Stare hasło odżyło więc na nowo przy znanej sprawie Migalskiego, jednego z telewizyjnych politologów... No dobrze, ale o co konkretnie chodzi? Za przykład niechaj posłużą nam fragmenty ze wspomnianego tekstu:
- Znajomy Migalskiego mówi: Przecież ci ludzie jeszcze niedawno gloryfikowali komunizm, a teraz uczą studentów o wyższości demokracji.
- Uniwersytet Śląski [...] o którym mówi się, że jest
- No i zostaje jeszcze to zdanie, gdzie się mówi, że Migalski płaci za sprzeciw wobec tego, iż kierownictwo instytutu powierzono człowiekowi, który był rzekomo tajnym współpracownikiem, który się do tego nie przyznał i który aktywnie działał przeciw ustawie o oświadczeniach lustracyjnych.
A więc najpierw co do tego, że UŚ (tak jak Uniwersytet Wrocławski) jest czerwony (w domyśle lewicowy, komunistyczny )... W ogóle idzie tu chyba o dwa podstawowe sensy: 1. jest czerwony światopoglądowo, ideologicznie oraz - 2. - jest czerwony historycznie, biograficznie.
Jeśli chodzi o pierwszy aspekt, to każdy kto studiował na UŚ wie, że to oczywista nieprawda (zresztą dziś w Polsce w ogóle nie ma takiego uniwersytetu, który byłby światopoglądowo czerwony - natomiast w PRLu czarny, katolicki był!). Weźmy choćby tak niewinny politycznie kierunek jak Kulturoznawstwo (na wydziale Filologicznym). Owszem, mogliśmy (możemy?) napotkać tam przynajmniej w dwóch przypadkach wulgarną propagandę (dosłownie), ale konserwatywno-liberalną! Za to nigdy podczas naszych studiów nie spotkaliśmy się tam z tym, aby ktokolwiek z grona pedagogicznego promował choćby socjaldemokratyczne idee (nie mówiąc już o socjalistycznych czy komunistycznych!). Na ogół panował tam (jeszcze trzy lata temu) miękki światopogląd i incydentalna propaganda liberalna z lekkim odchyłem katolickim (np. zajęcia doraźnie poświęcone geniuszowi Papieża-Polaka tuż po jego śmierci) plus oczywiście prawomyślne hasła nt. PRLu...
Drugi aspekt: uniwersytet został założony w latach 70-tych, no i pełno tam starej kadry PZPRowsko-agenturalnej. Ta kwestia wiąże się zresztą z innymi, przytoczonymi przez nas fragmentami - poruszymy je teraz łącznie.
UŚ został założony przez Gierka... No dobrze, ale UW przez Cara - i dlatego do teraz miałby hulać tam duch prorosyjskiego lobbingu? Na to nie warto tracić więcej słów. A co do biografii konkretnych osób? Tu znowu możemy dokonać podziału na dwa sensy tego zarzutu: 1. chodzi o to, iż potępiamy byłych agentów i PZPRowców za to, że koniunkturalnie zmienili swoje poglądy czy działalność i nie przyznali się do swojej przeszłości, albo 2. potępiamy ich właśnie za to, że w ogóle byli PZPRowcami i agentami, którzy gloryfikowali komunizm ...
Tak więc, choć nie można nikomu odmawiać prawa do zmiany swych generalnych poglądów czy też do zmiany zdania w jakiejś określonej sprawie, to przecież jednak słusznie piętnuje się (przynajmniej oficjalnie) oportunistów i cwaniaków. I, co za tym idzie, należy oczywiście potępiać tych, którzy wcześniej jedynie z powodów koniunkturalnych gloryfikowali komunizm, a dziś gloryfikują demokrację (choć to merytorycznie oczywiście fałszywe przeciwstawienie) tak samo zresztą, jak trzeba jednocześnie w takim razie potępiać tych ludzi "Solidarności", którzy w latach szczególnie 70-tych, ale także i na początku lat 80-tych zarzekali się, że nie chodzi im wcale o obalenie socjalizmu w Polsce, że nie prowadzą wcale antypaństwowej działalności (czyli przeciw państwu, jakie wtedy realnie było) i że wcale nie chcą rozprzęgać Układu Warszawskiego, że wcale nie chcą zaprowadzać tu kapitalizmu i wiernopoddańczego uzależnienia od USA... Jeśli odrzucić hipokryzję i podwójne standardy taka jest właśnie prawda!
A co do agentury - nie bądźmy tu także zbyt naiwni i zakłamani, bardzo łatwo się bowiem domyśleć, domniemywać, że dziś na uniwersytetach, w redakcjach, w telewizjach, w partiach, rządzie i firmach również są obecni (czynni lub byli) agenci służb specjalnych, którzy działają na rzecz obcego mocarstwa (USA) i na rzecz naturalizowania władzy kapitału i jego beneficjantów w Polsce... Tylko dzieci mogą myśleć, że jest inaczej.
To właśnie przecież Kaczyński (chyba Jarosław) mówił kiedyś o Kwaśniewskim, że skoro ten tak często jeździ do (już tak samo demokratyczno-kapitalistycznej) Moskwy i na tak wiele rzeczy się zgadza, to na pewno jest tam jego teczka. Naprawdę, trudno jednocześnie wtedy nie pomyśleć o teczkach w Waszyngtonie, skoro Kaczyńscy i ich ludzie jeździli do Waszyngtonu jeszcze częściej i jeszcze łatwiej zgadzali się na każde skinienie naszego nowego protektora... Powtórzmy: jeśli odrzucić hipokryzję i podwójne standardy taka jest właśnie prawda!
Z kolei co do tego, że "gloryfikowali" komunizm ... Ale dziś za to przecież gloryfikuje się kapitalizm, nacjonalizm i katolicyzm - "systemy", które na swym koncie mają jeszcze większe zbrodnie i niewolnictwo niż socjalizm i komunizm.
I tak już zupełnie na koniec - co to w ogóle za pomysł, żeby mówić o SLD, iż jest lewicą? Czym w ogóle niby miałaby być owa "lewica"? Z grubsza wiadomo kim są anarchiści, socjaliści, komuniści, ale kim są lewicowcy? Socjaldemokratami? A kim są socjaldemokraci? Jak mawiał Jarosław Ładosz, są partią mądrego imperializmu, mądrymi liberało-konserwatystami. A kim są w takim razie "SLDowcy"? Liberałami na pewno, ale mądrości już nie staje.
Dawid Okularczyk