Davis: Małe czarownice z Kinszasy

[2006-11-22 18:35:24]

Jak dalece elastyczna struktura nieformalnych więzi może zostać rozciągnięta, by dostarczyć schronienia i środków do życia nowej wielkomiejskiej biedocie? Pewne wielkie miasto, oficjalnie wyrzucone poza ramy gospodarki światowej przez jej waszyngtońskich nadzorców, walczy o to, by zwyczajnie utrzymać się przy życiu pośród duchów jego zdradzonych marzeń: Kinszasa jest stolicą naturalnie bogatego i sztucznie ubogiego kraju, gdzie, jak ujął to niegdyś prezydent Mobutu, "wszystko jest na sprzedaż i wszystko można kupić". Spośród największych miast świata jedynie Dhaka jest miastem równie biednym, zaś Kinszasa przewyższa wszystkie pod względem rozpaczliwego uzależnienia od nieformalnych strategii przetrwania. Jak zauważa z przerażeniem pewien antropolog, jest to jednocześnie "cud i koszmar" ogromnego miasta, w którym formalna gospodarka oraz instytucje państwowe, poza aparatem represji, całkowicie upadły[1].

Kinszasa jest miastem powszechnie opisywanym przez swoich mieszkańców jako cadavre, épave (trup, wrak) lub Kin-la-poubelle (Kinszasa, kupa śmieci)[2]. Jak pisze antropolog René Devisch, "Szacuje się dziś, że mniej niż pięć procent mieszkańców Kinszasy posiada regularne dochody"[3]. Mieszkańcy są w stanie przeżyć dzięki "wszechobecnym poletkom z warzywami oraz swej inteligencji, kupowaniu i sprzedawaniu, przemytowi i targowaniu się". "Artykuł 15 (prawo karne dotyczące kradzieży) stał się statutem miasta, a se débrouiller ("radzić sobie mimo wszystko") to nieoficjalne miejskie hasło[4]. Faktycznie, z jej wysuwającym się na pierwszy plan odwróceniem tego co formalne i nieformalne, Kinszasa niemalże na nowo stwarza kategorie ekonomii politycznej i analizy miasta. Antropolog Filip De Boeck, prowadzący badania dotyczące dzieci w Kongu, pyta:

"Co oznacza bycie miastem, którego liczbę mieszkańców szacuje się na sześć milionów, pozbawionym niemal zupełnie ruchu samochodowego i komunikacji miejskiej z tej prostej przyczyny, że w regularnych odstępach czasu przez całe tygodnie, a nawet i miesiące nie ma ani kropli paliwa? Po co utrzymywać społeczną konwencję, w myśl której banknot nazywa się "pieniądzem", skoro każdego dnia staje się wobec faktu, iż jest to tylko bezużyteczny skrawek papieru? (...) Po co rozróżniać pomiędzy formalną i nieformalną lub równoległą ekonomią, skoro nieformalna stała się powszechna, a formalna niemal całkiem zniknęła?"[5]

Mieszkańcy Kinszasy pokonują trudności w swoim zrujnowanym mieście z wiecznym poczuciem humoru, ale nawet kuloodporna kamizelka ironii ustępuje grozie jaką budzi kształt społeczeństwa: średni dochód spadł do poziomu poniżej 100 dolarów rocznie; dwie trzecie populacji cierpi na niedożywienie; klasa średnia wymarła; jedna dorosła osoba na pięć zarażona jest wirusem HIV[6]. Trzy czwarte podobnie nie mogą pozwolić sobie na formalną opiekę zdrowotną i muszą zdawać się na zielonoświątkowe leczenie wiarą oraz ludową magię[7]. A dzieci biednych mieszkańców Kinszasy, jak za moment zobaczymy, zmieniają się w czarownice.

Kinszasę podobnie jak pozostałe części Konga-Zairu, zniszczyła doskonała burza kleptokracji, geopolityki z okresu zimnej wojny, strukturalnego dostosowania oraz chronicznej wojny domowej. Dyktatura Mobutu, przez 32 lata systematycznie plądrująca Kongo, była prawdziwym potworem Frankensteina stworzonym i podtrzymywanym przez Waszyngton, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy, z Quai d'Orsay pełniącym wspierającą rolę. Bank Światowy, gdy trzeba popychany przez Departament Stanu, zachęcał Mobutu do wykorzystania przemysłu wydobywczego swojego kraju jako zabezpieczenia przy pożyczaniu ogromnych sum pieniędzy z obcych banków, wiedząc dobrze, że większość pożyczek szła prosto na prywatne konta w szwajcarskich bankach. Następnie, począwszy od pierwszego programu strukturalnego dostosowania w 1977 roku, wkroczył MFW, aby zagwarantować, że zwykły obywatel Konga będzie spłacał dług z procentem. Początkowe warunki (wymuszone przez zespół MFW w Banque du Zaire oraz francuski personel w Ministerstwie Finansów) zdziesiątkowały służbę cywilną: ćwierć miliona pracowników sektora publicznego - największa formalna grupa zawodowa w gospodarce - zostało zwolnionych bez żadnych świadczeń. Ci, którzy pozostali, z miejsca zwrócili się w stronę malwersacji i łapówkarstwa ("Artykuł 15") na imponującą skalę, z publicznym poparciem ze strony Mobutu.

Dekadę później, gdy imponująca niegdyś infrastruktura Konga zardzewiała lub została rozgrabiona, MFW narzucił nowy program strukturalnego dostosowania. Tshikala Biaya opisuje, w jaki sposób umowa z 1987 roku "dążyła do tego, by dać sektorowi prywatnemu 'legalną władzę' i uczynić z niego nową krowę mleczną, która zastąpiłaby państwo socjalne, właśnie zniszczone przez MFW i Bank Światowy". Klub Paryski przesunął spłatę długu zaciągniętego przez Mobutu w zamian za dalsze redukcje w sektorze publicznym, większe otwarcie rynku, prywatyzację państwowych przedsiębiorstw, zniesienie kontroli nad wymianą walut i wzrost eksportu diamentów. Produkty z importu zalały Zair, rodzimy przemysł zwijał się i znikło kolejnych sto tysięcy miejsc pracy w Kinszasie. Hiperinflacja natychmiast zniszczyła system walutowy i wszelkie pozory ekonomicznej racjonalności[8].

"Pieniądze - pisał René Devisch - okazywały się być mistycznym i iluzorycznym bytem, pozbawionym jakiegokolwiek związku zarówno z pracą, jak i z produkcją. Ludzie zaczęli szukać ucieczki w ekonomii szczęścia"[9]. Mieszkańcy Kinszasy faktycznie wpadli w desperacki szał hazardu: francuskie wyścigi konne, loterie organizowane przez duże browary, gry z nakrętkami od butelek inicjowane przez firmy produkujące napoje oraz - co było najbardziej brzemienne w skutki - piramidy finansowe kontrolowane potajemnie przez wojsko. (Podobna, na poły magiczna "piramidomania" w latach 1996-97 z równie druzgocącym skutkiem zmiecie Albanię, pochłaniając i niszcząc połowę PKB zubożałego narodu.)[10] Pierwsi inwestorzy wygrywali radia lub urządzenia z RPA, nakłaniając innych do uprawiania hazardu, by weszli w system a następnie opuścili go przed jego załamaniem się - niewielu jednak przetrwało nieuniknioną katastrofę. Jak wyjaśnia Devisch, "Przy zaangażowaniu w owe plany finansowe tak dużej części populacji Kinszasy skutki ich załamania się były katastrofalne dla ekonomii, zwłaszcza w sektorze nieformalnym. Gorzka frustracja ludzi doprowadziła do wymyślonej, ale okrutnej mentalności czarnoksięstwa"[11].

Bezpośrednim następstwem, pośród trwającej
inflacji, była wielka miejska żakieria z września 1991 roku, gdy mieszkańcy slumsów w Kinszasie - za przyzwoleniem armii - przystąpili do masowej, radosnej grabieży fabryk, sklepów i magazynów. Devisch opisuje to jako "euforyczne i perwersyjne uwolnienie anomii, bezwładnej przemocy zinternalizowanej przez ludzi będących pod presją galopującej inflacji i rynku pracy znajdującego się w stanie upadku"[12]. Inne katastrofy nastąpiły wkrótce. W styczniu 1993 roku Kinszasa ponownie stała się świadkiem grabieży, tym razem dokonanej przez samych żołnierzy. Upadł system bankowy, administracja publiczna zanikła w mniejszym lub większym stopniu, przedsiębiorstwa uciekły się do stosowania wymiany barterowej, zaś niżsi rangą pracownicy sektora publicznego odkryli, że ich zarobki stały się w kategoriach realnych warte jedynie jedną ósmą wartości z 1988 roku. Jak pisze De Boeck: "Wycofanie się MFW i Banku Światowego z kraju w listopadzie 1993 roku potwierdziło fakt, iż Kongo nie uczestniczy już w gospodarce światowej"[13]. Mobutu został ostatecznie obalony w roku 1997, w momencie, gdy gospodarka narodowa leżała w gruzach, a kongijskie bogactwa tkwiły zamknięte w skarbcach banku w Szwajcarii; jednakże "wyzwolenie" doprowadziło jedynie do obcych interwencji oraz niekończącej się wojny domowej, która wedle szacunków USAID[14] pochłonęła do roku 2004 życie ponad trzech milionów ludzi (głównie z powodu głodu i chorób)[15]. Grabieże dokonane przez bandyckie armie we wschodnim Kongo - przypominające sceny z Wojny Trzydziestoletniej w Europie - wywołały nowe fale uchodźców napływających do przeludnionych slumsów w Kinszasie.

W obliczu śmierci oficjalnego miasta i jego instytucji zwykli mieszkańcy Kinszasy - ale przede wszystkim matki i babcie - walczyli o przetrwanie nadając Kinszasie charakter wiejski: przywrócili do istnienia rolnictwo służące przetrwaniu oraz tradycyjne formy wiejskiej samopomocy. Na każdym wolnym metrze kwadratowym ziemi, w tym na pasach gruntu rozdzielających jezdnie na autostradzie, sadzono maniok, zaś kobiety nie posiadające własnych działek - mamas miteke - udały się w zarośla w poszukiwaniu korzeni i larw[16]. W sytuacji upadku świata pracy a wraz z tym i fikcyjnego wszechświata hazardu, ludzie na nowo zaczęli polegać na wiejskiej magii i proroczych kultach. Dążyli do uwolnienia się od "choroby białych ludzi", "yimbeefu kya mboongu" - śmiertelnej choroby pieniądza[17]. W miejsce porzuconych fabryk i ograbionych sklepów niewielkie kościoły i grupy modlitewne zakładały swój interes pod topornymi, ale jaskrawo wymalowanymi szyldami. W wielkich slumsach, takich jak Masina (lokalnie znana jako "Republika Chin", z powodu gęstości zaludnienia) ruch zielonoświątkowy rozszerzył się z tropikalną szybkością: "Pod koniec roku 2000 odnotowano w Kinszasie istnienie 2177 nowopowstałych sekt religijnych, z których wiele spotykało się na całonocnych sesjach modlitewnych"[18].

Jak podkreślają Devisch i inni autorzy fenomen ruchu zielonoświątkowego ma charakter różnorodny i złożony, obejmując całe spektrum miejscowych i importowanych form religijnych. Na przykład niektóre kościoły powstały z inicjatywy świeckich katolików lub byłych seminarzystów, którzy nie posiadając środków finansowych lub wykształcenia niezbędnego by wejść w szeregi duchowieństwa, stworzyli intratne franczyzy kaznodziejstwa w stylu amerykańskim oparte na uzdrawianiu przez wiarę oraz na ewangelii sukcesu[19]. Inne, jak kościół Mpeve Ya Nlongo, to komuny prowadzone przez kobiety, gdzie transów, snów proroczych oraz "niebiańskich języków" używa się, by dostąpić obecności zarówno Ducha Świętego, jak i plemiennych przodków, w oczekiwaniu na "świat, który nadejdzie" i w którym zniesione zostaną ubóstwo i nierówność. "Te skupione wokół matek wspólnoty - pisze Devisch - mówią o potrzebie posiadania ośrodków moralnych na rzecz przyszłości miasta, troski o wartości, pewnego rodzaju poczucia zakorzenienia i zadomowienia"[20]. W każdym razie zielonoświątkowe przebudzenie w Kinszasie szło w parze z oddolną odnową duchową - ponowny zachwyt nad katastroficzną nowoczesnością - w kontekście historycznym tworzonym przez całkowitą dyskredytację polityki.

Ale talent mieszkańców Kinszasy do samoorganizacji i se débrouiller ma realne ograniczenia materialne, jak również posiada swą ciemną stronę. Pomimo heroicznych wysiłków podejmowanych w szczególności przez kobiety, tradycyjna struktura społeczna ulega erozji. W obliczu absolutnego zubożenia antropolodzy opisują rozpad systemu wymiany darów i stosunków wzajemności rządzących społeczeństwem zairskim: młodzi mężczyźni, nie mogący pozwolić sobie na kupno panny młodej lub stać się żywicielami rodziny, porzucają kobiety ciężarne, zaś ojcowie uciekają[21]. Jednocześnie zagłada w postaci AIDS zostawia za sobą spore liczby sierot oraz dzieci będące nosicielami wirusa HIV. Istnieje ogromna presja odczuwana przez ubogie miejskie rodziny - pozbawione wiejskich sieci pomocy opartych na więziach pokrewieństwa lub, na odwrót, nadmiernie obciążonych wymogami solidarności rodowej - by odrzucać swych najsłabszych członków. Jak ponuro zauważa badacz organizacji Save the Children: "zdolność rodzin i społeczności kongijskich do zapewnienia podstawowej opieki i ochrony swym dzieciom wydaje się wyczerpywać"[22].

Co więcej, ów kryzys rodziny zbiegł się w czasie zarówno z boomem zielonoświątkowym, jak i odradzającymi się lękami związanymi z czarami. Według Devischa, wielu mieszkańców Kinszasy interpretuje swój los w kontekście szerszej katastrofy dotykającej obszarów miejskich, jako "rodzaj przekleństwa lub ensorcellement"[23]. W rezultacie Kinszasę ogarnęła dosłowna, perwersyjna wiara w Harry'ego Pottera, co doprowadziło do masowego histerycznego potępienia tysięcy dziecięcych "czarownic" i wyrzucenia ich na ulice, a nawet mordowania. Dzieci te, niektóre nieco tylko starsze od niemowląt, oskarża się o wszelkie występki, a nawet wierzy się - przynajmniej w slumsach Ndjili - o to, że latają po okolicy całymi hordami na miotłach. Pracownicy pomocy społecznej podkreślają nowość tego zjawiska: "Przed rokiem 1990 prawie nikt w Kinszasie nie mówił o dzieciach-czarownicach. Dzieci, które obecnie się oskarża o czary są w tej samej sytuacji: stają się bezproduktywnym ciężarem dla rodziców, którzy nie są w stanie ich wyżywić. Dzieci, o których mówi się, że są "czarownicami" pochodzą najczęściej z bardzo biednych rodzin"[24].

Charyzmatyczne kościoły są dalece współodpowiedzialne za propagowanie i uprawomocnianie lęków dotyczących zaczarowanych dzieci: w istocie zielonoświątkowcy przedstawiają swą wiarę jako bożą zbroję przeciwko czarom. Histeria ogarniająca zarówno dorosłych, jak i dzieci (które nabawiły się silnych fobii wobec kotów, jaszczurek oraz długich ciemnych nocy podczas przerw w dostawie prądu) zaostrzyła się w wyniku wpuszczenia do powszechnego obiegu drastycznych chrześcijańskich kaset wideo prezentujących wyznania "dzieci-czarownic" oraz następujących po nich egzorcyzmów, niekiedy wymagających wygłodzenia i stosowania gorącej wody[25]. Badacze USAID obwiniają bezpośrednio branżę "samozwańczych kaznodziejów", którzy "ustawiają ambony i wypowiadają proroctwa dla tych, którzy poszukują łatwego wyjaśnienia swej krzywdy i nieszczęścia".

"Gdy proroctwa się nie spełniają kaznodzieje z łatwością mogą wyjaśniać trwającą nędzę fałszywymi przyczynami, takimi jak czary, często wskazując na dzieci jako ich źródło, gdyż łatwo jest je obwiniać i najtrudniej im się bronić. Rodzina szukająca u swojego kaznodziei porady może, na przykład, usłyszeć, że ich niepełnosprawne dziecko jest przyczyną ich wciąż utrzymującej się nędzy, wskazując na niepełnosprawność dziecka jako na wyraźną oznakę tego, że jest ono czarownicą"[26].

Z drugiej strony De Boeck twierdzi, że w obliczu ogólnego upadku sekty podtrzymują nieformalny porządek moralny oraz że "liderzy kościołów sami nie wysuwają tych oskarżeń, a jedynie potwierdzają je i w ten sposób legitymizują". Pastorzy organizują publiczne spowiedzi i egzorcyzmy (cure d'âmes): "Stawia się dziecko w środku kręgu modlących się i często będących w transie kobiet, które regularnie zaczynają mówić językami, co jest znakiem Ducha Świętego". Ale rodziny często odmawiają przyjęcia z powrotem raz oskarżonych dzieci, które w rezultacie wyrzucane są na ulicę. Jedno z dzieci powiedziało De Boeckowi: "Mam na imię Vany i mam trzy lata. Byłam chora. Zaczęły mi puchnąć nogi. A potem zaczęli mówić, że jestem czarownicą. Była to prawda. Kaznodzieja potwierdził"[27].

Dzieci-czarownice, podobnie jak opętane panny w siedemnastowiecznym Salem, wydają się, ulegając halucynacjom, potwierdzać kierowane przeciwko nim oskarżenia, akceptując swą rolę naczyń składanych w ofierze za spowodowanie zubożenia rodziny oraz wywołanie miejskiej anomii. Pewien chłopiec powiedział fotografowi Vincenowi Beeckmanowi:

"Zjadłem ośmiuset mężczyzn. Spowodowałem, że mieli wypadki lotnicze lub samochodowe. Dzięki syrenie, która przeniosła mnie przez całą drogę aż do portu w Antwerpii, byłem nawet w Belgii. Czasem podróżowałem na miotle, a czasem na skórce awokado. Nocą mam 30 lat i jestem ojcem stu dzieci. Przeze mnie mój ojciec stracił pracę jako inżynier - a potem zabiłem go przy pomocy syreny. Zabiłem też swojego brata i siostrę. Żywcem ich pogrzebałem. Zabiłem też wszystkie nienarodzone dzieci mojej matki"[28].

Beeckman twierdzi, że ponieważ w Kinszasie brak działającego systemu opieki socjalnej dla dzieci, pozbywanie się przez rodziny dzieci oskarżonych o bycie czarownikami nie jest wyłącznie racjonalizacją ich porzucenia, ale także "szansą na umieszczenie ich w społeczności religijnej, w której otrzymają jakieś wykształcenie i jedzenie, dzięki któremu będą mogły przeżyć, lub na skierowanie ich do jednego z ośrodków prowadzonych przez którąś z międzynarodowych organizacji pozarządowych". Ale większość dzieci-czarownic, zwłaszcza chorych i zarażonych wirusem HIV, po prostu kończy na ulicy, stając się częścią liczącej 30 tysięcy miejskiej armii składającej się z "uciekinierów, dzieci-ofiar przemocy, dzieci wysiedlonych na skutek wojny, dzieci-żołnierzy, które zdezerterowały, sierot oraz osób nieżonatych lub niezamężnych"[29].

Dzieci-czarownice z Kinszasy, jak slumsy Indii i Egiptu, z których eksportuje się ludzkie organy, wydają się przenosić nas na egzystencjalny poziom zerowy, poniżej którego są już tylko obozy śmierci, głód i horror doświadczany przez Kurtza[30]. I faktycznie, prawdziwy Kinois[31], Thierry Nayamba Nlandu, w cierpkiej refleksji, ale utrzymanej w tonie Whitmana ("slumsy również opiewają Kinszasę."), pyta: "W jaki sposób te miliony są w stanie przetrwać chaotyczne, nędzne życie Kinszasy?". I odpowiada: "Kinszasa jest martwym miastem. To nie jest miasto umarłych". Sektor nieformalny to nie deus ex machina lecz "pozbawione życia pustkowie", a także "gospodarka oporu" dająca godność biednym, "podczas gdy poza tym logika rynku prowadzi do zupełnej rozpaczy"[32]. Mieszkańcy Kinszasy, podobnie jak mieszkańcy slumsów na Martynice nazywanych "Texaco" z głośnej powieści Patricka Chamoiseau pod tym samym tytułem, trzymają się miasta "za pomocą tysiąca umożliwiających przeżycie szczelin" i uparcie odmawiają oderwania się od niego[33].

Przypisy:
[1] René Devisch, "Frenzy, Violence, and Ethical Renewal in Kinshasa", Public Culture 7:3 (1995), s. 603.
[2] Thierry Mayamba Nlandu, "Kinszasa: Beyond Dichotomies", referat przedstawiony na konferencji Conference on Urban Poverty, African News Bulletin - Bulletin d'Information Africaine Supplement, nr 347 (1988), s. 2.
[3] René Devisch, "Parody in Matricentered Christian Healing Communities of the Sacred Spirit in Kinshasa", Contours 1:2 (jesień 2003), s. 7.
[4] Michaela Wrong, In the Footsteps of Mr. Kurtz, Harper Perennial 2002, s. 152.
[5] Filip De Boeck, "Kinshasa: Tales of the 'Invisible City' and the Second World", w: Okwui Enwezor, et al., Under Siege: Four African Cites -
Freetown, Johannesburg, Kinshasa, Lagos, Ostfildern 2002, s. 258.
[6] James Astill, "Congo Casts out its Child Witches", Observer, 11 maja 2003.
[7] Lynne Cripe et al., "Abandonment and Separation of Children in the Democratic Republic of Congo", raport amerykańskiej Agencji Rozwoju
Międzynarodowego opracowany przez Displaced Children and Orphans Fund oraz Leahy War Victims Contract (kwiecień 2002), s. 5-7.
[8] Tshikala Biaya, "SAP: A Catalyst for the Underdevelopment and Privatization of Public Administration in the Democratic Republic of Congo, 1997-2000", DPMN Bulletin 7:3 (grudzień 2000).
[9] Devisch, "Frenzy, Violence, and Ethical Renewal in Kinshasa", s. 604.
[10] Zob. analizy Banku Światowego: Carlos Elbrit, "Albania under the shadow of the Pyramids" oraz Uptal Bhattacharya, "On the Possibility of Ponzi Schemes in Transition Economies", w: Transition Newsletter (biuletyn
publikowany przez World Bank Group) (styczeń-luty 2000), (www.worldbank.org/transition-newsletter/janfeb600/pgs24-26.htm).
[11] Devisch, "Frenzy, Violence, and Ethical Renewal in Kinshasa", s. 604.
[12] Tamże, s. 606.
[13] De Boeck, "Kinshasa", s. 258.
[14] US Agency for International Development (amerykańska Agencja Rozwoju Międzynarodowego) - przyp. tłum.
[15] 3,8 miliona to liczba, jaką oszacował Anthony Gambino, emerytowany dyrektor misji USAID w Kongo (Mvemba Dizolele, "Eye on Africa: SOS Congo", UPI, 28 grudnia 2004).
[16] De Boeck, "Kinshasa", s. 266.
[17] Devisch, "Frenzy, Violence, and Ethical Renewal in Kinshasa", s. 625.
[18] Abdou Maliq Simone, s. 24.
[19] Wywiad z Sedeciasem Kakule opublikowany w Democratic Republic of the Congo: Torture and Death of an Eight-Year-Old Child, Federation
Internationale de L'Acat (Action des Christiens pour L'Abolition de la Torture) (FIATCAT), październik 2003.
[20] René Devisch, streszczenie prelekcji ("'Pillaging Jesus:' The Response of Healing Churches of Central Africa to Globalization"), Forum for Liberation Theology, Annual Report 1997-98.
[21] Recenzja wykładu Filipa De Boecka, "Children, the Occult and the Street in Kinshasa", News from Africa (luty 2003).
[22] Mahimbo Mdoe cytowany w pracy Astilla "Congo Casts Out its 'Child Witches'".
[23] Devisch, "Frenzy, Violence, and Ethical Renewal in Kinshasa", s. 608.
[24] "DRC: Torture and Death of an Eight-Year-Old Child", październik 2003.
[25] Zob. "Christian Fundamentalist Groups Spreading over Africa", niemiecka kampania organizacji Friends of People Close to Nature, 17 czerwca 2004 (www.fpcn-global.org ).
[26] Cripe et al., "Abandonment and Separation of Children in the Democratic Republic of Congo", s. 16.
[27] Zob. fragmenty z pracy Filipa De Boecka "Geographies of Exclusion: Churches and Child-Witches in Kinshasa", Beople 6 (marzec-sierpień 2003).
[28] Vincen Beekman, "Growing Up on the Streets of Kinshasa", The Courier ACP EU (wrzesień-październik 2001), s. 63-64.
[29] Beeckman, "Growing Up on the Streets of Kinshasa", s. 64.
[30] Chodzi o bohatera powieści Josepha Conrada Jądro ciemności - przyp. tłum.
[31] Mieszkaniec Kinszasy - przyp. tłum.
[32] Thierry Mayamba Nlandu, "Kinshasa: Beyond Chaos", w: Enwezor et al., s. 186.
[33] Chamoiseau, Texaco, s. 316

Mike Davis
tłumaczenie: Katarzyna Gawlicz
Marcin Starnawski


Autor jest historykiem i socjologiem miasta. Pracuje w Południowo-Kalifornijskim Instytucie Architektury. Napisał m.in. City of Quartz. Excavating the Future in Los Angeles (1990), Magical Urbanism. Latinos Reinvent in the U.S. City (2000), Late Victorian Holocausts (2001), Dead Cities (2003). Powyższy artykuł stanowi fragment najnowszej książki Davisa Planet of Slums (Verso, Londyn-Nowy Jork 2006). Tłumaczenie pochodzi z polskiej edycji miesięcznika "Le Monde iplomatique".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku