Swym mercedesem przemierzam bulwary
Kierowca, ochroniarz i ja – bogaty gość.
Wtem, nie do wiary. Widzę jak w obskurnej budzie
hot-dogi sprzedaje moja pierwsza miłość.
Była wspaniała, mądra i piękna,
Inteligencja, talent, w ogóle naj-naj.
Wzorowa uczennica, same najlepsze stopnie…
A ja? Były więzień i prostak bez jaj…
Nazywała się Wania! Ach – mówię Wam - jaka urocza.
Zawsze pełna energii, choć wiecznie niewyspana…
Lecz, nagle beztroskich wspomnień prysł czar
i otwarła się dawno zadana, lecz wciąż bolesna rana
To było wiosną… Czysty przypadek.
Moja dziewczyna nas zapoznała.
I po studencku, po flaszce rakiji
Wania dojrzałą kobietą się stała…
Rodzicielska nadgorliwość jednak weszła nam w drogę,
Opiekuńcza w jej starym wezbrała ambicja.
Kopniaki, krzyki, bicie pałami, kajdanki, radiowóz…
Tak „dzień dobry” mówiła milicja.
I tak gniłem w więzieniach, gdy ona rozkwitała.
Stypendium MSZ, języki i kursy jogi...
I na co to wszystko?! Skoro dziś ja w limuzynie,
a ona zmarznięta sprzedaje hot-dogi!!
Wiecie jak jest… Dylemat chwili: jechać czy stanąć?
Co myśleć, przez chwilę sam nie wiedziałem.
Głupie spotkanie po tylu latach…
Czy ona skojarzy? Bo ja ją poznałem…
Ech, czyż nie takie jest życie? Jeden ma szczęście,
a inny na los swój wciąż musi kląć.
Ja zaś w więzieniu kumpli znalazłem,
którzy skutecznie i szybko na szczyty pomogli się wspiąć.
* * *
Hej Wania! To ja, to ja! Cześć i do widzenia!
Zarzuć hot-doga, tylko migiem…
Proszę Cię, szybko, bo do Paryża zaraz mam lot!
Trzymaj tu stówę i nic się nie przejmuj.
Reszty nie trzeba… Mówię nie trzeba!
Dziecko… Za tyle to nawet nie je mój kot...
Trzymaj się Wania…
Nedjalko Jordanow
Piosenkę - oryginalnie zatytułowaną "Vanichka" - tłumaczył Bojan Stanisławski.