Pomniki Lenina pozdrawiają gości wchodzących do lokalnych budynków rządowych, postawionym w stylu prowincjonalnej wersji radzieckiego "realizmu socjalistycznego".
Jesteśmy demokratami, ale respektujemy naszą historię, której częścią jest Lenin - można usłyszeć wśród polityków. W Radzie Najwyższej (gdzie od niedawna dominują deputowani centroprawicy) dodają, że utrzymano tradycyjne symbole państwa, ponieważ Mołdawia (której częścią było Naddniestrze) oddzieliła się od Związku Radzieckiego, podobnie, jak uczyniły Ukraina i Rosja, ale Naddniestrze z prawnego punktu widzenia jest jedyną częścią dawnego ZSRR, która nie dokonała secesji. W imię trwałości prawnej i z poparciem... lokalnego kościoła prawosławnego, zdecydowano się przywrócić - po krótkiej przerwie - sierp i młot na fladze republiki.
Produkują i bronią
W tym państwie, które media zachodnie uwielbiają przedstawiać jako "park jurajski ZSRR", wydaje się, że dominuje przede wszystkim pewna dwuznaczność. Tak w wielkich kombinatach z czasów ZSRR, które wciąż produkują przykładowo maszyny dla rosyjskiego giganta naftowego Transneft, czy koniak znany w całym świecie, jak i w związkach zawodowych proponujących swym członkom wakacje na Krymie. Większość przedsiębiorstw została jednak "sprywatyzowana", ale akcjonariuszami są zazwyczaj - w znacznej mierze - banki państwowe, a reszta akcji jest w ręku... "kolektywów robotniczych", z tym, że tych akcji nie można dzielić. Korzenie tego modelu własności sięgają wojny w 1992 r. Podczas, gdy siły mołdawskie próbowały opanować Naddniestrze, każde przedsiębiorstwo przemysłowe wysłało swój batalion ochotników zobowiązanych do obrony wyznaczonych odcinków frontu. Taka mobilizacja nie byłaby możliwa bez zagwarantowania pracownikom prawa udziału w zarządzie ich przedsiębiorstwami. A ponieważ liderzy nowej republiki są w większości przedstawicielami kadry technicznej tych wielkich firm, wzmocniła się więź między tą warstwą "technokracji" radzieckiej i lokalną rzeszą robotników. Konflikt przeciwstawił najbardziej robotniczy i wieloetniczny region byłej Mołdawii radzieckiej (zamieszkały w mniej więcej po jednej trzeciej przez Mołdawian, Rosjan i Ukraińców), reszcie tej republiki - bardziej rolniczej i bardziej otwartej na nacjonalistyczne nurty rumuńskie. Po jednej stronie robotnicy, inżynierowie, nowoczesny przemysł, wysoka technologia, wydziały techniczne, po drugiej - robotnicy, dyrektorzy kołchozów, akademie pedagogiczne. Po jednej stronie "internacjonalizm", do którego jeszcze mocno się odwołuje Naddniestrze, po drugiej "odrodzenie narodowe" rumuńskie lub "mołdawskie". W tym czasie komuniści z Naddniestrza przeciwstawili się biurokracji partyjnej ze stolicy dawnej Mołdawii - Kiszyniowa (nazwany teraz Chisinau), którzy chcieli skorzystać na niepodległości "ich" republiki. Dziś partia komunistyczna wróciła do władzy w Mołdawii i po bezowocnych negocjacjach z Putinem, stawia na Unię Europejską. Komuniści z Naddniestrza są z kolei podzieleni na dwa ugrupowania znajdujące się obecnie w opozycji (do których można dodać organizację młodych guevarystów "Wyłom"). Żadna z nich nie wydaje się być zwolenniczką rezygnacji z niepodległości republiki, choć chcą utrzymać "znormalizowane" stosunki z Chisinau.
Jednomandatowy system wyborczy Naddniestrza nie uznaje zresztą partii politycznych jako takich, ale sprzyja kandydaturom indywidualnym. Pytanie, skierowane do przewodniczącego Komisji Wyborczej, dotyczące tego, że istnieją jednak w społeczeństwie konflikty społeczne, wydaje mu się nieodpowiednie. Przypomnijmy jednak, że na terytorium o długości 250 km i szerokości średnio 16 km - w sumie nieco ponad 4 tys. km kw. zamieszkanych przez 550 tys. mieszkańców - więzi między przeciętnym obywatelem a przywódcami są często bezpośrednie. Co więcej, prezydent Igor Smirnow, opuszczając swoje biuro kieruje się do warsztatu, gdzie... reperuje silniki. Od wiceprezydenta republiki usłyszałem: - Więzi łączące nasze społeczeństwo nie przetrwają, jeśli będziemy mieli do czynienia ze zróżnicowaniem między bogatymi i biednymi.
Utrzymujący się stan wojenny, ponieważ od 15 lat trwa tu tymczasowe zawieszenie broni z Mołdawią, gwarantuje więc na razie ten konsensu społeczny, którego zabrakło już u sąsiadów (póki co, gwarantem niepodległości Naddniestrza jest stacjonujący tu niewielki oddział armii rosyjskiej).
Supermarket i socjal
Żaden gość w Naddniestrzu nie może jednak nie zauważyć licznych punktów lokalnej sieci supermarketów "Sherrif", tak jak nowoczesnego i ogromnego kompleksu sportowego "Sherrif", z jego szkołą piłkarską, której zawodnicy są teraz znani w całym byłym Związku Radzieckim. "Sherrif" właśnie kupił lokalną wytwórnię koniaków, gwarantując jednak jego wysoko wykwalifikowanym pracownikom wszystkie zdobycze socjalne z czasów radzieckich. Stosunkowo młoda firma "Sherrif" budzi dumę niektórych Naddniestrzan, podejrzliwość innych. Wielu mieszkańców wskazuje, że firma powstała dzięki zyskom z handlu papierosami pod koniec ZSRR. Z firmą związany jest zresztą syn prezydenta.
Dochodzą też słuchy o sporach między zwolennikami Naddniestrza raczej "socjalnego" i tymi, którzy optują za "Sherrifstanem", bliższym światu "zglobalizowanemu". Jak na razie ten konflikt jest dość cichy, choć siedem legalnych partii politycznych spiera się między sobą co do utrzymania czy też nie zdobyczy socjalnych z czasów radzieckich.
Przystosowanie się do świata, do którego Naddniestrze - dumne ze swego "internacjonalizmu" - należy, nie wydaje się jednak możliwe do uniknięcia. Dla wszystkich jednak podróżnych z innych części byłego ZSRR, Naddniestrze wydaje się miejscem "spokojnym", "bezpiecznym", "jak w czasach Związku Radzieckiego". Jak długo jeszcze? Nie wiadomo, niemniej warto podkreślić, że to małe państwo ma już za sobą okres powszechnej fascynacji "kapitalizmem bez granic", który 20 lat temu zmiótł z powierzchni ziemi ZSRR. A podwójne standardy w dziedzinie demokracji, praw człowieka, prawa do uznania międzynarodowego (dlaczego Kosowo jest bliższe niezależności, a nie Naddniestrze?) wzmocniły nieufność wobec obecnego świata. Być może, właśnie dlatego młodzi obrońcy niepodległości Naddniestrza określili się jako guevaryści, używając w tym samym czasie w swoich działaniach happeningów, które zapewniły sukces "pomarańczowej rewolucji" na Ukrainie. Wiele polityków z Tyraspola wspominała mi o Wenezueli i Ruchu Państw Niezaangażowanych. Wiele będzie zależeć od wyborów Kremla, którego strategia zmierza przede wszystkim do odbudowania - wbrew Mołdawii, albo razem z nią - wspólnej przestrzeni ekonomicznej z "twardego rdzenia" gospodarek państw poradzieckich. Władze w Tyraspolu wydają się zdawać sobie sprawę, że ich republika nie odgrywa żadnej roli w tych rozgrywkach, stąd jej zainteresowanie poszukiwaniem nowych partnerów w szerokim świecie. A przecież polityka wewnętrzna kraju bez wątpienia będzie zależeć od ewolucji jego orientacji geopolitycznej.
Enklawa godna uwagi
Ta mała republika nie była jednak nigdy zapleczem międzynarodowego handlu narkotykami, czy bronią, o co oskarża ją prasa zachodnia. Naddniestrze jest otoczone przez dwa państwa - Mołdawię i Ukrainę, które raczej mu nie sprzyjają i utrzymają ścisłą kontrolę granic. Wszystkie towary opuszczające Naddniestrze, poza lokalnym cłem, muszą jeszcze podlegać opodatkowaniu i nowej homologacji mołdawskiej, by mogły zostać przyjęte w innych państwach. Szczególnie w Unii Europejskiej, która nie akceptuje towarów naddniestrzańskich, o ile nie mają znaczka "Made in Moldova". Naddniestrzańska przestrzeń powietrzna również jest zupełnie zamknięta od ponad 15 lat, czego pilnuje Mołdawia, i o czym mogłem sam się przekonać, spacerując po zarośniętym lotnisku lokalnym.
Zauważmy jednak, że w tym kontekście 7-procentowy wzrost gospodarczy republiki i jej poziom życia i bezrobocia, zdecydowanie znośniejsze niż w sąsiednich państwach - nawet jeśli można dyskutować o wiarygodności statystyk lokalnych - dowodzą dużych zdolności przywódców lokalnych i są źródłem poparcia, jakim się cieszą u ogromnej części społeczeństwa. Taka enklawa, bez uznania międzynarodowego, podlegająca podwójnemu opodatkowaniu swoich produktów, która ma za sobą wprawdzie krótką, ale okrutną wojnę, nie mogłaby w rzeczywistości przetrwać, gdyby była tylko tworem lokalnych potentatów bez skrupułów. Z pewnością można krytykować taki czy inny aspekt życia tej republiki i napotkani ludzie wprost mówią o tym na ulicy, ale nie można zaprzeczyć, że przez swoją odwagę i kreatywność cała społeczność naddniestrzańska zasługuje na szacunek, do jakiego wiele państw nie mogłoby nawet pretendować.
Z historii
W XIX wieku Naddniestrze stanowiło część Rosji, choć od końca tego wieku pretensje do niej zgłaszała Rumunia. Na obszarze tego regionu, już w ramach Związku Radzieckiego, w 1924 r. utworzono Mołdawską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką. W efekcie porozumienia z Hitlerem Stalin w 1940 r. zajął rumuńskie tereny między Dniestrem i Prutem, by na ich bazie oraz dotychczasowej MASRR utworzyć Mołdawską Socjalistyczną Republikę Radziecką ze stolicą w Kiszyniowie.
W 1941 r. tereny te zajęły wojska rumuńskie, sojusznicy Hitlera. Do Wielkiej Rumunii przyłączono wówczas nie tylko tereny stracone w 1940 r., ale również obszar między Dniestrem a Bohem.
W 1944 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej na Bałkany, przywrócono stan terytorialny sprzed wybuchu wojny. Aż do 1989 r. Naddniestrze było częścią MSRR. Zaniepokojenie Naddniestrzan wywołały w latach 1989-1990 plany ponownego zjednoczenia z Rumunią, forsowane przez niektóre siły polityczne Mołdawii.
Po ogłoszeniu niepodległości przez Mołdawię 2 września 1990 r., samo Naddniestrze ogłosiło deklarację niepodległości jako Naddniestrzańska Republika Mołdawska ze stolicą w Tyraspolu. W 1992 r. wybuchła nawet krótkotrwała wojna mołdawsko-naddniestrzańska. Niepodległość Naddniestrza nie jest uznawana na arenie międzynarodowej, gdzie ten region traktowany jest jako część Mołdawii.
Bruno Drweski
Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza.