Ostatnio na starym kontynencie afrykańskim rozgorzała dyskusja (toczy się od dawna) na temat afro-miliardów na zagranicznych kontach. Rzadko mówi się o afrykańskich miliardach. A jednak. Takie spoczywają w ...Szwajcarii. Ile forsy ze sprzedaży afrykańskich bogactw naturalnych: diamentów, złota, ropy... spoczywa na kontach tej potęgi bankowości? Ile miliardów i to od lat śpi głębokim snem? Nawet szacowne mumie przynoszą Egiptowi jakieś dochody. Owe fortuny, na tle biedy kontynentu, na procentach od lat, nic nie dodają do kasy państw, którym je kradziono. Stereotypy o szwajcarskich bankach krążą w Afryce. Nawet nie wspomina się o innych placówkach finansowych jak Londyn, czy Paryż. Jak tylko dyktator traci władzę (z reguły także życie), oczy zwracają się do Genewy albo Zurychu. Pada oczywiście pytanie: ile tam chował brudnych pieniędzy?
W poszukiwaniu fortun byłych dyktatorów
Z pomocą ONZu i wielu stowarzyszeń, kraje afrykańskie żądają zwrotu podejrzanych majątków dyktatorów na kontach zachodnich banków. Ale nie ułatwiają tego święty sekret bankowy, kruczki prawne i zręczność rodzin byłych głów państw.
Miliard dolarów. To czek, który banki szwajcarskie mają oddać rządowi nigeryjskiemu. Jest to epilog sądowej batalii między Federacją Nigerii, bankami szwajcarskimi a rodziną byłego prezydenta Sani Abachy (zmarłego w 1998 roku). Abacha, który rządził Nigerią twardą ręką przez 5 lat, zubożył skarb państwa o co najmniej 2 miliardy dolarów amerykańskich (USD). Po trzech latach walki, Abudża (stolica Nigerii) zgodziła się na sumę miliarda. Rodzina Abachy natomiast dostaje 100 milionów USD, gdyż podstępne pochodzenie tej forsy nie zostało formalnie udowodnione. A reszta? Tego chyba nigdy się nie dowiemy. Generał Abacha był przewidujący. Ulokował pieniądze w kilku miejscach: Genewa, Zurych, Luksemburg i Liechtenstein. Jednak we wrześniu 2005 roku doszło do ugody, kiedy Abudża dostała na dobry początek 458 milionów USD na różne programy rozwojowe.
Ta sprawa przypomina inny maraton sądowy jaki banki zafundowały władzom w Bamako. Mali też chciało odebrać forsę zdeponowaną w Szwajcarii i Monako przez byłego prezydenta Moussę Traore. Trzeba było 6 lat, aby kantony Vaud, Zurych, Genewa oraz Neufchâtel, zdecydowały się oddać rządowi Mali 2,4 miliarda USD z różnych kont. Nie odbyło się to bez zaciętego oporu placówek finansowych a nawet administracji, zatroskanej ratowaniem dobrego wizerunku Szwajcarii.
Podobne kłody czekają władze Demokratycznej Republiki Konga (DRK). Państwo to ma nadzieję na zwrot ponad 3 miliardów USD zidentyfikowanych w Szwajcarii jako własność byłego prezydenta Zairu (dawna nazwa DRK) Mobutu Sesse Seko. Mobutu był u władzy przez 32 lata. Różne żródła szacują fortunę Mobutu na 4-10 miliardów USD! Według niemieckich służb wywiadowczych tropy prowadzą do Liechtensteinu i do wielu innych finansowych pośredników. Rzadko wizyty głów państw zachodnich w Afryce przynoszą konkrety. Tym razem było inaczej. Niedawno do DRK pojechała Pani Micheline Calmy-Rey, prezydent Konfederacji Szwajcarskiej. Ogłosiła gotowość Szwajcarii do zwrotu fortuny byłego prezydenta Zairu Mobutu Sese Seko. Przecież dzięki dyskrecji (hipokryzji - ach ta poprawność polityczna!) do Szwajcarii dociera ponad 560 miliardów USD z całego świata. "Szwajcaria nie chce tych skradzionych pieniędzy" - powiedziała Pani prezydent. Przypomniała także, że jej kraj rozliczył się już z Nigerią.
Kłopot w tym, że afrykańskie rządy nie zawsze mają twarde dowody co do wątpliwego pochodzenia tych fortun. Poza tym ilu naprawdę prezydentów ma czyste sumienie? Sprawy Traore, czy Abachy otworzyły furtkę w szczelnym szwajcarskim systemie bankowym. Politycy, organizacje pozarządowe głośno mówią o "małżeńtswie" banków i skorumpowanej władzy w Afryce. W latach 70-tych, Haile Selassie, etiopski król królów zostawił tam prawdopodobnie miliardy USD. Ile dokładnie? Tego nikt nie wie, dlatego, że szwajcarskie władze nigdy nie uwzględniały rozszczeń "państw-ofiar". W latach 80-tych mówiono o fortunie Siada Barre z Somalii. Jednak nie było przepisów o praniu brudnej forsy. Wykryto więc jedynie kilkadziesiąt milionów USD.
Moralność wtyka nos...
W latach 1995-2000, wybuchła afera w związku z żydowskimi funduszami z czasów wielkiej wojny w szwajcarskich bankach. Szwajcaria musiała poprawić swój wizerunek i wprowadziła przepis o praniu pieniędzy (1998). Postanowiła przy okazji szukać rozwiązań co do innych "wrażliwych" funduszy. Machina sądowa ruszyła. Setki milionów dolarów zablokowano na kontach. Bankowcy mają obowiązek identyfikować realnego właściciela konta. Mają także uważać na OPE - osoby politycznie eksponowane: prezydent, minister, wysoki rangą urzędnik i jego rodzina.
Raj podatkowy, dyskrecja (hipokryzja) bankowa, to piekło dla Afryki.
Mamadou Diouf
Autor jest redaktorem muzycznym Afryka.org. Z wykształcenia weterynarz, z wyboru poeta i muzyk z Senegalu, który od ponad 20 lat mieszka w Polsce. W Radiu Jazz prowadzi audycje poświęcone muzyce etnicznej. Ambasador Afryki w Polsce. Tworzy w językach serer i wolof. Występował razem z zespołem Voo Voo i Anną Marią Jopek. Tekst pochodzi z blogu Mamadou Dioufa na stronie www.afryka.org.