Małgorzata F., żyrardowska ginekolożka z kilkudziesięcioletnim stażem, oskarżona o usunięcie ciąży 26 kobietom została skazana wyrokiem płockiego sądu na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery, a także na grzywnę, przepadek korzyści z dokonywania zabiegów oraz koszty sądowe. W sumie kobieta musi zapłacić prawie 64 tys. zł.

Niecały rok temu doniosła na nią na policję 26-latka z Żyrardowa. Zeznała, że trzy dni wcześniej lekarka usunęła jej ciążę. Ojciec dziecka zostawił mnie. A ja samotnie wychowuję dwójkę ciężko chorych dzieci. Utrzymuję się z 900 zł zasiłku - mówiła o sobie pacjentka, której ginekolożka rozłożyła płatność za zabieg na raty. Kobieta nie wyjaśniła, dlaczego złożyła zawiadomienie o przestępstwie.

Policjanci przesłuchali kilkadziesiąt kobiet, z czego 26 przyznało, że lekarka wykonała zabieg. Niemal wszystkie wychowywały samotnie dwójkę czy trójkę dzieci, utrzymywały rodziny z kilkusetzłotowych zasiłków. Jedna mieszkała z konkubentem i dzieckiem u swojej matki, innej mąż zagroził, że odejdzie, jeśli urodzi im się jeszcze jedno dziecko. 19-latkę z maturalnej klasy rzucił chłopak.

Z zeznań pacjentek wynika, że lekarka wszystkie te kobiety usiłowała odwieść od decyzji o aborcji. Informowała o możliwych o komplikacjach, sugerowała, że dziecko można oddać do adopcji. Chwaliła te, które zrezygnowały z zabiegu. Niemniej go dokonywała. Za usunięcie ciąży kobiety płaciły ok. 1 tys. zł.

Małgorzata F. przyznała się do winy. Twierdzi, że chciała pomóc pacjentkom. Proszę, by to, co robiłam, traktować jako pomoc medyczną i socjalną - mówi.

Zaproponowała dla siebie dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery i grzywnę w wysokości 15 tys. zł. Prokuratura przystała na jej propozycję. Sąd jednak odmówił. Ostatecznie wszyscy - prokuratura, sąd i oskarżona - doszli do porozumienia.