Chávez nazwał przyjęte 18 czerwca przez Parlament Europejski prawo o internowaniu i deportacji imigrantów "haniebnym", grożąc odpowiedzią ekonomiczną oraz wzywając przywódców w Ameryce Łacińskiej i na świecie do wspólnego przeciwstawienia się krokom UE.
– Wzywamy Amerykę Łacińską, członków parlamentów, wszystko jedno, z lewicy czy prawicy, Organizację Państw Amerykańskich, Organizację Narodów Zjednoczonych i państwa afrykańskie – zjednoczmy siły, krzycząc jak jeden mąż: uszanujcie godność naszych ludów, dopilnujemy, by była uszanowana! – powiedział Chávez dzień po przyjęciu nowego prawa przez Parlament Europejski.
Przyjęte przez UE prawo może wymusić na 27 krajach członkowskich zaprowadzenie ostrzejszej polityki imigracyjnej do 2010 r., w tym aresztowania niezarejestrowanych imigrantów na 18 miesięcy przed ich wydaleniem, a w jego następstwie pięcioletni zakaz wjazdu, wreszcie wykorzystanie zaawansowanej technologii satelitarnej i nasilenie inwigilacji.
Chávez zagroził, że odmówi możliwości inwestowania krajom, które zaprowadzą nowe prawo: – Którekolwiek z państw europejskich zaprowadzi je, posyłając do więzień Kolumbijczyków, Paragwajczyków, Ekwadorczyków, Boliwijczyków... spotka się z odpowiedzią w postaci rewizji inwestycji u nas, odpowiemy pięknym za nadobne. Ich inwestycje odpłyną w drogę powrotną!
Wenezuelski przywódca zarzekł się, że do krajów europejskich, które przyjmą nowe prawo, nie popłynie wenezuelska ropa.
Nie dość tego, według Cháveza stracą znaczenie wszelkie szczyty polityczne i ekonomiczne z przywódcami państw UE. Zapytał retorycznie: – Jeśli będą źle traktować naszych latynoamerykańskich braci, po cóż mielibyśmy z nimi się spotykać?
Odpowiedzialny w UE za stosunki zagraniczne Javier Solana określił reakcję Cháveza jako "całkowicie nieproporcjonalną".
Czeski minister spraw zagranicznych uznał, że groźby Cháveza wiszą w próżni ekonomicznej: – Wenezuela zaopatruje w ropę głównie Stany Zjednoczone, więc właściwie dla nas bez różnicy, czy obetną nam dostawy.
Wedle wenezuelskiego dziennika "Panorama", zgodnie z najnowszymi dostępnymi statystykami z 2005 r., Wenezuela nie odpowiada nawet za 1 proc. importu surowca do Europy.
Jednakże Chávez, a wraz z nim wielu innych przywódców latynoamerykańskich, podkreślił znaczenie moralne nowego prawa przyjętego przez UE. Chávez przypomniał, że "legiony" głodnych, spauperyzowanych Europejczyków przybywały do Ameryki Łacińskiej podczas wojen światowych i dwudziestowiecznych kryzysów i "żadnego z nich nie traktowano źle, ani nie zwrócono do Europy".
Chávez spytał, dokąd ma pójść pół miliona niezarejestrowanych imigrantów w Europie, i szydził: – Będzie trzeba zbudować obozy koncentracyjne... Czy w Europie poważą się na coś tak oburzającego, jak powrót do obozów koncentracyjnych?
José Luis Rodriguez Zapatero, prezydent Hiszpanii, która zdążyła podjąć potężne inwestycje w wenezuelskiej bankowości, lotnictwie, hotelarstwie, energetyce i komunikacji, odrzekł, że Chávez źle zrozumiał nowe prawo. Zapatero obiecał, że "wyjaśni prezydentowi Wenezueli, o co dokładnie chodzi w dyrektywie, a stosunki europejsko-latynoamerykańskie pozostaną dobre".
Organizacja Państw Amerykańskich oraz głowy państwa w kilku krajach latynoamerykańskich również ostro zareagowały na nową politykę UE.
Sekretarz generalny OPA José Miguel Insulza oświadczył: – Kolejny raz świat rozwinięty postanawia zastosować represje wobec nielegalnych imigrantów, co uderzy bezpośrednio w wielu Latynosów.
Insulza nazwał "paradoksem" to, że kraje Unii Europejskiej "podkreślają pozytywny charakter procesji globalizacji", jednocześnie "odrzucając z przyczyn politycznych to, do czego globalizacja gospodarcza się przyczynia", podejmując "kroki, takie jak długotrwałe internowanie, równoznaczne z uznaniem nielegalnych imigrantów za przestępców, i nawet nie omawiając sprawy z rządami latynoamerykańskimi".
W trakcie wizyty w Caracas Fernando Lugo stwierdził, że nowe prawo imigracyjne "niszczy wizerunek dobrej woli", budowany podczas szczytów, takich jak majowy transatlantycki szczyt w Limie. W jego trakcie przywódcy latynoamerykańscy i europejscy zobowiązali się umacniać stosunki handlowe, oraz uznać problemy biedy i globalnego ocieplenia za przedmiot najwyższego zainteresowania. Jak mówił Lugo, zaprowadzenie nowego prawa oznaczać będzie "zamianę Europy w wielkie więzienie dla imigrantów z innych kontynentów".
Brazylijski minister spraw zagranicznych Celso Amorim określił nowe prawo jako "sprzeczne z pożądanym ograniczeniem barier wolnego przepływu ludzi".
Jako "prawdziwy wstyd" dla Europy potępił je prezydent Ekwadoru Rafael Correa. Prezydent Boliwii Evo Morales wezwał zaś kraje latynoamerykańskie do zjednoczenia się w działaniach przeciw nowemu prawu UE z krajami afrykańskimi.
Carlos Alvarez, stojący na czele południowoamerykańskiego bloku wolnego handlu Mercosur, mówi o "łamaniu praw człowieka". Podkreślił on, że pozostaje "paradoksem" to, że UE wspiera wolny przepływ kapitału, lecz nie ludzi.
James Suggett
tłumaczenie: Paweł Michał Bartolik
Tekst ukazał się w tygodniku "Trybuna Robotnicza".