1 września Stany Zjednoczone i Wielka Brytania przegłosowały w Radzie Bezpieczeństwa rezolucję 1701. Zgodnie z jej zapisami 20 tysięcy żołnierzy ONZ ma zastąpić 7 tysięcy żołnierzy Unii Afrykańskiej.
Doradca prezydenta Mustafa Osman Ismail stwierdził, że rząd Sudanu nie zgodzi się na tę zmianę ponieważ celem sił ONZ jest "zmiana władzy" (Reuters, 4 września).
Według USA wojska ONZ muszą zastąpić siły Unii Afrykańskiej ponieważ tym ostatnim brakuje pieniędzy i sprzętu, a także jest ich zbyt mało. To jednak NATO, zdominowane przez USA, miało dostarczać sprzęt i zapasy dla żołnierzy Unii Afrykańskiej.
Rosja, Chiny i Katar wstrzymały się od głosowania w Radzie Bezpieczeństwa, jednak zarówno Chiny jak i Rosja nie zdecydowały się na weto. Rezolucja przewiduje, że wojska zostaną wysłane jeśli zgodzą się na nie władze Sudanu. USA organizowały na całym świecie kampanię mającą zmusić sudański rząd do akceptacji tej decyzji.
Sudan ma ważne powody by być nieufnym wobec jakiejkolwiek rezolucji stworzonej przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Sudan był brytyjską kolonią i ten kraj zawsze przeciwstawiał się niepodległości Sudanu.
Obalenie władz Sudanu jest celem zarówno Republikanów, jak i Demokratów. Amerykańskie sankcje wobec Sudanu trwają już blisko dekadę. W 1998 roku, gdy prezydentem był Bill Clinton, 17 amerykańskich rakiet zniszczyło fabrykę w El Shifa, główne źródło produkcji niezbędnych dla kraju leków.
Sudan zdaje sobie sprawę, jak władze USA użyły rezolucji 1990 aby usprawiedliwić bombardowania, które zniszczyły iracką infrastrukturę. Trwające 13 lat sankcje wobec Iraku, których domagały się Stany Zjednoczone spowodowały śmierć blisko 1,5 miliona ludzi.
USA okupowały Południową Koreę przez blisko 50 lat na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Blisko 4 miliony Koreańczyków zgineło w latach 1950-53 podczas wojny koreańskiej, która toczyła się zgodnie z rezolucją ONZ. Siły Narodów Zjednoczonych w Jugosławii, Kongu i Haiti były przykrywką dla amerykańskich i europejskich interwencji i okupacji. Nigdy nie były to siły pokojowe i służące uspokojeniu nastrojów.
Pomimo brzmienia rezolucji urzędnicy Departamentu Stanu domagali się aby wojska ONZ wkroczyły do Darfuru nawet bez zgody władz Sudanu. Jednak dyplomaci zdali sobie sprawę, że inne kraje nie będą chciały wysłać wojsk przy sprzeciwie sudańskiego rządu. Sudan zadeklarował, że zaatakuje każde wojska, które pojawią się w kraju bez zgody jego władz (AFP, 1 września).
Każde państwo należące do ONZ zdaje sobie sprawę, że Pentagon jest w stanie wysłać wojska do każdego miejsca na świecie. Członkowie ONZ wiedzą, że używając dużej siły militarnej i taktyki "szok i strach" są w stanie okupować każde państwo. Cały świat wie jednak również, że w Iraku, Afganistanie, a teraz także w Libanie walczący ruch oporu nie tak łatwo pokonać.
Sudan jest największym krajem w Afryce – tak dużym jak cała zachodnia Europa. Region Darfuru jest większy niż Irak. Jeśli 150 tysięcy żołnierzy amerykańskich nie potrafi poradzić sobie w Iraku, 20 tysięcy żołnierzy ONZ w Darfurze mogłoby napotkać na silny opór w regionie znany z walki przeciwko kolonializmowi.
Wiceprezydent Sudanu Ali Osman Taha stwierdził, że jego kraj będzie sprzeciwiał się ONZowskiej interwencji w Darfurze i pochwalił bojowników Hezbollahu, którzy jego zdaniem pokazali jak powinno się stawiać opór. Mamy różne możliwości i plany przeciwstawienia się obecej interwencji – dodał (AFP, 1 września).
Kampania "Ocalić Darfur"
Międzynarodowa kampania nacisku na Sudan jest popierana przez środowiska polityczne, które najmocniej wspierały amerykański atak na Irak.
17 września w nowojorskim Central Parku ma odbyć się demonstracja pod hasłem "Ocalić Darfur", której uczestnicy będą domagać się wysłania wojsk ONZ do Sudanu. W akcje wezmie udział wiele znanych osobistości, popularne zespoły muzyczne i główni amerykańscy poltycy, zarówno Republikanie jak i Demokraci.
Demonstracja ta ma na celu dalsze podzielenie amerykańskiego ruchu antywojennego, demonizowanie Arabów i muzułmanów oraz próbę sprzedania nowych wojen w humanitarnej otoczce.
Część grup wyrażających wielki niepokój o uchodźców w Darfurze, milczało lub aktywnie popierało izraelskie bombardowania Libanu, przez które blisko milion osób musiało opuścić swój dom. Organizacje te były wśród największych zwolenników inwazji i okupacji Iraku. Prezydent George W. Bush spotkał się z organizatorami kampanii "Ocalić Darfur" i chwalił ich działania.
Mimo, że w kampanii "Ocalić Darfur" uczestniczy wielu działaczy na rzecz praw człowieka i wolności religijnej, zdecydowana większość uczestników tej inicjatywy to skrajnie prawicowa grupy ewangelikalnych chrześcijan i główne organizacje syjonistyczne.
"The Jerusalem Post" z 27 kwietnia, w artykule zaatytułowanym "Amerykańscy Żydzi uczestniczą w organizacji protestu przeciwko sytuacji w Darfurze" opisuje rolę największych organizacji syjonistycznych w podobnej do nowojorskiej demonstracji w Waszyngtonie 30 kwietnia.
Narodowe Stowarzyszenie Ewangelikalnych, Światowy Kongres Ewangeliczny i inne grupy religijne popierające Busha są kolejną siłą w koalicji na rzecz Darfuru.
Stwierdzenia o ludobójstwie w Darfurze zostały użyte po raz pierwszy przez Sekretarza Stanu Colina Powella w 2004 roku. Sudan był na amerykańskiej liście rządów do zmiany od czasów prezydentury Clintona i Busha.
Pomijając już fakt, że korporacyjne media przedstawiają ten konflikt w bardzo uproszczony sposób, jako walkę arabskich "Dżandżawidów" przeciwko Afrykańczykom, warto pamiętać, że wszystkie strony tego konfliktu są miejscowe i wyznają sunnicki islam. Arabski jest tam głównym językiem, obok niego w użyciu są setki lokalnych dialektów. Sudan ma jedną z najbardziej zróżnicowanych etnicznie populacji na świecie. Blisko 400 grup etnicznych ma własny język lub dialekt.
Głód jest głównym problemem w regionie z powodu trwającej blisko dekadę suszy w północnej Afryce. Konflikt o zasoby wodne doprowadził do walk między ludami rolniczymi, a nomadami.
Jest jedna sprawa o której organizacje twierdzące, że troszczą się o Sudańczyków nigdy nie wspominają: rola imperializmu w utrzymywaniu Sudanu jako kraju biednego i nierozwiniętego. Sudan ma ogromne zasoby i złoża mineralne. Polityka Waszyngtonu względem Sudanu doprowadziła do wzrostu napięć na południu i zachodzie kraju. Ma to doprowadzić do uzyskania przez amerykańskie firmy kontroli nad złożami ropy, złota, uranu i miedzi, dzięki którym Sudan mógłby być dostatniejszym państwem.
USA mogą dopilnować zastosowania się Sudanu do rezolucji ONZ. Największym problemem jest jednak to, że Amerykanie nie są w stanie zwyciężyć w żadnej z wojen, które sami rozpętują.
Bush używa terminu islamofaszyzm i mówi o niekończącej się II Wojnie Światowej przeciwko krajom broniącym swojej suwerenności, napotyka jednak na opór od Iraku po Afganistan i Liban. Jego groźby względem Syrii, Iranu, Somalii i Sudanu spowodują, że wiele państw zastanowi się dwa razy zanim zdecyduje się podporządkować amerykańskiej dominacji.
Sara Flounders
tłumaczenie: Szymon Martys
Artykuł ukazał się w gazecie "Workers World", organie prasowym Światowej Partii Robotniczej.