Jeremy Rifkin, znany ekonomista i analityk trendów społecznych, podaje przykład firmy Goodyear, która w 1996 r. produkowała o 30% opon więcej niż w roku 1988, zatrudniając już jednak... 24 tys. pracowników mniej. Ten sam autor stwierdza, że dzięki rozwojowi technik przetwarzania informacji pracę tracą miliony bibliotekarzy, sklepikarzy, nauczycieli, pocztowców itp. Owszem, postęp technologiczny stwarza nowego rodzaju miejsca pracy, ale wymagają one mniejszej ilości siły roboczej niż likwidowane fabryki czy branże. Niemal wszystkie państwa świata walczą o bezpośrednie inwestycje zagraniczne, “uelastyczniając” kodeksy pracy, zabiegają o względy dużych firm za pomocą dotacji i ulg, jednak mimo to nie udaje im się zwalczyć problemów bezrobocia.
Nowe trendy w gospodarce światowej skłoniły natomiast niektórych do zmiany sposobu myślenia o pracy i zaproponowania nowego rodzaju polityki społecznej. Idea Dochodu Podstawowego (DP) to jedna z najbardziej konstruktywnych krytycznych reakcji na zmiany spowodowane przez gospodarcze procesy globalizacyjne (delokalizacja produkcji, obniżanie płac wskutek nadwyżki podaży pracy itp.). Zdaniem jednego z promotorów tej idei, Francisco Jose Martineza Martineza, DP jest odpowiedzią na upadek społecznego paktu tzw. fordyzmu, który stanowił podstawę państwa dobrobytu. Pakt ten, tworzony przez zachodnie państwa po II wojnie światowej, nawiązywał do strategii Henry’ego Forda, który, w odróżnieniu do dzisiejszych zarządców koncernu, dbał, by jego robotników stać było na szybkie nabywanie dóbr wytwarzanych przez firmę, w której pracowali. Istotą tego paktu była – poparta gwarancją państwową – ugoda pomiędzy siłami pracy i kapitału. Pakt ten zakładał gwarancje dla praw cywilnych, politycznych i społecznych pracowników w zamian za pozostawienie inicjatywy ekonomicznej i kontroli nad rozwojem gospodarki w rękach prywatnych. Ofensywa polityki neoliberalnej zlikwidowała to rozwiązanie.
Idea DP ma być propozycją nowej umowy społecznej w świecie, w którym dzięki uzyskanemu poziomowi rozwoju technologii mniejszość ludzi jest w stanie wyprodukować ilość dóbr i usług zaspokajających potrzeby większości.
I. Dlaczego Dochód Podstawowy?
DP przez jego zwolenników jest reklamowany jako “instrument redystrybucji dochodu i zaspokajania braków, na jakie cierpią społeczeństwa kapitalistyczne”. Definiują go oni jako “prawo, które przysługuje każdemu obywatelowi do otrzymywania regularnie sumy pieniędzy zapewniającej zaspokojenie podstawowych potrzeb materialnych”.
Belgijski naukowiec Philippe van Parijs uznaje “dochód” za “bezwarunkowe prawo każdego obywatela”. W przypadku definicji, jaką proponuje Martinez Martinez, słowo “podstawowy” wskazuje na “podstawę, do której można dodać pozostałe możliwe źródła dochodu (wypłaty, odsetki, dywidendy, inne świadczenia)”, ponadto “przynajmniej jako tendencja, DP powinien dążyć do zaspokojenia podstawowych potrzeb jednostek”. Van Parijs ostrzega jednak że nie zawsze cel ten będzie osiągnięty: “suma, jaką się przyzna jako dochód podstawowy może okazać się wyższa, równa lub niższa niż koszt zaspokojenia tych potrzeb”.
Hiszpański filozof Fernando Savater poparł ideę “prawa wszystkich obywateli do dochodu podstawowego, dzięki któremu będziemy mieć wolność wyboru pracy zarobkowej, dobrowolnej służby społecznej lub... życia kontemplacyjnego”.
Trzy podstawowe cechy DP, dzięki którym różni się od istniejących w polityce społecznej instrumentów redystrybucji dochodu – takich jak płaca minimalna czy zasiłek – to orientacja indywidualna, uniwersalność i uniezależnienie otrzymania świadczeń od spełnienia dodatkowych warunków. Istotą orientacji indywidualnej tego świadczenia jest fakt, iż byłoby wyliczane dla jednostki (a nie np. rodziny) i przekazywane jej. Uniwersalność zakłada, że prawu temu podlegaliby wszyscy obywatele danego państwa, niezależnie od cech demograficznych i społeczno-kulturowych. Całkowita niezależność od warunków przesądza o innowacji tej koncepcji, gdyż jej autorzy przyjmują założenie, że uprawnionym do otrzymywania dochodu podstawowego jest każdy obywatel, niezależnie od pozostawania w stosunku pracy. Innymi słowy, DP ma być niezbywalnym prawem, przysługującym nawet tym obywatelom, którzy nigdy nie mieli pracy zarobkowej i nie zamierzają poświęcać swego czasu na jej szukanie.
Apologeci DP uważają za szkodliwą dotychczasową praktykę polityki społecznej, polegającą na pośredniej pomocy potrzebującym poprzez dotowanie miejsc pracy niskopłatnych i mało atrakcyjnych socjalnie. Autorzy opowiadają się za zmianą o charakterze paradygmatycznym – głównym celem polityki społecznej państwa powinna być nie walka z bezrobociem, lecz zaspokojenie podstawowych potrzeb obywateli. Zwalczanie bezrobocia może być jedynie środkiem do zapewnienia tego celu, ale nie wolno brać środka za cel.
Promotorzy DP uznają, że potoczna koncepcja pracy jest bardzo redukcjonistyczna. Daniel Raventós pisze, iż “mylenie pracy z pracą zarobkową jest wysoce zwodnicze”. Zdaniem tego autora, “krytyka dochodu podstawowego, która ostrzega przed konsekwencjami oddzielenia wysiłku od zapłaty zdaje się zapominać, że jest wiele przykładów tak wysiłków, które nie są wynagradzane, jak i wysiłków, które nawet nie oczekują wynagrodzenia; że istnieje nieopłacana praca w domu oraz niewynagradzana praca wolontariuszy”. Weźmy za przykład pracę domową kobiet, której roczną wartość w skali świata według najostrożniejszych oszacowań liczy się w bilionach dolarów.
Raventós wskazuje także na emancypacyjny aspekt DP. Pisze on: “Zważywszy, że szantaż wizją niesprostania biologicznemu przetrwaniu jest najpotężniejszy ze wszystkich, rozdzielenie utrzymania się od pracy zarobkowej to zyskanie podstawowej autonomii, a także otwarcie – wyłącznie otwarcie – możliwości i dalszych autonomii czynienia z własnego życia tego, czego się pragnie, kształtowania preferencji i pragnień”. Niektórzy zwolennicy DP sięgają do Marksa, który stwierdził, iż “królestwo wolności zaczyna się jedynie tam, gdzie ustaje praca zdeterminowana przez potrzebę i dostosowanie się do celów zewnętrznych”. Inni odwołują się do personalizmu chrześcijańskiego, podkreślającego godność człowieka i sprzeciwiającego się traktowaniu pracowników w kategoriach towaru, nie zaś podmiotu pracy. Inspiracje mogą być różne, lecz istotą jest sprzeciw wobec stanowiska większości polityków, które dobrze streszcza wypowiedź Billa Clintona: “Każda praca jest lepsza niż żadna”.
Dochód podstawowy jest broniony jako naturalnie przyrodzone prawo każdego człowieka do części dochodu, jaki społeczeństwo uzyskuje użytkując zasoby naturalne, będące własnością wszystkich. W przypadku pracy, pracownik najemny oddaje własny czas, stając się siłą roboczą na usługach kapitalisty, za co otrzymuje płacę.
Zdaniem Iglesiasa Fernandeza, ten termin – płaca – nie może mieć zastosowania w wypadku DP, gdyż zakłada pewne zobowiązanie ze strony pracownika, a DP ma charakter bezwarunkowy. Najbardziej bliska DP, zdaniem Fernandeza, jest sytuacja, w której kapitalista dzierżawi grunty od posiadacza ziemskiego, za co jest zobowiązany płacić czynsz dzierżawny. Czynsz jest “jedynym terminem, który odpowiada sytuacji przyznania dochodu osobom będącym właścicielami jakiegokolwiek zasobu naturalnego, wyłącznie z racji oddawania tego zasobu w użytkowanie dzierżawcy. Zaznaczmy, że w żadnym wypadku właściciele nie sprzedają prawa do własności ziemi. Zatem jeśli ziemie tego świata są własnością wszystkich osób /.../ i przyszłych pokoleń, wówczas można stwierdzić, że kapitalizm jako system jest zobowiązany do zwrotu populacji dochodu, jaki generuje użytkowanie zasobów naturalnych, które są własnością wszystkich. Jeśli ziemia należy do wszystkich, to wszyscy, bez wykluczenia nikogo, mamy prawo korzystać z dochodu, jaki stwarzają zasoby naturalne”. Zwolennicy idei DP uznają za wskazane przyjęcie perspektywy etycznej, w której każdy obywatel byłby współwłaścicielem biosfery.
II. Dochód Podstawowy w praktyce
Jak dotąd żadne państwo nie zdobyło się na wprowadzenie DP, ale istnieją przypadki rozwiązań w pewnym stopniu przypominających DP.
Kanada stanowi przykład objęcia seniorów formą DP. System emerytalny zakłada dwa rodzaje świadczeń. Pierwszy rodzaj ma charakter kontrybucyjny, czyli jest wyliczany w oparciu o wcześniejszą pracę emeryta i jego wpłaty na fundusz emerytalny. Jednak istnieją również świadczenia o charakterze niekontrybucyjnym. Jeden uniwersalny – Prawo Bezpieczeństwa Osób Starszych (OAS), i dwa warunkowe: Prawo Pomocy Osobom Starszym (GIS) i Prawo Emerytalne dla Małżonków (SPA). Celem tych programów jest zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego osobom powyżej 65. roku życia, a w pewnych wypadkach również wdowom i wdowcom w młodszym wieku. Emerytura OAS spełnia wszystkie warunki DP, poza tym, że obejmuje tylko jedną grupę wiekową. Każdy obywatel Kanady, który ukończył 65. rok życia otrzymuje co miesiąc stałą emeryturę OAS tej samej wielkości, niezależnie od tego, czy w swym życiu zarobił choć jednego dolara. GIS z kolei to dodatek do emerytury, przyznawany tym osobom, którym emerytura OAS nie wystarcza na pokrycie podstawowych potrzeb. To świadczenie jest zróżnicowane i zależne od sytuacji rodzinnej i dodatkowych dochodów osób pobierających świadczenia. Fundusze na te cele są gromadzone z podatków (2% podatku VAT, 2% podatku dochodowego i 2% podatku od firm) i wpłacane na rzecz zarządzającego świadczeniami państwowego Funduszu Bezpieczeństwa. Zdaniem cytowanego już Fernandeza, ten system uległ pogorszeniu wskutek przystąpienia Kanady do układu NAFTA, co pociągnęło za sobą redukcję opodatkowania bogatszych i zwiększenie opodatkowania emerytów. Świadczenie kanadyjskie mogłoby uchodzić za wzór DP, gdyby nie było uwarunkowane ukończeniem pewnego wieku.
Druga analogia to podatek negatywny, wprowadzony w niektórych stanach USA w latach 60. Jednak idea podatku negatywnego, mającego na celu zapewnienie dochodu najbiedniejszym rodzinom, to raczej kontrpropozycja dla DP. Ustanowiono minimalny próg dochodu i uprawniał on każdą rodzinę nie przekraczającą tego progu do pobierania zapomogi. Jeśli rodzina będzie mieć źródło dochodu, ciągle może pobierać zapomogę i nie płacić podatków aż do momentu, w którym jej dochody przekroczą próg krytyczny – wówczas wkraczaliby w pole negatywne stosunku fiskalnego i odtąd zamiast każdego 1 dolara dostawaliby 50 centów.
Podatek negatywny wprowadzono w latach 60. i 70. w różnych stanach USA i Kanady. W stanie New Jersey w latach 1968-72 prowadzono pilotażowy program społeczny. Wybrano grupę eksperymentalną 1300 rodzin, które zostały objęte podatkiem negatywnym i taką samą grupę kontrolną rodzin nieobjętych programem. Wyniki badań porównawczych nie wykazały wzrostu “próżniactwa” w grupie objętej zapomogą. Faktem jest, że w grupie eksperymentalnej wycofała się z rynku pracy grupa kobiet, lecz więcej mężczyzn włączyło się do rynku pracy. Fenomen ten badacze tłumaczyli faktem, iż kobiety dzięki podatkowi negatywnemu mogły zrobić przerwę na okres macierzyństwa, zaś ich mężowie decydowali się na podjęcie dodatkowych prac, aby rekompensować utratę dochodu. W rezultacie, rodzina – wbrew obawom konserwatywnych kongresmanów – zyskała dzięki temu programowi. Jednak na ironię zakrawa, że na programie najbardziej skorzystali akademicy, ankieterzy i personel administracyjny – przypadło im w udziale 68% budżetu programu. Na zapomogi dla biednych rodzin przeznaczono jedynie 32% z 7,6 milionów.
Program podatku negatywnego znacznie się różni od założeń DP. Ukierunkowany jest na rodzinę – przekazuje cały dochód głowie rodziny; partykularny – ograniczony jedynie do grupy najbiedniejszych rodzin; wymaga kontroli administracyjnej, czego autorzy DP pragną uniknąć. DP określa się jako przyrodzone prawo każdego obywatela, podatek negatywny zaś ciągle jest formą pomocy państwowej, przyczyniając się do stygmatyzacji pobierających zapomogę jako pasożytów i leniów żyjących z opieki społecznej.
III. Skąd wziąć środki na DP?
Jose Iglesias Fernandez przygotował konkretny plan wprowadzenia DP w Hiszpanii. Autor ten uznał, iż “państwo jest jedynym bytem dysponującym potencjałem wystarczającym, aby otrzymać konsensus społeczny i potrzebne środki na rzecz tak szerokiej operacji redystrybucji”. Wprowadzenie DP byłoby realizacją konstytucyjnych zobowiązań państwa do zapewnienia obywatelom “ochrony społecznej, ekonomicznej i prawnej”. Autor ten nie chce jednak doprowadzić do przerostu państwa, więc w jego wizji DP zastąpiłby pewne istniejące świadczenia socjalne.
Punktem wyjścia hiszpańskiego naukowca jest konieczność decyzji politycznej co do precyzyjnego określenia, czym są podstawowe potrzeby. Trzeba rozstrzygnąć dylematy typu, czy konsumpcja kulturalna to podstawowa potrzeba, czy zachcianka wyższego rzędu? Autor odwołując się do klasyków socjologii, m.in. B. Malinowskiego, jako podstawowe potrzeby zaproponował wyżywienie, odzież i obuwie, mieszkanie, zdrowie, edukację, transport i aktywność rekreacyjno-kulturalną. Następnie decydenci muszą postanowić, które z tych potrzeb państwo będzie zaspakajać poprzez bezpłatne świadczenia, przybierające formę pośredniego DP (np. opieka medyczna, edukacja), a które będą realizowane przez rynek za pieniądze przekazywane przez państwo. Następnie tworzymy koszyk podstawowych produktów i usług, poprzez które rynek ma zaspokajać przekazane mu potrzeby – ich łączna wartość stanowiłaby wielkość DP.
Fernandez proponował kilkuetapowy proces wprowadzania DP, zaczynając od grup najbardziej zmarginalizowanych, czyli 1,5 miliona bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Łącznie pierwsza faza miałaby objąć 7,9 miliona osób najbiedniejszych spośród 39,1 mln mieszkańców Hiszpanii. W trakcie dwóch faz wdrażania DP prawo to otrzymałoby 48% mieszkańców Hiszpanii – ta część społeczeństwa, która jest zależna od pomocy rodziny, państwa i organizacji pozarządowych. Koszt przyznania 19 milionów mieszkańców prawa do PD wynosiłby 20,75% PKB.
Jak zgromadzić aż takie środki? Autor proponuje zmiany w budżecie i systemie podatkowym. W pierwszej kolejności eliminuje środki przeznaczane na promocję zatrudnienia i opiekę społeczną, które w 2000 r. stanowiły 0,82% PKB. Z wydatków na bezpieczeństwo obywateli kasuje jedynie fundusze przeznaczane na siły rezerwy, co dałoby 0,5% PKB. Następnie wykreśla dotacje dla prywatnych firm, które stanowiły aż 4,07% PKB. W dalszej kolejności Fernandez proponuje przekazanie dochodu z bezpośredniego podatku od kapitału (1% PKB) na rzecz DP. Kolejne źródło środków to długi w formie niezapłaconych podatków, jakie firmy mają wobec państwa, szacowane na 8,58% PKB. Wreszcie 3,5% PKB stanowią dotacje dla rolników, aby rekompensować utratę dochodów spowodowanych przez zakłócenia atmosferyczne lub spadek cen wskutek nadwyżki płodów rolnych. Funkcję tę miałby przejąć DP, gdyż rolnicy zostaliby nim objęci. Autor wyliczył, iż możliwe jest jeszcze zyskanie ok. 0,93% PKB na dotacjach dla małych firm, zwolnieniach podatkowych dla instytucji finansowych, spłacie zadłużenia firm państwowych itp. Mimo to, koszt wprowadzenia DP musiałby skłonić państwo do skorzystania z nowych źródeł finansowania wydatków. Lukę w budżecie mogłyby zapełnić któraś z alternatywnych form opodatkowania, np. eko-podatek od paliw i zużycia zasobów naturalnych, podatek lotniczy albo “podatek Tobina” od międzynarodowych transakcji walutowych.
Wynika z tego, iż projekt zakłada głęboką przebudowę państwa i gospodarki. Ma rację Fernando Savater, który określa DP jako “projekt rewolucyjny”, chociaż zaznacza, że “nie bardziej rewolucyjny niż niegdyś powszechne prawo wyborcze. [DP] zmuszałby do przedefiniowania rynku pracy, stosunku między produktywnością i wynagrodzeniem, znaczenia ochrony socjalnej etc.”.
IV. Za i przeciw
Ciekawy jest fakt, że choć idea DP pochodzi z kręgów lewicowych, to zdobywa poparcie środowisk liberalnych i prawicowych, a bywa zwalczana przez część lewicy. W całej Europie DP promują oddolne komitety obywatelskie, organizacje społeczne i religijne (w Austrii np. Caritas), partie polityczne (np. hiszpańska lewica i austriacka Partia Liberalna), filozofowie, ekonomiści, socjolodzy zrzeszeni w europejskiej sieci BIEN (Basic Income European Network).
Na sesjach BIEN omawiane są konsekwencje wprowadzenia DP dla rynku pracy, projekty reform systemu fiskalnego i pozyskania środków, zmiany modeli konsumpcji, etyka uczestnictwa w życiu społeczności, instrumenty przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu. W ubiegłym roku powstał “Basic Income Studies”, międzynarodowy magazyn naukowy poświęcony idei DP, którego redaktorem został Rafael Pinilla-Pallejà, hiszpański minister spraw publicznych.
Oto argumenty zwolenników rynku popierających DP:
• DP, o ile będzie wystarczająco niski, może przyczynić się do uelastycznienia rynku pracy. Mając zapewnione pewne wynagrodzenie, ludzie zaakceptują niższy zarobek albo skrócenie czasu pracy.
• DP zapewni pewien minimalny poziom konsumpcji całej ludności i może działać jako bariera ochronna, która zapobiegnie spadkowi – ze względu na ubóstwo – konsumpcji poniżej określonego poziomu.
• DP likwiduje najsurowszą postać nędzy, zapobiegając rozruchom społecznym i przestępczości.
Argumenty lewicy za DP:
• Bogactwo nie powstałoby bez przyrody, nauki i technologii, które są dziedzictwem całej ludzkości. DP to nie rodzaj jałmużny, tylko prawo.
• DP rozwiązuje problem niepewności i braku bezpieczeństwa, ludzie korzystający z DP nie muszą oddawać się alienującej pracy.
• DP jako instrument walki z marginalizacją i wykluczeniem społecznym. DP czyni status obywatela faktem, a nie pustym słowem. Prawa obywatelskie zyskują swój materialny wymiar i tylko gdy podstawowe potrzeby ubogich zostaną zaspokojone, mogą się oni włączyć do społeczeństwa obywatelskiego.
Argumenty zwolenników rynku przeciwko DP:
• Zarzut premiowania lenistwa i nieróbstwa.
• Pomagać najuboższym należy poprzez pobudzanie rynku do stwarzania nowych miejsc pracy. Zamiast DP, pomagajmy najuboższym i zmarginalizowanym, stwarzając udogodnienia dla pracodawców chcących ich zatrudnić. Duże podmioty gospodarcze są nośnikiem innowacji technologicznej i pomagając im tworzyć miejsca pracy, wspieramy postęp.
• Zarzut braku ekonomicznej racjonalności, utopijności.
Argumenty lewicy przeciwko DP:
• DP jest krytykowana przez część feministycznie nastawionej lewicy jako mechanizm ugruntowujący tradycyjne skazanie kobiety na wykonywanie zajęć domowych.
• Ideał pełnego zatrudnienia i kult pracy w ideologii starej lewicy, zawarty w haśle “kto nie pracuje, ten nie je”. Lewicowi autorzy krytykują DP zarzucając np. przeniesienie alienacji powodowanej przez pracę na inną osobę. “Jeśli ja nie pracuję, ktoś musi za mnie pracować i potencjalnie podlegać za mnie wyzyskowi i alienacji”.
• Argument internacjonalistyczny. Odmowa poparcia dla idei DP, jako że zamyka ona problem biedy i dystrybucji bogactwa w obrębie jednego społeczeństwa, nie poruszając kwestii pomocy biednym w trzecim świecie. W epoce globalizacji należy szukać globalnej polityki społecznej, opartej o demokratycznie zarządzane międzynarodowe instytucje – państwo narodowe jest zbyt słabe, aby sprostać temu wyzwaniu.
Jak zwolennicy DP odpierają powyższą krytykę ze strony różnych środowisk?
Na zarzut premiowania lenistwa odpowiadają sprzeciwem wobec określania mianem “leniwych” milionów ludzi, którzy zostali zubożeni przez strukturalne procesy rynku światowego. To duże firmy przenoszące produkcję np. do Azji czy redukujące załogi w imię “wydajności”, a także rządy deregulujące gospodarki odpowiadają za utratę milionów miejsc pracy. W takiej sytuacji stygmatyzacja bezrobotnych jako “leniwych” to swego rodzaju kryminalizacja ofiar.
Jeżeli chodzi o postulat preferencji dla kreowania zatrudnienia, Augustin Moran odpowiada na niego w sposób następujący: “Nalegać na proszenie o pracę w sytuacji, gdy przedsiębiorcy nie są skłonni do jej oferowania, to tak, jakby zapraszać przedsiębiorców do obniżania warunków pracy nie tylko dla dotychczasowych bezrobotnych, ale i dla już zatrudnionych”. Tym samym promocja polityki stwarzania miejsc pracy prowadzi do dumpingu społecznego, obniżania norm i standardów wskutek nadwyżki podaży pracy.
Zwolennicy DP twierdzą też, że stanowi on niezależne od małżonka źródło utrzymania, które doprowadziłoby do poprawy sytuacji kobiety, zwiększając jej autonomię i wolność decyzji. Krytykują lewicę “produkcyjną”, wskazując, iż dążenie do zwiększenia miejsc pracy to właśnie potęgowanie alienacji i wyzysku, jak i dowodząc, że obecna gospodarka alienuje również bezrobotnych.
Zarzut o “odizolowaniu” DP na gruncie państwa narodowego powinien skłonić lewicowych autorów do przemyślenia szerszego kontekstu idei rozwoju społeczeństwa. Czy proponowana wyspa szczęśliwości – nowa forma państwa dobrobytu – w sytuacji biedy na świecie i masowej imigracji zarobkowej nie musiałaby przeistoczyć się w krytykowaną przez lewicę “fortecę”? Idea DP wprowadzonego w skali świata, jakkolwiek dużo lepiej uzasadniona etycznie, jest jednak jeszcze mniej realistyczna.
DP jest krytykowana również ze wszelkich stron za pomocą “argumentu zachowawczego”, ze względu na nieprzewidywalne konsekwencje, jakie jej wprowadzenie mogłoby przynieść. Ich zdaniem, wypłacanie DP może doprowadzić do zrujnowania bogactwa, które pracujący obywatele będą w stanie stworzyć. Dramatyczna wizja społeczeństwa, w którym w momencie zagwarantowania stałego DP, wszyscy nagle rzucą pracę, by usiąść z kuflem piwa przed telewizorem, wydaje się być jedynie mitem obrońców status quo. Problemem jest rozsądne określenie wysokości DP, tak aby rzeczywiście nie zniechęcał znaczącej części ludności w wieku produkcyjnym do podejmowania pracy, jednocześnie motywując pracodawców do poprawiania warunków i zwiększania atrakcyjności pracy. Jednak nawet autorzy idei przyznają, że nie możemy wykluczyć niebezpieczeństwa załamania się gospodarki, dopóki eksperyment wprowadzenia DP nie zostanie przeprowadzony w jakimś kraju. Mówią nam tylko, że na pewno warto spróbować.
Idea DP wydaje się ciekawą propozycją. Jej włączenie do publicznego dyskursu pociągnęłoby za sobą debatę m.in. nad zasadnością państwowych dotacji dla firm (zwłaszcza korporacji transnarodowych) czy problemem kierunku postępu technologicznego i sensu adaptacji każdej technologii. Sama dyskusja na ten temat powinna przypominać technokratycznemu społeczeństwu, że człowiek jest wolną i myślącą istotą, która nie rodzi się dla potrzeb Amwaya, Forda czy Philippa Morrisa. Wizja, jaką proponują autorzy DP, stwarza perspektywy rozwoju człowieka wielowymiarowego, wolnego od pracy bezsensownej, a oddającego się jedynie takiej, do jakiej motywują go potrzeby wyższe niż biologiczne przetrwanie.
Zamiast dyskutować, czy wprowadzenie DP jest realistyczne czy utopijne, proponuję dyskusję na temat tego, czy jest etycznie pożądane. W sytuacji, gdy system gospodarczy skazuje miliony ludzi – jak ujął to Zygmunt Bauman – “na przemiał”, masowo pozbawia pracy osoby po czterdziestce jako “zbyt stare” i “zbyt kosztowne”, idea DP oznacza słuszną walkę o godność człowieka. DP uczyniłby człowieka silniejszym, gotowym do odmowy przyjęcia pracy, którą uważa za degradującą, szkodliwą dla ludzi i środowiska.
Jeśli osiągniemy konsensus w tej kwestii, możemy dyskutować nad tym, w jakiej formie tę pokojową rewolucję przeprowadzić. W skali społeczności lokalnej, województwa, państwa czy UE? W jakiej wysokości przyznać dochód? W ilu etapach? Pod jakim sztandarem?
Piotr Bielski
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w dwumiesięczniku „Obywatel” nr 2(28)/2006. Więcej o piśmie: www.obywatel.org.pl