K. Szumlewicz: Poeta zakamarków

[2006-05-19 17:39:03]

Poezja Jerzego Ficowskiego to jedyne w swoim rodzaju połączenie jarmarcznej wielobarwności z pesymistyczną, Różewiczowsko-Beckettowską refleksją na tematy egzystencjalne. Sprawia ona, że nawet w pogodnych utworach zawiera się oskarżenie. Poeta czuje się strażnikiem pamięci o minionych zbrodniach i utraconych istnieniach. Pomimo, że, jak pisze w wierszu p. t. „Siedem słów”, „pamięć blednie / nie ze zgrozy”, my sami nie powinniśmy nigdy zapomnieć ani przebaczyć. Paradoksalnie, kolorowość jego poezji uwydatnia ten przekaz, zamiast go łagodzić.

PO STRONIE PRZEŚLADOWANYCH

Doskonale obrazują to wiersze, których bohaterami są opuszczone, zaszczute zwierzęta. Między innymi łoś, zabłąkany do miasta:

„(...) on łoś
bezsosennie
bezdębnie
bezbrzeźnie
w gęstwinie zdumienia
gnany ciekawością
uzbrojoną w kije (...)
pada dokładnie
u krańca pościgu
tak się cyrk kończy
i zaczyna mięso”

To samo dotyczy wyrzuconej na brzeg ryby, która „tłumi, roznieca / skrzela różowe,/ wbija w nas ćwiek / srebrnego oka”. Do obojętnych, nie chcących nic o tym wiedzieć, adresowane jest podstępne wezwanie:

„Zabijmy ją
milczącym nożem.

Aby nas nie budziła
na brzegu nocy
swym wyciem.”

Podobne nawoływania do nagonki na bezbronnych, nie mogących uciekać, można znaleźć też w wierszu p.t. „Godzina dojrzała”. Pada tam apel, by „zabijać umarłych”. Po co to robić, po co organizować coś, co gdzie indziej poeta nazywa „egzekucją pamięci”? Nawołujący do niej głos tłumaczy:

„(...) bowiem zmarli są zaraźliwi
bowiem zmarli są zbyt wymowni
bowiem zmarli nie mają nic
na nasze usprawiedliwienie (...)”

W pewnym sensie opisy zwierząt dotyczyły bowiem prześladowanych, zagnanych w ślepą uliczkę ludzi, którym inni nie tylko nie pomagają, ale też nic o nich nie chcą wiedzieć. Tak się dzieje z „Cyganką w łaźni birkenau”, która w wierszu „Modlitwa do świętej wszy”, nie mogąc liczyć na ludzi, całą swą nadzieję skupia na tytułowym pasożycie:

„(...) święta wszy
nie opuszczaj mnie
nie dam ci odejść
tylko ty mi zostałaś
bóg w piekle nie bywa

twoje siostry odchodzą
od naszych umarłych
ty mi zostań
ocal mnie
święta wszy (...)”

Cygance nie udaje się ocalić życia, pozostaje „pusta dłoń i niebo puste”, zapełniane dymem. Ten sam los spotyka żydowskie dzieci, o których opowiadają wiersze ze zbioru „Odczytanie popiołów”. Jeden z nich jest poświęcony pamięci Janusza Korczaka, nazywanego przez Ficowskiego „Charonem dobrowolnym” i „przewoźnikiem bez wiosła”. „Co robił Stary Doktor / w bydlęcym wagonie / jadącym do treblinki dnia 5 sierpnia / przez kilka godzin krwiobiegu / przez brudną rzekę czasu” - pyta poeta i próbuje odpowiedzieć: „czy kłamał im na przykład / małymi dawkami / znieczulającymi / iskał spocone główki / z płochliwych wszy strachu”? Odpowiedź musi brzmieć „nie wiem”. Wiadomo natomiast, iż „odtąd ze Starym Doktorem / pełno ich nigdzie”. Literackich formuł takiej – pokrewnej Paulowi Celanowi - „nieobecności odmienianej przez przypadki” jest u Ficowskiego więcej. Chociażby w wierszu p.t. „Co jest”:

„Co jest
Już nic
właściwie nawet już nie ma
niczego

tylko harmider takiej ciszy
tylko tłum nikogo (...)”

Poeta wciąż na rozmaite sposoby zadaje pytanie, czy istniejąc i akceptując zastany świat, wzniesiony na niezmierzonych cierpieniach i niesprawiedliwości, przypadkiem nie „zabijamy umarłych”. Odpowiedź za każdym razem brzmi „nie wiem”.

AZYL W ZAKAMARKACH

Cyganka miała wesołe, naśladujące łąki suknie i wspaniałe pieśni, które jej nie pomogły przeżyć w „łaźni birkenau”. Dzieci i dorosłych nie uratowało przed straszliwą śmiercią całe ogromne piękno świata, tak sugestywnie opisywane w wierszach Ficowskiego. Czy zatem można się jeszcze czymś zachwycać, podziwiać wzrokiem, słuchem i powonieniem wspaniałą obfitość roślin („Już kipią mlecze / łopuch i powój się wdziera / na stosy martwych cegieł, / by je z ziemią zgodzić”), obyczaje zwierząt („a żagiewka wiewiórcza / już z gałęzi na gałąź / i jawor za jaworem / podpala jesienią”), magię miejsc i zmian atmosferycznych („po żwirze ścieżki skacze deszcz / szelestem wróblich nóżek”)? Poeta analizuje to zagadnienie w „Liście do Marc Chagalla” - malarza o pokrewnej mu wrażliwości. Są tam zawarte „wersety z Najnowszego Testamentu”, w którym jest „sześć milionów kart zwęglonych”. Jedna z nich to losy zabitej Róży Gold.

„(...) Jak to dobrze, że pan nie zna Róży Gold!
Wybuchłaby dymem kiść bzu, w której leżą zakochani.
Skrzypce zielonego muzykanta poderżnęłyby mu gardło.
Brama kirkutu obróciłaby się w proch albo zarosła cegłą.
Farba zwęgliłaby płótna (...)”

Poeta wyraża w ten sposób Adornowską wątpliwość, czy można w obliczu okrucieństwa dostrzegać urodę stworzenia i tworzyć dzieła sztuki. Konkluzja wiersza pozostawia jednak artyście pole - a właściwie szczelinę, zabronioną i nielegalną - do twórczej aktywności. Albowiem Róża Gold oraz Frycek, który zanim umarł, musiał za szafą „udawać pajęczynę”, jeżeli gdziekolwiek jeszcze „znajdują przytułek”, to tylko „w bezpiecznych zakamarkach / wróżebnych kolorów / u pana, panie Chagall”.

MITY I RZECZY

Jak wspomniałam, Ficowski jest jak najdalszy od jakiegokolwiek uświęcania poprzez sztukę dziejącego się zła. Jego poezja staje każdorazowo po stronie tego, co mogłoby istnieć, gdyby obietnice dawane przez piękno nie były notorycznie zdradzane. Dlatego poetę interesują wszelkiego rodzaju baśnie i mity, którym poświęca wiele swoich wierszy.

Pojęcie mitu nie wszystkim dobrze się kojarzy. Walter Benjamin (do którego Ficowski ma momentami zaskakująco podobne spostrzeżenia) pisał, iż „dopóki istnieje ostatni żebrak, dopóty istnieje mit”, słowem tym bowiem określał zbiór rzekomo „naturalnych”, a w istocie irracjonalnych przekonań o niższości jednych i konieczności panowania drugich. Ficowski przyjmuje wszakże diametralnie odmienną definicję tego słowa. Jego mity - wyzbyte mrocznego sacrum i hierarchicznej aury - są zbyt pokątne i jarmarczne, by kojarzyć je w jakikolwiek sposób z panowaniem. Zwłaszcza, że ich twórcami są uciśnieni i prześladowani. Dobrym przykładem takiego mitu (jak zwykle podupadającego, gdyż nie interesują go zbytnio narracje zwycięskie) jest wiersz p.t. „Śmierć jednorożca”:

Jest cygańska wyprzedaż
resztek znad Gangesu
już zbrakło wróżb
już czary poszły za pół ceny
już patelnia nie ćwierknie
pod racuchem złotym (...)

Jeszcze w kramach zmyślonych
cymbały cymbały
wydają zamiast reszty
drobniaki brzękadeł (...)"

Podobnie jak z mitami, dzieje się u Ficowskiego z miłością do rzeczy. Nie wydaje się ona u twórców III RP czymś szczególnie oryginalnym, gdyż aby sprostać wyzwaniom nowego ustroju, zaczęli oni czcić przedmioty ze względu na ich wartość wymienną i prestiżową. Ficowski mógłby się z tej strategii tylko śmiać, gdyż opisywane przezeń przedmioty nie mają nic wspólnego z jakimkolwiek luksusem i mieszczańską solidnością. Przykładowo, są to: stary kalejdoskop, który pomnaża autora „w kolorowe symetrie parzyste”, siatka na motyle, chwytająca „parę oswojonych barw” czy szuflada, „ilada rozległa”, gdzie chować można stare talie kart, naddarte znaczki pocztowe, różnorakie szkiełka i kamyki; te bogactwa nieprzebrane wszystkich dzieci świata. Ficowski - podobnie jak Schulz - łączy rzeczy i mity nierozerwalnym węzłem artystycznym, znajdując nawet określenie na ową jedność: są to „przedmity”, jakich pełna jest „izba niepamięci naszej” („Pierwieści”).

W ZACZAROWANYM JĘZYKU O REALNYM ŚWIECIE

W języku Ficowskiego słowa wychodzą z siebie, lgną do innych słów, przekształcają się i odradzają, wyłaniając nowe, niespodziewane znaczenia. Przykładów można by podać setki, chociażby „onegdajszość”, „czysta biel niedosłowia”, „przededno” czy „kancjonały ciszy”. Ficowski przy tym wykazuje absolutne wyczucie rytmu i wielką muzykalność – bez nich nie powstałyby takie śpiewne frazy, jak „tu była wieś barcice / nie ma wsi barcice / zabiła ją piorunem / szosa prosta jak strzelił” („Z akt gminnych”) Owe metamorfozy słów są doskonale zgodne filozofią autora; jego wiersze podróżują do przestrzeni, których nie ma, do czasów równoległych, do świata, gdzie wszystko, nawet wskazówki zegarów, zmierza w odmiennym kierunku.

Nie są to jednak wyłącznie lingwistyczne zabawy. Pomimo piór i szkiełek, zawijasów i arabesek, ornamentów, zaklętych gąszczy i baśniowych ścieżek, treści, jakie ma nam do przekazania, są bardzo poważne i po prostu nie wypada, by je przeoczyć. Mimo, iż ukrywają się w zakamarkach.

Katarzyna Szumlewicz


Tekst ukazał się w "Aneksie" z 2002 roku. Cytaty pochodzą z antologii wierszy Jerzego Ficowskiego p.t. "Gorączka rzeczy" (PWN, Warszawa 2002).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku