Bartek to inicjator strajku pocztowców w listopadzie 2006 roku. Był jednym z trzech listonoszy prowadzących w lutym bieżącego roku protest głodowy. Brał czynny udział w czerwcowym strajku organizowanym przez "Solidarność". Od dawna walczy z upokarzającymi warunkami pracy pocztowców, samemu będąc listonoszem.
O co walczą pocztowcy z Inicjatywy Pracowniczej i za co zwolnili Kantorczyka
Komisja Zakładowa Inicjatywy Pracowniczej od 31 stycznia pozostaje z Pocztą Polską w sporze zbiorowym. Przyczyną wejścia w spór zbiorowy było między innymi niewywiązanie się dyrekcji z porozumienia postrajkowego z 13 grudnia 2006 r. Dyrekcja Generalna zadeklarowała w nim m. in., że zobowiąże swoich pełnomocników do bezwzględnego przestrzegania norm czasu pracy, zadba o rezerwę kadrowo-urlopową, jak też poprawi bhp, w tym także bezpieczeństwo listonoszy przenoszących gotówkę. Dyrekcja zerwała negocjacje ze związkowcami, na co trzej listonosze, w tym również Bartek Kantorczyk, odpowiedzieli głodówką. Mimo nieprzyjmowania posiłków nie zaprzestali roznoszenia przesyłek pocztowych. Dyrekcja nie zareagowała na tę formę protestu, a warunki bhp, w tym przede wszystkim bezpieczeństwo listonoszy uległy dalszemu pogorszeniu – kolejny raz podniesiono limity jednorazowo przenoszonych przez listonoszy kwot pieniężnych. 12 czerwca Bartek Kantorczyk odmówił przenoszenia przekazów pieniężnych. Chciał w ten sposób zaprotestować przeciwko zupełnej znieczulicy kierownictwa na zagrożenie, jakiemu poddani są pocztowcy wskutek nieodpowiedzialnej polityki firmy.
30 czerwca br. przebywającemu od 10 dni na urlopie związkowcowi doręczono zwolnienie z pracy bez wypowiedzenia w trybie art. 52 Kodeksu Pracy – czyli zwolniono go dyscyplinarnie. W uzasadnieniu jako przyczynę zwolnienia podano dwukrotne niezastosowanie się do polecenia służbowego Naczelnika Urzędu Pocztowego Gdańsk 18 oraz Dyrektora Centrum Poczty Oddział Rejonowy w Gdańsku, dotyczącego pobrania gotówki i wypłat przekazów pieniężnych. Owa dwukrotna niesubordynacja miała mieć miejsce 13 i 16 czerwca, czyli zaraz po tym jak listonosz poinformował przełożonych o swoim zamiarze.
Bartek Kantorczyk zdecydował się nie nosić gotówki dopiero po tym jak zapytane przez niego w drodze korespondencyjnej służby bhp oraz Dyrekcja Generalna nie potrafiły dowieść legalności podnoszenia limitów. Dyrekcja Generalna powoływała się na rozporządzenie MSWiA z 14.10.1998, co jednak zdementowało ministerstwo i Komenda Główna Policji, stwierdzając w odpowiedzi na przedłożone pismo, że "rozporządzenie MSWiA z 14.10.1998 nie dotyczy kwot przekazów przenoszonych przez listonoszy", lecz "określa zasady i warunki transportu wartości pieniężnych przez pracowników ochrony w myśl ustawy z dnia 22.08.97 roku o ochronie osób i mienia". Ochronie bez wątpienia przysługują o wiele lepsze środki obrony niż listonoszom. W większości listonosze gdańskiego oddziału poczty wyposażeni byli w gaz pieprzowy, na którym widniało wyraźne zastrzeżenie "Ten gaz pieprzowy jest tylko przeciw psom. Nie stosować przeciw ludziom!", oraz zazwyczaj od dawna niesprawny sygnalizator dźwiękowy. W opinii wielu pracowników środki te są zupełnie niewystarczające. Znamienny jest tu fakt, że część listonoszy Poczty Polskiej jest znacznie lepiej chroniona i posiada na stanie paralizator! Tak więc poczta nie tylko nie wywiązuje się z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa swoim pracownikom, lecz również dyskryminuje pod tym względem dużą część swojej załogi.
Poczta złamała przepisy 3 ustaw
Zwalniając Bartka Kantorczyka dyrekcja poczty złamała w sumie przepisy 3 ustaw. Bartek był wyznaczony do prowadzenia rozmów z zarządem, i to działanie pracodawcy uniemożliwiło stronie związkowej dalsze zgodne z ustawą prowadzenie sporu zbiorowego, co narusza art. 26 § 1 Ustawy o Rozwiązywaniu Sporów Zbiorowych. Ponadto Bartek Kantorczyk pełnił funkcję przewodniczącego Komisji Zakładowej i był wybrany w głosowaniu imiennym na członka zarządu, w związku z czym na mocy art. 32 § 1 Ustawy O Związkach Zawodowych przysługiwała mu specjalna ochrona przed zwolnieniem. Poczta Polska złamała też art. 52 § 3 Kodeksu Pracy, rozwiązując stosunek pracy bez wypowiedzenia i nie konsultując tego z reprezentującą związkowca organizacja zakładową. Zwolniony związkowiec pozwał pocztę do Sądu Pracy w Gdańsku. Domaga się przywrócenia do pracy, zapłaty utraconej części wynagrodzenia, oraz odszkodowania za niezgodne z prawem zwolnienie.
Piotr Krzyżaniak
Tekst ukazał się na stronie Internacjonalista (www.internacjonalista.pl).