Ostrowska: Wyrok na pamięć

[2006-01-02 00:49:37]

"Wydajecie towarzyszy moich za to, że niezmordowanie walczyli o interesy milionowych mas robotniczych i chłopskich Polski, Ukrainy i Białorusi Zachodniej, że wytrwale mobilizowali te masy do nieugiętej walki rewolucyjnej przeciw faszystowskim rządom dyktatorskim, które niosą robotnikom i chłopom coraz sroższą nędzę, bezrobocie i głód” - mówił 15 stycznia 1932 r. w Sejmie poseł Komunistycznej Frakcji Poselskiej, Wacław Rożek. Przemówienie Rożka dotyczyło aresztowania dwóch posłów komunistycznych.

Poprzedniej nocy - z 14 na 15 stycznia 1932 r. - policja zastrzeliła na warszawskiej ulicy 23-letniego działacza Komunistycznej Partii Polski i Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom, Henryka Gradowskiego. Wcześniej sanacyjna policja polityczna, „Defensywa”, przeprowadziła rewizję w jego mieszkaniu. Niczego nie znaleziono. Dopiero w piwnicy policjanci trafili na komunistyczną literaturę i to było powodem aresztowania Gradowskiego. Młody działacz KPP został zastrzelony podczas próby ucieczki na placu Zawiszy na Ochocie w Warszawie. Do niedawna miejsce śmierci Gradowskiego upamiętniał głaz z czerwonego granitu. „Cześć bojownikowi o wolność i socjalizm” - można było przeczytać na tablicy pamiątkowej.

Dzisiaj tego głazu już nie ma. We wrześniu br., w ramach akcji dekomunizowania nazw ulic, pomników i tablic pamiątkowych, głaz ów został zlikwidowany. Dzisiaj w miejscu, w którym jeszcze jesienią był kamień upamiętniający śmierć 23-letniego robotnika i komunisty, palą się znicze. Ktoś zostawił kartkę z informacją o symbolicznym znaczeniu tego miejsca. Niezgodę na wymazywanie historii rozpoczęli młodzi ludzie, którzy zdecydowanie lepiej znają historię niż dyspozycyjni urzędnicy miejscy, starający się przypodobać nowej prawicowej władzy. Na ul. Raszyńskiej w Warszawie znicze palą się każdego dnia.

Wyrok na głaz upamiętniający postać Gradowskiego wydała w 1999 r. rada dzielnicy Ochota. Wykonano go dopiero w tym roku. Aktu łaski nie udzieliła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, której obowiązkiem jest opiniowanie decyzji o zlikwidowaniu jakiegoś pomnika czy tablicy pamiątkowej. Dwukrotnie o ułaskawienie pamięci młodego komunisty zwracał się do Andrzeja Przewoźnika warszawski Zarząd Stowarzyszenia „Pokolenia”. Bezskutecznie.

W dniu, gdy głaz poświęcony pamięci Henryka Gradowskiego zniknął, działacze warszawskiego oddziału Stowarzyszenia „Pokolenia” odbierali akurat z drukarni album poświęcony dokumentowaniu podobnych obiektów. Stowarzyszenie „Pokolenia” i Komisja Historii Ruchu Młodzieżowego postanowiły zachować od zapomnienia miejsca związane z działalnością oraz walką ludzi lewicy o niepodległość i wyzwolenie społeczne. Ratowaniu zagrożonych dziś świadectw tradycji robotniczej ma służyć album „Zapominane miejsca pamięci”, który ukazał się jesienią 2005 roku. Album ten ma charakter dokumentacyjno-informacyjny. Można w nim znaleźć zdjęcia istniejących jeszcze lewicowych miejsc pamięci oraz indeks tych, które już zostały zlikwidowane, przede wszystkim - nazwy ulic. Album poświęcony jest pomnikom Warszawy, ale jego twórcy planują podobne opracowania dotyczące innych miejscowości, w których takie pamiątki jeszcze się zachowały.

Autorzy albumu zaznaczają we wstępie, że „pamięć historyczna narodu nie może być zależna od bieżących, panujących aktualnie form upamiętniania wydarzeń i opcji ideowych. Wydarzenia historyczne, niezależnie od tego, czy się podobają, czy też nie, po prostu miały miejsce i powinny zostać zachowane oraz przekazane następnym pokoleniom niezależnie od ocen, które pozostawić należy historykom”. Jego wydanie ma być protestem przeciwko prawicowym próbom przekreślenia zasług lewicy, a takie próby podejmowane są od początku istnienia III RP. Tej, w której zlikwidowano cenzurę i nareszcie zapanowały wolność i demokracja...
Prace nad wydawnictwem „Zapominane miejsca pamięci” były prowadzone pod naukową konsultacją prof. Bogdana Hillebrandta. Autorzy albumu korzystali
też z opinii historyka, prof. Ryszarda Nazarewicza. Na uznanie zasługuje fakt, że gromadzenie danych oraz fotografii do albumu opierało się na pracy społecznej działaczy „Pokoleń”. Pojęcie takiej pracy jest dziś zapewne zapomniane, czy też skazane na zapomnienie. Wyjaśniam więc, że przypomina ono modny obecnie wolontariat, z tą jednak różnicą, że w przypadku „pracy społecznej” nie chodziło o zdobycie dodatkowych punktów na uczelni czy uzupełnienie CV. Chodziło o Sprawę.

Pozostaje mieć nadzieję, że dzięki temu albumowi i kolejnym tego rodzaju wydawnictwom, uda się zachować od zapomnienia dokonania pokoleń Polaków, których życiorysy prawica określa jako „czarną dziurę” lub zakłamuje je nie do poznania. Do dzisiaj udało się już wiele wymazać z historii polskiej lewicy i ruchu robotniczego, co ma swoje odzwierciedlenie w szkolnych podręcznikach, przemilczaniu niektórych nazwisk i haseł we współcześnie wydawanych encyklopediach oraz fałszowaniu historii, które dokonuje się rękami funkcjonariuszy Instytutu Pamięci Narodowej.

W „Zapomnianych miejscach pamięci” znalazły się fotografie istniejących dziś pomników oraz tablic. W obliczu „czystki historycznej”, która dokonuje się na naszych oczach, album ten może spełniać funkcję wykładu historii, jakiego dziś brakuje, bo został zakazany przez panującą aktualnie ideologię. Zamieszczone w wydawnictwie notki biograficzne działaczy ruchu robotniczego z różnych okresów historycznych, nie tylko z okresu Polski Ludowej, zostały dodane m.in. dlatego, że nazwiska takich właśnie ludzi usuwa się dziś z powszechnie dostępnych wydawnictw.

Jednym z takich przekłamań, również udokumentowanym w albumie, jest m.in. napis na pomniku „Barykada Września”. Pomnik ten, odsłonięty w 1979 r., stoi w miejscu, gdzie we wrześniu 1939 r. znajdowała się jedna z barykad, której obrońcy długo odpierali ataki wojsk hitlerowskich na Warszawę. W 1997 r. wyeliminowano z tablicy pamiątkowej informację o tym, że obrońcami barykady, obok wojska i mieszkańców stolicy, były też Robotnicze Bataliony Obrony Warszawy i Straż Obywatelska. Widać w kapitalistycznej Polsce pamięć o istnieniu robotniczych formacji zbrojnych jest niebezpieczna. W sumie autorzy albumu odnotowali co najmniej 59 przypadków zmian nazw ulic, likwidacji tablic pamiątkowych oraz pomników (w samej tylko Warszawie), których usunięcie miało polityczny charakter.

Całe szczęście, zachowała się (na razie) tablica pamiątkowa na ul. Wareckiej. To na tej ulicy we wrześniu 1939 r., na ówczesnym terenie redakcji i drukarni PPS-owskiego „Robotnika”, znajdował się sztab Robotniczych Batalionów. Nie wiadomo, jak długo tablica pozostanie na swoim miejscu, bo PiS od dawna zapowiada „uporządkowanie” tych spraw. Gdyby prawicy nie udało się „posprzątać”, w odwodzie zawsze pozostają bojówki Młodzieży Wszechpolskiej. W „oczyszczonych” miejscach można postawić np. pomniki Augusto Pinocheta i Francisco Franco.

Polityczne radary prawicowych specjalistów od „sprzątania” nastawione są na razie na wyłapywanie wszystkiego, co opatrzone jest z przymiotnikami „ludowy”, „socjalistyczny”, „komunistyczny”, „robotniczy”. Do niuansów nie mają
najwidoczniej głowy. Pewnie dzięki temu na Starym Mieście zachowała się jeszcze tablica upamiętniająca Niezależną Partię Chłopską związaną z Komunistyczną Partią Polski.

Próby skazania na zapomnienie określonych postaci z historii lewicy i ruchu robotniczego służą zapewne temu, by współczesna młodzież i pracownicy nie mieli tego rodzaju odniesień. Wystarczy Dmowski, a - niektórym - Eligiusz Niewiadomski. Oto okazuje się bowiem, jak szybko wraca rzeczywistość II RP, gdy prześladuje się robotników, strzela się do nich, pacyfikuje strajki i wyrzuca na bruk protestujących związkowców. Zamiast o bojowych poprzednikach, dzisiejsi robotnicy będą wiedzieć co najwyżej o miłosiernych księżach i kapitalistach, którzy w II RP od czasu do czasu wydawali zupę bezrobotnym.

Można zmienić nazwy ulic, odkręcić pamiątkowe tablice, zniszczyć pomniki. Można od nowa napisać podręczniki historii. Można zacierać wszelkie ślady lewicy i walki ruchu robotniczego. W taki sposób nie można jednak zniszczyć pamięci, choćby całą lewicę rewolucyjną wtrącono do więzień, jak próbowano to robić w II RP. Nie dla wszystkich działaczy lewicy historia zaczęła się wszak dopiero w 1989 roku.

„Nie tylko za te przemówienia wiecowe i za udział w demonstracjach, o których mówią wnioski rządowe, wydajecie towarzyszy (?), lecz za ich całą rewolucyjną działalność poselską, która, demaskując waszych jawnych i ukrytych agentów, wskazywała masom, że nieugięta walka rewolucyjna przeciw dyktaturze faszystowskiej, o jej obalenie, to jedyne dla nich wyjście z kryzysu, z otchłani nędzy i głodu, w jaką coraz głębiej pogrąża miliony pracujących zbankrutowany, rozkładający się system kapitalistyczny, ten system, który ratować chcecie od zagłady kosztem śmierci głodowej milionów. Wydawanie posłów rewolucyjnych sądom, to jedno z ogniw terroru, którego łańcuchem faszyzm spętać usiłuje masy pracujące, zdusić ich wyzwoleńczą walkę rewolucyjną, przeciw rządom bezrobocia, głodu”. Tak brzmiała dalsza część przytoczonego wcześniej przemówienia posła KPP z 1932 r.

Niszczenie miejsc pamięci wszelkiej lewicy i ruchu robotniczego, to jedno z ogniw terroru, którym próbuje ratować się zbankrutowany system kapitalistyczny rękami swoich drobnomieszczańskich i autorytarnych obrońców. Niszcząc pomnik, nie można jednak zniszczyć Idei, o którą walczyli ludzie dzisiaj skazywani na zapomnienie. Terror ów nie zniszczy bowiem potrzeby wolności, sprawiedliwości społecznej i godnego życia. Tym podstawowym potrzebom nie są potrzebni kapłani, bogate ceremonie, przydrożne ołtarzyki ani wielkie świątynie. Będą wieczne i bez tego.

Znicze palą się każdego dnia.

„Zapomniane miejsca pamięci”, zespół redakcyjny: Henryk Czerski, Krystyn W. Dąbrowa, Witold Straus, Olimpia Zaborska, wyd.: Przedsiębiorstwo Wydawniczo-Handlowe „Graf”, Stowarzyszenie „Pokolenia” i Warszawska Komisja Ruchu Młodzieżowego, Warszawa 2005 r., s. 112

Magdalena Ostrowska


Tekst ukazał się w "Impulsie" dodatku do dziennika "Trybuna" nr 292 z 15 grudnia 2005 r.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku