Cystersi "odzyskali" od Krakowa siedem atrakcyjnych działek, które nigdy nie należały do zakonu. Miasto zamierza oprotestować decyzję podjętą w tej sprawie przez komisję rządowo-kościelną przy MSWiA, ale szanse na ocalenie komunalnej własności wyglądają mizernie.

Uznane za "mienie zamienne" działki mają łączną powierzchnię ponad 3 ha i są warte 24 mln zł. Komisja przekazała je zakonowi potajemnie, obradując bez udziału przedstawicieli gminy. Miasto nie zostało nawet poinformowane o jej posiedzeniu w sprawie swego majątku. Działki wskazał pełnomocnik cystersów. Nie jest jasne, skąd zakon wiedział, jakimi nieruchomościami dysponuje Kraków.

Po ujawnieniu orzeczenia miejscy urzędnicy nie kryli swojego oburzenia. Interweniowali w MSWiA i w Episkopacie, ale usłyszeli jedynie, że decyzje Komisji są ostateczne i nie można się od nich odwołać.

W tej sytuacji miasto wniosło skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a prezydent Jacek Majchrowski zapowiedział, że jeśli zostanie ona odrzucona, sprawa trafi do Trybunału Konstytucyjnego. Gdyby i to nie pomogło, miasto chce się zwrócić do Trybunału w Strasburgu.

Ponadto 16 sierpnia gmina złożyła zawiadomienie do warszawskiej prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez członków komisji. - Wbrew woli gminy i bez jej wiedzy doszło do zadysponowania jej mieniem, choć w sprawach spornych komisja powinna rozstrzygać z udziałem obu stron - powiedział Andrzej Oklejak, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. prawnych.

Po wojnie władze znacjonalizowały 258 ha ziemi należących wcześniej do cystersów. Po 1989 r. zakon domagał się zwrotu 18 z nich. W 1994 r. gmina w ramach ugody przekazała cystersom 4 ha gruntów. Zakon wciąż jednak domagał się rekompensaty, twierdząc, że w ugodzie nie ma klauzuli o tym, że wyczerpuje ona jego roszczenia. Miasto żądania te uznało za bezzasadne, ponieważ wg prawa w wnioski w sprawie rekompensat należało składać do 1992 r.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że jedną z "odzyskanych" przez zakon nieruchomości władze miasta obiecały oddać w wieczystą dzierżawę krakowskim kupcom, którzy chcieli na niej wybudować centrum handlowe. Teraz kupcy domagają od Krakowa rekompensaty, najlepiej nowych gruntów.