Dlatego też, gdy ukazuje się polskie wydanie słynnego "Gender Trouble", uznać można, że nad Wisłą sprawy nie mają się tak źle. Słynna książka Butler co prawda krążyła już w kserokopiach i przemyconych zza granicy pojedynczych egzemplarzach dzierżonych chytrze przez nielicznych badaczy i miłośników, ale nie było nigdy pretekstu, by porozmawiać o Butler otwarcie, by o niej podyskutować, by pochylić się z właściwą atencją, uwagą i – co najważniejsze – w szerokim gronie. "Gender Trouble" bowiem – mimo iż pierwotnie miało być po prostu dziełem, w którym "filozofia jako dyscyplina, jest mechanizmem, który napędza podmiot autorski" – wywoływało wszędzie dyskusje sięgające daleko poza obszar zamknięty uniwersyteckim kampusem i środowiskiem. Tak działo się na przykład we Francji (gdzie zresztą kilka dobrych lat zwlekano z przekładem), Niemczech, czy też oczywiście w Stanach Zjednoczonych. Wydana tam oryginalnie po raz pierwszy w roku 1990 książka stała się jedną z najważniejszych lektur badaczy spod znaku gender, a zwłaszcza queer. Pozycja była wielokrotnie wznawiana, a rezonans, jaki wywołało "Gender Trouble" sprawił, że do drugiego zasadniczego wydania w 1999 roku autorka dopisała obszerny wstęp, omawiający recepcję i doprecyzowujący opowieść o motywacji i okolicznościach powstania pracy.
Opublikowana w Polsce po przeszło dwóch dekadach od wydawniczej premiery w języku oryginalnym książka Butler nic nie traci na świeżości, a czasem nawet wciąż wydaje się antycypować pewne sprawy i problemy naszego rodzimego podwórka. Śmiem bowiem twierdzić, że wcale nie jesteśmy – na planie społecznej komunikacji - świadomi swej różnorodności, a kiedy już ową różnorodność odkrywamy – nie umiemy jej szanować, a co dopiero mówić o rozkoszowaniu nią czy traktowaniu jej jako przebieranki, gry, w którą jesteśmy wszyscy, bez wyjątku, uwikłani. Jeśli więc chodzi o gender, to czasem panuje albo atmosfera dowcipów o "dżenderówkach" (ale nad tym spuszczamy zasłonę miłosiernego milczenia), albo – co gorsze – atmosfera nabożeństwa i powagi, zwłaszcza wśród wielu bohaterów, o których Butler, wydawałoby się, pisze. Jednocześnie strach przed innością i perswazja tradycyjnych dyskursów w przestrzeni publicznej są silniejsze od umysłowego wyzwolenia i intelektualnej perwersji. Niestety.
A tymczasem "Gender Trouble" to radosny projekt wyjrzenia poza klubowe ciemności oraz legendarny, zwłaszcza w starszych opracowaniach, homoseksualny popęd ku śmierci i zwrócenie się ku projektowaniu stroju utkanego z mieszanki własnej historii, tradycji, kultury i społecznych ram. Dla Judith Butler, w tej przesiąkniętej filozoficzną lekturą pism autorów z najwyższej półki (dość wspomnieć tylko o Derridzie, Foucaulcie, Freudzie, Lacanie, Kristevej czy Wittig) książce, gender jawi się jako rodzaj kostiumu i przebranie warunkowane na wiele różnych sposobów – rytualnie oraz czasowo. Butler określa to teorią performatywności – tą, z której badaczka słynie i która, co tu dużo mówić, doczekała się wielu komentarzy, a także dyskusji. Nic w tym nie ma jednak dziwnego, bo sprawa wcale nie jest taka łatwa, jak się na pierwszy rzut oka wydaje, a myśl Butler osadzona jest głęboko w poststrukturalistycznej refleksji. A to dla wielu wciąż teren albo nieznany, albo niejasny.
Książka "Uwikłani w płeć" dla gotowych do heroicznego trudu przejścia przez tę lekturę i zarazem zaangażowanych – w ten czy inny sposób – w LGBTI społeczność, ważna powinna być też z innego powodu. Butler bowiem przekracza w tym tekście granicę pomiędzy tym, co naukowe, laboratoryjne, oderwane od osobistej historii badającego, a tym, co indywidualne, wyjątkowe, jednostkowe. Dlatego też nie brakuje w tej książce – zwłaszcza w "Przedmowie" – takich fragmentów: "Gdy dorastałam, zaczęłam dostrzegać przemoc, z jaką działają normy płciowe: wujek uwięziony, bo miał nienormalne ciało, pozbawiony rodziny i przyjaciół, dożywający swoich dni w "zakładzie" na prerii w stanie Kansas; homoseksualni kuzyni wyrzuceni z domu za swoją seksualność, rzeczywistą i wyobrażoną; mój własny burzliwy coming out w wieku lat szesnastu i następnie pejzaż dorosłości, w którym traci się pracę, miłość, dom". Są też i takie zdania: "Staram się w tym tekście dobierać pozory naturalności nie dlatego, że chcę poigrać z językiem czy zaproponować numery teatralne zamiast "prawdziwej" polityki, jak twierdzili niektórzy (tak jakby można było oddzielić od siebie tatr i politykę). Próby te biorą się z pragnienia życia, uczynienia życia możliwym i ponownego zastanowienia się nad tym, co jest w ogóle możliwe".
Trochę mnie smuci w związku z tym tak ograniczony zakres oddziaływania tego tekstu. Owszem, jest to książka jak najbardziej akademicka. Ale z drugiej strony wydawnicza oprawa, czyli publikacja w serii "Krytyki Politycznej" ze wstępem Olgi Tokarczuk i przystępnym opracowaniem redakcyjnym, a wreszcie całkiem schludnym komunikacyjnie tłumaczeniem Karoliny Krasuskiej (dodam zupełnie na marginesie – bo nie miejsce to i nie pora na szczegółowe wyjaśnienia – że taka wydawnicza strategia ma nie tylko swoje pozytywne oblicze...) – to wszystko powinno skutkować szerokim echem odbiorczym. Tymczasem, i proszę natychmiast mnie poprawić, jeśli się mylę, o książce cicho. I w zasadzie poza studentami, którym zlecono lekturę tej książki, a także uczestnikami dyskusji, które odbywają się w ramach – znakomicie zresztą przeprowadzonego – cyklu spotkań "Czy wiesz, że masz gender?" – to chyba niewielu pokusiło się na twórczą lekturę tego tekstu. A szkoda...
Piszę też o tym wszystkim, myśląc zwłaszcza o Tobie, Drogi Spryciarzu Życiowy. O Tobie i Twojej pasji zmiatania różnych spraw pod dywan. Myślisz, że jako gej, lesbijka czy transol masz większe prawa do niemyślenia? Niech inni myślą za Ciebie, bo ty już dość zadręczyłeś się swoją rzekomo ciężką sytuacją społeczno-kulturową? A pewnie! Tak jest najprościej!
Ale gdy weźmiesz do rąk Judith Butler i spróbujesz się pochylić chociaż nad fragmentem tej książki, to wnet pojmiesz, dlaczego tak bardzo bolesna jest twoja ignorancja przegiętego chłopaczka, zbyt męskiej dziewczyny czy całej reszty tych, którzy w ten czy inni sposób nie są dodefiniowani wedle Twoich kategorii. Po lekturze tej książki, sprawy nie będą się miały już tak prosto jak dotychczas.
Judith Butler, "Uwikłani w płeć", przeł. Karolina Krasuska, wstęp: Olga Tokarczuk, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008, s. 272.
Marcin Wilk
Recenzja ukazała się na portalu Homiki.pl (www.homiki.pl).