Ciszewski: Jak złota rybka
[2006-12-21 17:15:13]
Jesteśmy "poważni" "...programy partyjne ukręcają szyję wszystkim nowym, żywotnym prawdom (...) względy użyteczności wywracają do góry nogami sprawiedliwość i moralność..." H. Ibsen "Wróg ludu" Największym, wciąż powtarzanym pomimo spektakularnych klęsk, błędem większości ideowej lewicy jest wiara w "wielką politykę". Przejawia się ona w partyjnej formie działania, czyli naśladowaniu prawicowych potentatów oraz liczeniu na niespodziewany sukces wyborczy. Co więcej zwolennicy tej drogi uważają wszystkich, którzy ją kwestionują za niepoważnych utopistów lub niegroźnych świrów, którzy gdy "dorosną" i tak zapiszą się do jakiegoś "poważnego" ugrupowania lewicowego. Tymczasem droga partyjna to pasmo ciągłych niepowodzeń. Pod koniec lat 90 wielu działaczy lewicy uwierzyło w alternatywność Unii Pracy. Paradoksalnie młodzieżówka tej socjaldemokratycznej partii skupiała wiele osób o radykalnych poglądach. Jej członkowie wierzyli w radykalizację UP i trzeba przyznać że sam przez krótki czas wierzyłem w taką możliwość. Ideowcy bardzo szybko przegrali, bo partyjna hierarchia była bardziej skłonna pójść na ustępstwa wobec SLD i dać się zwasalizować w zamian za stołki niż bawić sie w jakieś społeczne projekty. Klub parlamentarny UP uważany przez część lewicowców za nadzieje na wprowadzenie choćby umiarkowanych prospołecznych postulatów nie dokonał absolutnie nic. Podobnie bezużyteczni okazali się politycy UP w rządzie, którzy stali się jedynie wykonawcami woli centrowego SLD. Drugą poważną szansą lewicy miał być niezależny PPS, rodzący się w toku zrywania koalicji z SLD pod koniec lat 90. Miał on reprezentować radykałów na wielkiej scenie politycznej, a później zmobilizować grupy wykluczone i uciskane do odrzucenia prawicowych rozwiązań za pomocą kartki wyborczej. Problem polegał na tym że biorąc pod uwagę stawiane sobie przez nią cele, partia ta była modelowym przykładem bezsensownego marnotrawienia sił i środków. Nie przeprowadziła praktycznie żadnych kampanii społecznych, a akcje blokowania eksmisji na bruk, choć bardzo pożyteczne, przerosły jej możliwości i pozostały kroplą w morzu potrzeb. Partyjny sposób organizacji przyczynił się również do licznych konfliktów wewnętrznych. Różne frakcje chciały różnych sojuszy politycznych i składów władz ugrupowania. W efekcie zapanował chaos trwający w dużym stopniu po dziś dzień. Te dwa przykłady partii koniunkturalnej i partii chaosu nie wystarczyły jeszcze większości lewicowców do zorientowania się, że najwyższy czas na zmianę strategii działania. Do polityki przebojem chciała wejść Nowa Lewica, założona przez grupę skupioną wokół byłego lidera PPS – Piotra Ikonowicza. Pomimo słusznych haseł, a nawet podjęcia szeregu działań społecznych formacja ta podobnie jak w przypadku omówionych wcześniej, zamiast budować zaplecze, liczyła na nagły wzrost poparcia dla idei radykalnej lewicy. Nie umiała zdefiniować co miałoby spowodować wybuch społeczny, ale liczyła po cichu że wypłynie dzięki tego typu wydarzeniom. Przeliczyła się. Jednocześnie nie stworzyła żadnego szerszego programu, ani spójnego sposobu działania. Dopiero teraz zaczyna zmieniać to podejście i szuka nowej drogi. Czy się to uda pokaże najbliższy czas. Kolejnym wzorcowym przykładem bicia przez część radykalnych działaczy głową w mur jest Unia Lewicy. Po tym jak Izabela Jaruga-Nowacka będąc wicepremierem w rządzie SLD pokazała swój koniunkturalizm, część osób postanowiła ponownie jej zaufać. Sprytna politykierka wykorzystała to do założenia sobie komitetu wyborczego o nazwie Unia Lewicy i porzucenia go po wyborach, aby przejść do klubu parlamentarnego SLD. Działacze UL pozostali na lodzie i trudno powiedzieć czy partia ta reprezentuje jeszcze cokolwiek poza szyldem. Dziś po raz kolejny znaczna część ideowej lewicy wierzy w podczepianie się pod partie polityczną. Obiektem miłości stała się Polska Partia Pracy. Na plus należy zaliczyć partii tej fakt że jest o wiele bardziej zakorzeniona w środowiskach pracowniczych niż wcześniej wymienione oraz współpracę z radykalnym jak na polskie warunki związkiem zawodowym WZZ "Sierpień`80". Tyle że jak pokazały wyniki wyborów samorządowych starania PPP o wejście na scenę polityczną są jeszcze wciąż przedwczesne. Radykalna lewica podczepiona pod PPP nie ma natomiast żadnego pomysłu na pomoc temu ugrupowaniu. Woli skupiać się na oczekiwaniu że sytuacja sama przyczyni sie do sukcesu. Partia? Nie dziękuję! Wszystkie podane przykłady w mniejszym lub większym stopniu przypominają o nieskuteczności partyjnej strategii. Przyjmijmy jednak że któreś z istniejących lub nowych ugrupowań, na fali protestów społecznych, na które tak liczą marksiści, uzyska wbrew całej elicie politycznej, niezły wynik w wyborach. Będzie wówczas miało przeciwko sobie szeroką koalicję od narodowej prawicy po "socjaldemokratów". Załóżmy jednak że jego parlamentarzyści jako ludzie ideowi nie dali się ani kupić, ani zastraszyć, a w kolejnych wyborach udaje się zwyciężyć i samodzielnie przejąć władzę. W tym momencie wyszłaby miałkość wszystkich obecnych programów i brak spójnej koncepcji zmian. Przyjmijmy jednak że przez pierwszą kadencję został wypracowany jakiś model. Na przeszkodzie stają kwestie instytucjonalne oraz prawne. Trybunał Konstytucyjny stoi na straży kapitalistycznej konstytucji, a jej zmiana wymaga kwalifikowanej większości głosów w Zgromadzeniu Narodowym. Każdy kto zetknął się z działaniem organów rządowych wie również że obecnie panuje w nich ogromny chaos. Byle urzędnik średniego szczebla znający się na procedurach jest często w stanie zablokować cały ministerialny projekt, ze względu na poglądy polityczne, lub częściej ze zwykłego lenistwa i niechęci do wykonywania związanej z nim pracy. Koordynacja działań różnych resortów jest także bajką, którą tworzy się na użytek mediów. Pierwsza kadencja ideowo lewicowego rządu musiałaby więc wiązać się z porządkowaniem spraw prawnych i wprowadzaniem koordynacji potrzebnej nawet przy ograniczonych zmianach prospołecznych. Dalej idące reformy byłyby niemożliwe, co z pewnością spowodowałoby rozczarowanie społeczeństwa. Załóżmy jednak że w kolejnej kadencji lewica zdobywa ogromną większość w obu izbach parlamentu i zmienia konstytucję, działania organów rządowych są wreszcie skoordynowane, a stanowiska obsadzone ideowcami. Nawet to nie wystarczy. Ponieważ mamy decentralizację trzeba wgrać wybory w większych miastach i wszystkich sejmikach wojewódzkich, bo inaczej samorządy mogą lokalnie blokować część zmian. Dopiero wtedy można mówić o szansie na rzeczywiste zmiany dokonane za pomocą "wielkiej" polityki. Oczywiście kolejnym warunkiem powodzenia jest pokonanie na każdym etapie tej drogi kapitalistycznych grup lobbyingowych oraz bierna postawa zagranicznych inwestorów, którzy nie wycofają swoich inwestycji z Polski. W rzeczywistości biznes na każdym etapie mógłby swoimi działaniami spowodować katastrofę ekonomiczną, której władze nie byłyby w stanie zapobiec. Okazuje się więc że mniejszą utopią jest nawet wiara w rewolucyjną partyzantkę w stylu południowoamerykańskim, która jakimś cudem miałaby zbrojnie przejąć władzę w kraju i rozpocząć zaprowadzanie nowego systemu. Wierzący w partie radykalnej lewicy są skazani na bicie głową w mur przy każdej okazji i trwonienie swoich sił na kampanie wyborcze z których i tak absolutnie nic nie wynika. Alternatywą jest działanie według zupełnie innych zasad. Jest ono trudne i tak odległe od mentalności panującej w "wielkiej" polityce że nawet część znających się na temacie publicystów takich jak Zuzanna Dąbrowska, błędnie interpretuje je jako ucieczkę od polityki. Tymczasem jest to właśnie robienie polityki na najbliższym lewicowym wartościom poziomie, poprzez kontakty z samymi grupami dyskryminowanymi w obecnym systemie, przemawianie do nich nie za pomocą programów wyborczych, ale konkretnej oferty, przedstawianej nie tylko przez kilka miesięcy przed wyborami. Co ciekawe to właśnie ze środowisk uważanych przez "poważne" partie za dzieci w krótkich spodenkach wyszło kilka tego typu inicjatyw. To część działaczy FA wspólnie z pracownikami kilku zakładów założyła jedyny rewolucyjny związek zawodowy w Polsce - Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza. Organizacja ta jest już lokalnie kojarzona z bezkompromisową walką o prawa pracownicze. To część anarchistów na poważnie zajęła się między innymi kwestią budżetów partycypacyjnych, czyli czymś czego partyjni kandydaci do samorządów nie umieli nawet zaproponować, nie mówiąc już o głębszym zastanowieniu nad tą kwestią (pytanie czy w ogóle wiedzą o istnieniu czegoś takiego?). To wreszcie CK-LA udało się nawiązać kontakty z kilkoma grupami lokatorów w Warszawie - grupą, której partyjna lewica nie ma jak dotąd nic do zaproponowania. Ktoś mógłby powiedzieć że te wszystkie działania są bardzo skromne i stanowią jedynie krople w morzu potrzeb, tyle że "poważna" lewica wcale nie dokonała więcej, a sili się na reprezentowanie całej klasy wyzyskiwanej, czy w niektórych przypadkach wręcz całego społeczeństwa. Tymczasem poważne dyskusje o tym reprezentowaniu i jego sposobach możnaby toczyć dopiero wówczas, gdy różnych oddolnych inicjatyw byłoby tak wiele, że możnaby na ich podstawie zbudować realny ruch. Obecnie są one jedynie pożywką dla różnych opisywaczy świata nie mających pojęcia o realiach, uważających za lewicowość nudne naukowe wywody i opracowania. Sytuacja społeczna nie sprzyja zresztą masowym ugrupowaniom pracowniczym czy robotniczym, za którymi tak tęsknią współcześni marksiści. Wyzyskiwani zostali przez obecny kapitalizm rozbici na małe grupy. Ponieważ wzrasta rola handlu czy usług, grupy te często są skłócone ze sobą, ponieważ wmawia się im że awansować mogą jedynie dzięki wzajemnej konkurencji. Pracownicy firmy handlowej którzy muszą wykonać odpowiednie normy nie będą czuli wspólnoty, jaka czuli niegdyś robotnicy pracujący na linii produkcyjnej, od których współpracy zależał finalny produkt. Zakłady produkcyjne często zostały natomiast w dużej części przeniesione do miejscowości w których dotąd nie istniały żadne tradycje ruchu robotniczego, gdzie odgórnym organizacjom bardzo trudno będzie dotrzeć. Dzisiaj jak nigdy potrzebna jest zmiana mentalności społeczeństwa, a nie oferowanie mu cudownych recept za pośrednictwem tej czy innej partii politycznej naśladującej zachowanie głównych ugrupowań. Przyszłość lewicy, jeśli chce ona zachować kontakt ze swoim tradycyjnym zapleczem, czyli ludźmi wyzyskiwanymi leży w mniejszych organizacjach czy wręcz sieciach oddolnych grup działających lokalnie, a gdy zajdzie taka konieczność umiejących koordynować swoje działania. Dzięki temu ruch może zająć się większą liczbą różnych problemów i szerszą działalnością edukacyjną. Jest to również sposób na pokazanie ludziom, że ideowa lewica nie jest kolejną formacją chcącą jedynie zamienić jeden układ rządzący na inny - że nie zabiega o stanowiska dla oderwanych od rzeczywistości zawodowych działaczy. Taki sposób organizacji o wiele lepiej od partyjnego odzwierciedla reagowanie przez lewicę na potrzeby różnych środowisk. Albo na lewicy zacznie się poważna debata nad takim sposobem działania, albo przez kolejne lata będziemy skazani na narzekania zwolenników kolejnych ugrupowań mających być awangardą postępu, że znowu nie udało się osiągnąć przyzwoitego wyniku wyborczego, a wyzyskiwani nie chcą iść do wyborów. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?