Andrea Dworkin
Dziś (26 września 2006 roku) przypada 60. rocznica urodzin Andrei Dworkin, ikony amerykańskiego feminizmu radykalnego drugiej fali. Dworkin wsławiła się jako przenikliwa badaczka mechanizmów polityki płci (sexual politics), ze szczególnym uwzględnieniem zjawiska przemocy seksualnej oraz jego konotacji. Wraz z marksistowską feministką Catharine MacKinnon opracowała projekt ustawy antypornograficznej, która zakładała, że kobiety, które czują się ofiarami materiałów pornograficznych mają prawo wnosić oskarżenia z powództwa cywilnego. Ustawa ta została wprowadzona na krótko w Minneapolis dzięki głosom skrajnie prawicowych fundamentalistów.
W swoich książkach (opublikowała ich 14) Dworkin koncentrowała się zjawisku opresji seksualnej wypracowując własne, oryginalne teorie - nierzadko mocno dyskusyjne, jak wyłożone w Stosunku (Intercourse)przeświadczenie o tym, że przemoc seksualna (zdaniem Dworkin esencjalna, wypływająca z biologii męskiego organizmu) jest jednym z motorów napędowych patriarchalnej cywilizacji zachodniej. Podobnie w swojej ostatniej książce, Kozioł ofiarny. Żydzi, Izrael i wyzwolenie kobiet postulowała utworzenie autonomicznego państwa kobiecego, antypatriarchalnej utopii.
Andrea Dworkin była kobietą - symbolem, jeszcze za życia stała się postacią legendarną. Jej nazwisko jest synonimem feminizmu radykalnego i antypornograficznego. Była chyba najbardziej znienawidzoną feministką na świecie, pewnie nadal jest. Lektura Jej pism może przerazić, opisywany bowiem przez Andreę Dworkin świat jest przerażająco nieprzyjaznym, skolonizowanym przez przemoc miejscem. Jej śmierć 9 kwietnia zeszłego roku można uznać za moment końca pewnego okresu w historii feminizmu. Teraz nastał czas na kontynuację Jej dzieła, jakim było tropienie przemocy tam, gdzie nie chciano jej widzieć, głównie na polu seksualnym.
Przypisywano Jej wypowiedzi niemal kuriozalne, jak na przykład ta, w której miała stwierdzić, że każdy stosunek seksualny jest gwałtem. Nigdy tego nie powiedziała - uważała jednak, że każdy seks, w którym następuje przymus faktycznie staje się gwałtem, a z tym już trudno się nie zgodzić. Rdzeń Jej myśli anypornograficznej stanowiło przekonanie o tym, że pornografia nie tylko jest przyczyną przemocy w stosunku do kobiety, ale i sama w sobie jest przemocą. Tłumaczyła, że oprócz tego, iż pornografia bazuje na ukazywaniu scen wykorzystania, bicia, gwałtu, prowadzi do wcielania przemocy wyobrażonej w życie również dlatego, że w seksualnie spolaryzowanym społeczeństwie mężczyźni również uczą się kobiet i seksu z pornografii. Oprócz licznych drobnych tekstów poświęconych pornografii, które później w sporej części pojawiły się w Jej Listach z pola walki (Letters from a War Zone), poświęciła tej problematyce opublikowaną w 1981 roku obszerną pracę "Pornography. Men possesing Women", w której obok analizy treści pornograficznych znalazły się przede wszystkim jednostkowe historie ofiar pornografii. To tutaj pojawiło się pojęcie "survivor", Tej, Która Przeżyła. Nie bez powodu w przedmowie do drugiej edycji "Pornography" Dworkin rozpoczęła wywód od opowiedzenia o Fredericku Douglasie, byłym niewolniku, który sam opowiedział historię swojej niewoli w napisanej przez siebie książce. W taki sam sposób Dworkin postrzegała swoje bohaterki - jako niewolnice, którym udało się uwolnić, przeżyć. Raz po raz oddawała im głos, pozwalała opowiedzieć ich własne historie takie, jak ta:
"Jestem ofiarą kazirodztwa, byłą porno-modelką i byłą prostytutką", mówi kobieta. "Historia z kazirodztwem zaczęła się jeszcze zanim poszłam do przedszkola, a zakończyła wiele lat później - sprawcą był mój ojciec. Byłam też molestowana przez wujka i pastora... kiedy byłam nastolatką, ojciec zmusił mnie do uprawiania seksu z mężczyznami podczas wieczoru kawalerskiego... Mój ojciec stręczył kobiety do pracy w pornografii. Między dziewiątym a szesnastym rokiem życia, trzykrotnie zmusił mnie do pozowania... wszystko to miało miejsce w Nebrasce - tak, tu też się to zdarza."
Tu też się to zdarza. Tu też kobiety przeżywają piekło. Przeżywają albo nie. Są gwałcone i zabijane, a gwałcicielami i mordercami są mężczyźni. A pozwala na to System. A propagandą tego Systemu jest pornografia.
Niezwykły był język, jakiego używała Dworkin. Czegoś tak mocnego nie czytałem nigdy wcześniej, nie spotkałem się nigdy z głosem tak bezkompromisowym i pełnym świętego gniewu. Podczas afery Clinton - Lewinski stwierdziła, że warto zapytać, czy cygaro Clintona było zapalone. O kobietach korzystających z pornografii, że są jak Żydzi zaczytujący się Mein Kampf. O penisie: "parocentymetrowy kawalątek ciała". O randkowych gwałcicielach, że "czasem zadadzą sobie dość trudu, by kupić butelkę wina". Wreszcie o samym seksie: "Współżycie jest jednym ze środków, a może i nawet naczelnym środkiem fizjologicznego poniżenia kobiety; uświadomienia każdej jej komórce, że ma niższy status przez każde kolejne pchnięcie, aż ulegnie".
Ten język nie pozostawia miejsca na wątpliwości, jest pełnym pasji krzykiem niezgody na ogrom wszechobecnej przemocy i wyzysku, każe się zaangażować, bronić, protestować. Zaskakujące jest to, że tyle razy określano feminizm Dworkin mianem purytańskiego. Przypomina mi się tu zdanie Johna Bergera, który określił Ją mianem "najbardziej opacznie rozumianej pisarki na Zachodzie". Nigdy nie była antymęska, antyseksualna czy purytańska, pod warunkiem, że pod pojęciami seksu, męskości i wolności nie będzie się kryła przemoc. Dworkin stawała po stronie kobiet, po stronie ofiar.
Jej życie było faktycznie polem bitewnym, książki zaś listami z niego wysyłanymi. Wychowała się w New Jersey, w żydowskiej rodzinie naznaczonej piętnem Shoah, o którym czytała od wczesnej młodości aż do końca życia. Podkreślała wielokrotnie, że analiza historii Żydów i Zagłady, była bardzo istotna dla Jej pojmowania patriarchatu.
Okres dzieciństwa Dworkin zakończył się w 1956 roku, kiedy mając 9 lat była napastowana seksualnie w kinie. Dziewięć lat później została aresztowana podczas demonstracji przeciw wojnie w Wietnamie i brutalnie potraktowana przez dwóch lekarzy, którzy podczas "badania" wziernikiem dokonali wielu obrażeń, czego efektem było ponad dwutygodniowe krwawienie. Była maltretowana przez swojego męża, holenderskiego anarchistę, uciekła od niego. Przez pewien czas przebywała (razem zresztą z Germaine Greer) w holenderskiej komunie, która celebrowała wolną, wyzwoloną miłość i seks. I właśnie w tym momencie życia narodziła się w Dworkin myśl, którą rozwijała przez całe późniejsze życie. Obserwowała, jak wolność seksu, pozowania do pornograficznych zdjęć, które miały zdejmować kolejne warstwy wstydu i dokonać wyzwolenia, powoli zmieniała się w przymus, jak ekspresja zmieniła się w opresję. Tak też dokonywała demaskacji opresji seksualnej. Dworkin bezpardonowo podniosła prześcieradło Ameryki i wymiotła spod niego to, co było przemilczane.
Przypłaciła to licznymi załamaniami i kryzysami psychicznymi. Sarah Kane broniła swojej sztuki mówiąc, że "czasami musimy zejść do piekła wyobraźni, by nie trafić do niego naprawdę". Dworkin opisywała jednak prawdziwe, nie wyobrażone Inferno, co wpędzało ją w depresje, poczucie izolacji. Ten stan opisała w bardzo osobistym eseju Pisarka i pornografia napisanym w 1980 roku, tuż po zakończeniu pracy nad "Pornography". Pisanie nie jest wesoła profesją. Pisarka żyje i pracuje w samotności niezależnie od tego ilu otacza ją ludzi. (...) Kiedy idę do księgarni, a w szczególności do księgarni kobiecej, staram się ustawić w kolejce wszystkie stojące za książkami życiorysy; dodać lata pochłonięte przez pisanie tych książek, dni i godziny, eksploatowane raz po raz umysły, wszystkie spożytkowane źródła, problemy psychiczne, trudności życiowe, smutek, wielkie bitwy staczane na długo przed wielką bitwą o publikację. No i poza tym przyjemność. Przyjemność pisania, przemieszczania się z jednego miejsca w następne, zagłębiania się, oglądania, poznawania i pokazywania. Pomimo seksualnej histerii naszych czasów kobieca przyjemność powinna być mierzona jest nie orgazmami lecz pisaniem. To przyjemność, która nie może być z nikim dzielona. Przyjemność czytelniczki jest o wiele mniejsza i tańsza(...). Dalej następuje opis koszmaru pisarki, który przeżyła Dworkin żyjąc w świecie pornografii, obrazów maltretowania kobiet, pracy nad analizą pism de Sade'a, podczas której zaczęły nawiedzać Ją koszmary senne, które w dalszej kolejności spowodowały bezsenność, rezygnację, kolejną falę poczucia osamotnienia, nieufności do otaczających ludzi. Innymi słowy, obcowanie z pornografią doprowadziło Dworkin do paranoi.
Rozumiem to, gdyż moje doświadczenia zebrane podczas pisania poświęconego pornografii artykułu do "Zadry" były identyczne, tak samo chorowałem fizycznie i psychicznie. Tak, jak Dworkin, pornografia przyprawiła mnie o mdłości. Patrzyłem na bilboard z reklamą bielizny i czułem, że zbiera mi się na wymioty. Więc kiedy czytam słowa "Pornografia zainfekowała mnie", czuję, że to zapis mojego własnego doświadczenia. Kończąc swój tekst, Dworkin powtórzyła jego pierwsze zdanie, po czym wyraziła następującą konkluzję: Pisanie nie jest wesołą profesją. Jest zjadliwie indywidualne: Ja, pisarka, z naciskiem staję po stronie nas, kobiet. Czyniąc tak, skupiam się na społecznym aspekcie pisarstwa: stając twarzą w twarz z koszmarem, pragnę, by kolejne pokolenie kobiet odzyskało te sny o wolności, których mnie pozbawiła pornografia.
W 1999 roku pojechała do Paryża. Zamówiła drinka, a potem obudziła się w pokoju hotelowym, posiniaczona i częściowo odurzona. Opisała ten gwałt dopiero po roku, tyle czasu zajęło Jej bowiem wyjście z załamania nerwowego. Jej przeciwnicy nie dowierzali czy nawet szydzili, kto bowiem mógłby chcieć zgwałcić pięćdziesięcioparoletnią, niewydepilowaną, chorobliwie otyłą kobietę? A ile osób jest zazwyczaj w stanie uwierzyć kobiecie, która mówi, że została zgwałcona? - replikowała Dworkin.
Tyle napisałem z pamięci, nie licząc cytatów. Kim jest dla mnie Andrea Dworkin, dlaczego Jej zdjęcie trzymam przy łóżku? Jest głosem sumienia, to na pewno. Dała mi coś bardzo ważnego, bowiem to Ona właśnie nauczyła mnie, że zaakceptowanie i upublicznienie faktu bycia ofiarą przemocy jest aktem ogromnej odwagi; nie tylko w przypadku kobiet. Krytyka relacji płciowych i patriarchatu dokonana przez Dworkin unaoczniła mi najjaskrawiej mechanizm rządzący tym Systemem, mechanizm napędzający krzywdę moją i moich przyjaciółek, moich sióstr i moich przyjaciół, a także tych, których nieme i anonimowe ciała oglądamy w filmach porno i kronikach policyjnych pod hasłami zgwałcone, zamordowane, maltretowane. Kiedy Andrea Dworkin umarła, obiecałem sobie -może idealistycznie - że jak tylko będę mógł, nie dopuszczę do zaprzepaszczenia Jej Dzieła. Zżyma się czytająca osoba na ten ton patetyczny? Nie potrafię mówić inaczej w momencie, kiedy co około 2 godziny w Polsce gwałcona jest kobieta, a wykrywalność i karalność tych przestępstw jest nikła. Kiedy chłopcy - to naprawdę jeszcze dzieci - przeżywają pierwsze doświadczenia seksualne oglądając filmy i zdjęcia opiewające poniżenie kobiet, ich niższość i przedmiotowość, maltretowanie ich ciał. Kiedy polityk lekceważy prawa gejów mówiąc, że woli lesbijki, kiedy inny polityk zaśmiewa się pytając, czy prostytutkę można zgwałcić. Kiedy mężczyźni zawłaszczają kobiety, ich życia i ciała. Kiedy wspólna wizyta w agencji towarzyskiej jest dla mężczyzn formą relaksu. Znam błędy Dworkin, takie, jak wejście w alians z prawicowymi politykami. Bogatszy o Jej doświadczenia mogę ruszyć na wojnę z uświęconą od wieków patriarchalną przemocą. Pióro w ruch, mikrofon do ręki!
(Chociaż Andrea Dworkin opublikowała wiele rozproszonych pism i 11 książek, żadna z nich nie ukazała się dotąd w Polsce. Pisząc ten tekst wykorzystałem fragmenty następujących prac Andrei Dworkin: Pornography's part in sexual violence; Pornography. Men possesing Women, Introduction to second edition; A Woman Writer and Pornography)
Michał Płaczek
Tekst jest skróconą wersją eseju, który ukazał się na portalu feminoteka.pl, z dodanym przez Autora wstępem.