Liberalny model gospodarki, zaprowadzony w USA i w nieco mniejszym stopniu w Wielkiej Brytanii, a który to jest przyczyną obecnego kryzysu finansowego w tych krajach, prowadzi do bardzo nierównomiernego rozkładu dochodów w społeczeństwie. Niewielka, kilkuprocentowa grupa najbogatszych, uzyskuje nadproporcjonalnie dużą część z podziału PKB. Wzrost PKB prowadzi głównie do wzrostu zysków właścicieli firm, a w mniejszym stopniu przekłada się na wzrost płac. Gospodarka może jednak dobrze się rozwijać tylko wtedy, kiedy wszystkie dochody są przeznaczane na konsumpcję i inwestycje. Ci najbogatsi jednak nie są w stanie skonsumować swoich dochodów, ani nawet zainwestować ich w swoje firmy, zwłaszcza że inwestycje na zachodzie przeważnie finansuje się nie z zysków i dochodów, ale z kredytu i leasingu. Ci najbogatsi odkładają więc swoje pieniądze, które następnie są zarządzane przez wyspecjalizowane instytucje finansowe typu "Wealth Management" (zarządzanie majątkiem). Co się dzieje z tymi pieniędzmi? Otóż duża ich część musi być pożyczona tym, którzy mają zbyt małe dochody, którzy potrzebują pożyczyć pieniądze na konsumpcję czy nowy dom. Z biegiem lat rozwoju takiego modelu gospodarki zadłużenie społeczeństwa rosło, a fundusze najbogatszych, którzy pożyczali im pieniądze i to na procent, rosły. W pewnym momencie, który nastąpił w ubiegłym roku, zadłużenie to urosło do tak dużego poziomu, że kredytobiorcy utracili możliwość spłaty odsetek - zwłaszcza że zaczęto udzielać pożyczek coraz biedniejszym, mniej wydolnym kredytowo osobom, bo ci w lepszej sytuacji już się zadłużyli i nie mogli więcej. Osiągnięto więc kres możliwości dalszego zadłużania się społeczeństwa u najbogatszych, osiągających dochody jako właściciele przedsiębiorstw (a dodatkowo jako pożyczkodawcy).
Tymczasem w mniej liberalnych gospodarkach zachodnich, nie istnieją tak wielkie napięcia ekonomiczne, jak w liberalnych gospodarkach USA i Wielkiej Brytanii. Przede wszystkim nie ma aż tak dużego zróżnicowania dochodów- płace w relacji do wydajności pracy są wyższe, co skutkuje bardziej "sprawiedliwym" pierwotnym podziałem dochodu narodowego, a do tego dochodzi redystrybucja dochodu narodowego oparta na wysokiej progresji podatkowej z jednej strony i transferem socjalnym, a więc w kierunku uboższej części społeczeństwa, z drugiej. Dzięki temu zdolności kredytowe społeczeństwa są większe niż w USA, a potrzeby pożyczkowe - mniejsze. Poza tym w Europie, szczególnie w Niemczech, rozwinięte jest mieszkalnictwo socjalne, co powoduje że osoby o niskich dochodach wcale nie muszą kupować mieszkania na własność jak to się dzieje w USA, płacąc do tego ponadprzeciętnie wysokie odsetki z powodu wyższego ryzyka dla banku. Wszystko to sprawia, że kraje Europy Zachodniej (poza liberalną Wielką Brytanią) nie przechodzą obecnego kryzysu, co skutkuje rekordowo wysokimi notowaniami waluty europejskiej do dolara (i funta brytyjskiego). Warto jeszcze dodać, że Europa Zachodnia ma znacznie lepsze wyniki w handlu zagranicznym niż USA, ma obecnie także wyższy poziom wzrostu gospodarczego i to przy wyższych stopach procentowych - które są powyżej inflacji, a nie poniżej jak w USA.
Liberalny model gospodarczy przeżywa poważny kryzys, który być może będzie momentem zwrotnym oznaczającym początek odchodzenia od tej ideologii. Nawet "Financial Times" publikuje ekonomistów, którzy namawiają do zmiany polityki gospodarczej USA- zwiększenia dochodów uboższej części społeczeństwa, zwiększenia progresji podatkowej, zwiększenia wydatków budżetowych na edukację i usługi publiczne, itd., itp... Czy polskich publicystów ekonomicznych a także polityków, którzy akurat są w fazie apogeum zachwytu nad liberalizmem gospodarczym, stać na taką przemianę? Czy przyznają się do błędu, kiedy jeszcze niedawno zachwycali się gospodarką USA i wieszali psy na Europie, że taka socjalna, nienowoczesna, mało dynamiczna? Oby tak się stało- wtedy dopiero mamy szansę, żeby Polacy zamiast emigrować wracali do kraju, żeby rodziło się więcej dzieci, a Polska dołączyła naprawdę do państw nie tylko bogatych, ale i wolnych od takich problemów, jak obecny poziom 25% dzieci żyjących w biedzie, rencistów żyjących za 500 zł, emerytów których nie stać na leki, itd itp... To także skutki liberalizmu gospodarczego, tym razem w Polsce...
Łukasz Foltyn
Tekst ukazał się na blogu Łukasza Foltyna (lukaszfoltyn.salon24.pl).