Zmasowana natowska propaganda, zbudowana z kłamstw, półprawd i przemilczeń ma nie pozostawić u odbiorcy cienia wątpliwości. Niestety nie ma w Polsce niezależnych ośrodków opinii, które mimo technicznie bardzo ograniczonych możliwości, oddziaływują jednak na świadomość społeczna części, przynamniej najbardziej inteletktualnie rozbudzonych, środowisk zachodnich.
Stąd taki obraz przyczyn i przebiegu dramatu jugosłowiańskiego, jaki malują nam i telewizja i prasa. Do chlubnych wyjątków zaliczyć można felietony KTT i Aleksandra Małachowskiego w "Przeglądzie Tygodniowym". Warto dorzucić tu kilka uwag.
Odpowiedzialnością za konflikt obarcza się wyłącznie stronę serbską i serbski nacjonalizm. Nie jest to coś nowego. W całym konflikcie jugosłowiańskim, od poczatku dekady, strona serbska była demonizowana. Nie odzwierciedla to rzeczywistej roli Serbów lecz wyłącznie antyserbskie nastawienia Stanów Zjednoczonych i głównych podmiotów politycznych w Europie Zachodniej, wynikające stąd, że Serbia nie jest skora do podporządkowania się ich dyktatowi. Liczba Serbów, którzy w czasie wieloletniego konfliktu zmuszeni byli opuścić swoje miejsca zamieszkania ustępuje niewiele liczbie Muzułmanów i zdecydowanie, bo blisko dwukrotnie, przewyższa liczbę Chorwatów.
Warto więc przypomnieć poczatki tego konfliktu w jego współczesnym wymiarze (nie sięgając do wielowiekowej historii stosunków etnicznych) i jego przebieg. W mass mediach słyszymy o złych Serbach i Miloszewiciu, którzy w 1989 r odebrali Kosowu autonomię a Albańczykom wszelkie prawa. Rzeczywiścia autonomia Kosowa w postaci zagwarantowanej w konstytucji z 1974 r., która czyniła z Jugosławii rodzaj konfederacji ośmiu luźno powiązanych republik i prowincji, została zlikwidowana. Ale prawa obywatelskie zostały zachowane jak rółnież znaczny zakres autonomii regionalnej (np. możność zapełnienia przedstawicielami Albańczyków 42 miejsc w 250 osobowym parlamencie Serbii). Nikt nie wyrzucał Albańczyków ze szkół. Oferowały one naukę w języku albańskim i wykłady z albańskiej kultury i historii. Albańczykom szło jednak o co innego. Chcieli aby szkoły utrzymywane przez Republikę Serbii kształciły według programów z Tirany, a dyplomy nosiły nagłówki "Republika Kosowo". Bojkotowali możność uczestniczenia w istniejących strukturach władzy, bo to nie była ich Wielka Albania.
Odebranie autonomii to nie początek konfliktu ale reakcja Serbów na wieloletnie działania na rzecz oderwania Kosowa i innych terenów zamieszkałych przez Albańczyków (w tym części Macedonii, która – obym był złym prorokiem – może przeżyć jeszcze swój dramat związany z nacjonalizmem albańskim) i utworzenia Wielkiej Albanii. Prowadzone one były zarówno przez legalne władze prowincji, składające się oczywiście z Albańczyków jak i nielegalne, w tym zbrojne ugrupowania. "Etniczni Albańczycy w rządzie manipulują publicznymi funduszami i regulacjami prawnymi aby odbierać ziemię należącą do Serbów" - pisał David Binder w artykule "In Yugoslavia, Rising Ethnic Strife Brings Fears of Worse Civil Conflict" opublikowanym 1 listopada 1987 r. w "New York Times". W 1981 r., w rok po śmierci charyzmatycznego prezydenta Tity, dla którego solidarność narodów i narodowości Jugosławii była fundamentalną ideą, nacjonaliści albańscy zorganizowali krwawe rozruchy w Prisztinie. Od tego roku nasila się uchodźctwo ludności słowiańskiej z Kosowa. Płoną flagi jugosłowiańskie i cerkwie. Studnie Serbów są zatruwane, plony palone, giną od noży młodzi chłopcy. Pojawiają się nielegalne, w tym zbrojne, organizacje. A także zamachy w armii jugosłowiańskiej, której czwartą część rekrutów, wskutek ogromnego przyrostu naturalnego, stanowią Albańczycy. Takie było tło zmiany statusu Kosowa.
Zbrojne zamachy przeciw władzom serbskim, a także Albańczykom oskarżanym o kolaborację z Serbami, nasilają sie ponownie w r. 1996. Zaś w styczniu 1998 r. Armia Wyzwolenia Kosowa ogłasza początek walki o zjednoczenie Kosowa z Albanią. W ciągu dwu miesięcy w zamachach zorganizowanych przez Albańczyków ginie 66 osób i dopiero wówczas, w marcu 1988 r., rozpoczyna się wielka operacja policji serbskiej przeciw bazom AWK w okloicach Drenicy.
I jeszcze jedna kwestia. Przeoczyłem artykuł Ludiwka Stommy, w którym pisze on, że interwencja natowska "jest to bicie się w cudze piersi za błędy Europy, która doprowadziła do rozbicia Jugosławiii, następnie podżegała konflikty wewnątrz tego kraju, a w tej chwili karze Serbów za własne grzechy" (cytuję za KTT). W pełni się z nim zgadazam. Do Europy trzeba tu jednak dodać Stany Zjednoczone. Odegrały one nie mniejszą rolę w rozbiciu Jugosławii i rozpalaniu tam konfliktów. W r. 1990 zdeklasyfikowano i ujawniono w Stanach Zjednoczonych ocenzurowaną wersję tajnej dyrektywy administracji prezydenta Reagana (National Security Decision Directive 133) z 1984 r., zatytułowaną "Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Jugosławii". Mimo polityki niezaangażowania prowadzonej przez Jugosławię i szerokich kontaktów gospodarczych ze stanami i Europą zachodnią, dyrektywa ta zakładała "pokojowe" obalenie rządów Związku Komunistów Jugosławiii i wprowadzenie tego kraju w orbitę rynku światowego (czytaj: wielkiego kapitału amerykańskiego). Jak zwykle do jego realizacji wykorzystano, kontrolowane przez Stany Zjednoczone, międzynarodowe instytucje finansowe – Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W roku 1989 ówczesny premier Jugosławii otrzymał od prezydenta Busha zapewnienie pomocy finansowej w zamian za wyeliminowanie samorządności pracowniczej, zamrożenie płac, dewaluację dinara i drastyczne ograniczenie wydatków budżetu federalnego. W zatwierdzonej przez Kongres w 1990 r. ustawie o przeznaczeniu operacji zagranicznych (Law 101-513) przyjęto zabójcze dla Jugosławiii ustalenia. Bez wcześniejszych ostrzeżeń wyeliminowano wszelką pomoc, kredyty, handel. Zażądano przeprowadzenia odrębnych wyborów w każdej z sześciu republik jugosłowiańskich, wprowadzając wymóg aprobaty wyborów przez amerykański departament stanu, zanim pomoc pojedynczym republikom zostanie przywrócona. Od amerykańskich przedstawicieli w MFW i Banku Światowym zażadano wprowadzenia tej polityki. Oczywiście ustalenia te rozpalały i podsycały płomienie nacjonalizmów. Brak środków zmusił rząd federalny do wyeliminowania pomocy dla republik i prowincji Jugosławii (kierując te środki na obsługę długu zagranicznego), co miało istotny wpływ na dalsze zaostrzenie się nastrojów nacjonalistycznych. Kryzys budżetowy wymuszony przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy był, przynajmniej po części, przyczyną secesji Słowenii i Chorwacji. W roku 1989 pod naciskiem międzynarodowych instytucji finansowych wprowadzona została ustawa przekształcająca samorządowo-pracownicze organizacje gospodarcze w prywatne przedsiębiorstwa. Rok później wyeliminowany został samorządowy i socjalistyczny charakter nadzoru przedsiębiorstw nad bankami, które przekształcone zostały w banki komercyjne funkcjonujące na zasadach identycznych jak w krajach kapitalistycznych. Pod auspicjami MFW i Banku Światowego wprowadzony też został program upadłości przedsiębiorstw, który w krótkim czasie doprowadził do zniszczenia większości firm nieźle prosperującej gospodarki jugosłowiańskiej (np. w latach 80. przed rozpadem Jugosławia produkowała, głównie w zakładach Crvena Zastava, ponad 300 tys. samochodów osobowych rocznie, obecnie tylko kilkanaście tysięcy).
Rola Stanów Zjednoczonych nie ograniczyła się do uruchomienia nacjonalizmów i sił odśrodkowychi późniejszego uznawania deklarowanych jednostronnie niepodległości poszczególnych republik (w przypadku Bośni i Hercegowiny, decyzję tę uznał za błędną w wywiadzie radiowym na początku 1998 r. nawet były sekretarz obrony Casper Weinberger). W wojnie domowej w 1995 r. Stany Zjednoczone tajnie popierały Chorwację (której prezydent Franjo Fudjman nie krył się ze swoimi profaszystowskimi sympatiami). Szkoliły Chorwatów a także w wspierały ich działania wojskowe, dostarczając chorwackiej artylerii informacje dotyczące celów jej ataków. Efektem ówczesnej chorwackiej ofensywy był akt największej jednorazowej czystki etnicznej w jugoslowiańskiej historii lat 90. Około 600 tys. Serbów musiało bezpowrotnie opuścić Krajinę, region zamieszkały przez nich od kilku stuleci.
Strażak jest więc także podpalaczem!
Sławomir Grzegorz Kozłowski
Artykuł ukazał się w tygodniku "Przegląd Tygodniowy" z 6 kwietnia 1999 roku. Angielska wersja ukazała się 14 kwietnia 1999 roku na stronie internetowej www.beograd.com w dziale "Articles and Opinions". Pod koniec kwietnia czołowy belgradzki dziennik "Politika" opublikował serbskie tłumaczenie artykułu.