Dla lewicy szukanie swojego miejsca w oparciu o stosunek do PiS-u lub PO jest zajęciem zgubnym. Dojście do władzy PiS-u i wspierających partię braci Kaczyńskich skrajnie prawicowych formacji w rodzaju LPR-u, czy socjalliberalnej Samoobrony jest efektem wielu lat rządów liberałów. Dziś są oni skupieni po części w PO, a po części w nowo powstałym Centrolewie.
Niedawno ludzie tworzący dziś Partię Demokratyczną współrządzili ze swoimi kolegami z PO, będąc razem z nimi w Unii Wolności, Unii Demokratycznej czy Kongresie Liberalno-Demokratycznym. Dziś PD jest istotną częścią składową Centrolewu Marka Borowskiego i Wojciecha Olejniczaka.
Zarówno rządy SLD, jak i rządy współtworzone przez poprzedników dzisiejszej Platformy Obywatelskiej i Centrolewu, zrobiły wiele, aby przekonać społeczeństwo, że ważna jest dla nich tylko demokracja elit. W tej demokracji nie każdy musi jeść i nie dla każdego wystarcza pracy oraz chleba. Demokracja była, ale dla bardzo wielu nie było ani pracy, ani chleba.
Gdy więc ci, którzy w demokracji byli głodni, usłyszeli, że demokracji będzie mniej, ale za to więcej będzie chleba, wielu z nich to właśnie wybrało. Tak do władzy doszedł PiS wraz ze swoimi koalicjantami. Okazało się, że wystarczą hasła "Polski solidarnej" głoszone przez PiS i gesty Ligi Polskich Rodzin obiecującej becikowe i senioralne, aby zdobyć władzę i przekonać ludzi, że może im żyć się nieco lepiej.
PiS skutecznie realizuje swoją strategię prezentowania się społeczeństwu jako ludzka władza. Taka, co to słyszy o krzywdzie ludzi i na nią reaguje. Jeśli nawet my jesteśmy źli, to oni są jeszcze gorsi, zdaje się przekonywać PiS. Od czasu do czasu jeden z braci Kaczyńskich wygłasza pełne troski i przejęcia słowa do ludzi biednych i wykluczonych, do pracowników, których prawa są łamane, że ich los się zmieni. Zmienia się niewiele.
W rządzie Jarosława Kaczyńskiego jedną z najważniejszych osób jest ultraliberalna Zyta Gilowska. Gospodarką kierują nie mniej liberalni ministrowie. Rząd PiS-u obniża podatki dla najbogatszych, a superbogatym daje w prezencie podarki w postaci zwolnienia ich gigantycznych majątków z podatku od spadków i darowizn. Przyspiesza to kumulację kapitału w rękach wąskiej grupy osób i nie ma nic wspólnego z Polską solidarną.
Nie zapomina jednak PiS o zwykłych ludziach. Mieszkańcom Włoszczowej zafundował nowy dworzec kolejowy za kilka milionów złotych. Mieszkańcom Kielc chce zafundować nowe lotnisko. Rosną podatki dla najbiedniejszych, rosną koszty utrzymania i ceny podstawowych produktów oraz usług, co wpływa na pogorszenie się warunków życia zdecydowanej większości społeczeństwa, ale mieszkańcy Włoszczowej mają nowy dworzec, z którego korzysta kilka osób, mieszkańcy Kielc będą mieli nowe lotnisko, a wszyscy mamy becikowe.
Czy to jest jednak powód, aby istotą starań lewicy było odsunięcie od władzy PiS-u tylko po to, aby władzę tę oddać Platformie Obywatelskiej? Co to za strategia polityczna dla lewicy, której celem jest wyłącznie odsunięcie od władzy PiS-u i oddanie jej PO? Nic innego przecież nie głoszą obecni liderzy Centrolewu Wojciech Olejniczak i Marek Borowski, prezentujący się w dodatku jako jedyna lewica.
Ich plan polityczny sprowadza się do odebrania władzy PiS-owi, odzyskania wpływów i współrządzenia z Platformą Obywatelską. Kolejny raz zastąpimy więc tych, którzy oferują mniej demokracji za nieco więcej chleba, tymi, którzy uważają, że w demokracji o chleb każdy musi zadbać sam.
Jeśli lewica chce na coś przydać się społeczeństwu, musi w równym stopniu zanegować obie te opcje polityczne. Musi zdecydowanie odróżniać się od jednej i drugiej.
Nie wystarczy powiedzieć: my zrobimy to lepiej. Nie wystarczy wygłaszać zaklęć, że najważniejszy jest rozwój (gospodarczy) i efektywne wykorzystywanie środków Unii Europejskiej, a wszystkim będzie żyło się lepiej. Nie będzie. Udowodniły to ostanie lata liberalnych reform. Takie hasła głosi każdy, od Centrolewu Borowskiego i Olejniczka przez Tuska i Rokitę z PO po Kaczyńskich.
Jeśli lewica chce być rzeczywistą alternatywą dla liberalnych programów kolejnych rządów, musi mieć program, w którym przed rozwojem będzie stawiała człowieka, przed wzrostem gospodarczym - pracę, przed swobodą działalności gospodarczej - prawa pracownicze i swobody związkowe, a przed troską o budżet państwa - troskę o zaspokajanie podstawowych potrzeb społecznych. Musi w działaniu pokazać, że potrafi twardo i konsekwentnie przeciwstawić się każdej formie wyzysku, dyskryminacji i wykluczenia.
Bogusław Ziętek
Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza".