Ciszewski: "Lewicowy" prima aprilis

[2007-05-25 19:23:20]

Dowcipy prima aprilisowe mają to do siebie, że czasem na złość wszystkim, się sprawdzają. Kto jeszcze kilka lat temu mógłby przypuszczać że spełni się dowcip o dojściu LPR do władzy? Kilka lat temu na lewicy.pl pojawił się również dowcip o przystąpieniu do SLD kilku rewolucjonistów, a w środowiskach lewicowych jeszcze rok temu zaśmiewano się z retorycznego, jak się zdawało, pytania, kiedy to Sojusz opowie się przeciwko wojnom w Iraku i Afganistanie? Okazało się, że dowcipy zaczęły żyć własnym życiem. Jednym z dowodów na to jest "lewicowy" zwrot, jaki miałby dokonać się w SLD mający miejsce jednocześnie z deklarowanym przez Leszka Millera tworzeniem platformy socjalliberalnej w Sojuszu. Formacja ta po raz kolejny pokazuje po prostu, że może mieć wszelkie możliwe poglądy ideowe, bo tak na prawdę nie ma żadnych.

"Lewica" przeciw wojnom

Pierwszego zdziwienia doznałem dwa lata temu, gdy jeden z działaczy młodzieżówki SLD - Federacji Młodych Socjaldemokratów spytał czy nie mógłbym sprzedać mu płyty z Międzynarodówką. Zapytany po co rewolucyjna pieśń "nowoczesnym socjaldemokratom" stwierdził, że na kongres. Płytę oczywiście sprzedałem, a FMSowcy mogli sobie przypomnieć jak śpiewa się Międzynarodówkę, co dla wielu było zapewne szokiem, gdyż wcześniej na różnych spotkaniach międzynarodowych jako polską pieśń rewolucyjną śpiewali głównie "Hej sokoły".

Wkrótce po owym zjeździe zaczęły pojawiać się antywojenne oświadczenia FMS, a nawet gazetki przedstawiające ulubieńca Leszka Millera - teksańskiego kowboja G.W. Busha jako terrorystę. Nie znający realiów polskiej polityki obserwator mógłby dojść do wniosku, że oto szykuje się rozłam i grupa młodych działaczy, zmęczona koniunkturalizmem "socjaldemokratów" odejdzie aby przyłączyć się do ruchu antywojennego. W taki sposób stopniały przecież szeregi popierającej "wojnę z terroryzmem" brytyjskiej Partii Pracy. W Polsce jednak nic takiego zdarzyć się nie mogło, bo w kraju tym idee traktuje się jako dodatek do politycznej kariery.

FMSowcy karnie zajęli się więc udziałem w kampanii wyborczej prowojennego SLD oraz Włodzimierza Cimoszewicza, byłego ministra spraw zagranicznych odpowiedzialnego za wysłanie polskich wojsk do Iraku i Afganistanu, któremu zamarzyło się zostanie prezydentem. Pomimo tak jawnie sprzecznej z wcześniejszymi deklaracjami polityki organizacji, nie było w niej nawet rozłamu. "Antywojenni" siedzieli cicho. Odezwali się natomiast już po wyborach, gdy okazało się że do władzy doszedł PiS. Na ulicach Warszawy pojawiły się wówczas plakaty FMS ze zdjęciem pogrzebu żołnierza, który poległ w Iraku i podpisem "Obywatel IV RP". Trudno o większy absurd, gdyż podpis powinien brzmieć raczej "Obywatel III RP za rządów Leszka Millera". Państwo Kaczyńskich nie wymyśliło nowej polityki międzynarodowej, a jedynie utrzymywało kurs wyznaczony przez poprzednie rządy. Zasadne byłoby krytykowanie ugrupowania Kaczyńskich za to iż kontynuowanie udziału w zbrojnych okupacjach nijak ma się to do proponowanej "odnowy moralnej", ale nie za to co tak naprawdę obarcza głównie poprzedników, którzy wymyślili udział w kolonialnej awanturze u boku USA.

Kolejnym zaskoczeniem dla przeciwników wojny była postawa Tadeusza Iwińskiego, który podczas debaty w TVN24, dotyczącej polskiej "misji" w Iraku i Afganistanie stwierdził, że wojska wysłano bez przeprowadzenia debaty ponieważ... nie pozwoliła na to ustawa przyjęta przez AWS. Znana strategia zwalania odpowiedzialności na poprzedników brzmi absurdalnie w ustach jednego z najbardziej swego czasu proamerykańskich polityków.

Absolutnym szczytem absurdu był natomiast e-mail od warszawskiego FMS, adresowany do Czerwonego Kolektywu-Lewicowej Alternatywy, który niedawno otrzymałem. Zawierał on pytanie czy organizacja do której należę nie pomogłaby młodym "socjaldemokratom" w zorganizowaniu pikiety antywojennej pod ambasadą USA (sic!). Sprawdziłem datę - okazało się, że było już po 1 kwietnia. Sprawdziłem adres mailowy i rzeczywiście należał on do przewodniczącego warszawskiego FMS. Podobne maile otrzymały zapewne również inne organizacje konsekwentnie antywojenne. Co więcej 14 kwietnia tego roku młodzi działacze FMS razem z działaczami Stowarzyszenia Młoda Socjaldemokracja, czyli młodzieżówki SdPl rzeczywiście demonstrowali w liczbie 30 osób pod ambasadą. Prysł w ten sposób, prezentowany w odpowiedzi na zarzuty o koniunkturalizm stawiane przez ideową lewicę, mit prężnych organizacji, do których warto należeć ze względu na liczebność i możliwość promowania za ich pomocą lewicowych idei wśród szerokich rzesz młodzieży. Okazało się, że młodzieżówki dwóch "poważnych" partii zgromadziły w stolicy kilka razy mniej osób niż małe "niepoważne" grupy radykałów. Na szczęście żadna z organizacji lewicowych nie dała się nabrać na pojednawczy ton młodych SLDowców.

Nie odmawiam bynajmniej FMSowi prawa do zdania odrębnego od prezentowanego przez polityków SLD, ale sposób jego prezentowania nie budzi raczej wątpliwości, że jest to pusty zabieg socjotechniczny obliczony na pozyskanie grupy radykałów. Po pierwsze uwierzyłbym w szczerość intencji FMSowców, gdyby w ich oświadczeniach znalazła się nie tylko krytyka proamerykańskiej IV RP, ale też polityków Sojuszu i gdyby młodzi "socjaldemokraci" domagali się chociaż przeproszenia społeczeństwa przez Leszka Millera, Włodzimierza Cimoszewicza, Tadeusza Iwińskiego i im podobnych. Skoro młodzieżówka SLD dokonała podobno takiego zwrotu ideowego, to sama powinna także posypać głowy popiołem i bez własnego szyldu uczestniczyć w protestach antywojennych oraz zapowiedzieć zerwanie z Sojuszem jeśli ten jasno nie określi się jako partia antywojenna. Może wówczas po jakimś czasie przekonaliby ruch antywojenny i mogli brać udział w demonstracjach nawet pod własnymi sztandarami, ponieważ w sprawie Iraku oraz Afganistanu działania powinny być jak najbardziej pluralistyczne. Tymczasem na proteście 24 marca pojawiło się ledwie kilku działaczy FMS i to bezczelnie z organizacyjną szturmówką, której na szczęście ostatecznie obawiali się rozwinąć. Na wcześniejszych protestach i happeningach nawet nie raczyli się pojawić, pomimo, że z pewnością o nich wiedzieli (choćby z lewica.pl). Musieli mieć za to własny, którym pochwalą się w mediach.

"Lewicy" zwrot na lewo

Zwrot SLD na lewo to kolejny popularny jeszcze do niedawna w środowiskach lewicowych dowcip. Jak można było przypuszczać stał się on prawdą po przegranych przez Sojusz wyborach parlamentarnych i żałosnej rejteradzie kandydata na prezydenta Włodzimierza Cimoszewicza. Wówczas to Sojusz przypomniał sobie, że ma w nazwie człon "lewicy" i zaczął starać się o pozyskanie ludzi pracy. Oczywiście zwrot ten był w "rozsądnych granicach". Nie żeby na przykład poważni politycy sojuszu jak Ryszard Kalisz chcieli brać udział między innymi w organizowanych przez dodatek "Trybuny" - "Impuls" debatach z radykałami. Zresztą podczas tych samych spotkań, ci sami młodzi działacze, którzy niedawno protestowali przeciwko wojnie dowodzili jak niesprawiedliwa jest krytyka SLD za odejście od lewicowości. Cierpliwości do otwarcia na lewo starczyło zresztą na bardzo krótko. "Impuls" poszedł za daleko w krytyce Sojuszu, więc został zlikwidowany, a w redakcji "Trybuny" doszło do antylewicowej czystki. Bardziej radykalni redaktorzy, którzy utrzymali pracę zostali. natomiast poinstruowani, że mogą wprawdzie pisać o powrocie do tradycji ruchu robotniczego czy rewolucyjnych ideach, ale tak aby nie wchodzić w drogę SLD.

Samo rozumienie idei przez aparat polityczny "socjaldemokratów" jest zresztą bardzo dziwaczne. Były członek SLD, Józef Oleksy w TVN 24 w jednym ciągu myślowym stwierdził, że gospodarka wolnorynkowa jest niepodważalna, a SLD powinno zbliżyć się do PO. Zaraz potem dodał jednak jak to Sojusz chce otworzyć się na środowiska, zielonych oraz alterglobalistów. Pokazuje to jaka jest różnica między politykami "lewicy", a prawicy. Ci ostatni są przynajmniej konsekwentni w swoim kierunku ideologicznym, pomijając już fakt czy jest to dla społeczeństwa korzystne czy nie. Przy wszystkich głupotach jakie plotą nie przyszłoby im do głowy nawoływać na przykład do tworzenia ruchu pro-choice na rzecz IV RP. Jeśli o ideowym zwrocie mówi Wojciech Olejniczak, człowiek będący chodzącym zaprzeczeniem ideowości, to jest to miarą wiarygodności tego zwrotu. Wyrazem nowej polityki marketingowej SLD jest też hodowanie nowych koncesjonowanych radykałów. Koncesjonowany radykał to osoba często nawet ideowa, ale przekonana, że dla dobra ogółu należy współpracować z dużym stronnictwem, jakie by ono nie było. Jednocześnie koncesjonowanego radykała trzyma się na smyczy, poluzowywanej w momencie spadku poparcia lub wyborów. Takimi koncesjonowanymi radykałami byli w pierwszej połowie lat 90. działacze ZKP "Proletariat", nawołujący do głosowania na Aleksandra Kwaśniewskiego jako "kandydata klasowego". Później rolę tą przejął w drugiej połowie lat 90. PPS i jego lider Piotr Ikonowicz. Obie grupy ostatecznie zerwały się ze smyczy, pierwsza tworząc KPP, a druga po przejściach i walkach wewnętrznych w PPS, Nową Lewicę. Dziś SLD ma nowych koncesjonowanych radykałów. Antyklerykalizmem zajmuje się poseł Joanna Senyszyn, a "zwrot na lewo" ma uwiarygodniać środowisko "Krytyki Politycznej". Nie bez powodu Sławomir Sierakowski z "KP" stał się nagle jednym z głównych "lewicowych", regularnie pokazujących się w różnych programach telewizyjnych, komentatorów. Do wielkich mediów nie wchodzi się przecież nagle, bez rekomendacji, tylko dlatego, że jakiś dziennikarz dostrzegł niszowy wcześniej tytuł, a już na pewno nie może być to dotarcie do nich na zasadzie regularnego współpracownika.

Wierząc w to, że SLD pojęło wreszcie lewicowe wartości można się stać co najwyżej koncesjonowanym radykałem. Ludzie tworzący wierchuszkę SLD idei nigdy nie mieli i mieć nie będą. Jak mocno zapewnialiby o chęci zmiany, to pewne rzeczy pozostają stałe. Łączenie millerowskiego socjalliberalizmu, a de facto neoliberalizmu, z "otwarciem" na środowiska lewicowe to nie wyraz ścierania się w SLD różnych idei, to wyraz braku idei i swobodnego żonglowania nic nieznaczącymi etykietkami. Sojusz mógłby pomóc w zwrocie polskiej polityki na lewo tylko w jeden sposób - zaprzestając działalności.

Piotr Ciszewski


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku