Supermarkety Tesco to w Polsce potęga. Ponad 300 sklepów, 27 tysięcy pracowników, obroty 8,1 mld złotych. Połowa sklepów Tesco w Europie Środkowej mieści się w Polsce. Reklamy we wszystkich mediach. Promocje, slogany reklamowe, akcje charytatywne. Obok tego medialnego obrazu wspaniałej firmy, która się rozwija, inwestuje i promuje jest rzeczywistość zatrudnionych w niej pracowników.
Płace w Tesco w ubiegłym roku były zaledwie o kilkanaście złotych wyższe niż minimalna płaca gwarantowana. Ale rzecznik Tesco nie traci dobrego humoru informując" w ubiegłym roku daliśmy podwyżki o 16 procent". W tym roku samopoczucie rzecznika i zarządu Tesco jest jeszcze lepsze. W podpisanym z "Solidarnością" porozumieniu mowa jest o podwyżkach płac o 30 procent. Blisko 50 procent podwyżki płac w ciągu dwóch lat - rewelacja.
Mniej się nie da
Szkoda tylko, że to wszystko nieprawda. Jeszcze w styczniu zarząd Tesco informował, że ma zamiar przeznaczyć na tegoroczne podwyżki płac 60 mln złotych, co oznacza wzrost wynagrodzeń o 11 procent. W marcu te same 60 mln oznaczały już w porozumieniu z "Solidarnością" podwyżki o 30 procent. Cudowne rozmnożenie pieniędzy. Tymczasem płace w Tesco należą do najniższych spośród wszystkich sieci handlowych. Lepiej, choć niewiele zarabiają nawet w piętnowanej za łamanie praw pracowniczych "Biedronce". W Tesco płace większości pracowników są na najniższym możliwym poziomie. Mniej płacić już nie można.
Po fali protestów, które wywołał strajk przeprowadzony przez pracowników tyskiego supermarketu zarząd obiecał podwyżki i jednorazowe premie. Obiecał kasjerkom dopłaty. Większość z nich od kwietnia ma otrzymywać o 200 złotych brutto więcej. Pozostali pracownicy na podwyżki mają czekać do sierpnia. Ile to będzie nie wie nikt. Mówi się o trzech procentach. W lipcu zniknie też część dodatku dla kasjerek i zostanie włączona do płacy. W listopadzie dodatek dla kasjerek zniknie zupełnie. Sposób przeprowadzenia podwyżek płac i ich skala dla wszystkich pracowników Tesco do dzisiaj pozostaje niewiadomą.
Zarząd Tesco tak sprytnie żongluje kwotami i procentami, że pracownicy do końca nie wiedzą ile czego mogą się spodziewać. Obiecano im tylko, że w listopadzie najniższe wynagrodzenie dla pracowników zatrudnionych do roku pracy płaca będzie wynosić 1360 złotych brutto. Dla pracowników z większym stażem najniższa płaca od listopada ma wynosić 1500 złotych. Większość pracowników Tesco zaszeregowana jest w tych najniższych grupach, będą więc zarabiać tą najniższą stawkę. Według informacji GUS średnia płaca w branży wynosi 2 tysiące 700 złotych. W "Biedronce" 1600 złotych. W listopadzie pracownicy Tesco będą więc nadal mogli się chlubić zajmowaniem ostatniego miejsca pod względem płac w sieciach handlowych. Do listopada dzięki temu zarząd chce mieć spokój.
Ludzi się wymieni
Spokój, który zagwarantowała mu "Solidarność" podpisując porozumienie, w którym do dzisiaj nie wiadomo o co chodzi. Pracownicy Tesco nie maja powodu do zadowolenia z powodu płac, bo są i będą na szarym końcu. Ale mogą być dumni ze swojej firmy, która oszczędzając na nich zarabia coraz więcej. Tesco Polska jest na 23 miejscu wśród największych polskich firm. Rentowność Tesco należy do najwyższych w kraju. Tesco pod względem rentowności lokuje się na podobnych pozycjach jak Lotos i KGHM. Na czym zarabiają firmy paliwowe i kombinat miedziowy wiadomo. na wysokich cenach ropy i miedzi. Na czym tak dużo zarabia Tesco? na wyzysku swoich pracowników. W ludzi nie trzeba inwestować. Zawsze można ich wymienić!
Rentowność Tesco wynosi około 24 procent. Oznacza to, że każda zainwestowana złotówka zwraca się Tesco zaledwie po czterech latach. Tesco może więc chwalić się, że zwrot z kapitału ma większy niż niejeden bank. Przychody Tesco w Polsce wzrosły za ostatni rok o 24 procent. To szokujący wynik, bo w Polsce Tesco zarabia dużo lepiej niż w 13 innych krajach Europy, gdzie w tym samym czasie sprzedaż wzrosła zaledwie o 11 procent. Dla pracowników Tesco powinny być wskaźnikiem tego jak bardzo firma zarabia w naszym kraju kosztem ich płac. Te ogromne zyski osiągane są bowiem kosztem płac pracowników.
W tym samym czasie kiedy zarząd Tesco płaczliwie ogłaszał, że nie ma więcej pieniędzy na podwyżki ogłosił swoje plany inwestycyjne na ten rok. Zarząd Tesco na inwestycje wyda pół miliarda złotych. Otworzy 50 nowych sklepów. Jak widać Tesco inwestuje we wszystko za wyjątkiem swoich pracowników. Za to chce dalej zwiększać sprzedaż.
Mniej Ci płacą więcej pracuj
Ci sami pracownicy będą wiec za niewiele większe pieniądze więcej pracować. Sprzedaż warzyw ma wzrosnąć o 20 procent. Każdy pracownik zatrudniony w tym dziale może więc już być pewien tego, że musi pracować jeszcze szybciej, jeszcze wydajniej i jeszcze ciężej. Zyski Tesco muszą przecież rosnąć. A pracownicy, nie są warci aby inwestować w nich. Podnoszenie płac, poprawianie warunków pracy jest dla zarządu firmy uciążliwą koniecznością. Jak każdą przykrą rzecz trzeba ją wiec minimalizować.
W tym roku dzięki "Solidarności" zarząd Tesco kolejny raz zaoszczędzi na podwyżkach płac. Dzięki temu za rok, Tesco będzie mogło pochwalić się jeszcze większymi zyskami i jeszcze większymi inwestycjami. Chyba, że pracownicy Tesco w porę zorientują się jak po raz kolejny chce się ich oszukać i podniosą bunt. Strajk w Tychach przeprowadzony przez WZZ "Sierpień 80" udowodnił, że jest to możliwe. Jeśli tak samo walkę o swoje wynagrodzenia podejmą wszyscy pracownicy Tesco zarząd Tesco w przyszłym roku może nie będzie miał tak dużego zysku, za to pracownicy wreszcie będą zarabiać więcej.
Kilka tygodni temu pracownicy Tesco otrzymali osobisty list od przedstawicielki zarządu. "Pani Zosi" zaczyna się ten chwytający za serce list, gdyż jak wiadomo w Tesco jest rodzinna atmosfera i wszyscy są wobec siebie po imieniu dlatego pani Zosia, z warzywniaka jest Panią Zosią a Pan prezes dla pracowników też jest Panem "Czesiem". W liście czytamy "otworzyliśmy 300 sklep w Polsce. Ta liczba pokazuje skalę rozwoju naszej firmy. taki rozwój Tesco nie byłby możliwy bez Ciebie i Twojego zaangażowania, za które bardzo Ci dziękuje. Każdego dnia przekonuję się, że pracownicy są najcenniejszą częścią naszej firmy". Słowa, słowa, słowa. Słowa nic nie kosztują.
Chłam w dobrym opakowaniu
Tesco jest klasycznym przykładem firmy, która kreuje swój wizerunek w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. W myśl tej zasady im gorzej jest w danej firmie, tym więcej wydaje się pieniędzy na kreację wizerunku firmy z hasłami i sloganami odwołującymi się do rodziny, pomocy dla szkół, charytatywnych akcji. Slogan Tesco dla Ciebie i dla rodziny pracowników tej firmy mógłby śmieszyć gdyby nie to, że ich sytuacja jest wręcz tragiczna. Zatrudnione na sklepach kobiety zwane są przez menadżerów firmy "podłogowcami". Muszą ciągnąć wózki i dźwigać ciężary, niczym na zawodach dla strongmenów. zarobki są podłe, jak twierdzą zatrudnione w Tesco kobiety "ledwie starczają na opłaty". Zatrudnione w Tesco kobiety mówią "gdybym mogła zarabiać choć 1500 złotych na rękę, to moje marzenie". Zarabiają po siedemset, osiemset złotych. Niektóre z nich pracują w Tesco od lat, są takie, które pracują od początku - 10 lat.
W tym roku po raz pierwszy dostaną premię od Tesco bony o wartości 500 złotych. Będą je pewnie mogły zrealizować w swoim sklepie. Dobre i to. Zarząd po zawierusze jaka zaczęła się wraz z powstaniem "Sierpnia 80" i strajku w tyskim supermarkecie wymyślił, że okazją do tego będzie otwarcie trzechsetnego sklepu. Te, które zaczęły walkę o podwyżki i lepsze traktowanie bonów mają nie dostać. ma to być kara za hardość i podnoszenie głowy. Widocznie określenie "podłogowce" ma oznaczać, że pracownicy sklepu także głowy mają mieć przy podłodze i nie wolno im ich podnosić. Ale oni podnoszą głowę. W całym kraju powstają struktury "Sierpnia 80". Mimo szykan , zastraszania i pogadanek z pracownikami prowadzonych przez kierownictwo. Mimo nasyłania na sklepy lotnych brygad "Solidarności", które wmawiają, że wszystko jest ok i do "Sierpnia" nie ma po co sie zapisywać, bo jest taki dobry i lubiany przez dyrekcję związek jak "Solidarność". Ludzie mają dość kłamstw i nachalnej propagandy, którą ich się karmi. wbrew oczywistym faktom firma twierdzi, że pracownicy są zadowoleni ze swoich wynagrodzeń.
Obniżamy ceny - kosztem płac pracowników
PR-owskie techniki odnoszą jednak także skutek. Te brednie o zadowoleniu, powtarzają za rzecznikiem prasowym niektóre media. W Tesco nadal obowiązuje zasada, że jeśli rzeczywistość rozmija się z oficjalną propagandą, tym gorzej dla rzeczywistości. Już niedługo. Żyjący w wirtualnym świecie zarząd Tesco, który stworzył sobie sztuczną rzeczywistość będzie musiał zejść na ziemię i czeka go twarde lądowanie. Oprócz realnych podwyżek, będzie musiał przystać na negocjacje zakładowego układu zbiorowego pracy, realnych wydatków na fundusz socjalny lub jego odpowiednik w postaci nagrody urlopowej, która trafi do pracowników sklepów, a nie do wybrańców korzystających z pieniędzy należnych wszystkim. Slogan obowiązujący we wszystkich sieciach handlowych, nie tylko w Tesco, "obniżamy ceny", nie będzie dłużej przez pracowników automatycznie kojarzony ze stwierdzeniem "kosztem naszych płac". Ta walka z wyzyskiem raz rozpoczęta będzie doprowadzona do końca.
Bogusław Ziętek
Tekst ukazał się na stronach Polskiej Partii Pracy (www.partiapracy.pl) i Wolnego Związku Zawodowego "Sierpień 80" (www.wzz.org.pl).