W wielu innych miejscach przedstawia się Żydów jako "zarodek", który powinien być obiektem "czystki" (clearing out). Jak wiadomo, Adolf Hitler i jego współpracownicy w niemal dosłownym brzmieniu przejęli tę pseudohigienistyczną terminologię. Żyda nie definiuje już religia, lecz "rasa, której upór sprostał wszelkim wysiłkom zmierzającym do jej eksterminacji". Pewnie, że Ford nie proponuje wznowienia takich wysiłków, ale sformułowanie jest ciekawe... Po drugiej stronie jest "rasa" "anglosaska", "aryjska", "biała rasa europejska" czy "celtycka rasa anglosaska", która w swojej krwi nosi cywilizację i przejechała ocean, aby założyć Amerykę. "Jest ona narodem panującym [the ruling people], wybranym w ciągu wieków do rządzenia światem". Należy więc rozbudzić wśród młodzieży "dumę rasową".
Ford czerpie natchnienie z Protokołów Mędrców Syjonu – dzieła, które jest "zbyt strasznie prawdziwe, aby mogło być fikcja, zbyt głębokie pod względem wiedzy o mechanizmach życia, aby mogło być falsyfikatem". Ford obficie je cytuje i komentuje jako ostateczny i bezsporny dowód na istnienie konspiracji żydowskiej, która zmierza do zagarnięcia władzy nad światem. Przemysłowiec nie ogranicza się jednak do kopiowania tej książki, lecz stara się zaktualizować argumentacje i w jej świetle analizować współczesne wydarzenia, a zwłaszcza rewolucje w Europie. Często jest mowa o Niemczech – czy to wpływ jego sekretarza Ernesta Liebolda? – które opisuje jako kraj zdominowany przez klikę żydowską, choć "nie ma na świecie mocniejszego kontrastu niż między czysta rasą germańską a czystą rasą semicką".
Tak więc, rewolucja bolszewicka była tylko "zewnętrzną przykrywką długo planowanego zamachu w celu ustanowienia panowania pewnej rasy". Rady delegatów robotniczych, żołnierskich i chłopskich to tylko przykrywka instytucji kahału (władz samorządnej gminy żydowskiej), a wszyscy "czerwoni" przywódcy z Lwem Trockim ("Braunsteinem") na czele to, rzecz jasna, Żydzi. Ford co prawda twierdzi, że komuniści sugerują, iż Lenin nie jest Żydem, ale "jego dzieci mówią w jidysz" i na mocy dekretu zastąpił on "chrześcijańską niedzielę szabatem". Lecz prędzej czy później, twierdzi przemysłowiec, obudzi się prawdziwa Rosja i "jej zemsta będzie straszna". Postać, którą mogłaby przybrać ta zemsta, sugeruje on w liście przytoczonym w czwartym tomie ksiązki: "Wyobraźmy sobie, że w Europie nie ma już Semitów. Czy byłaby to taka straszna tragedia? Wcale nie! (...) Pewnego dnia oni zbiorą to, co posiali".
Jednym z wątków przewodnich książki, które obficie przejmie nazizm, jest judeobolszewizm jako wspólnik finansjery żydowskiej w dziele narzucania na całej kuli ziemskiej światowego rządu żydowskiego. Ford pisze na przykład, że rząd radziecki otrzymuje pieniądze od biznesmenów żydowskich w Europie i Ameryce. Podobnie jest z ruchami społecznymi w Europie Zachodniej czy Ameryce. Oczywiście, tych wszystkich argumentów nie wymyślili Ford i jego skrybowie. Książka robi wrażenie potężnej syntezy dyskursów antysemickich, które na początku lat dwudziestych krążyły w wielu krajach świata.
Trzy tomy poświęcono miejscu Żydów w Stanach Zjednoczonych. Na setkach stron przemysłowiec "analizuje" ich rolę organizatorów i promotorów alkoholizmu, handlu białymi niewolnicami, korupcji finansowej, sportowej i politycznej itd. Według Forda, ich masowa emigracja z Europy Wschodniej do Ameryki Północnej nie ma nic wspólnego z rzekomymi prześladowaniami: pogromy to tylko propaganda, a ich migracja to prawdziwy najazd: "międzynarodowy Żyd" może przenieść z Polski do Ameryki milion osób "tak, jak generał przenosi swoją armię". Ciekawe, że to, co powoduje najsilniejsze oburzenie moralne autora, to obok wywrotowej roli nowojorskich związków zawodowych i Przemysłowych Robotników Świata (IWW), oczywiście manipulowanych, "judaizacja" teatru i kina amerykańskiego. Żydów obciąża on odpowiedzialnością za wprowadzenie do sztuki amerykańskiej brudnej i nieprzyzwoitej "zmysłowości orientalnej", "instalującej zdradziecką truciznę moralną". Nie zapomina o potępieniu zgubnej roli "Żyda Charlie Chaplina", którego prawdziwe nazwisko to "Caplan czy Kaplan".
Również Żydom zawdzięczmy wynalezienie jazzu – muzyki, która zdaniem autora książki (jak się zdaje, ignorującego czarnych muzyków) ma w sobie "coś satanicznego"; dzięki swojej zmysłowości, bezwstydnemu erotyzmowi, jazz "z diaboliczną przebiegłością" stwarza "niezdrową atmosferę", która psuje młodzież amerykańską. Zdrowy rozsądek wymaga więc "oczyszczenia źródeł choroby". W tym dyskursie, który ściśle kojarzy purytanizm i rasizm, z tradycyjnej religijności protestanckiej pozostaje tylko obsesyjny lęk przed "seksualnością".
Forda interesuje również międzynarodowa rola finansistów oraz, ogólnie rzecz biorąc, amerykańskiej społeczności żydowskiej. Jedno z jego najdziwaczniejszych twierdzeń brzmi: bolszewizm wywodzi się z żydowskiej dzielnicy Nowego Jorku – East Side. Dowód: sam Trocki przez parę lat mieszkał w Nowym Jorku, więc to East Sider. "Wszyscy przywódcy East Side wiedzieli, że Trocki «przejmie obowiązki cara» (...). W tym nie było nic przypadkowego. Wszystko zorganizowano zawczasu i wyznaczone osoby udały się wprost do przewidzianych dla nich miejsc". W East Side kahał żydowski Nowego Jorku "starannie zorganizował rząd, który miał przejąć władzę w imperium carskim, a nawet w żydowskiej dzielnicy Nowego Jorku wybrał Żyda, który miał zastąpić cara". Krótko mówiąc, "bolszewicką rewolucję żydowską zaprogramowano w Ameryce", zaś działalność Trockiego finansował nowojorski bankier żydowski Max Warburg.
Michael Löwy
Tekst ukazał się w miesięczniku "Le Monde Diplomatique – edycja polska".