Chauvier: Jak ukraińscy nacjonaliści piszą historię od nowa

[2007-09-24 08:06:39]

Wehrmacht i Armia Czerwona - w jednym szeregu

Majdan, Plac Niepodległości w Kijowie - nie sposób o nim zapomnieć. Pod koniec 2004 r. "pomarańczowa rewolucja" sprowadziła tu telewizje całego świata. Trzy miesiące temu miejsce to stało się areną kolejnego widowiska, w innym tym razem kolorze: falowało czerwienią opieczętowaną znakiem sierpa i młota. Tego dnia, 9 maja 2007 r., od zwycięstwa nad faszyzmem minęły 62 latai. Ukraina o tym pamięta. Przez sąsiadujący z placem bulwar Chriszczatik kroczą udekorowani medalami weterani Armii Czerwonej i Partyzantki. Z głośnika słychać słynny hymn z 1941 r., wzywający do zrywu: "Stań wyprostowany, wielki ludu, przeciwko mrokom faszyzmu, / wojna ludowa, wojna święta nadchodzi".

W tym typowo radzieckim obrzędzie młoda demokracja ukraińska jest reprezentowana mimo wszystko dość dobrze: pomarańczowa opozycja (obecnie mniejszościowa), jej przywódca - głowa państwa i partii Nasza Ukraina, Wiktor Juszczenko, "egeria" Julia Tymoszenko, kierująca blokiem nazwanym od jej imienia, żółto-niebieska flaga narodowa, wojsko? Czyżby składano hołd wielkiemu czynowi wojennemu ZSRR? Ani trochę: to jedynie tradycja i przyzwyczajenie. Na tym urodzinowym torcie na prezydenta czeka gorzka wisienka: ludowa manifestacja podążająca za oficjalną defiladą wznosi flagi czerwone (komuniści), różowe (socjaliści) i niebiesko-białe (wschodząca siła, jaką jest Partia Regionów premiera Wiktora Janukowycza, nieobecnego z powodów zdrowotnych). W taki sposób rozwija żagle większościowa koalicja Rady Najwyższej, ukraińskiego parlamentu, któremu przewodzi Ołeksandr Moroz, a który został rozwiązany przez prezydenta 2 kwietnia.

Ten ostatni prędko znika ze swoją świtą. Manifestanci podążają na wzgórza ku uroczystemu Parkowi Zwycięstwa, a następnie układają kwiaty na grobach bohaterów, by wreszcie wspiąć się na wysokość pompatycznego Muzeum "Wielkiej Wojny Ojczyźnianej", gdzie czeka na nich poczęstunek,
przemówienia i muzyka. Przecinając ulice i parki, tysiące ludzi idą świętować, kołysani przez melodie z dawnych lat. "Droga kurzu i mgły", "Katiusza", "Ciemna noc", "Płonąca chata", "Planeta płonie i wiruje jak szalona"... - te i inne pieśni przywołują czas wojny, lęku i wyzwolenia.

Niewtajemniczony człowiek Zachodu pogubiłby się w tym, niezbyt rozumiejąc, co dla wschodniej Europy oznaczała nazistowska okupacja. Czy kiedykolwiek słyszał o masowych mordach lat 1941-1943, o wioskach palonych razem z mieszkańcami, o ponad trzech milionach eksterminowanych jeńców radzieckich? Cóż wie o walkach partyzantów i o roli Armii Czerwonej, coraz bardziej zapomnianej na Zachodzie? Słowiański liryzm, mieszanka szczerych uczuć i napuszenia, ów wielki mit cierpienia i pojednania odziedziczony po ZSRR, siłą rzeczy muszą wydawać się dziwne.

Tego dnia rosyjskie i ukraińskie stacje telewizyjne pokazywały filmy fabularne i dokumentalne oraz debaty przywołujące chwalebne bitwy, radość zwycięstwa, ale i ponadpokoleniowe traumy. "Zaginionych", którzy po dziś dzień się poszukują, dorosłych wychowanych przez sierocińce lub przez rodziców, którzy byli sierotami. Nie brakuje tematów tabu: jeńcy, którzy po powrocie z Niemiec zostali zesłani do Gułagu jako "podejrzani", kolaboracja, deportacje całych narodów za zdrady dokonane przez niektórych spośród ich przedstawicieli. 17 maja w Kijowie miał miejsce oficjalny wieczór-requiem ku pamięci Tatarów deportowanych z Krymu w 1944 r. To właśnie na Ukrainie zgładzono Jidiszland: we Lwowie, Babim Jarze (czytaj obok), Berdyszewie, Rawie Ruskiej, Kamieńcu Podolskim, Odessie czy Dżankoj miała miejsce pierwsza odsłona "ostatecznego rozwiązania" - ludobójstwa Żydów.

9 maja 2007 r. prezydent Juszczenko zdawał sobie sprawę z gorzkiej wisienki, jaka trafiła na tort Zwycięstwa. Skorzystał z okazji, by jeszcze raz prosto w twarz ogłosić radzieckim weteranom rehabilitację tych, którzy przeciwko nim walczyli: Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich (OUN) i jej Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA), od 2002 r. oficjalnie uznawanych, podobnie zresztą jak blisko z nimi związany Kościół grekokatolicki (unicki) - choć Polska, Rosja i Żydzi dyskretnie przeciwko temu uznaniu protestowali. Według głowy państwa należy przyspieszyć proces "pojednania narodowego" i wznieść się wreszcie ponad podziały historyczne.

Bohaterowie nowej historii

Wśród "bohaterów ruchu oporu", których przywołuje, nie ma dowódcy czerwonych partyzantów, Sydora Kowpaka, ale jest za to komendant UPA, Roman Szuchewycz, którego stulecie urodzin świętowano z wielką pompą 17 lipca w kilku miastach, zapominając, że w latach 1941-1942 był on szefem należącego do Wehrmachtu batalionu Nachtigall i członkiem nazistowskiej policji. Inna osobistość przywrócona do łask to Semen Petlura, przywódca nacjonalistów antybolszewickich, który zmiażdżył robotnicze powstanie w kijowskim Arsenale w lutym 1918 r. Uznawany za odpowiedzialnego za pogromy, w 1926 r. stał się celem zamachu "żydowskiego terrorysty". Pierwszy kamień pod przyszły pomnik Petlury położono 25 maja w jego rodzinnej Połtawie.

W Galicji, która jest kolebką i bastionem nacjonalizmu, działania są bardziej otwarte: składa się hołd dywizji Galicja (Hałyczyna), o której wiadomo, że należała do SS Heinricha Himmlera, a którą chętniej nazywa się tutaj "Pierwszą Dywizją Ukraińskiej Armii Narodowej" (bo taka była ostatnia nazwa, jaką przyjęła w 1944 r.). Jej weterani otrzymują w tym regionie takie same emerytury, co weterani Armii Czerwonej i UPA. Manifestacja SS i jej sympatyków, przewidziana w Kijowie na 28 kwietnia, została zakazana przez rząd. Kijów to jednak nie Ryga?

Nowy reżim bez skrępowania pisze historię od nowa. OUN-UPA legendarnego Stepana Bandery przedstawia się teraz jako "ruch oporu walczący jednocześnie na trzech frontach": przeciwko nazistom, Sowietom i Polakom. Ten ruch oporu początkowo pozwolił sobie jednak na alians z III Rzeszą, spodziewając się uzyskania niepodległości dla państwa ukraińskiego. Przywołuje się przykłady Chorwacji, Słowacji i Francji Vichy. Lepiej przecież być protektoratem niemieckim niż terytorium okupowanym. "We współczesnej Francji zrewidowano już wcześniejsze jednoznaczne potępienie marszałka Pétaina jako zdrajcy Francuzów. Zrozumiano, że dążył on do zachowania choćby częściowej niepodległości dla tych, którzy przecież walczyć nie mogli: kobiet, dzieci, starców?".

Niełatwo przekonać do takiego "pojednania narodowego" tych, którzy do wczoraj byli wrogami. Ostatni żyjący komendant UPA, Wasyl Kuk, wygłasza jednak ugodowe mowy. 9 maja? To jak najbardziej jego święto. "To dzień zwycięstwa nad faszyzmem. Hitleryzm był horrorem. Cała Europa z nim walczyła, nie tylko Armia Czerwona". Za chwilę dodaje jednak słowa, od których ręce opadają: "Weterani UPA utrzymują znakomite relacje z tymi żołnierzami Armii Czerwonej, którzy podtrzymują ideę niepodległości Ukrainy". Potem posuwa się jeszcze dalej: "UPA nigdy nie walczyła przeciwko ukraińskiemu ludowi ani przeciwko Armii Czerwonej (?). Komendanci z jednej i z drugiej strony starali się nawzajem nie zauważać. Walczyliśmy przeciwko oddziałom NKWD (?) i najeźdźcom faszystowskim". Zostawmy historykom zadanie rozwikłania tego problemu. Jako partyzant antyradziecki do 1954 r. (do 1960 r. więziony), komendant Kuk pracował następnie pod ścisłym nadzorem KGB w Instytucie Historii Ukraińskiej Akademii Nauk, którą opuścił w 1972 r. Dziś jest szanowanym emerytem, piszącym pamiętniki.

Hołodomor i Holokaust w jednym worku

Jeśli Juszczenko dąży do postawienia znaku równości pomiędzy zbrodniami nazizmu i komunizmu, to ma już doprawdy czym operować. Przegłosowana przez Radę w 2006 r. uchwała zakwalifikowała Hołodomor (czyli klęskę głodu z lat 1932-1933) jako "ludobójstwo narodu ukraińskiego" - wbrew \ opinii większości deputowanych z zachodniej części kraju. Spór pomiędzy historykami nie został rozstrzygnięty, ale ucięli go politycy. Kto się z tym nie zgadza, przedstawiany jest jako "negacjonista". Pod koniec kwietnia 2007 r. prezydent po raz kolejny ogłosił komunizm systemem totalitarnym, tym razem przy okazji rocznicy akcji "Wisła" z 1947 r., kiedy to Polska przesiedliła ok. 150 tysięcy Ukraińców. Warszawa natomiast oskarża UPA o eksterminację Polaków w 1943 r.

Las Bykownia niedaleko Kijowa kryje w ziemi dziesiątki tysięcy ofiar sowieckich egzekucji. 20 maja 2007 r. składano tam hołd "ofiarom terroru komunistycznego" z lat 1937-1938, zainicjowany przez kijowskie Stowarzyszenie Memoriał, które założyło ukraiński Instytut Pamięci Narodowej i Muzeum Okupacji Radzieckiej. Bardzo kontrowersyjne i uznane przez Moskwę za obrazę i prowokację, korzysta ono z opieki młodzieżówki partii prezydenckiej. W 2006 r. Juszczenko powiedział: "Powinniśmy pamiętać o tragedii w Bykowni, tak jak pamiętamy Oświęcim, Buchenwald czy Dachau". Pamiętać a postawić znak równości między represjami stalinowskimi a eksterminacją Żydów? Skonsternowany Zachód w ogóle nie zareagował na to pomieszanie, ale Izrael podniósł sprzeciw wobec dwóch wymiarów tej pomyłki: paraleli pomiędzy Hołodomorem a Szoah oraz widocznej wokół całej kampanii aktywności antysemickiej (co poniektórzy podkreślają, że najważniejszy odpowiedzialny za kolektywizację, a więc i za głód na Ukrainie, Lazar Kaganowicz, był Żydem).

Wracamy na Majdan, gdzie kramy z "literaturą i symboliką ukraińską" proponują (od 1986 r., jak zapewniają sprzedawcy) bardzo wyszukane wydawnictwa: Protokoły Mędrców Syjonu oraz pamflet denuncjujący "żydowską dyktaturę" w ZSRR i obecnie: Żydzi na Ukrainie, historyka Matwieja Szapowała. Kilka broszur nosi nawet znak swastyki. Te nazistowskie wytwory sąsiadują (przypadkiem?) z propagandą OUN-UPA. Szokowy antysemityzm ma swoją kwaterę główną w Kijowie: jest nią Międzyregionalna Akademia Zarządzania Personelem (MAUP), kierowana przez Georgija Szczukina sieć prywatnych szkół i uniwersytetów, do których uczęszcza 57 tys. studentów w 32 regionach. Wydająca judeofobiczne pamflety MAUP ma na swoje "kształcenie" oficjalną licencję.

Dekomunizacja historii

Kampania przeciw pomnikom poświęconym żołnierzom radzieckim jako wyzwolicielom spod jarzma nazizmu trwa już od Estonii po Polskę i Węgry, a teraz dotarła do zachodniej Ukrainy. Sygnał dał Lwów. Kilka organizacji domaga się tam demontażu pomnika żołnierzy (w większości ukraińskich), którzy padli w walce o wyzwolenie stolicy Galicji. Organizacje te to Swoboda (dawna Partia Socjalno-Narodowa), której przywódca Oleg Tiagnibok zasłynął wezwaniami do "walki przeciwko Moskalom i żydostwu", nowa Partia Narodowo-Pracownicza, której symbol, przecięta młotem litera N (jak naród), kojarzy się ze swastyką, oraz Kongres Ukraińskich Nacjonalistów (KUN), który głosi, że kwietniowe zamieszki w Tallinie przeciwko przeniesieniu pomnika Armii Czerwonej były barbarzyńskim "pogromem etnicznych Rosjan". Nocą z 12 na 13 maja we Lwowie został uszkodzony pomnik i dwa groby żołnierzy. Tej samej wiosny zdewastowano również kilka cmentarzy żydowskich i synagogę.

"Rewizjoniści" mają przewagę: kilka rad miejskich, w tym we Lwowie, zapowiada demontaż pomników radzieckich. "Cała Ukraina musi zostać oczyszczona" - domagają się najbardziej radykalni. Warto zauważyć, że KUN, dla przykładu, ubolewa, że francuscy wyborcy głosując na prezydenta mieli wybór jedynie pomiędzy "syjonistą Sarkozym a socjalistką Royal". Żadnego "rdzennego reprezentanta narodu". Walerij Bobrowycz, osobistość UNA-UNSO, najbardziej znanej radykalnej (i zmilitaryzowanej) organizacji, wyraża swój niepokój, że nad Dnieprem w ciągu dwóch dni mogłyby zjawić się rosyjskie czołgi, albo i gorzej: mogłoby dojść do wojny domowej. Jego organizacja jest gotowa na wszystko: walczyła już z bronią w ręku w Gruzji, Czeczenii i Naddniestrzu.

Choć mniejszościowe i podzielone, ruchy radykalne nie są jednak izolowane. Ich tezy pojawiają się we wszystkich nurtach prawicy, nacjonalistyczno-demokratycznym, liberalnym, czy nawet ekologicznym, które popierają rehabilitację OUN-UPA. Socjal-narodowiec Oleg Tiagnibok należał do sztabu "pomarańczowej rewolucji". Bojownik UNA-UNSO Andrij Szkił jest deputowanym Bloku Julii Tymoszenko z pomarańczowej opozycji, podobnie jak patriarcha ruchu, dysydent z czasów Breżniewa, Łewko Łukianenko, autor antysemickich wystąpień podczas wyborów parlamentarnych w 2006 r. Oczywiście wartości porządku i tradycji, tak drogie skrajnej prawicy, wydają się być odległe od zachodniego liberalizmu, ale widzieliśmy już, że związki między nimi są możliwe.

Jesteśmy ciągle na Majdanie. Oto Komunistyczna Partia Ukrainy Petra Symonenki - formacja polityczna, która ostatnio zmądrzała, albo przynajmniej się zreformowała. Partia Komunistyczna, Partia Socjalistyczna i Partia Regionów zwołują spotkania "w celu obrony praw konstytucyjnych", łamanych ich zdaniem przez prezydenta. Uniesienie mówców kontrastuje ze spokojem słuchaczy. Tej wiosny termometry podskoczyły do 30 stopni i ludzie siedzą z nogami w zimnej wodzie fontann, niczym na plaży, chłodząc się beztrosko jak na kolorowym obrazku.

Z dala od tej agitacji, w cieniu kasztanowców na bulwarze Chriszczatik letni tłum włóczy się i rozmawia spokojnie. W dyskusjach kryzys polityczny spotyka się raczej ze znużeniem niż zainteresowaniem. Trzeba zaznaczyć, że wybuchł on na tle ekonomicznego rozpogodzenia: "Elity z dwóch obozów biją się o łupy w przemyśle i na rynkach" - mówi jeden z przechodniów. Nie zapominajmy o naciskach amerykańskich zmierzających do załadowania Ukrainy na pokład NATO. W kampanii wyborczej 2007 r. minister obrony Anatolij Hrycenko, kandydat Naszej Ukrainy, nosił flagę paktu północnoatlantyckiego. Sytuacja rosyjskiej bazy morskiej w Sewastopolu na Krymie jest niepewna odkąd Stany Zjednoczone zaczęły podkreślać konieczność swojej kontroli nad Morzem Czarnym, co ma ogromne znaczenie dla całego Bliskiego Wschodu. Estonia i Kanada byłyby nawet gotowe sfinansować językową ukrainizację Krymu.

Dziedzictwo "zimnej wojny"

Wiadomo: konfrontacje polityczne nakładają się tu na cięcia wynikające z różnorodności regionalnej i kulturowej. Wszyscy marzą o liberalizacji i Europie. Dla jednych - rosyjskojęzycznych i "mieszańców" - patriotyzm ukraiński nie wyklucza się z uznaniem przynależności do "świata rosyjskiego" w sensie ekonomicznym i kulturalnym. Inni uznają wyłącznie tożsamość ściśle etniczną oraz wzmacnianie więzów z Polską i Stanami Zjednoczonymi. Nad pamięć o walce z faszyzmem, zanadto powiązaną z Rosją, przedkładają więc zimnowojenne układy nawiązane przez OUN po 1945 r. w łonie World Anti-Communist League (WACL) i Anti-Bolshevik Bloc of Nations powstałego w 1943 r. na terenie okupowanej Ukrainy. Są to zresztą organizacje, które dokonały "recyklingu" sporej liczby dawnych nazistów.

W rozpowszechnianiu przekazu etniczno-nacjonalistycznego ważną rolę odgrywa diaspora ukraińska zza Atlantyku. Wielu emigrantów z Galicji, uciekających przed "czerwonymi" w latach 1943-1944, trafiło do Kanady, Stanów Zjednoczonych i Australii. Członkowie OUN i ich dzieci podtrzymywali pochodnię aż do upadku ZSRR, który dał okazję do powrotu i rozpoczęcia działalności w kraju rodzinnym. Ukraińcy z zagranicy podłączyli się do retoryki "wolnego świata", nie rozstając się jednak bynajmniej z tradycją "integralnego nacjonalizmu". Wczoraj mieli wpływy w Radiu Wolna Europa. Dzisiaj ich spadkobiercy, wspierani przez amerykańskie i kanadyjskie fundacje, w mediach i w Internecie inwestują w sferę ideologiczną opuszczoną przez dawne kadry sowieckie, nawrócone na prowadzenie interesów.

Według CIA historia Ukrainy streszcza się w jednym zdaniu: "W czasie II wojny światowej armie niemiecka i radziecka spowodowały śmierć ponad 7, a może nawet 8 milionów ludzi". Nic już nie odróżnia agresji i ludobójstw nazistowskich od oporu, jaki im stawiał Związek Radziecki (w tym większość Ukraińców) ręka w rękę ze Stanami Zjednoczonymi, Wielką Brytanią, Francją de Gaulle`a i ludowymi ruchami oporu w Europie.

Ukraińska dziennikarka demokratyczna załamuje ręce nad nową tendencją do przypisywania wszystkich zasług jedynie Amerykanom i Anglikom oraz kwalifikowania jako "okupantów" tych, którzy wyzwalali kraj. "Pamięć ustępuje nowym kliszom na temat zderzenia dwóch systemów totalitarnych" - obawia się Irina Czubatenko. "Ale zbrodnie jednego reżimu nie wyrównują zbrodni drugiego, który, żeby zająć sobie Lebensraum, po prostu zabijał, zabijał, zabijał. Mój dziadek był na wojnie. Doskonale poznał cenę obydwu reżimów. Ale nie istniała dla niego w ogóle kwestia, kto tak naprawdę był wrogiem".

Jean-Marie Chauvier
tłumaczenie: Jarosław Pietrzak


Tekst ukazał się w "Le Monde Diplomatique - edycja polska".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku