Proces beatyfikacji papieża Piusa XII (1939–1958) jest bardzo zaawansowany. Miałby być on wyniesiony na ołtarze równocześnie z błogosławionymi Pawłem VI i Janem Pawłem II. Wzbudziło to silne emocje, zwłaszcza w środowiskach żydowskich.
Przypomnijmy, chodzi o papieża Eugenio Pacellego, na którym ciąży odium moralnego przyzwolenia na Holokaust, na milczenie wobec niego. Milczenie, którego przyczyn dopatrywano się w antysemityzmie Piusa XII. Na długo przed śmiercią tego papieża, w 1958 r., pojawił się zarzut, że jego pontyfikat był przyjazny nazistom. Nazywano go nawet "papieżem Hitlera".
Głos teatru
Ze szczególną mocą eksponowany był on w 1963 r., kiedy to doszło w Niemczech do premiery sztuki lewicowego pisarza Rolfa Hochhutha "Namiestnik". W sztuce tej przedstawiona jest teza, że to troska Piusa XII o finanse Watykanu legła u podstaw jego obojętności wobec zagłady Żydów. Do Polski dotarła ona w 1966 roku, za pośrednictwem Kazimierza Dejmka, który w kwietniu tamtego roku wystawił "Namiestnika" w kierowanym przez siebie Teatrze Narodowym w Warszawie. Zbieg okoliczności był niebywały, bo premiera sztuki odbyła się niemal jednocześnie z ogłoszeniem głośnego listu biskupów polskich do biskupów niemieckich, sformułowanego pod zawołaniem: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie", listu, który wywołał oburzenie nie tylko oficjalnych czynników w Polsce, ale także niekłamaną konsternację wśród tych Polaków, którzy doświadczyli krzywd ze strony niemieckiej, a rany były wtedy, 21 lat po wojnie, jeszcze świeże.
Bohaterem sztuki, fikcyjnym, ale ogniskującym w sobie moralną istotę problemu, był (grany przez Gustawa Holoubka) ksiądz Riccardo Fontana, protestujący przeciwko milczeniu Piusa XII w obliczu Holokaustu. W sztuce tej pokazane też zostało spectrum postaw hierarchii watykańskiej wobec tej sprawy, od postawy konformistycznej po chwiejną i pełną wątpliwości sumienia. Kościół był oburzony sztuką i część duchowieństwa dawała temu wyraz w kazaniach podczas mszy i nabożeństw. Kontrast między zimnymi i kalkulującymi przedstawicielami najwyższej hierarchii a młodym duchownym, "jedynym sprawiedliwym w Sodomie", który miał w sobie coś ze zbuntowanego bohatera romantycznego, był dla Kościoła policzkiem.
Kilka lat wcześniej, w słynnym eseju "Spiżowa brama" Tadeusz Breza pisał: "To prawda, że był dyplomatą z krwi i kości, dyplomatyzował więc z faszyzmem do ostatka. Bronił się przed zerwaniem mostów pomiędzy Watykanem i Hitlerem czy Mussolinim. Wysuwał argument, że zerwawszy mosty wyda na pastwę dyktatorów Kościół katolicki w Niemczech i Italii. (...) Ale dlaczego nie żywił tych samych obaw później w stosunku do polskich, czeskich, słowackich czy węgierskich katolików? A jeśli rzeczywiście paktował z Hitlerem czy Mussolinim, bo bał się ich rządów, czemu tolerował faszystów w łonie Kościoła, Schustera czy Ruffiniego, nie mówiąc o niektórych biskupach i kardynałach hiszpańskich? A obozy koncentracyjne? A komory gazowe? A eksterminowanie całych narodów? »Na pamięci Piusa XII ciąży ta sprawa« – pisze tak wierny i oddany Watykanowi Jean d’Hospital. Ciężar to niepomierny, bo przecież nie mógł o nich nie wiedzieć. »W kurii wie się wszystko« – powiadają rzymscy monsignorowie. (...) Dwanaście lat mieszkał w Niemczech. Najlepszych przyjaciół i informatorów miał niemieckich. Najbliższe jego otoczenie było niemieckie. Jakże mógł nie wiedzieć. A jednak zacisnął usta. Europejczyk, mistyk, moralista, zdolny do fanatycznych protestów, zdecydował się w tym wypadku na milczenie".
Za i przeciw
Może jakieś światło na te pytania rzuca fragment raportu ambasadora III Rzeszy przy Watykanie von Bergera z września 1939 roku: "Papieska odmowa wystąpienia przeciwko Niemcom jest całkowicie zgodna z obietnicami na ten temat, jakie w ciągu ostatnich tygodni Papież przekazał mi za pośrednictwem zaufanego człowieka". Kilkanaście dni wcześniej Pius XII apelował do rządu polskiego o wyjście naprzeciw Niemcom w ich żądaniach Pomorza, Gdańska i korytarza, o czym wspominał m.in. Józef Beck w swoim "Ostatnim raporcie".
5 lipca 1943 roku nowy ambasador III Rzeszy przy Stolicy Apostolskiej, Ernst von Weizsaecker, złożył Piusowi listy uwierzytelniające. W raporcie z tego spotkania napisał m.in.: "Ogólna sytuacja. Temat dał mi okazję do należytego podkreślenia roli Niemiec w walce z bolszewizmem. Papież opowiadał o własnych doświadczeniach z komunistami w Monachium w 1919 roku. Potępił on bezduszną formułę naszych przeciwników, mówiącą o »bezwarunkowym poddaniu się«. (...) Rozmowa trwała około pół godziny, była prowadzona przez papieża bez widocznego roznamiętnienia, ale z podtonem wewnętrznego zapału, który jedynie przy omawianiu walki z bolszewikami przechodził w uznanie wspólnych interesów z Rzeszą. Zostało uzgodnione, że treść rozmowy należy traktować jako ściśle poufną".
Po wojnie sprawa postawy Piusa wobec Holokaustu już to znikała z pola zainteresowania, już to pojawiała się ponownie. W związku z trwającym procesem beatyfikacyjnym, na początku obecnego wieku ukazało się kilka książek na temat Piusa XII. "Papież Hitlera" Johna Cornwella, "Kościół katolicki i Holocaust, 1930–1965" Michaela Phayera, a także "Pod samymi jego oknami" Susan Zuccotti są krytyczne w stosunku do Piusa XII. Z kolei "Pius XII i druga wojna światowa" Pierre’a Bleta, "Papieski grzech" Garry’ego Willsa, "Papież Pius XII" Margherity Marchione, "Hitler, wojna i papież" Ronalda J. Rychlaka, "Zniesławienie Piusa XII" Ralpha McInerny’ego, oraz "Miecz Konstantyna" Jamesa Carolla są próbą jego obrony z rożnych punktów widzenia.
Krytyk papieża Cornwell postawił tezę, że "Pius XII był najbardziej niebezpiecznym człowiekiem Kościoła we współczesnej historii, bez którego Hitler mógłby nigdy nie zdołać pójść naprzód". W 1964 r. Günter Lewy, w książce "Kościół katolicki i nazistowskie Niemcy" i w 1966 r. Saul Friedlander w "Pius XII i Trzecia Rzesza" postawili tezę, że to antykomunizm Piusa XII doprowadził go do wspierania Hitlera.
W obliczu krytyki Kościół doszedł do wniosku, że nadszedł czas na nową obronę Piusa XII. Uznano, że są historyczne świadectwa potwierdzające zarówno to, jakoby Pius XII nie milczał, jak i to, że prawie nikt z jego współczesnych tak o nim nie sądził. Wśród faktów przytaczanych na korzyść papieża wymienia się taki oto, że w styczniu 1940 r. papież wydał instrukcję dla Radia Watykańskiego, aby ukazano okrucieństwa, jakich dopuszczali się naziści wobec Żydów i Polaków. Relacjonując tę audycję, "Jewish Advocate" z Bostonu chwalił ją za to, że była otwartym potępieniem niemieckich zbrodni dokonanych przez nazistów w Polsce, stwierdzając, że znieważają one moralne sumienie ludzkości. "New York Times" napisał w artykule wstępnym: "Oto Watykan przemówił, z autorytetem, którego nie można zakwestionować, i potwierdził najgorsze wieści o terrorze, które napłynęły z polskiej ciemności". W Anglii "Manchester Guardian" obwołał Radio Watykańskie "najpotężniejszym stronnikiem umęczonej Polski". Jednak w książce "Pod samymi jego oknami" Susan Zuccotti odrzuca, jako oparte na błędnej wiedzy, pochwały i podziękowania, jakie Pius XII otrzymywał od środowisk żydowskich.
Dwie twarze
Racjonalista Mariusz Agnosiewicz dokonał syntezy i zestawienia ocen postawy Piusa XII. "Wiele emocji wzbudza dziś osoba Piusa XII i ocena jego postawy w czasie wojny. Oceny są skrajnie różne" – pisze Agnosiewicz i przytacza argumenty na korzyść i na niekorzyść Piusa XII.
Zaczyna od tych pierwszych: "W wydanej w 1967 roku książce "Trzej Papieże i Żydzi", izraelski konsul Pinchas Lapide szacował, że "Kościół uratował z Holokaustu swą czynną postawą ok. 800 tysięcy Żydów (głównie we Francji i Włoszech)". "Trudno uznać tę liczbę za fakt – uznaje Agnosiewicz. – W wielkiej Historii Kościoła z lat 70., profesor katolickiego uniwersytetu w Leuven, Robert Aubert, pisał o dziesiątkach, a nie setkach tysięcy. Przytacza się też inne zdarzenie świadczące na korzyść Piusa XII: kiedy SS zażądało od rzymskiej społeczności żydowskiej 50 kg złota, główny rabin zwrócił się wówczas z prośbą do papieża o pomoc w zdobyciu brakujących 15 kg kruszcu. Pius XII natychmiast spełnił jego prośbę, wydając swoim podwładnym stosowne polecenie. »Tysiące Żydów ukrywało się w rzymskich kościołach i klasztorach, podczas gdy kolejne setki znalazły schronienie w letniej rezydencji Papieża w Castel Gandolfo« – pisał Aubert".
Bardziej przekonujące wydają się Agnosiewiczowi argumenty obciążające Piusa XII: "Pacelli jeszcze będąc sekretarzem stanu w Watykanie wykazywał zdumiewającą obojętność wobec antysemityzmu reżimu, z którym się sprzymierzył przeciwko bolszewizmowi. Nie padło z jego ust ani potępienie ustaw norymberskich, ani ekscesów bojówek faszystowskich. Zdarzały się wręcz przeciwne gesty i słowa. Przykładem choćby 34. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny, który rozpoczął się w Budapeszcie 25 maja 1938 r. Tuż przed tym wydarzeniem premierem Węgier został Béla Imrédy, zdeklarowany antysemita. W czasie kiedy hierarchia obradowała na kongresie, węgierski parlament rozważał wprowadzenie ustaw antyżydowskich. Jednakże wówczas Pacelli nie wspomniał o tym ani słowem, jak też nie napiętnował szerzącego się na Węgrzech antysemityzmu. Jak zwykle wzywał za to do ugodowości. Kiedy prawił tłumom wiernych o »czynnej miłości« pozwolił sobie skrytykować Żydów, i bez tego nękanych wówczas ze wszystkich stron. Mówił o nich jako o »wrogach Jezusa, wołających mu w twarz "Ukrzyżuj go!"«. Wcale wówczas nie ukrywał, że miłość o której się rozwodził nie dotyczy Żydów. M. Y. Herczl pisze w swej książce z 1993 r. pt. »Chrześcijaństwo i zagłada Żydów węgierskich«: »Pacelli był pewien, że słuchacze dobrze go zrozumieją«".
"Kwestia ta jest skomplikowana i trudno jest wydawać tutaj jednoznaczne sądy – konkluduje Agnosiewicz. – Dlatego chciałbym ukazać dwie twarze tego osławionego milczenia Piusa XII. Generalnie uważam, że o ile brak wyraźnego głosu w tej sprawie zasługuje na moralne potępienie, pomimo wskazania na jego rzekome przyczyny, tak jednak aktywna postawa Kościoła w pomocy Żydom jest co najmniej częściowym odkupieniem win – nie usprawiedliwia milczenia, ale je w jakiejś części łagodzi".
Z powyższych wybranych argumentów, tych przemawiających na korzyść Piusa XII i tych przemawiających przeciwko niemu wynika, że jego postawa była dwoista. Ani tylko biała, ani tylko czarna. Którekolwiek jednak ramię wagi przeważyłoby, jedno wydaje się oczywiste – forsowanie kandydatury Piusa XII na ołtarze, czyli do roli wzorca moralnego dla świata, zwłaszcza "w towarzystwie" Jana Pawła II, wydaje się grubą przesadą oraz świadectwem, że w Watykanie czasem brakuje właściwego poczucia miary rzeczy.
Pius XII, właściwie Eugenio Maria Giuseppe Giovanni Pacelli, urodził się 2 marca 1876 roku w Rzymie, zmarł 9 października 1958 w Castel Gandolfo.
Pochodził ze szlachty związanej z Watykanem. Święcenia kapłańskie otrzymał 2 kwietnia 1899 r. W 1902 r. uzyskał doktorat obojga praw. Odbył praktykę w Sekretariacie Stanu, a w 1905 r. został prałatem domowym i rozpoczął współpracę z Pietro Gasparrim – późniejszym sekretarzem stanu. W 1911 r. objął stanowisko podsekretarza, w 1912 r. prosekratarza, a w 1914 r. sekretarza Kongregacji ds. Kościoła. 3 kwietnia 1917 papież Benedykt XV mianował go nuncjuszem w Monachium w Bawarii, a następnie konsekrował go na biskupa tytularnego Sardes w Azji Mniejszej. Pacelli negocjował konkordat z Serbią, podpisany bezpośrednio przed pierwszą wojną światową. Jego podpisanie wywołało poruszenie i sprzeciw w Austro-Węgrzech, które dotychczas miały zwierzchnictwo nad Kościołem serbskim. 18 maja 1917 roku Pacelli wyruszył do Monachium z misją negocjowania pokoju.
25 maja 1917 roku Pacelli objął nuncjaturę w Monachium. W 1920 r. otrzymał nominację na nuncjusza w Berlinie. 16 grudnia 1929 r. otrzymał kapelusz kardynalski. W 1930 r. został sekretarzem stanu. Papieżem wybrany został w 1939 roku. Zapisał się w dziejach papiestwa jako jeden z najbardziej konserwatywnych papieży. Jego stanowisko w stosunku do hitlerowskich Niemiec było co najmniej dwuznaczne, natomiast jego antykomunizm był ostentacyjny. Odznaczał się skrajnie apodyktycznym, wyniosłym stylem sprawowania urzędu. Wydał 40 encyklik, ale żadna nie zapisała się w dziejach Kościoła jako szczególnie ważna.
W kwadrans po jego śmierci siostra Pasqualina, niemiecka zakonnica prowadząca gospodarstwo domowe Piusa XII, spaliła wszystkie jego osobiste notatki.
Krzysztof Lubczyński
Tekst ukazał się w dzienniku "Trybuna".