Sytuacja w tych krajach jest dość trudna w porównaniu z zachodem Europy, ponieważ po zmianie systemu politycznego w 1989 roku, społeczeństwa zostały poddane brutalnemu eksperymentowi liberalnemu połączonemu z indoktrynacją medialną, mającą zachęcić każdego do wspierania liberalizmu. Do dziś dominuje "jedynie słuszny" przekaz dużych nadawców, od państwowej telewizji po prywatne stacje i gazety, mówiący o zaletach wolnego rynku, prywatnej własności itp. Paradoksalnie, im gorzej żyje się społeczeństwu – tym większe natężenie propagandy. Dochodzi do takich absurdów, że pojawiają się nawet organizacje bezrobotnych i związki zawodowe, współpracujące ze związkami pracodawców i wspierające liberalnych polityków.
Oczywiście, spotkania takie, jak szczyt G8, przedstawiane są w polskich mediach jako zjazd ludzi, którzy pracują dla naszego dobra i każdy, kto tylko próbuje się przeciwstawiać takiej wizji, jest szkodnikiem, którego należy napiętnować. Ewentualne protesty przeciwników szczytu zaś ukazywane są jako chuligańskie rozróby pijanych antyglobalistów.
Historia protestów przeciwko G8, Bankowi Światowemu, Szczytom Ekonomicznym, etc. jest więc w Polsce dość mizerna. Jedyna duża akcja miała miejsce w 2004 roku, kiedy kilka tysięcy ludzi protestowało na ulicach warszawy przeciwko odbywającemu się tam Europejskiemu Forum Ekonomicznemu. W kraju rozpoczęła się wtedy kampania, mająca zastraszyć potencjalnych uczestników manifestacji. Media rozpisywały się o przygotowywanych zamieszkach i barykadach na ulicach i radziły uciekać z miasta w dni szczytu, co spowodowało paraliż stolicy – zamknięto i zabito deskami wystawy sklepów a nawet mieszkań, deskami obijano nawet pomniki – przed rzekomym zniszczeniem. Zamknięto szkoły i uczelnie. W kraju, w wielu miastach policja przesłuchiwała osoby, chcące jechać do Warszawy, zaś w dniu wyjazdów na drogach ustawiano blokady policji i wojska z karabinami maszynowymi, rewidując każdy jadący w stronę Warszawy samochód, jakby spodziewając się działań wojennych. W stolicy zaś zgromadzono kilkanaście tysięcy funkcjonariuszy policji - siły niespotykane nawet w latach stanu wojennego. Ta mobilizacja okazała się zbędna – demonstranci z lewicy, alterglobaliści i anarchiści obrzucali jedynie kordony policji, broniącej obradujących polityków, rolkami papieru toaletowego, skandując: "Politycy, jesteście jak ten papier – do dupy!". Co ciekawe, tysiące starszych mieszkańców wyszło na ulice i biło brawa manifestującej młodzieży, co okazało się najlepszym podziękowaniem za protest.
Wcześniej zalążek polskiego ruchu alterglobalistycznego wytworzył się jednak już w 2000 roku, kiedy to w Pradze obradował Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Z Polski do stolicy Czech wyjechały dwa autobusy demonstrantów, duża część osób jechała, z powodu bliskich odległości, komunikacją publiczną. Ten wyjazd po raz pierwszy ukazał bardzo ważną rzecz – to, że protesty alterglobalistów łączą wiele opcji politycznych i wiele organizacji pod jednym hasłem i to, że wspólnie, nie bacząc na różnice, możemy skutecznie walczyć o woje prawa. Że ramię w ramię związkowcy, działacze ekologiczni, socjaliści, ruchy chrześcijańskie etc., mogą się jednoczyć i wspólnie pracować. Protesty w Pradze położyły podwaliny pod rozwój alterglobalizmu w Polsce – na bazie tych wydarzeń powstał m.in. właśnie ATTAC Polska.
Samo G8, w późniejszych latach nie cieszyło się zbytnim zainteresowaniem z powodu blokady medialnej o protestach. Dużą przeszkoda były też oczywiście kwestie finansowe związane w wyjazdami. Osobną kwestią było tradycyjne podejście wielu organizacji polskiej lewicy do tego problemu, mówiące, że nie powinno się uczestniczyć w takich imprezach, zwanych pogardliwie "turystyką młodzieżową". Pierwsze protesty przeciwko G8 odbyły się z udziałem delegacji z Polski w Genui, potem w Evian – jednak były to nieliczne grupy, uczestniczące w wydarzeniach z reguły, jak ATTAC Polska, dzięki pomocy ATTAC z zachodniej Europie. Większa delegacja – ponad sto osób z kilku miast Polski – wzięła udział w protestach w Gleneagles w Wlk. Brytani. W antyszczycie w Sankt Petersburgu uczestniczyło tylko kilkanaście osób – większość zrezygnowała z udziału, obawiając się reakcji rosyjskich władz – jak mówiono żartem: "Rosyjskie więzienia nie spełniają standardów Unii Europejskiej".
Obecnie zaś nadarza się wielka szansa na masowy udział w proteście wielu organizacji i ruchów z Polski. Dlatego już teraz trwają przygotowania do przyszłorocznego G8, które są prowadzone niezależnie od siebie przez część związków zawodowych, ATTAC i związane z nim środowiska, partie, jak Polska Partia Pracy, ruchy lewicowe jak Młodzi Socjaliści itp. Niezależnie przygotowują się również anarchiści, którzy swoje centrum organizacyjne utworzyli w Poznaniu. Z czasem przybędzie więcej osób, chętnych do uczestnictwa w tym ważnym wydarzeniu – wstępnie spodziewamy się udziału około kilkuset ludzi z Polski w Niemczech. To okazja, aby oprócz wyartykułowania naszego sprzeciwu wobec światowych rządów możnych krajów, poznać się z przyjaciółmi z całej Europy, zintegrować, wymienić doświadczenia i nawiązać nowe, ponadgraniczne kontakty i przyjaźnie. Ważnym elementem będzie tu także aktywizacja innych krajów Europy Wschodniej, gdzie sytuacja związana z budową społeczeństwa obywatelskiego przedstawia się jeszcze gorzej, niż u nas. Obecnie będziemy mieli szansę, by podciągnąć te braki. Na lewicy w Niemczech i Polsce, która proces współpracy i jednoczenia już rozpoczęła, spocznie teraz odpowiedzialność za budowę pomostu między nami, a krajami bardziej doświadczonymi przez najnowszą historię, jak Ukraina, Białoruś, Litwa, Słowacja, Bułgaria czy wreszcie sama Rosja.
Piotr Kawiorski
Tekst pochodzi ze strony www.lavka.info.