zeń urodzonego przywódcę. Niezależnie od tego, co o nim myślimy, stanie się on ważnym czynnikiem w życiu Kuby i prawdopodobnie wpłynie na całokształt spraw latynoamerykańskich. Wydaje się szczery. Jest albo niewiarygodnie naiwny względem komunizmu, albo zachowuje komunistyczną dyscyplinę – moim zdaniem to pierwsze... Ma mniejsze pojęcie o tym, jak kierować rządem i gospodarką, niż przeważająca większość mężów stanu, których poznałem w pięćdziesięciu krajach na całym świecie. Ponieważ jednak ma władzę... nie pozostaje nam nic innego, jak tylko postarać się go ukierunkować we właściwą stronę. (John Lewis Gaddis – Teraz już wiemy. Nowa historia zimnej wojny, przekł. Maciej Antosiewicz, Amber 1997, s.232 – cytat opinii R. Nixona po wizycie Fidela w USA w kwietniu 1959 r.)

Nowemu sekretarzowi stanu [następcy Dullesa – Christianowi A. Herterowi] Castro wydał się interesujący, niedoświadczony, zakłopotany i nieco „dziki”, kiedy rozmawiał po hiszpańsku. (tamże, s.232)

Fidel Castro- jak twierdzi Gaddis- „rozpoczął swoją karierę jako rewolucjonista bez żadnej podbudowy ideologicznej: był rozpolitykowanym studentem, który przekształcił się w ulicznego bojownika, a ten z kolei w partyzanta, nienasyconym czytelnikiem i nienajgorszym graczem w baseball. Jedynymi ideami, które zdawały się nim kierować, były żądza władzy, gotowość do zastosowania gwałtownych metod, aby ją zdobyć i niechęć do dzielenia się nią z kimkolwiek. Jeżeli stawiał sobie kogoś za wzór, to raczej Napoleona niż Marksa. Pomimo wpływu, jaki wywierali nań jego brat Raul i Guevara, dwaj autentyczni marksiści, Castro zaczął myśleć o sobie w takich kategoriach dopiero wówczas, gdy obalił Batistę i przyjął tytuł – który sam wymyślił – Najwyższego Przywódcy. Niewykluczone, że popchnęła go w tym kierunku nadwrażliwość Waszyngtonu: zawsze był antyamerykański [?!] i zwykle nie mógł oprzeć się pokusie, by ukłuć boleśnie Wuja Sama. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że marksizm-leninizm przemówił do Castro z pobudek osobistych oraz podyktowanych wymogami polityki wewnętrznej”. (tamże, s.233)

Tekst jest ciekawy, zwłaszcza wypowiedzi Nixona i Hertera, szczególnie w świetle wszczętej wkrótce nagonki przeciw Fidelowi przez Nixona. Zawiera jednak błędy rzeczowe i niedopowiedzenia. Faktycznie Castro (choć, jak większość studentów i działaczy opozycyjnych, znał pisma Marksa i Lenina) nie był marksistą sensu stricto, czyli w znaczeniu doktrynalnym . Podziwiał bojowników o sprawiedliwość społeczną , jednak coś przeszkadzało mu do końca zaaprobować oficjalny marksizm w wydaniu radzieckim od lat 30. Jak przyznał na posiedzeniu Komunistycznej Partii Kuby przed przyjazdem Jana Pawła II w styczniu 1998, jako dziecko czytał wiele o zbrodniach aparatu NKWD, w tym o sprawie katyń¬skiej. Jako antyimperialista . Wówczas, podobnie jak podczas wizyty w Polsce w 1973 r., gdy wykrzyczał to podczas przemówienia w Katowicach, oskarżając Hitlera i Stalina o wzięcie II RP w dwa ognie, powiedział, że pierwszą ofiarą Hitlera była Polska.

„ZSRR zaatakował Polskę od tyłu - stwierdził. - Pokusił się o ten kawałek terytorium - dodał - aby stracić go potem w czasie bezprzykładnej klęski w ciągu paru dni". Castro wspomniał także o „zbrodni katyńskiej". Po raz pierwszy od 1959 r. Kubańczycy usłyszeli publicznie o Katyniu.

„Wszystkie partie komunistyczne świata - powiedział Castro - usprawiedliwiały pakt Ribbentrop - Mołotow. Wmówili im to Rosjanie". Fidel twierdzi, że wielokrotnie zadawał swego czasu Rosjanom pytania o ten pakt, ponieważ już jako 13-letni chłopiec bardzo interesował się ówczesnymi wydarzeniami i czytał o nich w gazetach. „Nie należę do osób, które gustują w krytykowaniu socjalizmu w obecnych czasach" - zastrzegł i dodał, że jego rozmówcy usprawiedliwiali pakt. , Jego motywy można zrozumieć, ale nie można go usprawiedliwić" - stwierdził.
Mówiąc o „bardzo silnym polskim nacjonalizmie" podkreślił, że ma on „głębokie historyczne źródła": okupację i rozbiory Polski przez mocarstwa. „Walka, i która trwała wieki, wyrobiła wśród Polaków niezwykle silne uczucia antyrosyjskie". Surowo ocenił byłe władze komunistyczne w Polsce. „Byty izolowane - i powiedział. - Nie rozumiały potrzeb i odczuć społeczeństwa, popełniały błąd za błędem". Jako „wielki błąd komunistycznych władz Polski" przywódca Kuby określił walkę z Kościołem.

Nie dziwi wcale, że najostrzej pośród ówczesnych przywódców państw Układu Warszawskiego sprzeciwiał się podczas tajnej narady poprzedzającej wprowadzenie stanu wojennego, projektom interwencji radzieckiej w Polsce i siłowego rozwiązania, podkreślając, że rządy w Polsce odseparowały się od potrzeb własnego społeczeństwa i obecnie zbierają tego owoce.

Mimo to wbrew opiniom niektórych analityków CIA, Eisenhower zaufał Nixonowi.

Już wcześniej czołowi politycy USA odnosili się z nieufnością nie tylko do poczynań nowego rządu w Hawanie, ale i do samego Fidela, jego munduru i wyglądu. Poza tym Eisenhower mógł go nie przyjąć, ponieważ wódz kubańskiej rewolucji nie przybył z oficjalną wizytą, lecz pojawił się nagle bez żadnej zapowiedzi. Fidelowi nie chodziło jednak o zachowanie konwencji.

Opinia Nixona rozeszła się szybko i zaczęto ją traktować jako prawdę, zadbano też, żeby przylgnął do Fidela umiejętnie stworzony wizerunek „niebezpiecznego komunisty”. Na pytanie amerykańskiej dziennikarki: „Czy to prawda, że w pana rządzie jest wielu komunistów?” Fidel odpowiedział ze stoickim spokojem: „Jeżeli będziemy tak rozpatrywać, to niedługo Adama i Ewę zaliczymy do komunistów”.
Amerykanie nie skończyli jednak na słowach, będących w ich pojęciu oskarżeniami. W bazach wojskowych na Florydzie wywiad amerykański CIA przeprowadzał szkolenie spadochroniarzy-agentów, rekrutowanych spośród emigrantów z Kuby – uciekinierów po rewolucji 1959 r., mających dezorganizować życie gospodarcze wyspy. Realizowali oni takie zadania jak podpalanie fabryk, pól uprawnych – tych ostatnich w szczególnie okrutny sposób, polegający na przywiązaniu kotu do ogona palącej się szmaty lub butelki, przerażone zwierzę potrafiło przebiec z tym ładunkiem czasami nawet kilka kilometrów, roznosząc po drodze ogień.


W lutym 1960 roku Kuba nawiązała przyjazne stosunki z ZSRR. Gdy rząd w Hawanie podpisał umowę o kupnie rosyjskiej ropy i zaczął nawiązywać stosunki dyplomatyczne z kolejnymi państwami komunistycznymi, Stany Zjednoczone zerwały stosunki dyplomatyczne z Hawaną..



We wrześniu 1960 r. Fidel Castro przybył do Nowego Jorku na XV sesję ONZ, trwającą od 20 IX 1960 r. do 22 IV 1961 r., żeby opowiedzieć o amerykańskich zbrodniach, gdyż, jak powiedział przed wyjazdem: „Przebrała się miarka”. Tego właśnie oczekiwał sowiecki przywódca Chruszczow i jeszcze przed wyjazdem Fidela na sesję ONZ przysłał na Kubę swojego zastępcę, wicepremiera Mikojana, celem nawiązania kontaktów. Mikojan prowadził rozmowy na temat radzieckiego kredytu dla Kuby, eksportu kubańskiego cukru do ZSRR i nawiązania stosunków dyplomatycznych. Podpisał z Castro pierwsze porozumienie o współpracy gospodarczej.
W Nowym Jorku premierowi Kuby stwarzano trudności w wynajęciu hotelu w śródmieściu, wobec czego zamieszkał w murzyńskim hotelu „Theresa” w ściśle murzyńskiej dzielnicy Haarlem, ku radości delegatów afrykańskich. Zdobył sobie zresztą sympatię większości delegatów.
„Chodził całą noc po Nowym Jorku – sam. Jadł zupę w Chili, restauracji w Nowym Jorku – to do niego podobne”-wspominała potem tę podróż Melba Hernandez.

Jednak Amerykanie kontynuowali swoje wysiłki i przy współpracy z mafią kubańską zamierzali podłożyć Fidelowi 2 cygara, z których jedno miało spowodować wypadanie włosów z brody i ośmieszenie go tym sposobem przed Kubańczykami jako wodza, a drugie miało go zabić w trakcie zapalania.

Jednym z wielkich paradoksów historii jest to, że plan likwidacji Fidela i jego rewolucji odziedziczył po swoich poprzednikach następca Eisenhowera w Białym Domu, John Fitzgerald Kennedy, który wcześniej w okresie poprzedzającym kampanię wyborczą napisał entuzjastyczny artykuł przepełniony podziwem dla młodego rewolucjonisty i przemian kubańskich. W tym momencie jednak sentymenty odeszły na bok.
Tak doszło do realizacji jeszcze zaplanowanej przez prowojennych jastrzębi z administracji Eisenhowera inwazji emigrantów, przeszkolonych przez CIA kontrrewolucjonistów w Zatoce Świń, zwycięsko pokonanej przez wojsko pod osobistym dowództwem Castro, który wymienił potem jeńców na odżywki dla dzieci ( nie wiedząc że zostały zatrute ). Tak doszło też do kryzysu kubańskiego w 1962 r. Charakterystyczne, że -jak wspominał jeden z ważniejszych doradców Kennedy'ego Artur Schlesinger – Fidel opowiadał się za pełną jawnością w polityce międzynarodowej i dopiero Chruszczow przekonał go do ukrycia rakiet na Kubie ( początkowo zresztą Fidel nie myślał o tego rodzaju broni ). Radziecki przywódca rozegrał jednak swój pojedynek z Kennedym poza plecami Fidela, do tego fałszując jego list i publikując go w wersji, z której wynikało, że Castro żąda wysadzenia Kuby, a nawet całego świata w powietrze.

27 października 1962 Castro podyktował radzieckiemu ambasadorowi list do Chruszczowa [potem przez tego ostatniego zręcznie przeformułowany, tak, by cała odpowiedzialność za kryzys spadła na Fidela, który przyznał, że bał się wówczas skutków wojny nuklearnej, jak wszyscy – w liście rzekomo miał żądać zaatakowania Amerykanów nawet za cenę poświęcenia Kuby].

Był to także początek blokady gospodarczej Kuby, której początkowym celem było- według słów Schlesingera – zapobiegnięcie dalszej dostawie pocisków. „Gdyby ceną jej istnienia była moja głowa, byłoby proste rozwiązanie. Chętnie potargowałbym się o własne życie. Ale oni chcą zniszczyć rewolucję” -tak po latach wypowiedział się na temat blokady Castro.


Pod koniec życia przerwanego kulą zamachowca Kennedy zaczął rozumieć swój błąd i skłaniać się do porozumienia z Fidelem. Nie zdążył jednak tego uczynić. W latach 60 i 70tych CIA ostrzeliwała nabrzeże kubańskie z motorówek, zabijając i raniąc wielu cywili i mordując funkcjonariuszy rewolucji. Jeszcze w 2000 r. udaremniono nieudany zamach na Castro, którego chciał dokonać obciążony działalnością terrorystyczną ( min. wysadzeniem samolotu pasażerskiego kubańskich linii lotniczych ) Luis Posada Carilles. Wówczas zaś zamierzał podłożyć bombę w auli uniwersyteckiej w Panamie, gdzie przemawiać miał Fidel.
Sam Posada Carriles przyznał, że jest odpowiedzialny za kilka zamachów bombowych na hotele kubańskie. Do największych zbrodni, które popełnił, należy zamach na kubański samolot pasażerski w 1976 r.; w wyniku tego zamachu zginęły 73 osoby. W ciągu 49 lat terroryzm wymierzony w Kubę spowodował śmierć około 3500 osób.
Mimo że tamte lata należą do przeszłości, a Fidel w warunkach kryzysu zdrowotnego oddał władzę, kończąc swoje pożegnanie ze stanowiskami państwowymi zwykłym „dzięki” wobec narodu i współpracowników ( obecnie prowadząc normalne życie co potwierdzał min. hiszpański lekarz Sabrido i mając ostatnio ożywione kontakty międzynarodowe ), brudna wojna pełna oszczerstw trwa nadal.

Jak słusznie zauważył były wieloletni szef Interesów Amerykańskich w Hawanie Wayne Smith który zrezygnował ze swej funkcji w latach 70tych, zrażony metodami jego własnego kraju: „Stany Zjednoczone po prostu nie potrafią normalnie rozmawiać z Castro.
7 listopada 1977 r. Fidel zaskoczył rząd USA wspomagając prowadzoną przez ruch NLA narodowowyzwoleńczą walkę w Angoli, a następnie w Etiopii i Nikaragui. Fidel osobiście z kwatery głównej kierował walką umożliwiającą zwycięstwo Sandinistów w Nikaragui, wskazywał im najlepsze miejsca lokalizacji. Krzyczał podczas przemówienia:
Jakie warunki imperializm narzuca naszemu krajowi? Naszą solidarność z Angolą poprzemy czynem. Pomożemy i będziemy pomagać narodowi angolskiemu.

Nauczyciele i lekarze kubańscy pracowali w odległym Jemenie.


Stany Zjednoczone do dziś nie pogodziły się z utratą wpływów na Kubie, ani z tym że proces ten postępuje w całej Ameryce Południowej. Obecnie jednak niepodległość Kuby stała się problemem nadrzędnym całego kontynentu, który dzięki jej przykładowi zaczął się budzić do walki o własną niezależność od imperialnego kolonializmu.

Jednak pewnym światłem w tunelu okazują się być, o ile w pełni się to potwierdzi ostatnie gesty prezydenta USA Barracka Obamy pod adresem Fidela i jego kraju. Wygląda na to, że intuicja polityczna Castro i tym razem nie zawodzi, gdy nazywa głowę USA „człowiekiem uczciwym, mającym dobre intencje”, choć pisząc te słowa muszę przyznac, że do niedawna nie byłbym tego taki pewny.

W kwietniu 2009 gościła na Kubie delegacja północnoamerykańskich kongresmenów, która spotkała się z obydwoma braćmi Castro. Miesiąc później reprezentująca stan Kallifornia Laura Richardson udostępniła redakcji abcnews fotografie z tego wydarzenia (http://abcnews.go.com/GMA/story?id=7476053&page=1 ), na których Fidel pokazał się w sportowej bluzie z naszywką na kołnierzyku – połączonymi flagami Kuby i USA, w towarzystwie nie tylko deputowanych, lecz także swej żony Dallii Soto del Valle.

Richardson powiedziała mediom, że wyjeżdżała na spotkanie z Fidelem bez uprzedzeń, podkreślając, że podobnie jak prezydent Obama, nie należy do generacji pielęgnującej nienawiść i resentymenty doby zimnej wojny. Być może dlatego właśnie ma szansę wydarzyć się coś nie mającego do tej pory precedensu. Zapowiedziana została na następny miesiąc wizyta Barracka Obamy na Kubie. Jednak o wiele większe znaczenie od samego faktu bezprecedensowej wizyty urzędującej głowy państwa o nazwie Stany Zjednoczone na porewolucyjnej Kubie ( do tej pory gościł jedynie emerytowany prezydent Jimmy Carter ), ma opis zapowiedzi tego, co się ma stać podczas niezwykłego spotkania Obamy nie tylko z urzędującym prezydentem Kuby, lecz także z Fidelem Castro we własnej osobie
(http://www.glossynews.com/artman/publish/Obama-Apology-Tour-07282009.shtml ).

Mają być to osobiście złożone przeprosiny za dziesięciolecia wtrącania się przez jego kraj w wewnętrzne sprawy Kuby. Obama zadeklarował także pełne uwolnienie i obywatelstwo dla „piątki z Miami” – kubańskich agentów, zajmujących się obserwacją wymierzonych w ich kraj działań terrorystycznych ( na życzenie Castro składali raporty także Bushowi ) na terenie Stanów Zjednoczonych, więzionych od 2001 r.
Do tej pory władze USA, mimo rewizji sprawy przez sąd w Atlancie, która wykazała nieprawidłowości i nadużycia podczas procesu przed sądem federalnym, zbywały milczeniem wszelkie wysiłki ( zarówno społeczne inicjatywy na całym świecie, jak i głos autorytetów, również w dziedzinie prawa, które odmawiając przyjęcia wynagrodzenia angażowały się w obronę oskarżonych ) na rzecz amnestii dla „Piątki”. Nie mogło dojść także do wymiany, gdyż do antykubańskich działań służby specjalne USA używały zawsze emigrantów, oszczędzając własnych obywateli.
Pojawił się również już nie po praz pierwszy wątek zamknięcia i oddania Kubańczykom amerykańskiej bazy w Guantanamo, będącej do tej pory więzieniem, w którym północnoamerykańscy żołnierze brutalnie torturowali jeńców w tzw. nie bez obłudy „wojnie z terroryzmem”.

Co więcej prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział, że Kuba ma być zaledwie pierwszym miejscem na trasie swoistego „światowego tournee przeprosin”, jakie zaplanował...
Być może na naszych oczach powstaje inny świat, w którym mentalność najeźdżcy, choć nie obywa się to bez oporów wciąż aktywnych przeciwników tego procesu, odchodzi do lamusa grzebiąc ostatnie relikty imperialnego kolonializmu i retorykę zimnej wojny.

Nadal jednak znajdujące się w rękach kapitalistów media próbują przynajmniej ośmieszyć ten proces, prezentując zdjęcia domu, który zakupiła Reprezentant Kongresu Laura Richrdson z komentarzem:
„Na spotkania z Castro ma czas, ale nie na zadbanie o wygląd własnego domu i jego otoczenia”.
Jednak chwyty te są i tak mniej prymitywne, niż zastosowano w zeszłym roku wobec Michaiła Gorbaczowa, który wypowiedzi w prasie na temat braci Castro, mające pozytywny wydźwięk, przypłacił kilka dni później sfabrykowaniem i podaniem do wiadomości publicznej „dowodów”, że brał udział w opracowaniu kremlowskiego planu zamachu na Jana Pawła II ( jak wynika z ostatnich badań naukowych nici tego zamachu wcale nie prowadzą na Kreml...).

Sam Fidel Castro w pełni zdaje sobie sprawę ze skomplikowanego charakteru tych przeobrażeń, kiedy pisze w swoich felietonach, że Obama wydaje mu się wprawdzie człowiekiem dobrej woli, któremu należy życzyć powodzenia, ale –dodaje sceptycznie – czy mu na to inni pozwolą?...



poprzedninastępny komentarze