Domański, Latosek: Centrolewica, lewica - groch z kapustą, figa z makiem

[2008-07-02 08:09:56]

Wydarzenia ostatnich kilku tygodni i niezwykła "ruchliwość" parlamentarnej reprezentacji partii z socjaldemokracją w nazwie z jednej strony powinna cieszyć – lewica, lub to, co się nią mieni, szuka pomysłu na siebie i rozpaczliwie próbuje odbić się od dna. Ale czy prawdziwe apogeum kryzysu lewicy w Polsce już za nami?

Niepowodzenie wyborcze porozumienia Lewicy i Demokratów, wkrótce potem jego rozpad, który dokonał się w pozostawiającym wiele do życzenia stylu. Szumnie ogłoszony "skręt w lewo" Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który miał się urzeczywistnić wraz z wyborem Grzegorza Napieralskiego na szefa partii. Zaraz po tym porozumienie programowe Socjaldemokracji Polskiej z Partią Demokratyczną i desperackie szukanie swojego miejsca w centrum sceny politycznej.

Niestety, wygląda na to, że apogeum dopiero przed nami, choć wielu twierdziło, że nie może być gorzej.

Unia Wolności – reaktywacja

Kurs na porozumienie z Partią Demokratyczną przewodniczącego SdPl Marka Borowskiego, był dosyć jasny i klarowny dla każdego obserwatora sceny politycznej. Większość konferencji i działań sejmowych partie organizowały wspólnie; podobna współpraca zapewne zostałaby podjęta lokalnie, gdyby nie dramatycznie niska aktywność PD.

Po rozpadzie LiDu, zakurzonego szyldu SdPl nawet nie próbowano wyciągnąć z piwnicy. Natychmiast został on zamieniony na SdPl-PD, a partyjni decydenci nie odrobili lekcji z krachu LiDu i nie podjęli choćby próby samodzielnego działania, czy wymyślenia strategii atrakcyjnej dla ludzi o lewicowych poglądach. W tym miejscu trzeba podkreślić, że o ile SdPl dysponuje jeszcze szczątkowymi strukturami, to działalność PD ogranicza się wyłącznie do kilku znanych i uznanych nazwisk, które erę wpływu na kształt polskiej polityki mają już za sobą i dziś znajdują się na jej na obrzeżach.

Efektem współpracy obu partii było oscylujące wokół jednego procenta poparcie dla SdPl i PD. Przy uwzględnieniu błędu statystycznego nie przesądza to absolutnie niczego, ale na pewno wpływa na poziom ambicji polityków obydwu stron. SdPl zrobi wszystko, żeby nie zniknąć ze sceny politycznej – PD być może zechce powiększyć stan swojego, raczej wirtualnego, posiadania. A wszystko to w momencie, kiedy SLD nazywa swój klub parlamentarny Lewicą i przystraja go w czerwone logo nawiązujące do symboliki wielu partii europejskich, po raz kolejny uzurpując to szczególne miejsce po lewej stronie sceny politycznej, w którym powinna znaleźć się formacja wiarygodna, mająca odwagę bronić wartości lewicowych, podjąć rękawicę w walce z prawicą i kreślić swój program w sposób całościowy, a nie obliczony na przetrwanie do następnych wyborów.

Niestety taka partia to wciąż pieśń przyszłości, a partyjna wierchuszka i Sojuszu i Socjaldemokracji Polskiej zdaje się nie ułatwiać jej powstania.

Młodzież kontra...

14 czerwca spotkał się Konwent Krajowy SdPl, który zdecydował o "zacieśnieniu współpracy z Partią Demokratyczną". Decyzja ta ma swoje źródło w błędnym przeświadczeniu, że w Polsce, nie ma miejsca na lewicę, co najwyżej na lewicującą partię centrową. Obecnie największym elektoratem dysponuje partia konserwatywno-liberalna w wydaniu umiarkowanym, czyli Platforma Obywatelska. Dla działaczy SdPl oczywistym posunięciem jest "granie" pod wyborcę, który jak do tej pory prędzej czy później opuszczał rządzącą partię. Dlatego postulują "otwarcie na centrum" i wyjście z ofertą do wyborców PO. Postanowili więc przyłączyć się do budowy partii centrowej, lub przynajmniej wykorzystać kilka znanych nazwisk związanych z demokratami do ugrania kilku procent w najbliższych wyborach. Co ciekawe lewicowe ideały i wartości SdPl mają pozostać nienaruszone, co raczej należy potraktować w kategoriach żartu, a samą lewicowość Socjaldemokracji Polskiej już dziś można postawić na równi z wiarygodnością SLD.

Konwent SdPl zakończyła błyskotliwa konstatacja Dariusza Rosatiego, typowanego na przywódcę nowego centrolewicowego ugrupowania i potencjalnego kandydata na prezydenta w wyborach w 2010 roku, który długo uzasadniał, dlaczego lewica w Polsce nie może się udać, a koronnym argumentem swojej tezy uczynił stwierdzenie, że "w Polsce nie ma biedy" (sic!).

Jedyne głosy sprzeciwu wobec współpracy programowej SdPl i PD słychać było ze strony przedstawicieli Stowarzyszenia Młoda Socjaldemokracja, młodzieżowej organizacji współpracującej z SdPl, która zaapelowała o zawrócenie Socjaldemokracji Polskiej z drogi do budowania jednej partii z liberalną PD. Reakcję partii można podsumować jako "odesłanie radykalnej młodzieży do kąta", a określenia typu "socjalistyczna sekta", "radykałowie" i "fundamentaliści" wobec SMS sprawiły, że jedynie wszechobecne na sali logo SdPl przypominało, że oto jesteśmy na konwencie partii lewicowej.

Czego chce socjalistyczna sekta?

Stowarzyszenie Młoda Socjaldemokracja, którego jesteśmy członkami, w całości odrzuca wizję polityki kierownictwa SdPl. Naszym zdaniem polityka, przynajmniej ograniczona do demokracji liberalnej, polega na próbach przekonywania obywateli do swoich poglądów. Oczywiście nie można zamykać się na nowe idee i zawsze należy podchodzić krytycznie do prezentowanych stanowisk. Ale szukanie elektoratu, dostosowywanie się do tendencji i "mody" aktualnie popularnej u wyborców wprost kojarzą się nam z populizmem. Oczywistym jest, że partia polityczna dąży do realizacji swojego programu poprzez udział w sprawowaniu władzy – nawet najbardziej słuszne idee nie zmienią świata, jeśli nie wyjdą poza akademickie debaty i zostaną urzeczywistnione. Nie możemy mieć zatem pretensji, że SdPl poszukuje koalicjantów, ale widzielibyśmy w tej roli inne ugrupowania. Koalicja nie może oznaczać jednak porzucenia podstawowych wartości konstytuujących partię polityczną, a do tego zmierzają właśnie poszukiwania elektoratu w centrum.

Co rozumiemy przez lewicę, czego tak naprawdę chcemy, co boimy się utracić na połączeniu z PD? Lewicowa wizja społeczeństwa to oparcie się na otwartej wspólnocie, która czerpie siłę z różnorodności i kreatywności swoich członków. Każdy może liczyć na pomoc pozostałych w rozwiązywaniu swoich problemów, nikt nie zostaje wypchnięty poza wspólnotę z powodu niezawinionych różnic. Taka wizja stosunków społecznych w prosty sposób definiuje podstawowy cel lewicy – walkę z każdego rodzaju wykluczeniem i dyskryminacją oraz wspieranie emancypujących się grup. Nie ma znaczenia czy źródłem wykluczenia są powody ekonomiczne, związane z płcią, orientacją seksualną, wyznawaną religią, pochodzeniem czy stopniem jakiejkolwiek niepełnosprawności. Wszystkie rodzaje wykluczenia lewica traktuje jednakowo. Demokracja z punktu widzenia lewicy może działać jedynie w sytuacji, w której wszyscy członkowie wspólnoty mają możliwość uczestnictwa w jej życiu politycznym.

Połączenie z partią, która rozumie wolność i demokrację w bardzo uproszczony sposób, stawiając prawa jednych ponad prawami pozostałych, czego najlepszym przykładem jest gloryfikacja wolnorynkowych zasad, uniemożliwi realizację podstawowych celów lewicy. Nie widzimy możliwości współpracy z ludźmi, którzy mimo tego, że ponad połowa polskich obywateli żyje poniżej minimum socjalnego, a poziom rozwarstwienia społecznego jest jednym z wyższych w Europie, uparcie ignorują problem biedy i wykluczenia z tym związanego. Taka sytuacja skazuje osoby niezadowolone ze swojej sytuacji na reprezentowanie przez populistyczną prawicę, która jako jedyna artykułuje ich postulaty, podsuwając jednak fałszywe rozwiązania. W prawicowej retoryce to nie niesprawiedliwy mechanizm podziału dochodów odpowiada za wykluczenie, a zawsze jacyś "inni", mniejszości religijne, etniczne, seksualne czy też obce państwa.

Ci, których na to stać próbują kupić sobie wolność zamykając się w strzeżonych osiedlach, gejowskich klubach, emigrując z Polski. Tendencja ta będzie się dodatkowo pogłębiać wraz z hegemonią prawicowego dyskursu, bez znaczenia czy rządzi nami PO czy PiS. A jaskrawym przykładem tej dominacji jest sytuacja, w której to, co w demokracjach europejskich stanowi jądro socjaldemokracji - w Polsce przez członków partii z socjaldemokracją w szyldzie określane jest politycznym ekstremizmem, sekciarstwem i fundamentalizmem. Niezwykle odpowiedzialnym zadaniem partii prawdziwie lewicowej w Polsce jest próba odwrócenia tej sytuacji, ale nie uczyni tego ani mało wiarygodne SLD, ani zmierzająca ku centrum Socjaldemokracja Polska. Choć jeszcze nie dawno była taka szansa.

Nie idealizowaliśmy projektu pod nazwą Lewica i Demokraci, ale z inicjatywą młodych działaczy wszystkich składowych partii LiDu, nazwaną "Nowym Nurtem" pojawiła się iskra nadziei. Był to początek jednoczenia się ludzi o wspólnych poglądach a nie o wspólnych barwach partyjnych i mógł być zaczynem nowego projektu politycznego, pozwalającego nie tylko na odnowę wizerunku lewicy, ale także na zgubienie balastu w postaci partyjnego aparatu kierującego się jedynie chęcią przetrwania, jednostkowymi korzyściami, myślącego nie głową a żołądkiem. Partyjne "góry" zbyt szybko zorientowały się jednak w powstającym dlań zagrożeniu i "Nowy Nurt" skutecznie spacyfikowano. Ale próby stworzenia kolejnej oddolnej inicjatywy należy podejmować dalej – już nie tylko w ramach partii tworzących kiedyś LiD. Mnogość pozaparlamentarnych partii i organizacji lewicowych, o których przy okazji ostatnich wyborów kompletnie zapomniano, otwiera szerokie pole działania i pozostawia nadzieję, że porozumienie ponad głowami aparatu takiej czy innej partii jest możliwe, bo walczymy we wspólnej sprawie.

Badania opinii publicznej, celowo pomijające szyldy partyjne i podział prawica - lewica, by spytać o realne poglądy respondentów i przedstawić im konkretny problem, dla którego muszą znaleźć rozwiązanie, wykazują że postulaty stricte lewicowe (edukacja seksualna w szkołach, rozdział państwa od kościoła itd.) popiera minimum 30% społeczeństwa. Wystarczy skonfrontować z rzeczywistością założenie, że w Polsce nie ma biedy, a ludziom żyje się lepiej (wszystkim rzecz jasna), a jak na dłoni widać, że lewica jest potrzebna – ze swoim własnym językiem, odwagą by bronić swoich korzeni, sukcesów i prawem do uczenia się na błędach. Lewica, która nie kapituluje wobec "oczywistej oczywistości systemu", a która go kwestionuje, buduje świadomość i język, które pozwolą ukierunkować społeczny gniew i rozczarowanie gdzie indziej niż w otwarte ramiona prawicowego populizmu, którego koncert trwa właśnie w najlepsze.

Czasu na budowę lewicy naszych oczekiwań nie ma zbyt wiele. Konwulsje SLD i SdPl oddalają w czasie budowanie takiej formacji, pochłaniają bowiem energię, którą ich wewnętrzna opozycja mogłaby ukierunkować znacznie efektywniej. Czas więc odrzucić pionowe podziały, idące w krok za partyjnym logo obecnych formacji, które demokrację czynią rytuałem. W przeciwnym wypadku, przy prawdopodobnym przesunięciu się Platformy Obywatelskiej na pozycje quasi-lewicowe, wspomniane 30% społeczeństwa może zapomnieć o swojej reprezentacji w organach państwowych przez najbliższe 30-40 lat.

Karol Domański
Ewelina Latosek


Autorzy są członkami Stowarzyszenia Młoda Socjaldemokracja. Tekst ukazał się w dzienniku "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku