Szyszkowska: Totalitaryzm stoi u bram

[2009-04-15 06:33:40]

Z prof. Marią Szyszkowską, filozofem, rozmawia Elżbieta Sokołowska.

Resort edukacji wycofał się z zapowiedzi, że od września uczeń, który nie uczęszcza na religię, będzie miał obowiązek uczyć się etyki. Skąd bierze się ten opór przed wprowadzeniem etyki do szkoły?

Sytuacja jest bardzo poważna. Od dawna obserwuję nasilające się dążenie do tego, aby całe nasze społeczeństwo wyznawało jeden pogląd na świat, a w związku z tym tę samą koncepcję etyczną. W żadnym wypadku nie chodzi mi przy tym o ocenę, czy owa jedna jedyna koncepcja zaszczepiana nam od 20 lat jest słuszna. Problem polega na tym, że prowadzi to do zakradania się w struktury demokratycznego państwa totalitaryzmu. Bo przecież z filozoficznego punktu widzenia o totalitaryzmie mówimy wtedy, gdy narzuca się wszystkim obywatelom jakiegoś państwa jeden określony światopogląd i związaną z tym jedną koncepcję etyki. Co więcej, tej koncepcji etycznej podporządkowuje się stanowienie prawa. Nie wyrażałabym tego niepokoju, gdyby jawnie zostało powiedziane, że żyjemy w państwie katolickim. Wówczas ta tendencja byłaby całkowicie uzasadniona. Ale jak długo wszyscy ze wszystkich stron twierdzą, że żyjemy w państwie demokratycznym, to dążenie do narzucenia jednego sposobu myślenia w kwestiach moralnych jest naprawdę głęboko niepokojące. Bo demokracja ma gwarantować wolność, której przejawem jest właśnie wolność światopoglądowa, a niektórzy mylnie wiążą ją z liberalizmem ekonomicznym. Ci, którzy stoją na gruncie liberalizmu światopoglądowego, wcale bowiem nie muszą być zwolennikami kapitalizmu, czyli liberalizmu ekonomicznego.

Ostatnio pojawiły się niepokojące doniesienia, że świeccy nauczyciele nie garną się do poszerzenia swoich kwalifikacji o prawo do nauczania etyki. Natomiast katecheci i studenci uczelni teologicznych wręcz przeciwnie. Czy zgodzi się Pani z poglądem, że jest to niebezpieczne?

Zgadzam się absolutnie. To jest ogromna pułapka, ponieważ może doprowadzić do podwójnej indoktrynacji. Z jednej strony na lekcjach religii, której wiązanie z edukacją jest zresztą bardzo kłopotliwe, bo są to jednak sfery rozdzielne, z drugiej strony należy przypuszczać, że trwają przygotowania do tego, aby odpowiednio przygotowana kadra zaszczepiała koncepcje etyki chrześcijańskiej. Podkreślam, że sama w sobie nie jest ona ani zła, ani dobra, ale idzie o to, że poważnie pomyślane lekcje powinny być nauką dziejów etyki oraz przybliżać kierunki etyczne, które dochodzą do głosu współcześnie. Przecież w państwie demokratycznym powinno być tak, że każdy obywatel wybiera sobie taki pogląd na świat, jaki autentycznie aprobuje. Sądzę, że to opóźnianie wiąże się z koniecznością wykształcenia przez uczelnie katolickie jeszcze większej grupy osób, które głównie objęłyby to nauczanie.

Indoktrynacja zaczyna się już w przedszkolach.

To dramat. Oburzamy się na Koreę, a tymczasem tutaj będzie pewna analogia: będziemy myśleć na rozkaz.

Większość, często nawet niewierzących, jest zdania, że w lekcjach religii nie ma nic złego. Mówią: przecież znajomość dziesięciu przykazań dzieciom nie zaszkodzi. Wychodzi na to, że nie można być dobrym człowiekiem nie będąc chrześcijaninem.

Wielokrotnie zdarza się, że dyskutując z kimś słyszę na zakończenie: "ale proszę o mnie źle nie myśleć, ja jestem katolikiem". To jest przerażające, bo znaczy, że jedynie katolik to przyzwoity, należycie myślący człowiek. Przecież po czasach średniowiecza nastąpiło rozdzielenie tego, co jest w zakresie wiedzy, od tego, co jest religią. W rzeczywistości niewielu ludzi można określić mianem typu religijnego, więc ta powszechność deklarowania postaw religijnych jest przeniknięta brakiem autentyzmu. W XXI wieku tyle mówi się o wolności. Dlaczego mamy w swej większości udawać poglądy, których w istocie nie wyznajemy? Niedawno zorganizowałam w Tarnowie ogólnopolską konferencję pacyfistyczną, na którą zaprosiłam wysoko postawionych w hierarchii przedstawicieli rozmaitych wyznań religijnych, chrześcijańskich i niechrześcijańskich. Jedynie biskup Tarnowa odmówił wydelegowania kogokolwiek, ponieważ dla Kościoła katolickiego pacyfizm jest czymś podejrzanym. Na konferencji, którą odnotowała nawet prasa tamtego prawicowego okręgu, przedstawiciele różnych religii mówili o zasadach, jakimi się kierują i panowała atmosfera prawdziwej wolności. Po dwóch wspaniałych dniach te wyznania musiały znów zejść do podziemia w obawie, że ich sfera wolności, i tak niepomiernie mniejsza niż sfera wolności wyznawców religii katolickiej, zostanie jeszcze bardziej zmniejszona.

Czy według Pani Kościół ma poczucie zagrożenia – pokazując młodzieży rozmaite równoprawne światopoglądy sprawi, że odejdzie ona od katolicyzmu?

Dokładnie o to chodzi. Na potwierdzenie tej konkluzji wskazuje istnienie, cytuję, "jakiejś instytucji do zwalczania sekt, czyli innych wyznań religijnych". Są w to zaanagażowani nie tylko dominikanie, ale również osoby świeckie. Jednocześnie ci sami, którzy dążą do tego, żeby nasze widzenie świata było zamknięte w obrębie katolicyzmu, ogromnie krytykują czasy PRL zarzucając im brak wolności światopoglądowej. Przypomnę, że po 1956 r. w sposób oficjalny występowały co najmniej dwa poglądy na świat. I jeszcze jeden paradoks: w obrębie wyznawców poglądu chrześcijańskiego w tamtych czasach istniało o wiele więcej nurtów filozoficznych aniżeli dzisiaj.

Wystarczy wspomnieć, że wielu partyjnych działaczy brało śluby kościelne i chrzciło swoje dzieci. Zdaniem niektórych, świadczyło to o dwulicowości tych ludzi.

Tę dwulicowość odczuwam w swojej pracy na co dzień. Kiedyś – ja, kantystka – byłam otoczona marksistami, a po 1989 r. te same osoby podkreślają słuszność nauki społecznej Kościoła i poglądów Jana Pawła II. Skutkiem tego konformizmu jest utrata autorytetu u studentów, którzy zaglądają do wcześniej wydanych podręczników. A tam ci sami profesorowie, dzisiaj wyznawcy Jana Pawła, cytują nie tylko Marksa, ale na przykład Gierka. Niektórzy zresztą głośno opowiadają o "uroku konformizmu". To jest straszne, bo konformizm deprawuje całkowicie.

Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w dzienniku "Trybuna".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku