P. Szumlewicz: POlityka społeczna
[2008-03-22 09:40:41]
Siłą polityczną, której od kilku miesięcy sprawuje tak pojmowaną władzę, jest Platforma Obywatelska. Skutecznie odcinając się od minionej ekipy rządzącej, PO potrafiła przekonać większość Polaków, że w przeciwieństwie do koalicji Kaczyńskiego, Giertycha i Leppera, jest partią "normalności". Po burzliwym okresie awanturnictwa mamy powrócić do "kompromisu" i "spokoju". Polityczne zawirowania mają zostać zastąpione apolityczną pracą dla dobra całego społeczeństwa – by żyło się lepiej, wszystkim. Ta strategia okazała się nadzwyczaj skuteczna. Obecnie poparcie dla partii Donalda Tuska sięga 50%, a PO nawet wśród wielu wrogów przedstawiano jako obiektywne centrum, względem którego definiuje się prawicę i lewicę. Obszarem działań rządu, który ma największy bezpośredni wpływ na życie obywateli, jest polityka społeczna. Dlatego, chcąc poznać wizję społeczeństwa Platformy, warto przyjrzeć się jej propozycjom w tym zakresie i zobaczyć, jaka jest treść owej "normalności" bronionej przez partię rządzącą. Tuż przed wyborami PO opublikowała dokument programowy: "By żyło się lepiej", w którym zostały przedstawione główne elementy wizji państwa partii. Szczególnie ważny w tym kontekście wydaje się rozdział p.t. "Polityka społeczna", w którym poruszona jest większość ważnych kwestii związanych z biedą, rynkiem pracy, systemem emerytalnym czy zakresem redystrybucji. Już początek tej części programu wyraźnie wskazuje kierunek rozumowania ekspertów PO, gdyż wskazują oni, że priorytetem polityki społecznej powinno być "rozwijanie aktywności i samodzielności" (str. 56) obywateli. Autorzy sugerują, że ich celem jest zmniejszenie zakresu pomocy społecznej i to nawet nie ze względu na tzw. "konieczne cięcia" (jak to np. sugerował Jerzy Hausner), lecz z powodu dowartościowania samoistnej działalności obywateli, niezapośredniczonej przez wpływ państwa. Klasycznie pojmowana polityka społeczna w tym ujęciu pełni więc głównie negatywne funkcje, gdyż polega na ingerencji instytucji publicznych w indywidualną aktywność jednostek. W tym samym akapicie autorzy piszą też o "wyrównywaniu szans" jako innym celu polityki społecznej. Zastąpienie równości wyrównywaniem szans stanowi bardzo ważne przesunięcie w polityce społeczno-ekonomicznej, które dokonało się w wielu krajach europejskich począwszy od lat 80-tych. Państwo nie ma już troszczyć się o realną równość i powszechny dostęp do określonych dóbr, a jedynie gwarantować równy start, co w praktyce bardzo niewiele znaczy i zazwyczaj sprowadza się do równości wobec prawa. Wreszcie w trzecim podpunkcie, eksperci PO piszą, że ich celem jest to, aby polityka społeczna "stanowiła rezultat działań partnerskich rożnych podmiotów (od państwa przez samorządy, organizacje pozarządowe, innych partnerów społecznych – związki zawodowe i organizacje biznesu), dzielących się odpowiedzialnością za realizację zadań zgodnie z zasadą pomocniczości". (str. 56) Z powyższych trzech, niewinnie brzmiących deklaracji, wynika wiele ważkich konsekwencji. Dowartościowanie indywidualnej aktywności jednostek, jak też ograniczenie roli państwa skutkuje odrzuceniem dwóch ważnych funkcji polityki społecznej: niesienia uniwersalnych świadczeń i zmniejszania rozwarstwienia dochodowego. Polityka społeczna w tym modelu pełni przede wszystkim funkcje promowania i wspierania zachowań opłacalnych w rzeczywistości wolnorynkowej konkurencji. W tym kontekście nie może dziwić, że pierwszą tezą, która się pojawia się po początkowych deklaracjach jest krytyka wsparcia publicznego dla bezrobotnych. "Łatwy dostęp do świadczeń finansowych (zasiłki) utrudnia aktywizację i mobilność na rynku pracy." (str. 56). Powyższy sąd może zdumiewać, biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce niewiele ponad 10% bezrobotnych otrzymuje zasiłek. Nie jest on też poparty żadnymi rzetelnymi danymi. W większości krajów unijnych dostęp do świadczeń pieniężnych jest o wiele bardziej powszechny niż w Polsce, a zasiłki są znacznie wyższe. Mimo to poziom bezrobocia jest tam znacznie niższy (np. w Szwecji czy Danii). Wbrew wszelkim faktom autorzy programu twierdzą jednak, że polityka społeczna w Polsce jest nadmiernie rozbudowana. Trudno się temu dziwić, skoro polski model gospodarczy określają jako "welfare state": "Potrzebna jest zasadnicza reorientacja: przejście od modelu welfare state (tradycyjnego państwa opiekuńczego) do modelu workfare state (państwa nastawionego na zatrudnienie i pracę)." (str. 56). Workfare state było określeniem mającym uzasadnić zmniejszenie świadczeń dla bezrobotnych i osłabienie ich pozycji w negocjacjach z pracodawcami. Z drugiej strony jednak jego obrońcy postulowali duże wydatki na aktywne formy zatrudnienia. Tymczasem w Polsce od lat one spadają i należą do najniższych w UE. Pod tym względem tak welfare state, jak i workfare state są w naszym kraju abstrakcyjnymi określeniami, nie odnoszącymi się do żadnych uchwytnych elementów polityki państwa. Niezależnie od tego faktu, przekaz tej części programu PO jest jasny – państwo ma wycofywać się z i tak już skromnych świadczeń i zmuszać ludzi do pracy poprzez poprawę pozycji pracodawców i obniżanie świadczeń socjalnych. Tak zarysowany cel polityki PO jest odwrotny względem tego, który nawet w modelu liberalnym przypisuje się państwu, czyli pomocy najuboższym. Eksperci Platformy chcą ograniczyć prawa bezrobotnych i uzależnić ich sytuację od łaski i niełaski pracodawców. Stąd w kolejnym akapicie możemy się dowiedzieć, że jednym z kluczowych elementów "nowoczesnego rynku pracy" jest "kontynuować proces uelastyczniania prawa pracy i rynku pracy" (str. 56). W tym podpunkcie autorzy programu PO stosują podobną strategię jak przy krytyce rzekomo rozbudowanego w naszym kraju welfare state. Otóż dają oni do zrozumienia, że polski rynek pracy jest mało elastyczny. Tymczasem zgodnie z danymi GUS polski rynek pracy należy do najbardziej elastycznych w UE. Przykładowo, w Polsce aż 27,8% umów o pracę są to umowy na czas określony i odsetek ten stale rośnie. Pod tym względem wyprzedza nas tylko Hiszpania. Podobną strategię argumentacji, której konsekwentne zastosowanie do rzeczywistości prowadziłoby do znacznego osłabienia i tak już słabej pozycji pracowników, autorzy programu stosują do innych obszarów rynku pracy. Stąd kolejne propozycje: "decentralizacji prawa pracy" (str. 56), "wprowadzenie zapisów pozwalających na skuteczne wypowiadanie układów zbiorowych" (str. 57) czy postulat, zgodnie z którym "rozważyć należy skrócenie z dzisiejszych 33 dni do 23, za jakie w przypadku choroby pracownika płacić musi pracodawca" (str. 57) Na tle polskiej rzeczywistości, w której pracownicy mają i tak minimalne prawa (choćby ze względu na jeden z najniższych w UE poziomów uzwiązkowienia), mogą się to wydać pomysły wręcz bezczelne, niemniej jednak dobrze wpisują się one w koncepcję polityki społecznej PO. Opiera się ona bowiem głównie na wspieraniu prywatnej inicjatywy i wypierania państwa z jego wpływu na gospodarkę i społeczeństwo. Częściowo wbrew powyższym deklaracjom, głównym punktem odniesienia programu Platformy nie jest po prostu przedsiębiorcza jednostka. Okazuje się, że najważniejszym podmiotem ekonomicznym dla ekspertów PO, jest, jak głosi tytuł jednego z podrozdziałów, "samodzielna i odpowiedzialna rodzina" (str. 59) Warto dostrzec tu analogię do wizji społeczeństwa bronionej przez Prawo i Sprawiedliwość. Podział czasu, pracy, dochodów i relacje płci / relacje władzy w rodzinie nie wchodzą w rachubę. W tym ujęciu rodzina funkcjonuje jako ekonomiczno-reprodukcyjna -jednostka. W projekcie Konstytucji PiS również rodzina zostaje uczyniona głównym podmiotem życia społecznego, jak też świadczeń w polityce społecznej. W dokumentach programowych obydwu partii podkreśla się, że funkcje socjalne w większym stopniu mają być przypisane rodzinie, a nie państwu. W konstytucji PiS, w artykule 21, podpunkcie 1 możemy przeczytać, że "Rodzina, jako wspólnota podstawowa i pierwotna w stosunku do państwa, ma własne i niezbywalne prawa" (str. 15), a kilka linijek niżej dowiadujemy się, że "szczególną opieką państwo otacza rodziny o licznym potomstwie". W dalszych partiach tekstu autorzy dokumentu konsekwentnie przypisują rodzinie nadrzędną rolę. Jeszcze ostrzejsze sformułowanie pojawia się w "Zasadach Naczelnych", od których projekt PiS się zaczyna. W 4 punkcie autorzy dokumentu piszą, że do najważniejszych zadań polityki wewnętrznej Rzeczpospolitej Polskiej należy: "dbałość o rozwój narodu i jego trwanie poprzez kolejne pokolenia poprzez otaczanie ochroną rodzin, a w szczególności opiekę nad małżeństwem jako związkiem kobiety i mężczyzny oraz nad macierzyństwem i rodzicielstwem, a także ochrona dzieci i młodzieży przed odrzuceniem i demoralizacją". (str. 9) Zarazem z konstytucji PiS znikło większość funkcji socjalnych państwa, które nieobligatoryjnie zostały przeniesione na rodzinę w jej tradycyjnym kształcie. Pojmowanie roli rodziny i państwa w programie Platformy bardzo niewiele się różni. Główna różnica polega na tym, iż Platforma mniej akcentuje wątki nacjonalistyczne – PO nie absolutyzuje w aż tak dużym stopniu jak PiS rodziny jako podmiotu reprodukcji narodu polskiego. Niemniej jednak model polityki społecznej PO jest prawie identyczny jak PiS-u, tyle że Platforma jeszcze bardziej podkreśla autonomię rodziny, czyniąc ją jedynym prawomocnym podmiotem świadczeń społecznych. "Rodzina stanowi najsprawniejszą organizację socjalną, z najpełniejszą i najefektywniej świadczoną opieką i wsparciem zarówno w stosunku do dziecka, jak i człowieka starego czy osoby niepełnosprawnej lub bezrobotnej." (str. 59). Pomysły PO są o tyle radykalne, że zmierzają docelowo do zniesienia państwa jako podmiotu polityki rodzinnej. "Trzeba tworzyć warunki, by rodzina mogła być samodzielna ekonomicznie w jak największej skali" (str. 59). Wszelkie świadczenia mają być minimalizowane, a los poszczególnych jednostek ma stać się zależny od sytuacji rodziny, do której one należą. Podobnie jak politycy PiS, przywódcy PO pojęcie rodziny pojmują wąsko, utożsamiając ją z heteroseksualnym małżeństwem wychowującym dzieci. Fakt, że w programie PO nie ma właściwie żadnych propozycji polityki społecznej poza selektywnymi świadczeniami adresowanymi jedynie do heteroseksualnych, sformalizowanych związków, oznacza, że osoby samotne albo żyjące w związkach nieformalnych znalazłyby się poza systemem polityki społecznej. Zresztą nawet tradycyjnie pojmowana rodzina nie mogłaby liczyć na zbyt wysokie świadczenia. W programie PO nie ma bowiem mowy o rozbudowanej polityce prorodzinnej, a jedynie o polityce nastawionej na samodzielność rodziny. Stąd też w rozdziale o rodzinie pojawia się dziwne pojęcie "promocji indywidualnego wysiłku rodzin" (str. 59), przez co autorzy programu rozumieją głównie rodzenie kolejnych dzieci. Dowartościowanie rodziny jako podstawowego adresata polityki społecznej oznaczałoby też dalsze pogorszenie sytuacji kobiet. Obecny model rodziny i związanych z nim świadczeń dyskryminuje kobiety i bez systemowych zmian nie jest możliwa zmiana tego stanu rzeczy. Według niedawnych danych Eurostatu kobiety w Polsce zarabiają o 12 proc. mniej od mężczyzn, a bezrobocie jest wśród nich o 2 proc. wyższe (Eurostat 2008). Warto też zwrócić uwagę na wpływ potomstwa na sytuację kobiet. Bez wysokich, powszechnych świadczeń dla osób wychowujących dzieci i zrównania obowiązków obydwojga płci macierzyństwo przyczynia się do wypychania kobiet z rynku pracy. Tak też wygląda sytuacja w Polsce. Wśród kobiet w wieku 25-49 lat bez dzieci stopa zatrudnienia wynosi 69,9 proc. i jest prawie identyczna jak stopa zatrudnienia mężczyzn (71,5 proc.). Sytuacja ulega znaczącej zmianie przy porównaniu wskaźników zatrudnienia dla kobiet i mężczyzn wychowujących dzieci. Poziom zatrudnienia kobiet z dziećmi do 12 roku życia (w tej samej grupie wiekowej) spada do 60,8 proc. Tymczasem odsetek mężczyzn mających pracę rośnie aż do 88 proc.! Okazuje się więc, że wychowywanie dziecka w Polsce jest bardzo silnym czynnikiem, negatywnie wpływającym na sytuację kobiet na rynku pracy. Program polityki społecznej PO zawiera też postulaty prywatyzacji wielu obszarów życia społecznego, którym towarzyszą dosyć nieumiejętne próby zakamuflowania planowanego wprowadzenia lub zwiększenia odpłatności za nie. Tyczy się to między innymi opieki nad małymi dziećmi. Autorzy piszą o "powszechnym i tanim dostępie do opieki nad dziećmi" (str. 59), chociaż kilka linijek niżej dowiadujemy się, że chodzi głównie o "warunki do rozwoju sieci prywatnych przedszkoli rodzinnych" (j. w.). Jeszcze bardziej niespójna jest wizja późniejszej edukacji. Autorzy piszą o "pełnym dostępie każdego dziecka do oświaty i nauki oraz różnych ścieżek edukacyjnych" (str. 60), które ich zdaniem zostanie osiągnięte "poprzez demokratyczny system, którego istnienie pozwoli m.in. na odpłatność za studia bez ograniczania dostępu do nich". Trudno zrozumieć, co autorzy mają na myśli. Jeżeli odpłatność miałaby nie ograniczać dostępu, a stypendia byłyby przyznawane demokratycznie, to by oznaczało, że nikt nie płaciłby za studia. Postulat jest więc wewnętrznie sprzeczny, ale można się domyślać, że chodzi w nim po prostu o odpłatność za naukę połączoną ze wsparciem dla najzdolniejszych uczniów (czytaj: tych, którzy w ramach społeczeństwa wiedzy są najbardziej użyteczni ekonomicznie, toteż należy w nich inwestować). W bloku "Polityka społeczna" znalazł się też rozdział "Bezpieczna emerytura – solidarność między pokoleniami". Powyższy tytuł o tyle może zdumiewać, że tytułowa solidarność polega na.. braku płacenia przez jedno pokolenie na drugie. Jak piszą eksperci PO: "Niektóre grupy z pokolenia dziadków i rodziców nie powinny – w imię partykularnych interesów – zadłużać własnych dzieci. Potrzebna jest prawdziwa solidarność między pokoleniami" (str. 60) Pojawia się więc tutaj sugestia, aby emeryci rezygnowali ze swoich emerytur w imię dobrobytu młodszych. Innymi słowy sugeruje się tu zniesienie jakiejkolwiek solidarności międzypokoleniowej. Zresztą jako jeden z postulatów autorzy programu wymieniają "Promować postawy i skłonności do indywidualnej zapobiegliwości i oszczędzania rożnymi sposobami na starość (wraz ze wsparciem racjonalnie dokonywanych wyborów własnej formuły i planu emerytalnego – także dodatkowych ubezpieczeń emerytalnych)" (str. 62). PO popiera więc prywatyzację i indywidualizację świadczeń. Te oznaczałyby zaś pogłębienie przepaści w wysokości emerytur między różnymi grupami, w tym między kobietami i mężczyznami. Już teraz średnia różnica w wysokości emerytur między płciami przekracza 30 proc., a obecny rząd nie wyklucza dalszego pogłębiania tej przepaści. W tym kontekście nie może dziwić jeden z pomysłów obecnego rządu, który pojawił się kilka tygodni temu. Minister pracy, Jolanta Fedak uznała mianowicie, że jeżeli kobiety średnio pracują o kilka lat krócej od mężczyzn, a żyją dłużej, to powinny mieć jeszcze niższe świadczenia niż obecnie. Przyjęcie tego rozwiązania doprowadziłoby do sytuacji, w której kobiety miałyby emerytury o połowę niższe od mężczyzn. PO chce też wydłużenia wieku emerytalnego kobiet, co bez zmian w polityce zatrudnienia mogłoby przyczynić się do dalszego wzrostu bezrobocia wśród kobiet po 55 roku życia. Warto zwrócić uwagę, że Polska jest jedynym krajem obok Rumunii, w którym odsetek zatrudnionych kobiet między 55 i 64 rokiem życia spadł w latach 2001-2006 i obecnie nie przekracza 20 proc. Ostatnią, podsumowującą częścią rozdziału o polityce społecznej jest "Rozwój społeczeństwa obywatelskiego". Wraz z ograniczeniem roli państwa eksperci PO proponują przeniesienie znacznej części jego kompetencji na organizacje pozarządowe i wolontariat. Stąd w programie pojawia się silne wsparcie dla akcji charytatywnych. W tym kontekście nie może dziwić, że na Wielkiej Akcji Świątecznej Pomocy pojawił się premier Donald Tusk. Łączna suma pieniędzy zbieranych podczas tej akcji, nagłaśnianej przez wszystkie największe media, nie przekracza 0,1 proc. rocznych dochodów Narodowego Funduszu Zdrowia. Mimo to PO właśnie w tego typu inicjatywach widzi wzorcową metodę rozwiązywania problemów społecznych. Polityka państwa ma być zastępowana przez dobrowolną pomoc przekazywaną w zależności o łaski i niełaski podmiotów prywatnych. Powszechne świadczenia tracą sens, ponieważ rozwiązywanie wszelkich problemów społecznych jest przeniesione na poszczególne jednostki. Nawet najbiedniejsi obywatele nie mogą liczyć na pomoc państwa, a jedynie na łaskę tych, którym się powiodło. Dodatkowo świadczenia społeczne nie są powszechnym prawem każdego obywatela, ale zależą od tego czy w danym miejscu o okresślonym czasie funkcjonuje ta czy inna organizacja charytatywna, czy NGO zajmujące się usługami. Taka polityka przerzuca koszty reprodukcji ludzi na gospodarstwa domowe, a z racji na patriarchalny podział pracy i dochodów, w dużej mierze na kobiety. Gospodarka rynkowa, zorganizowana na zasadzie monetarnej wymiany nie może funkcjonować bez gospodarki opiekuńczej – pisze feministyczna ekonomistka, Diane Elson. Domena opieki zorganizowana jest na zasadzie bezpłatnej pracy kobiet w domu. W gospodarce monetarnej chodzi o maksymalizację zysków, w gospodarce opiekuńczej o maksymalną mobilizację nieskończenie elastycznego czasu kobiet. Dodatkow, kobiety są zachęcane do przedsiębiorczości, do godzenia ustawicznego dokształcania, pracy opiekuńczej i pracy zawodowej. Ta ewangelizacja przedsiębiorczości skrywa rzeczywiste trudności i ryzyko związane z prowadzeniem własnej firmy. Polscy entuzjaści przedsiębiorczości oraz godzenia pracy opiekuńczej i zarobkowej nie mówią o tym, że co trzecia nowozałożona firma nie jest w stanie utrzymać się na rynku, a romans z przedsiębiorczością często kończy się bankructwem i wpadnięciem w pułapkę kredytową. Polityka społeczna, która sprowadza się do urynkowienia jednostek i przerzucania kosztów na gospodarstwa domowe, przyczynia się do dalszego pogorszenia sytuacji kobiet, w tym szczególnie kobiet z gospodarstw niskodochodowych. Polityka społeczna w ujęciu PO nie oznacza po prostu ograniczenia funkcji państwa i zwiększenia zakresu indywidualnej wolności. Z programu Platformy wyłania się bardzo konkretna wizja ładu społecznego, w której są dowartościowane takie cechy jak przedsiębiorczość, odpowiedzialność za siebie, kreatywność czy elastyczność. Zmniejszenie świadczeń publicznych i zniesienie ich powszechności skutkuje wzmocnieniem różnic dochodowych i zwiększeniem przepaści między ubogą większością społeczeństwa i bogatą elitą, jak też między kobietami i mężczyznami. Kobiety skazane na nieodpłatną pracę opiekuńczą mają z konieczności mniejszą mobilność rynkową, choć można z nich rzecz jasna uczynić – w imię ich własnego interesu! – oddane dwuetatowe pracownice. Jako że sytuacja osób obu płci zostaje uzależniona od ich zdolności do radzenia sobie w surowym reżimie neoliberalnego kapitalizmu, kobiety okazują się zarazem winne tego, że osiągają gorsze rezultaty na rynku, jak też są ganione za niechęć do prokreacji. Pod ogólnikowymi frazesami i rzekomo demokratycznymi hasłami programu PO kryją się więc rozwiązania, które pogłębiłyby i tak już znaczne rozwarstwienie dochodów i bogactwa w Polsce, jak też wzmocniłyby istniejące osie społeczno-ekonomicznej władzy. Artykuł ukazał się na stronie Think Tanku Feministycznego (www.ekologiasztuka.pl/think.tank.feministyczny/). |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?