Duszniki Zdrój, 21 czerwca około godziny 9.00. Pensjonariusze Zakładu Opiekuńczo - Leczniczego kończą śniadanie. Dzień jak co dzień – choć sobota, z odwiedzinami przyjdą bliscy – dzieci, wnuki, sąsiedzi i znajomi. Po korytarzu krząta się salowa a z dyżurki pielęgniarek słychać rozmowy. Coś jednak unosi się w powietrzu. Od dłuższego czasu pacjenci słyszą pogłoski o rzekomej przeprowadzce zakładu do Kłodzka i Nowej Rudy. Ale to przecież niemożliwe - tutaj na miejscu są bliscy. A tam? Kto nas będzie odwiedzał?
Ktoś mówił, że przeprowadzka owszem będzie – ale tylko na czas remontu – w końcu ci, którzy przepracowali dla tego kraju całe swoje życie zasłużyli na godne warunki u jego schyłku.
Nagle pod szpital podjeżdżają karetki, po chwili w atmosferze strachu, łez i przerażenia rozpoczyna się eksmisja. Nikt nawet nie stara się wytłumaczyć starszym ludziom "gdzie i dlaczego". Siostra oddziałowa nakazuje przerwać jedzenie - polecenia "z góry" są jasne – szybko i bez dyskusji. Zresztą siostra musi później jechać na wesele. A czas na spakowanie? Nie ma. Bo i po co? Specjaliści od przeprowadzki szybko i skutecznie spakują pacjentów – do worków foliowych. Lepiej nie dyskutujcie, bo odeślemy was do rodzin i będziecie dla nich problemem! Ktoś mówi, że na ścianie zostały "święte obrazki" - i co z tego? Niech wiszą, bo tam gdzie zostaną wywiezieni pensjonariusze i tak do niczego się nie przydadzą. Telefon do rodziny? W żadnym wypadku! Jeżeli mieszkańcy Dusznik dowiedzą się o eksmisji, może dojść do protestów! Operacja wywózki jest tajna.
W samo południe byliśmy umówieni pod szpitalem z dziennikarką Radia Wrocław. Już wcześniej telefonicznie poinformowała mnie, że dyrektor kłodzkiego ZOZu Aleksander Niedzielski stanowczo zdementował pogłoski, iż w sobotę ma dojść do eksmisji pacjentów dusznickiego ZOLu. Idąc na miejsce byłem pewien, że nie zastaniemy tam nic niezwykłego. Niestety nie zastaliśmy pensjonariuszy, którzy trzy godziny wcześniej w tajemnicy zostali wywiezieni do Kłodzka. O przeprowadzce nie wiedzieli nawet najbliżsi pacjentów.
Pani Małgosia o wywózce dowiedziała się, gdy przyszła w odwiedziny do mamy. Zamiast mamy zobaczyła puste, niepościelone łóżko. A przecież jeszcze wczoraj, podobnie jak wrocławska dziennikarka, w Kłodzku otrzymała zapewnienie, że żadnej eksmisji nie będzie.
Pacjenci z Dusznik zostali wywiezieni na II piętro kłodzkiego szpitala. Przebywają w sześcioosobowych salach pozbawionych umywalek. O wyjściu na świeże powietrze można zapomnieć, tak samo jak i o windzie oraz częstych odwiedzinach najbliższych. Część pacjentów dusznickiej placówki została lub w najbliższych dniach zostanie odebrana przez rodziny. Resztę skazano na śmierć w samotności.
Ludzie są zdruzgotani, pytają samych siebie dlaczego w ten oto sposób Polska odpłaciła im za kilkadziesiąt lat ciężkiej pracy? Odpowiedzi nie udzieli im dyrektor Niedzielski, bo on tylko wykonywał rozkazy zarządu powiatu kłodzkiego. Zarząd powiatu nie odpowie także – bo i po co miałby z kimkolwiek dyskutować?
Paweł Bolek