Wiktoria Zimińska: (Pseudo)nauka zapłodnienia

[2009-10-13 09:09:15]

Jest taka metoda leczenia niepłodności, którą popiera Kościół. Bo moralna i niegrzeszna. Problem w tym, że zupełnie nieskuteczna.

Temat in vitro wraca na Wiejską jak bumerang, ale wciąż nie może się doczekać rozwiązania. Nie motywują polityków ani nakazy Unii Europejskiej (według jej zaleceń regulacje dotyczące pozaustrojowego zapłodnienia w Polsce powinny być opracowane do końca 2006 r.!), ani rodzice bezskutecznie oczekujący potomstwa, których nie stać na kosztowną terapię w prywatnych ośrodkach (8–12 tys. zł). Pomysłów na kształt ustawy bioetycznej jest kilka. Poseł Bolesław Piecha z PiS postuluje całkowity zakaz stosowania sztucznego zapłodnienia. W obozie PO sprawą zajęli się Jarosław Gowin i Małgorzata Kidawa-Błońska (obydwa projekty dopuszczają pozaustrojowe zapłodnienie, różnią się głównie w kwestii tworzenia zapasowych zarodków). Jest też projekt byłego ministra zdrowia Marka Balickiego, który na in vitro zezwala, oraz Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Contra in vitro", czyli grupy Polaków katolików. Celem tych ostatnich jest całkowity zakaz zapłodnienia pozaustrojowego oraz zamykanie w więzieniach lekarzy, którzy je stosują. Ten koncept, choć gorąco popierany m.in. przez arcybiskupa Józefa Michalika oraz biskupa Kazimierza Górnego, po wielogodzinnej burzliwej dyskusji został 10 września br. przez Sejm odrzucony w pierwszym czytaniu.

***


Teraz w ręku obrońców życia została już ostatnia szabla – metoda błogosławiona przez katolickich hierarchów. Naprotechnologia, czyli wsparcie naturalnej prokreacji. Toteż zasypują marszałka Sejmu jednobrzmiącymi petycjami: "Postuluję jak najszybsze, szerokie wprowadzenie do naszej służby zdrowia naprotechnologii – etycznej, skutecznej i relatywnie taniej metody pomocy małżeństwom pragnącym urodzenia dziecka oraz zabezpieczenie środków na jej finansowanie w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia".

Apelują też do mediów: "Wielu zdaje się sądzić, że in vitro jest jedyną metodą pozwalającą na rodzicielstwo niepłodnej parze. Tak nie jest. Współczesna medycyna wypracowała bardzo skuteczną metodę prawdziwego leczenia niepłodności, znaną pod nazwą naprotechnology. Ta pozytywna, etyczna, ekologiczna i skuteczna metoda pomocy niepłodnym małżonkom w poczęciu i urodzeniu upragnionego dziecka jest rzeczywistą alternatywą dla drogiej i upokarzającej procedury in vitro. To właśnie jej upowszechnienie powinno stać się priorytetem tych wszystkich, którzy rzeczywiście chcą pomóc niepłodnym parom" – tej treści pismo, sygnowane m.in. przez Antoniego Ziębę, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, trafiło także do naszej redakcji.

***


W międzynarodowej bazie publikacji medycznych National Center for Biotechnology Information znajdują się dwa (!) odniesienia do artykułów na temat naprotechnologii (do in vitro – ponad 960 tysięcy). Na międzynarodowych konferencjach naukowych poświęconych problematyce rozrodu naprotechnologii nie ma, bo nikt nie traktuje jej poważnie. Co za tym idzie – nie ma żadnych wiarygodnych danych o jej skuteczności. Zdaniem profesora Mariana Szamatowicza, który w 1987 r. dokonał pierwszego udanego zapłodnienia in vitro w Polsce, naprotechnologia zdobywa popularność w pewnych kręgach tylko dlatego, że popiera ją Kościół. A popiera, ponieważ jest to metoda (według lekarzy – wyłącznie diagnostyczna), która polega na szczegółowej obserwacji śluzu z szyjki macicy, temperatury ciała oraz samopoczucia kobiety podczas cyklu miesięcznego, jak też notowaniu biomarkerów płodności tzw. metodą Creightona (na specjalnej karcie należy odnotowywać obecność śluzu, a także każde plamienie czy krwawienie). Po to, żeby dokładnie określić moment owulacji. Jeśli to nie pomaga, proponuje się pacjentce kurację hormonalną, USG czy proste zabiegi chirurgiczne, np. laparoskopię. Tylko że to samo wykorzystuje nowoczesna medycyna rozrodu! Ale ona nie ma właściwej wartości ideologicznej...

W Polsce jak dotąd działa jedna placówka stosująca metodę naprotechnologii – w Białymstoku. Kolejna powstaje w Lublinie. Bo do obserwacji każda bezpłodna para potrzebuje instruktora (żeby nim zostać, nie trzeba mieć wykształcenia medycznego – wystarczy być dobrym katolikiem, propagować i stosować naturalną antykoncepcję oraz mieć 4,5 tys. euro, żeby zapłacić za 13-miesięczny kurs). On wyjaśni, jak prawidłowo analizować własną płodność, nauczy odpowiednio zapisywać wyniki oraz przygotuje do spotkania z lekarzem (konsultacje z instruktorem, których w pierwszym roku jest minimum 8, to koszt 100 zł za jedno spotkanie. Dalsze wydatki to kolejne konsultacje z lekarzem oraz leczenie, które zależy od wymaganej terapii: operacji chirurgicznej lub samych leków). Cały proces diagnostyczno-leczniczy przewidziany jest na mniej więcej 24 miesiące...

***


Specjaliści w tematyce bezpłodności, a nie mamienia bezradnych ludzi katolicką ideologią, uważają, że wszystko, czego para może oczekiwać od naprotechnologii, to pomoc w uzyskaniu trafnej diagnozy własnego przypadku, zaś Polskie Towarzystwo Ginekologiczne zdecydowanie przeciwstawia się określaniu naprotechnologii jako alternatywy dla in vitro. Innego zdania jest krzewiciel jedynie moralnej metody – irlandzki lekarz Philip Boyle. Zalety naprotechnologii szeroko omawiał podczas konferencji, która odbyła się w połowie września br. w Collegium Maius lubelskiego Uniwersytetu Medycznego. Słuchacze mieli okazję wysłuchać pokrzepiających statystyk oraz dowiedzieć się, że nic na świecie nie jest dla bezpłodnej pary tak zbawienne jak wymyślony przez amerykańskiego katolickiego profesora Thomasa Hilgersa (obecnie dyrektor Instytutu Pawła VI oraz członek Papieskiej Akademii Życia) system obserwacji cyklu miesięcznego kobiety. – Naprotechnologia chwali się statystykami pokazującymi, że można tą metodą pomóc wielu małżeństwom, którym nic nie dały wielokrotne próby in vitro. Naprotechnologia odnosi sukces u średnio 50 proc. niepłodnych par – deklaruje doktor Boyle. Według arcybiskupa Józefa Życińskiego, jest to ponad 40 proc., według doktora Rafała Michalika z fundacji Pro-Humana Vita, a także Agnieszki Pietrusińskiej, pierwszej w Polsce instruktorki naprotechnologii – aż 80 proc. Jednak konfrontacja opowieści katolickich moralistów z opiniami naukowców wypada blado.

– Naprotechnologia to nie jest żadna nauka. Jest co najmniej wysoce nieuczciwe traktowanie jej jako jedynej metody, bo w wielu przypadkach nie oferuje żadnego skutecznego sposobu leczenia. Trzeba przy tym jasno podkreślić, że ani naprotechnologia, ani pozaustrojowe zapłodnienie nie dają stuprocentowej gwarancji ciąży. Tylko że w niektórych sytuacjach naprotechnologia ma szanse zerowe, a współczesna medycyna – nawet na poziomie 40 proc. Jeśli się z tej szansy nie pozwala skorzystać, to tak jakby traktować kobietę jak przedmiot, a nie podmiot leczenia – twierdzi z kolei profesor Marian Szamatowicz.
Boyle starał się obalić jeden z podstawowych zarzutów, jaki stawia się propagowanej przez niego metodzie: – Nawet słabe wyniki analizy męskiego nasienia nie przekreślają szans na poczęcie dziecka. Leczenie polega na analizach nasienia (określenie np. niskiej koncentracji plemników lub ich niskiej ruchliwości), podawaniu antybiotyków i ustalaniu warunków, które musi spełnić mężczyzna. Musi więc odstawić papierosy, zminimalizować spożywanie alkoholu i stres, wyeliminować kofeinę...

Tyle że przypomina to leczenie raka wywarem z ziół. – In vitro jest ściśle związane z problemem niepłodności. Jeżeli patologia dotyczy jajnika – najczęściej prowadzone jest leczenie farmakologiczne. Kiedy rozpoznaje się czynnik jajowodowy, najbardziej idealnym leczeniem jest laparoskopia (wprowadzenie do jamy brzusznej układu optycznego i niewielkich rozmiarów narzędzi chirurgicznych). Kiedy uszkodzenie jest nieodwracalne, nie ma jednak innej możliwości leczenia niż zapłodnienie pozaustrojowe. Podobnie jak w przypadku, gdy za brak ciąży odpowiedzialny jest czynnik męski, a to niemal połowa wszystkich przypadków niepłodności – ripostuje prof. Szamatowicz.

***


Procesu starzenia się jajnika – jak przekonują lekarze – nikt jeszcze nie nauczył się zatrzymać, więc jeśli ktoś bałamutnymi sposobami wprowadza kobietę w tzw. okres przekwitania (po 35 roku życia – dop. red.), następuje kradzież zdolności rozrodczych. Innymi słowy – jeśli się proponuje nieefektywne metody, kobieta zostaje całkowicie pozbawiona szansy na to, żeby mieć dziecko. A in vitro zaczyna się właśnie tam, gdzie naprotechnologia jest bezradna. Tylko że o tym Kościół głośno nie mówi.

APLA
Według Światowej Organizacji Zdrowia, niepłodność to choroba, ale i problem społeczny, który dotyczy co ósmej rodziny w Polsce. W naszym kraju w skali roku wykonuje się 3–4 tysięcy zabiegów zapłodnienia metodą in vitro. To jest zaledwie jedna trzecia tego, co można by robić, gdyby zlikwidowano bariery finansowe. Przy założeniu tylko 20-procentowej skuteczności należy przyjąć, że rocznie w wyniku pozaustrojowego zapłodnienia rodzi się około 700 dzieci. W stosunku do liczby wszystkich porodów stanowi to 0,2 proc. Tymczasem w krajach Unii Europejskiej jest to 2–3 proc. wszystkich porodów.

APLA 2
Choć metoda naprotechnologii jest znana od 30 lat, na świecie działa tylko kilka klinik naprotechnologicznych. W całej Europie pracuje jedynie 23 lekarzy (niektórzy z nich wciąż w trakcie robienia specjalizacji NaPro) oraz 75 instruktorów, w większości bez wyższego wykształcenia medycznego (dane za: www.fertilitycare.net). Dzięki naprotechnologii urodziło się około 6 tysięcy dzieci na całym świecie.

Historia in vitro to 31 lat liczonych od momentu pierwszego udanego zapłodnienia pozaustrojowego, które miało miejsce w 1978 roku w Wielkiej Brytanii. Od tamtego czasu na całym świecie powstało kilka tysięcy klinik, a w wyniku stosowania metody narodziło się około 1,5 miliona dzieci (źródło: Stowarzyszenie "Nasz Bocian").

Wiktoria Zimińska


Tekst ukazał się w tygodniku "Fakty i Mity".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku