Ciszewski: Idą ciężkie czasy
[2007-10-25 10:35:49]
Prywatyzatorzy Obywatelscy u steru Najbardziej niekorzystna jest wysoka wygrana Platformy. Z punktu widzenia ludzi myślących prospołecznymi kategoriami wygodna była sytuacja, w której PiS oraz PO uzyskują zbliżone wyniki. Taki klincz zapewniłby wzajemne kontrowanie się i ukrócił dążenia do prywatyzacji czy cięć socjalnych. Rząd byłby wówczas bardzo słaby, bo na koalicję PO-PiS trudno raczej liczyć. Około 10 procentowe zwycięstwo neoliberałów stwarza im jednak szansę na bardzo stabilne rządzenie i stworzenie większości w parlamencie przy pomocy wzorcowej partii technokratów - PSLu. Wyborcy dali się nabrać na "demokratyczny" i "postępowy" image formacji Tuska. Znamienny jest fakt, że partia ta w kampanii raczej nie ujawniała swoich pomysłów ekonomicznych, wiedząc, iż w tej sferze neoliberalizm zdecydowanie źle się społeczeństwu kojarzy. Teraz jednak bardzo szybko spadnie zasłona niedomówień i półprawd. PO będzie się mogła zająć gospodarką w dawnym stylu Unii Wolności, niszcząc te resztki zdobyczy socjalnych, które jeszcze nam pozostały, prywatyzując co się da oraz walcząc z "roszczeniami" pracowników. Nie łudźmy się też, że "demokraci" Tuska będą się przejmowali opinią społeczeństwa. Należą do grupy polityków, których zupełnie nie interesują takie drobnostki, ponieważ wyznacznikiem działań są dla nich opinie dyżurnych ekspertów, a nie to co mówi motłoch. Niestety PO jest dla wszelkiej ideowej lewicy o wiele groźniejszym przeciwnikiem od poprzednio panującego układu. Pierwszą kluczową sprawą jest postawa mediów głównego nurtu. Rząd tworzony przez PiS nigdy nie miał w nich dobrej opinii. Stąd płynęła czasem przychylność nawet dla działań opozycyjnych nie mieszczących się w ramach neoliberalnej debaty. Formacja braci Kaczyńskich podejmowała często również działania, których absurdalność była widoczna gołym okiem. Tusk i jego ekipa będą bardziej subtelni, co czyni ich jeszcze groźniejszymi. Obecnie stoi za nimi szeroki front środków przekazu, oligarchów, kapitalistów i wielu ludzi ogłupionych hasłami o "obronie demokracji". Front ten będzie trwał, nawet, gdy spadnie poparcie społeczne dla nowego rządu. Również postawy ludzi pracy w ostatnich wyborach nie budzą optymizmu. Nie mają oni jakiejkolwiek świadomości własnych interesów, podążając za politycznymi modami. Są grupą najłatwiej ulegającą wpływowi mediów oraz socjotechnicznym zabiegom polityków. Znamienny jest fakt, że PO wygrała i to zdecydowanie na przykład na Śląsku, gdzie społeczność lokalna już dawno powinna wiedzieć czym kończą się neoliberalne rozwiązania gospodarcze. Robotnicy znowu poparli kogoś, kto już niedługo będzie ich niszczył i gnębił. Być może dopiero działania nowej ekipy będą dla nich otrzeźwieniem. Taka bolesna lekcja może jednak bardziej przyczynić się do zniechęcenia niż zachęcić do działania i poparcia sił prospołecznych. Liberałowie i Demagodzy W wyborach klęskę poniosła główna formacja uznająca się za lewicową - LiD. Lider SLD Wojciech Olejniczak twierdził wprawdzie, że nie jest źle, ale jego mina mówiła sama za siebie. Farbowana lewica znalazła się jednak w parlamencie. Będzie wciąż kreowała się na główną siłę lewej strony sceny politycznej. Kilkudziesięciu posłów pozwoli jej natomiast przetrwać. Lewicowcy wciąż będą w mediach stawiani obok takich osobistości jak Wojciech Olejniczak czy Ryszard Kalisz, czyli szemranego towarzystwa obrzydzającego społeczeństwu termin "lewica". Nie odegra ono już znaczącej roli w polityce, lecz będzie istnieć. Wiele mówi fakt iż w sztabie LiD wielkimi brawami przywitano zwycięstwo PO. Paradoksalnie dla ideowej lewicy nie wejście formacji Olejniczaka i Kwaśniewskiego do parlamentu lub jej ledwie prześliźnięcie się przez próg wyborczy byłoby wielką szansą. Wyeliminowałoby z publicznej dyskusji wszystkie farbowane lisy oraz obrońców kapitalistycznego układu zwanych "socjaldemokratami". Obecnie prawdopodobne wydają się trzy scenariusze zachowania LiDu. Może on kontynuować obecną politykę nijakości, w której coraz więcej do powiedzenia będą mieli Demokraci.pl, aby ostatecznie pozbyć się w końcu z nazwy określenia "Lewica". Byłaby to najuczciwsza decyzja, zgodna z faktycznymi poglądami i intencjami ludzi tej formacji. Powstałoby ugrupowanie jawnie neoliberalno-demokratyczne, czyli PO w wersji light. Takie szczere umiejscowienie się LiD na scenie politycznej dałoby pole do działania prawdziwej lewicy. Drugi wariant jest niestety bardziej prawdopodobny. "Lewica" przejdzie nagle na pozycje społeczne, przyjmując pozę prospołecznej alternatywy wobec neoliberałów. Oczywiście wiadomo, że zwrot ten nie będzie szczery, ponieważ LiD nie pozbędzie się czołowych polityków popierających neoliberalny kapitalizm. Promowani zaczną być krzykacze tacy jak Senyszyn czy Gadzinowski. Zaprzęgnie się przy tym do pomocy "lewicowe" media takie jak "Trybuna", "Przegląd" czy "NIE", piszące o nowym obliczu ideowym, odrzuceniu dawnych błędów itp. Z tej promocji nic konkretnego jednak nie będzie, bo nawet gdy koncesjonowani "radykałowie" celnie coś skomentują czy skontrują, to niemal na pewno za słowami nie pójdą działania. Słusznymi hasłami i celnymi ripostami nie zmieni się sytuacji społeczeństwa ani nie zorganizuje lewicy. Najbardziej prawdopodobne jest jednak iż LiD będzie stosował jednocześnie obie strategie. Ich sprzeczność nie powinna być dla formacji bezideowej żadną przeszkodą, może ona przecież zmieniać ideologie niczym techniki marketingowe. PPP - porażka Kolejny start lewicy "na lewo od SLD" w wyborach zakończył się porażką. PPP wprawdzie wystawiła listy we wszystkich okręgach, ale wynik w granicach 1% powinien skłonić jej działaczy do refleksji. Przede wszystkim kampania tej partii zbyt słabo odróżniała się od pozostałych. Była po prostu słaba. PPP nie sprawiała wcale wrażenia ugrupowania odmiennego od partii głównego nurtu, aktywnie organizującego społeczeństwo. Po raz kolejny przeceniono siły, stąd spadochroniarze i statyści na listach oraz typowe dla części ideowej lewicy przedwyborcze pospolite ruszenie, skutkujące jedynie bałaganem oraz brakiem pomysłów. PPP powinna teraz przegrupować swoje siły. Przede wszystkim warto aby przestała przedstawiać się jako jedyna alternatywa na lewicy, a także zaczęła działać bardziej zespołowo. Po drugie należy wreszcie zacząć patrzeć realnie, czyli stawiać sobie zadania nie przekraczające ograniczonych sił i środków. Jeśli już część ideowej lewicy tak pragnie brać udział w wyborach, niech się przynajmniej do tego przygotuje poprzez działania lokalne. Dopiero poprzez zaistnienie w swoim regionie grupa może rozbudowywać poparcie i zyskać na znaczeniu. Warto więc poważniej podejść do wyborów samorządowych, nawet na niższym poziomie niż od razu rzucać się na parlament. Zwolennicy strategii wyborczej powinni też przestać wreszcie traktować lewicowców którzy nie biorą udziału w wyborach czy nawołują do ich bojkotu jak bawiące się w radykalizm dzieci. Okazało się, że to nawołujący do bojkotu mieli rację, co do fasadowości obecnej demokracji. Wygrały nie programy, lecz marketing, a w takim układzie ideowa lewica grająca na zasadach przeciwnika jest zawsze skazana na 1-2% poparcia. Co robić? Sytuacja może rzeczywiście skłaniać do załamania rąk i na przykład liczenia na prospołeczność LiDu. Najgorszym możliwym rozwiązaniem byłoby jednak przyznanie racji grupie kapitulantów dających dobre rady o popieraniu SLD, czyli de facto wywieszeniu przez lewicę białej flagi. Jeśli się poddamy możemy być pewni, że żadna lewica w tym kraju nie powstanie, a ruchy społeczne będą tylko żałosną namiastką tego czym być powinny. Zostając zapleczem "lewego skrzydła" SLD czy SdPl godzimy się na wyzysk, arogancję elit przejawiającą się na przykład różnymi "filipińskimi chorobami" oraz szarganie postępowych haseł. Należałoby usiąść do rozmów nad wspólną strategią ruchów lewicowych, nawiązać kontakt z różnorodnymi lokalnymi środowiskami i zacząć wreszcie budować ruch, nie na wybory, lecz aby walczyć z neoliberalizmem. Zamiast postmodernistycznej obrony "wszelkich mniejszości" ideowa lewica powinna też skupić się wreszcie na kwestiach gospodarczych i już teraz mieć przygotowany spis zagrożeń ze strony neoliberałów oraz rozwiązań alternatywnych wobec proponowanych przez rząd. Kilkanaście nawet najbardziej słusznych haseł nie wystarczy. Musi iść za nimi podbudowa teoretyczna i konstruktywne argumenty, czyli to czego brak jest u polskiej lewicy tak widoczny. Jak nigdy konieczna jest także debata nad strategiami oporu społecznego czy docierania do grup najbardziej poszkodowanych przez kapitalizm. Wierzę, że lewicowy potencjał wciąż istnieje. Frekwencja wyborcza pomimo szeroko zakrojonej kampanii propagandowej ledwo przekroczyła 50%. Wielu z tych, którzy na wybory nie poszli to ludzie zmęczeni dotychczasowym stylem prowadzenia polityki. Gdyby udało się dotrzeć do choćby kilku procent z nich, byłaby to znacząca podstawa przyszłego ruchu. Sceptycy mogą stwierdzić, że jeszcze nigdy się to nie udało, tymczasem nigdy tego nawet nie próbowano. Dotychczasowe działania sporej części ideowej lewicy były nakierowane na kreowanie grupy liderów mówiących innym jakie rozwiązania są najlepsze. Czas z tym skończyć i zacząć uczyć ludzi czym jest demokracja oddolna oraz możliwość wpływania przez nich na swoją sytuację nie tylko raz na kilka lat podczas wyborów. Protesty na pewno nastąpią, gdy neoliberałowie zaczną wcielać w życie swoje pomysły. Niezadowolenie społeczne nie musi jednak wcale mieć postępowego wymiaru. Równie dobrze może skorzystać na nim prawica z PiS czy LiD. Obecnie zadaniem lewicy jest zarówno przygotowanie się do przyszłych protestów, jak i żmudne budowanie struktur oraz docieranie do zwykłych ludzi. Pamiętajmy - wielkie ruchy społeczne często zaczynały się od małych grup. Nie załamujmy się, że jest nas tak mało, tylko zastanawiajmy co robić, aby było nas więcej. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?