Starostwo powiatowe w Gorzowie Wielkopolskim było organem założycielskim i nadzorczym szpitala w Kostrzynie nad Odrą, nie reagowało jednak na zadłużanie się lecznicy, którą przez wiele lat kierował dyplomowany ekonomista - Bolesław Pawlin. W maju 2007 r. komornik zajął konto kostrzyńskiego szpitala z powodu gigantycznego długu 70 mln zł, co spowodowało, że szpital nie mógł funkcjonować - nie było pieniędzy ani na działalność, ani na pensje dla pracowników. Wówczas rada miasta Kostrzyn poręczyła kredyt starostwu w wysokości 1,2 mln na wypłacenia pracownikom 500 zł. brutto, które od maja do sierpnia otrzymali w formie zaliczki.
Załoga nie była informowana o zamiarach starosty co do dalszych losów placówki: czy i jaka firma oraz na jakich warunkach przejmie szpital. Wszystkie decyzje zapadały po cichu, bez konsultacji społecznych. Nikt z dyrekcji szpitala, ani ze starostwa nie podjął debaty z pracownikami; były jedynie rozmowy z lekarzami, którzy straszyli odejściem z pracy z powodu braku wypłat, a szpital wówczas (lato 2007) miał zapewnić opiekę medyczną dla masowej imprezy, jaką był Przystanek Woodstock.
W lipcu 2007 r. Rada Powiatu podjęła decyzję o likwidacji placówki, na co Rada Miasta Kostrzyn wyraziła zgodę. SP ZOZ przestał istnieć z dniem 31 sierpnia 2007 r. Szpital został przejęty przez prywatną firmę ze Szczecina - Know How - i powstała spółka prawa handlowego z 51% udziałem tejże firmy uzyskanymi za 25 tys. zł.
Związki zawodowe, na czele z największym liczącym ponad 100 członków Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych, nie negocjowały z nową firmą pakietu socjalnego, który określałby ilu pracowników i na jakich warunkach będzie zatrudnionych. Przewodnicząca związku Alina Łaskawa tłumiła wszystkie reakcje niezadowolenia (prywatnie była żoną radnego powiatowego Andrzeja Łaskawego z SLD, który na Zarządzie Powiatu głosował za likwidacją i prywatyzacją szpitala).
Panującą wówczas atmosferę cechował strach, niepewność i poczucie ogólnego chaosu. Firma przejęła szpital oddłużony, otrzymała ten sam kontrakt z NFZ, zatrudniła 100 osób mniej. Najliczniejszą grupą zwolnionych przez spółkę stały się pielęgniarki, położne, laborantki, fachowy personel z długoletnim doświadczeniem. Wszyscy pracownicy SP ZOZ tj. 370 osób, został zwolniony w trybie przyspieszonym w ciągu jednego miesiąca, bez wypłacenia zaległych pensji, odpraw i odszkodowań. Grupa 100 osób, która nie znalazła zatrudnienia w nowym zakładzie, nie mogła zarejestrować się w urzędzie pracy w okresie wypowiedzenia. Po wielu latach pracy, z dnia na dzień, zostali zatem bez środków do życia - pozostawieni sami sobie. Niektórzy podjęli pracę fizyczną w fabrykach poniżej swoich kwalifikacji, inni, dla których tej pracy nie było, zostali odesłani do opieki społecznej po zapomogi.
Nie było żadnych kryteriów przyjmowania ludzi do pracy w nowym zakładzie. Kierownicy oddziałów, ordynatorzy i oddziałowe wykorzystali okazję do pozbycie się osób niewygodnych. Nowy personel został zatrudniony na gorszych warunkach, otrzymał umowy na czas określony (2 lata), mniejsze wynagrodzenie, został im zabrany również fundusz socjalny. Spółka poczyniła oszczędności płacowe: pielęgniarki i położne zarabiają obecnie około 1300 zł., salowe 850 zł., lekarze są na kontraktach. Nie ma żadnych norm zatrudnienia, na czas urlopów są przyjmowani pracownicy "zza bramy". Kadra kierownicza nastawiona jest tylko na "wyrobienie" kontraktu.
Inicjatywa Pracownicza we wrześniu i październiku 2007 roku zaangażowała się w obronę interesów pracowników kostrzyńskiej lecznicy. Niestety pomimo nagłośnienia sprawy, do dziś nie odzyskali oni swoich pieniędzy. Co więcej, realne szanse na odzyskanie wszystkich zaległych roszczeń pracowniczych, średnio jest to 20 tys. zł. na jednego pracownika, się oddalają. Oczywiście jest to pogwałcenie praw wynikających z Kodeksu pracy. Starosta Józef Kruczkowski (PSL) i jego zastępca Grzegorz Tomczak (PIS) podjęli decyzję o likwidacji szpitala bez zapewnienia środków na roszczenia pracownicze - jest to niezgodne z etyką działania samorządów. Byli pracownicy SP ZOZ nie są odpowiedzialni za złe rządzenie i zadłużenie szpitala przez kolejnych dyrektorów nominowanych z klucza partyjnego przez starostów, ale to oni ponieśli największe koszty prywatyzacji szpitala.
SP ZOZ postawiono w stan likwidacji do 2010 r. Przez ten okres, faktycznie nie funkcjonujący już szpital jest dłużnikiem swoich byłych pracowników. Na koncie u komornika zgromadzono tylko część środków na roszczenia pracownicze, ruchomości szpitalne stanowią tylko niewielki majątek. Starostwo przejmie zobowiązania SP ZOZ dopiero po okresie likwidacji, a wówczas dług szpitala będzie wynosił około 100 mln zł. Na wydłużaniu tego okresu zyskają jedynie firmy rewindykacyjne - traci natomiast skarb państwa, który będzie musiał za wszystko zapłacić.
W wyniku działań Starostwa, został przerwany proces restrukturyzacyjny placówki, który umożliwiał umorzenie zobowiązań wobec ZUS i Urzędu Skarbowego około 30 mln. zł., a więc dług szpitala byłby mniejszy. Panowie starostowie podejmując złe decyzje zadłużyli powiat, który jest teraz faktycznym bankrutem. Władza samorządowa umożliwiła firmie Know How przejąć usługi medyczne za niewielkie pieniądze. Obecnie firma ta posiada już 90% udziałów w spółce i już jest przygotowany projekt uchwały o sprzedaży budynków szpitalnych położonych na 4 ha działce za 7mln zł. Władze powiatowe zapowiadają jednak, że tych pieniędzy nie dostaną byli pracowni szpitala.
Oddział okulistyczny, najbardziej dochodowy, wymaga remontu, firma jednak nie chce go remontować dopóki nie będzie właścicielem budynków, a starostwo chce się balastu pozbyć i umożliwia sprzedaż za kwotę zaproponowaną przez spółkę. Działka jest bardzo atrakcyjna, obsadzona mnóstwem starych, pięknych drzew, o dużej wartości. Szpital jest położony za miastem blisko lasu, przed wojną było to sanatorium przeciwgruźlicze, co odzwierciedla charakter budynków. W niewielkiej odległości (17 i 30 km) są dwa inne powiatowe szpitale, które mogłyby przejąć teren i zapewnić ochronę zdrowia obywatelom gminy Kostrzyn. Nie ma żadnej gwarancji, że na terenie szpitala (po sprzedaży nieruchomości) będzie prowadzona działalność medyczna, że spółka nie upadnie, a budynki nie zostaną sprzedane z zyskiem kolejnemu inwestorowi, z przeznaczeniem na działalność czysto komercyjną. Istnieją obawy, że miasto straci szpital.
Publiczna służba zdrowia zadłużana jest bezmyślnie przez nieodpowiednie zarządzanie, brak odpowiedzialności organów założycielskich, które teraz jak najszybciej chcą pozbyć się problemu i oddają cały majątek publiczny w prywatne ręce. Usługi medyczne stały się towarem. Zamykane są nierentowne oddziały np. pediatryczne, a firmy proponują pełnopłatne świadczenia. Szpitale, w myśl nowej strategii, muszą zarabiać i przynosić zyski firmom, które oszczędzają na personelu i pacjentach.
Barbara Rosołowska
Artykuł pochodzi ze strony internetowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Inicjatywa Pracownicza (www.ozzip.pl).