W Polsce, należącej do modelowych przykładów neoliberalnego "porządku", protesty były do tej pory domeną konkretnych grup zawodowych. Tylko niewielka część spośród warstw społecznych zmarginalizowanych w wyniku restauracji kapitalizmu (zwanej eufemistycznie transformacją systemową) była w stanie wyjść na ulice, podjąć strajk, odważyć się na konfrontację z rzeczywistością. Można wskazać przynajmniej trzy przyczyny tego stanu rzeczy. Po pierwsze, nastąpiło rozbicie struktur pracowniczych likwidowanych lub "przekształcanych" zakładów. Rozpowszechnianie się, zgodnie z ogólnoświatową tendencją, tymczasowych form zatrudnienia skutecznie zminimalizowało zdolność organizacji i mobilizacji klasy pracowniczej. Po drugie, największe centrale związkowe przeszły na pozycje głęboko defensywne albo dały się wciągnąć w symbiozę z właścicielami kapitału i środków produkcji. Występowanie przywódców związkowych w obronie antypracowniczych posunięć właścicieli (lub ciche przyzwolenie na nie) nauczyło wielu pracowników sceptycyzmu i zniechęciło do wstępowania w szeregi związków zawodowych. Jednocześnie wciąż ograniczony jest zasięg – terytorialny i "sektorowy" – organizacji opartych na programie anarchosyndykalistycznym czy socjalistycznym, nawiązujących wprost do wypracowanych przez pierwszą "Solidarność" postulatów demokracji i samorządności pracowniczej. Po trzecie, rozwój klasowej świadomości większości społeczeństwa – kobiet i mężczyzn sprzedających swoją pracę firmom – blokują dyskursy umacniające status quo, tworzone przez ideologiczne aparaty kapitalistycznego państwa: media, system edukacji oraz – co ważne w warunkach polskich – Kościół katolicki. Konflikt klasowy zastąpiono "dialogiem społecznym", a neoliberalna rządomyślność i jej nowomowa, z pojęciami "racjonalności ekonomicznej", "restrukturyzacji" czy "konkurencyjności", wdzierają się w każdy zakątek rzeczywistości i narzucają całościową dyscyplinę życia codziennego. Dotyczy to w znacznym stopniu ludzi młodych, postrzeganych jako główna baza kapitalizmu. Bez wątpienia jednym z największych osiągnięć "polskiej transformacji" jest stworzenie nowych pokoleń potulnych pracowników i upojonych medialno-handlowym opium posłusznych konsumentów.
Może jednak coś drgnęło... Po serii spraw dotyczących wyzysku w hipermarketach, tragediach w łódzkim Indesicie czy kopalni Halemba głos pracowników i organizacji broniących ich praw stał się słyszalny w szerszej skali. Potwierdzeniem tego jest niedawna kampania przeciw czołowej polskiej agencji pracy tymczasowej, prowadzona przez – powołany do życia półtora roku temu w obronie bezprawnie zwolnionych związkowców – Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników, będący koalicją bojowych związków zawodowych (Inicjatywy Pracowniczej i "Sierpnia 80") oraz organizacji alterglobalistycznych (m.in. ATTAC czy Młodych Socjalistów). Tego rodzaju współpraca różnych środowisk jest szansą na budowę szerszej solidarności pracowniczej i rozwój świadomości potrzeby przeobrażenia obecnego systemu. Sojusz górników i feministek to przykład takiej solidarności. To także kontekst, w którym problemy dotyczące kobiet – od zatrudnienia po prawa reprodukcyjne – stają się integralną częścią postulatów szeroko rozumianej lewicy społecznej. Z kolei w polskim ruchu feministycznym pojawia się zrozumienie zbieżności opresji patriarchalnej z logiką kapitalistycznego wyzysku zarówno pracy najemnej, jak i reprodukcyjnej (głównie niewynagradzanej pracy domowej) wykonywanej przez kobiety. Nawet w pozornie oderwanym od spraw ekonomicznych (i nazbyt często "subkulturowym") ruchu antyfaszystowskim można dostrzec tę solidarność; w niedawnym wrocławskim marszu przeciwko organizacjom nacjonalistycznym pojawiło się hasło: "Miejscowi czy z zagranicy, jedna klasa – pracownicy". Praca i warunki socjalne znów rozumiane są jako kluczowy wymiar dążeń emancypacyjnych różnorodnych grup i kategorii społecznych.
Coś zatem drgnęło. Jeśli praca – najemna i nienajemna – stanowi główny mechanizm systemu opartego na zasadzie niekończącej się akumulacji kapitału, sprzeciw wobec niesprawiedliwości tego systemu z konieczności musi koncentrować się właśnie w tym obszarze. W sytuacji niepewności zatrudnienia, masowych migracji zarobkowych czy zwykłego moralnego (choć wciąż głównie cichego i prywatnego) potępienia wyzysku należy spodziewać się narastania obecnej fali buntu. To, jak szybko będzie się ona rozszerzać i jakie efekty przyniesie, zależy w dużym stopniu od wysiłków działaczek i działaczy społecznych umiejących dostrzec polityczny, antysystemowy wymiar tego sprzeciwu. Zgodnie z hasłem "Jesteśmy wszędzie", polskie protesty przeciwko neoliberalizmowi dopełniają mozaikę globalnego ruchu antykapitalistycznego. My zaś jesteśmy z tym ruchem – z jego teoretyczną refleksją, dyskusjami ideowymi i codzienną walką. Jesteśmy wszędzie, a więc i tutaj.
Redakcja "Recyklingu Idei"
Jest to tekst otwierający 9. numer pisma "Recykling Idei" (wiosna-lato 2007) poświęcony w znacznej części tematyce organizacji i dezorganizacji świata pracy we współczesnym kapitalizmie. Pismo można kupić w sieci EMPiK-ów. Więcej informacji o nowym numerze: www.recyklingidei.pl.