Pojęcie system lub ustrój odnosi się dzisiaj zarówno do takich wielkich struktur, jak kapitalizm i socjalizm, które kiedyś nazywano formacjami społeczno-gospodarczymi, jak również do poszczególnych odmian tych formacji, takich np. jak kapitalizm anglosaski lub były socjalizm jugosłowiański. W celu uporządkowania tej sceny, Kowalik proponuje przyjąć nazwę „megasystemy” dla tych dwóch wielkich struktur, a „systemy” zarezerwować dla ich odmian. Dotyczyłyby one zatem poszczególnych krajów lub ich grup. Jest to propozycja trafna i użyteczna, ale nie usuwa wszystkich kłopotów metodologicznych.
Przede wszystkim nasuwa się pytanie, co nazywamy „systemem gospodarczym”? Przymiotnik „gospodarczy” nie jest wbrew pozorom bardziej określony niż „polityczny” lub „społeczny”, a w połączeniu z rzeczownikiem „system” bywa kłopotliwy. Do systemu gospodarczego zalicza się na ogół stosunki własnościowe, formy powiązań między podmiotami gospodarczymi (rynkowe lub nierynkowe), ale nie zalicza się – jak podpowiada Kowalik – naturalnych warunków gospodarowania i bieżącej polityki gospodarczej. „System gospodarczy zatem, to zespół (kompleks) organizacji, gospodarstw domowych oraz jednostek ludzkich działających według określonych zasad, bodźców, nakazów i zakazów, w dziedzinie produkcji, podziału, wymiany i konsumpcji dóbr oraz usług”.
Mimo problemów metodologicznych, pomysł Kowalika, aby wyeksponować i umieścić obok siebie dwa megasystemy: kapitalizm i socjalizm, jest moim zdaniem bardzo dobry z badawczego punktu widzenia. Istniały one bowiem obok siebie w ciągu 75 lat, ukształtowały oblicze XX wieku i do dziś wywierają (każdy na swój sposób) określony wpływ na losy świata. W przeszłości charakteryzowano je jako – przeciwstawne w każdym calu – dwa fenomeny tej samej epoki, bądź jako struktury podlegające w jakimś stopniu procesom konwergencji. Innym często spotykanym sposobem analizowania tych formacji było wydzielanie charakterystycznych etapów w ich rozwoju (wolnokonkurencyjne i monopolistyczne stadia kapitalizmu oraz okres przejściowy, socjalizm i komunizm w ramach socjalistycznego megasystemu).
Tadeusz Kowalik wybrał inne podejście – przedstawił charakterystyczne cechy kapitalizmu, a przy socjalizmie odszedł od wszelkiej konwencji. Opisał bowiem tylko końcową fazę tzw. socjalizmu realnego, wyeksponował socjalizm jako całościową wizję ideową i scharakteryzował dokładniej socjalistyczną alternatywę komunizmu (realnego socjalizmu), wspierając się koncepcją Langego, Yunkera i Roemera-Bardhana oraz samorządową wersją socjalizmu rynkowego. Nie chciałbym pozostawić wrażenia, że takie podejście do tematu jest bezdyskusyjne, ale jestem przekonany, że mógł je przedstawić tylko taki znawca myśli socjalistycznej jak Tadeusz Kowalik.
W części drugiej swej książki Kowalik opisuje już konkretne systemy gospodarcze występujące w USA, Niemczech, Szwecji i kilku krajach azjatyckich (łącznie z Chinami). Dwa rozdziały poświęca próbom szukania „trzecich dróg”. Odrębny rozdział (autorstwa Urszuli Żuławskiej) poświęcono chilijskiemu systemowi gospodarczemu. Nie będę przytaczać każdego z opisów tych systemów, ale gorąco zachęcam do ich studiowania. Można tam znaleźć mnóstwo faktów, wytrawną analizę i trafne uogólnienia. Chciałbym jednak podjąć pewien problem międzysystemowy.
Sprowadza się on do pytania: Co wyróżnia poszczególne systemy gospodarcze? Wypada, o dziwo, stwierdzić, że nie typowe instytucje gospodarcze, które wszędzie są takie same lub bardzo podobne, lecz zabarwienie polityczne, społeczne i kulturowe. W każdym systemie gospodarczym działają przecież dwie główne grupy podmiotów: przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe oraz państwo. W każdym z nich funkcjonują takie instrumenty, jak: ceny, płace, stopy procentowe, podatki, umowy gospodarcze, kary za zwłokę oraz tytuły własności. Każdy system wreszcie „obsługuje” sferę realną składającą się z przemysłu, rolnictwa, budownictwa, transportu, handlu wewnętrznego i zagranicznego oraz banków i instytucji ubezpieczeniowych.
Nie wykluczam, że przy dokładniejszej analizie znajdzie się jakiś system, w którym występuje specyficzny instrument niespotykany gdzie indziej. Ale przecież nie jest tak, że w anglosaskim systemie gospodarczym występują ceny, płace, podatki itp. oraz duże korporacje gospodarcze, a w japońskim ich nie ma. Przeciwnie, występują w obydwóch (i w wielu innych), ale funkcjonują odmiennie. Wyrosły bowiem z innego podglebia lub przesadzone zostały na inne podglebie kulturowe, działają w odmiennych strukturach społecznych i w innych układach politycznych. Japońskie „keiretsu” są pod wieloma względami podobne do amerykańskich korporacji, zachowały jednak tyle cech wyniesionych z japońskiej tradycji, że są czymś oryginalnym na globalnej mapie.
Daleko idąca bliskość lub wręcz identyczność instytucji gospodarczych w różnych systemach wywodzi się z tego, że kapitalizm (w przeciwieństwie do feudalizmu, jak dowodził kiedyś Witold Kula, a dziś Henryk Chołaj) tylko na wyspach brytyjskich powstał w sposób oryginalny jako „samorodek” . Później był przenoszony jak przeszczep, implantowany w nowym otoczeniu kulturowym, społecznym i politycznym. Przeszczep się asymilował, przyjmował miejscowe zabarwienie, które dziś już jest identyfikatorem, jego znakiem firmowym wyróżniającym go w tłumie. Bez tego, co miejscowe (narodowe) nie byłoby odrębnych systemów gospodarczych.
Między innymi ze względu na to, neoliberalny system gospodarczy przenoszony do Rosji tworzy coś zupełnie odmiennego od oryginału. Nawet w Europie Środkowej (Czechy, Polska, Węgry) nie powielono go dosłownie. Przyszłość pokaże, czy stan dzisiejszy się utrwali, czy zmierzać będzie w kierunku wzorca. Przy okazji warto odnotować, że zdecydowanie inaczej upowszechniają się innowacje techniczne. Wywołują mniejszy opór i są bardziej uporządkowane. Można do nich zastosować model kaskadowego przepływu (z krajów wysoko rozwiniętych do krajów średnio rozwiniętych, a stąd do krajów słabo rozwiniętych), który najprawdopodobniej nie mógłby służyć do badania i objaśniania przepływu innowacji systemowych, ale porównywanie tych dwóch typów innowacji, badanie różnic i podobieństw w ich upowszechnianiu mogłoby wzbogacić programy badawcze prowadzone w ramach „comparative economics”. Wtedy łatwiejsze byłoby przechodzenie od tej dyscypliny do badań nad dziejami cywilizacji, w których zmiany systemowe, jak można przypuszczać, zawsze odgrywały istotną rolę, ale były tylko jednym z elementów zmian cywilizacyjnych.
Trzecia część książki Tadeusza Kowalika poświęcona jest zmianom systemowym w Polsce. Wchodzimy tu w problemy odbierane skrajnie różnie, gdyż każdy z nas wyniósł inne doświadczenia z polskiej transformacji. Autor próbuje je uporządkować. Wyjaśnia więc, kiedy zmiana systemu gospodarczego w Polsce stała się możliwa, dlaczego z wielu znanych już wtedy systemów wybrany został anglosaski, a nie szwedzki lub niemiecki, jak przebiegała prywatyzacja przedsiębiorstw państwowych i jak wyglądają społeczne aspekty nowego systemu. Przedstawia wnikliwą analizę rozwarstwienia majątkowego i dochodowego, opisuje strefy ubóstwa i liczne grupy wykluczonych z normalnego życia materialnego i duchowego, a w zakończeniu dochodzi do konkluzji, że odrzuceni odrzucają system.
Tadeusz Kowalik „Systemy gospodarcze, efekty i defekty reform i zmian ustrojowych”. Wydawca: Fundacja Innowacja i Wyższa Szkoła Społeczno-Ekonomiczna, Warszawa 2005.
Zbigniew Madej
Autor recenzji jest profesorem zwyczajnym ekonomii.
Recenzja ukazała się – w dłuższej wersji - w grudniowym numerze "Oświaty i Wychowania".