Zdaniem "Sierpnia`80", obniżanie zatrudnienia w górnictwie, przy utrzymywaniu stałego wydobycia, odbijało się na bezpieczeństwie osób zatrudnionych w kopalniach. Komisje zakładowe związku od dawna wykazywały braki zatrudniania w poszczególnych kopalniach.
W zeszłym roku kopalnie Kompanii zatrudniły pierwszych 23 absolwentów szkół górniczych. Jeszcze w grudniu ub.r. zapowiadano, że w latach 2007-2008 KW przyjmie do pracy zaledwie 340 osób.
Zasady organizacji pracy w górnictwie oraz uwarunkowania bezpieczeństwa pracy nakazują zwiększenie stanu zatrudnienia i obniżenie średniej wieku zatrudnionych pracowników. Przyjęcie ponad tysiąca nowych pracowników nie zlikwiduje jednak problemu niedoborów w zatrudnieniu i starzenia się załóg górniczych - ocenił w dzisiejszym oświadczeniu przewodniczący "Sierpnia`80", Bogusław Ziętek. Według niego do kopalń Kompanii trzeba szybko przyjąć ok. 5 tys. górników, by można było prowadzić bezpieczne wydobycie. Dopiero wtedy obciążenie pracą obniży się do poziomu, przy którym nie będzie występować zagrożenie dla bezpieczeństwa pracy, spowodowane niedoborami w zatrudnieniu - uważa Ziętek.
19 grudnia ub.r. pismo w tej sprawie wystosowała Komisja Zakładowa "Sierpnia`80" w kopalni "Szczygłowice". Przewodniczący organizacji zakładowej "Sierpnia`80", Kazimierz Lubowicki stwierdził w nim, że jego kopalnia nie jest w stanie realizować ich w normalnych godzinach pracy od poniedziałku do piątku, co powoduje dodatkowe zatrudnienia w soboty i niedziele, przekraczając w ciągu tygodnia od 300 do 400 roboczo dniówek sobotnio-niedzielnych. Lubowicki podkreślił, że taka sytuacja zagraża bezpieczeństwu pracy górników i jest niezgodna z obowiązującym prawem.
Kompania Węglowa początkowo nie chciała spełnić postulatów "Sierpnia`80", jednak ostateczna decyzja w tej sprawie zależała od oceny Ministerstwa Gospodarki. Zarząd spółki musiał się tej decyzji podporządkować. Do kopalń mają trafiać ludzie młodzi. Ministerstwo zapowiedziało, że nie przewiduje przyjęć ani emerytów ani tych górników, którzy w latach 90. wzięli odprawy w zamian za odejście z pracy.
Magdalena Ostrowska