Okazało się jednak, że w przeciwieństwie do polskiego liberalnego rządu, na zachodzie rządy nie są tak liberalne i bardzo szybko przystąpiły do interwencji na szeroką skalę. Najpierw banki centralne (które bądź co bądź są instytucjami publicznymi, przekazującymi swoje zyski państwu, a za których straty także państwo odpowiada) zaczęły pożyczać masowo pieniądze bankom, żeby umożliwić im płynność. Plan Paulsona zakłada możliwość skupowania przez państwo wierzytelności bankowych, które nie są płynne i głównie z tego powodu utraciły swoją wartość. Państwo lub banki centralne mają nawet pożyczać pieniądze przedsiębiorstwom, które w tej chwili nie mogą uzyskać kredytów lub sprzedać obligacji. Dochodzi do częściowej lub całkowitej nacjonalizacji instytucji finansowych. Wszystko to oznacza, że stopniowo państwo przejmuje obsługę rynku finansowego, stając się mega-funduszem i mega-bankiem, przejmującym lub udzielającym pożyczek. Skąd na to pieniądze? Na dzień dzisiejszy, głównie z emisji nowych obligacji, zwiększania długu publicznego. W przyszłości - pieniądze powinny zwrócić się w wyniku stopniowego zbywania przez państwo wcześniej nabytych aktywów. Ewentualne straty będzie trzeba kiedyś niestety zwrócić z podatków. Mamy więc do czynienia z nacjonalizacją i uspołecznieniem nie tylko długów, ale i zysków z operacji finansowych.
Państwo, jako mega-bank i fundusz inwestycyjny, będzie prowadzić politykę finansową zgodną z demokratyczną wolną społeczeństwa (przynajmniej tak być powinno, jeśli rzeczywiście mamy demokrację). Z pewnością nie obędzie się bez przyjęcia jakiś strategicznych, wieloletnich planów rozwoju, według których potem będą udzielane kredyty na poszczególne działalności, a nawet na konsumpcję. Czyż to wszystko nie zmierza właśnie w kierunku... socjalizmu, dodajmy - demokratycznego? I to pod przewodnictwem USA, które po raz kolejny pokazały swoją przewodnią rolę na świecie, szczególnie wobec słabości podzielonej i integrującej się z oporami UE?
Łukasz Foltyn
Tekst ukazał się na blogu Autora (lukaszfoltyn.salon24.pl).