Figiel: "Może byś się zamknął?"

[2007-11-21 10:51:23]

XVII Szczyt Państw Iberoamerykańskich zakończył się w atmosferze skandalu, po tym jak król hiszpański Juan Carlos I wskazując palcem na prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza zwrócił się do niego w następujący sposób: "może byś się zamknął?". Jest to kolejny przejaw postępującej izolacji prawicy i monarchii hiszpańskiej.

Wygląda na to, że nie tylko polska prawica w swojej polityce reprezentuje poziom podrzędnego kabaretu. Kilka miesięcy temu na oficjalnej ceremonii wręczenia nagrody za promocję win kastylijskich były premier Hiszpanii José María Aznar oświadczył, "pozwólcie, że wypiję tyle wina ile chcę, przecież nikomu tym nie zaszkodzę", odnosząc się w ten sposób do kampanii prowadzonej przez władze hiszpańskie mającej na celu propagowanie jazdy samochodem na trzeźwo. Jego buńczuczne stwierdzenia o rzekomym ograniczaniu wolności wyboru zostały nagrodzone gromkimi owacjami obecnych na sali producentów wina.

To jednak nie wszystko. Kilka tygodni temu Mariano Rajoy, wierny następca Aznara na stanowisku szefa prawicowej Partii Ludowej (PP), na międzynarodowej konferencji dotyczącej ocieplenia klimatu oświadczył, że problem ten jest "za bardzo rozdmuchany" i że "skoro nie możemy przewidzieć pogody na jutrzejszy dzień w Sewilli to jak możemy przewidzieć jaka będzie temperatura na Ziemi za trzysta lat?"

Królewski faux pas

Ostatni faux pas króla Hiszpanii jest więc kolejnym z serii popisów elokwencji hiszpańskiej prawicy. W sobotę, 9 listopada, na ceremonii zamykającej XVII Szczyt Państw Iberoamerykańskich, w swoim wystąpieniu prezydent Wenezueli Hugo Chávez nazwał José Marię Aznara "prawdziwym faszystą". Stwierdzenie to jest słuszne w 101 procentach. Przecież to nie kto inny jak Aznar poparł wojnę w Iraku i z premedytacją okłamał miliony Hiszpanów, zarówno w kwestii posiadania przez Irak broni masowego rażenia, jak i rzekomego przygotowania przez ETA ataku terrorystycznego w Madrycie z 11 marca 2004 roku. To Aznar był szefem partii, w której czołowe stanowiska zajmują wysokiego szczebla funkcjonariusze frankistowscy (tacy jak Manuel Fraga) lub ich bezpośredni spadkobiercy. Wreszcie to ambasador Królestwa Hiszpanii, wraz z ambasadorem USA, byli jedynymi dyplomatami obecnymi na ceremonii zaprzysiężenia ustanowionego w wyniku antychavistowskiego puczu wojskowego prezydenta Wenezueli Pedro Carmony 12 kwietnia 2002 roku.

W świetle tych faktów tym bardziej szokujące jest poparcie, jakiego udzielił Aznarowi na szczycie obecny premier Hiszpanii, socjalista, José Luís Rodriguez Zapatero, utrzymując iż "Aznar został wybrany demokratycznie i był prawomocnym reprezentantem Hiszpanii, dlatego też nie można go w ten sposób krytykować". Swoją drogą trudno dziwić się postawie premiera Hiszpanii, gdyż przywództwo PSOE oficjalnie poparło pucz w Wenezueli. Gdy na te słowa premiera chciał natychmiast zareagować Hugo Chávez król Hiszpanii, Juan Carlos I, wyraźnie poirytowany, wskazując palcem na Cháveza i używając tonu przypominającego głos starszych panów narzekających w autobusach na młodzież, wypowiedział słynne już w całej Ameryce Łacińskiej i Hiszpanii słowa "¿Por qué no te callas?" ("może byś się zamknął?") Złośliwi twierdzą, opierając się na zdjęciach niektórych fotoreporterów, że Juan Carlos zdenerwował się gdyż siedzący obok niego Chávez swym stanowczym tonem przerwał mu drzemkę. Na takie dictum odpowiedział w swoim wystąpieniu prezydent Nikaragui, Daniel Ortega, wskazując na fakt, że firmy hiszpańskie przez dziesięciolecia rabują zasoby naturalne Ameryki Łacińskiej. Tego król zdzierżyć już nie mógł i – w geście protestu – opuścił salę.

Feudalna arogancja i kryzys monarchii

Swoim zachowaniem król pokazał jeszcze raz, że dla niektórych czas zatrzymał się jakieś 400 lat temu. Przypomnijmy królowi Hiszpanii, że Chávez nie jest poddanym Jego Królewskiej Mości i gubernatorem Wielkiej Kolumbii, odpowiedzialnym tylko i wyłącznie przed "namaszczonym przez Boga monarchą". Wenezuela od prawie dwustu lat jest, przynajmniej teoretycznie, państwem niepodległym – do niektórych koronowanych głów jednak, jak widać, ten fakt jeszcze nie dotarł.

Poniekąd jest w postępowaniu królewskim sporo logiki. Ameryka Łacińska tylko formalnie bowiem stała się niepodległą przed dwustu laty. Teraz region ten jest bodaj jeszcze bardziej zależny od Hiszpanii niż w czasach kolonialnych. Hiszpańskie firmy – takie jak Telefónica, BBVA, czy Repsol – kontrolują bardzo dużą część zasobów naturalnych i gospodarek krajów Ameryki Łacińskiej. Trudno więc się dziwić, że monarcha – teoretycznie stojący na czele dyplomacji hiszpańskiej – jest poirytowany postawą Cháveza, który w ciągu ostatnich miesięcy otwarcie atakuje prywatną własność firm hiszpańskich.

Trudno także o brak wyrozumiałości, i w pewnej mierze sympatii, dla podstarzałego i coraz bardziej osamotnionego Juana Carlosa. Od ponad roku Hiszpanie nie dają mu ani chwili wytchnienia. Wszędzie gdzie się zjawi, natychmiast pojawiają się flagi republikańskie i okrzyki takie jak na przykład katalońskie "Borbons als taurons" ("Burbonowie na pożarcie rekinom"). Jego syn, Filip, jest tak niepopularny, że mało prawdopodobne jest spokojne przejęcie przez niego tronu po śmierci Juana Carlosa I. Biedak, musi więc czuć, że zostało mu już niewiele dni, ale wcale nie jest pewne, czy żywota dokona jako monarcha Hiszpanii. Stąd też trudno się dziwić zdenerwowaniu Jego Królewskiej Mości. Najlepiej całą sytuację podsumował pewien hiszpański marksista wkładając w usta króla następujące słowa: "Chávez to dyktator, zupełnie jak ten, który posadził mnie na hiszpańskim tronie".

Prawicowa komedia i lewicowa tragedia

Do tego wszystkiego dodać należy "incydent", jaki wydarzył się kilka miesięcy temu. Po tym jak prawicowy rząd Madrytu uchwalił hiszpańskie "becikowe" w wysokości 2,500 euro w satyrycznym czasopiśmie "El jueves" ukazała się karykatura, przedstawiająca Filipa Burbona podczas stosunku ze swoją żoną prowadzących następującą konwersację:

- wyobraź sobie, jeśli zajedziesz w ciążę…

- "to będzie to pierwszy raz kiedy pracowałam zarobkowo w moim życiu"

Po publikacji tej niewinnej wydawałoby się karykatury cały nakład pisma został skonfiskowany, strona internetowa gazety zamknięta, a autorzy obrazka postawieni przed sądem za "obrazę majestatu", za co grozi w Hiszpanii do dwóch lat więzienia.

Przy tej kabaretowej postawie prawicy, stanowisko PSOE i całej lewicy niestety jest bardziej tragiczne niż komiczne. Jak już wspomniano, pierwszym który stanął w obronie prawicowego Aznara był obecny premier Hiszpanii, "socjalista" Zapatero. Mało tego – w swoim wystąpieniu bronił on nie tylko tego faszysty, ale także firm hiszpańskich inwestujących w Ameryce Łacińskiej. Chociaż nawet on musiał przyznać, że "czasem dochodzi do konfliktów między inwestorami a lokalnymi rządami". Nie lepiej wypadł Gaspar Llamazares, koordynator Zjednoczonej Lewicy (mniejszej i rzekomo bardziej radykalnej partii lewicowej), który oświadczył, że wprawdzie Chávez miał rację, ale "to nie było ani miejsce, ani czas by ją prezentować". To oznacza ni mniej ni więcej, że prawda jest relatywna i czasem – na przykład na salonach w obecności dystyngowanych głów państw i monarchów – należy jej unikać. Jest to klasyczny, reformistyczny absurd: dla ludu jesteśmy radykalni, dla elit – odpowiedzialni.

Umiarkowanie lewicy, jak to zwykle bywa, stało się przyczynkiem do kolejnego ataku prawicowego na PSOE. Mariano Rajoy stwierdził na zwołanej w niedzielę konferencji prasowej, że za komentarze Cháveza w pełni odpowiedzialny jest rząd Hiszpanii, który "zawiera sojusze z niebezpiecznymi partnerami". Podobnym brakiem "umiarkowania" wykazał się prawicowy dziennik "El Mundo", który w swoim niedzielnym wydaniu na pierwszej stronie tryumfalnie oznajmił, iż "Król Hiszpanii zrobił to, czego żądają miliony Hiszpanów – przyprowadził do porządku dyktatora Cháveza". Na marginesie warto zaznaczyć, że opublikowany w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej" tekst Stasińskiego jest właściwie dokładną kopią artykułu z "El Mundo", z tą różnicą, że jest jeszcze bardziej prawicowy i antywenezuelski.

Zaiste dość dziwnie brzmią deklaracje "El Mundo". W rzeczywistości bowiem Hiszpania, obok Wielkiej Brytanii i USA, jest krajem, w którym rewolucja boliwariańska ma najwięcej zwolenników. Zarówno w związkach zawodowych, jak i w lewicowych partiach politycznych. Niestety przywódcy tych tradycyjnych bądź co bądź organizacji i partii pracowniczych zupełnie porzucili rewolucyjny program na rzecz ugody z monarchią i faszystowską prawicą. Czas najwyższy tę sytuację zmienić. Fala sprzeciwu wobec obecnego systemu ekonomicznego rośnie także i w Hiszpanii. W nie tak znowu odległej przyszłości czekają nas masowe mobilizacje podobne do tych, które obecnie widzimy w Wenezueli. Masowe mobilizacje, które – niczym rewolucja hiszpańska z 1931 roku – jeszcze raz otworzą szansę na budowę nowego, lepszego ładu ekonomicznego, wolnego od królów, faszystowskich funkcjonariuszy i wyzysku pracy najemnej przez kapitał.

Wojciech Figiel


Tekst ukazał się na stronie www.socjalizm.org.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku