Jaki był 2009 rok dla lewicy w Polsce i na świecie? Możemy coś wyróżnić szczególnie?
Agnieszka Mrozik:
Polska lewica jest od dłuższego czasu w kryzysie: przy czym mam na myśli nie tylko lewicę parlamentarną, ale i pozaparlamentarną. Lewica parlamentarna nie wykorzystała szansy, jaką okazał się kryzys ekonomiczny: nie zaprezentowała żadnego programu ratunkowego dla państwa – walki z biedą, rosnącym bezrobociem; mało tego – nie przeprowadziła wyraźnej i zdecydowanej krytyki przyjętego przez rząd tzw. pakietu antykryzysowego, który jest bardzo niekorzystny dla pracowników i pracownic w Polsce. Milczy (a przynajmniej nie mówi dostatecznie głośno) również w sprawach ważnych dla kobiet, jak liberalizacja ustawy antyaborcyjnej, refundacja środków antykoncepcyjnych czy zapłodnienia in vitro. Rzadko też mówi o wyższych płacach, emeryturach i zasiłkach, których niski poziom w szczególnie dużym stopniu dotyczy kobiet. Jestem zdania, że lewica parlamentarna jest niezbyt widoczna na scenie politycznej, zepchnięta na boczny tor. Nie umie wsłuchać się w nastroje społeczne, "przejąć" frustracji Polaków i Polek. Jeśli nie odrobi "lekcji empatii", straci na rzecz (skrajnej) prawicy, która, jak pisze David Ost w "Klęsce "Solidarności", od 1989 roku skutecznie zagospodarowuje frustracje obywateli i obywatelek Polski. Osobiście muszę przyznać, że rozczarowała mnie kandydatura Jerzego Szmajdzińskiego na prezydenta RP w przyszłorocznych wyborach: liczyłam, że po deklaratywnym wsparciu działań Kongresu Kobiet Polskich na rzecz aktywności kobiet w polityce SLD wysunie kandydaturę Joanny Senyszyn lub Izabeli Jarugi-Nowackiej. Niestety, partia okazała się starym, dobrym "męskim klubem".
Co do lewicy pozaparlamentarnej, jej słabość wynika z rozdrobnienia, braku woli rozmowy, szukania partnerstw po lewej, nie zaś prawej stronie sceny publicznej. Mamy zatem konflikty, rywalizację zamiast myślenia projektami, długofalowego. Nie sądzę, że lewica musi mieć jedną twarz, jedną wizję; różnice są potrzebne, spory działają stymulująco. Jednak warto budować sojusze, koalicje, wzmacniać się od środka. Rozdrobnienie lewicy służy prawicy.
Jeśli chodzi o sukcesy lewicy na świecie, wyróżniłabym działania prezydenta USA Baracka Obamy na rzecz reformy służby zdrowia. To ważny krok na drodze poprawy jakości i dostępności opieki medycznej w Stanach Zjednoczonych.
Wiesław Dębski:
Był to raczej rok stabilizacji, ani nie wzrosły notowania głównej partii lewicowej - SLD - ani nie zbliżono się do jakiegoś porozumienia się na lewicy, a wręcz przeciwnie. W tym układzie, w którym są dwie silne partie SLD i SdPl, ale nie tylko one, lewica nie potrafiła znaleźć dla siebie miejsca, nie potrafiła nic sensownego zaproponować, czegoś co by wykraczało poza przedmiot kłótni jaki się w Polsce toczy. Jak zaczynało rok SLD w okolicach 8-10 proc. tak mniej więcej zostało, wybory do PE były jednak poniżej oczekiwań, ale ważne, że bardzo słabe poparcie otrzymało SdPl i PD, gdzie ich poparcie jest minimalne, nie ma żadnej debaty na lewicy, która pokazałaby parę punktów wokół których warto wspólnie działać.
Na świecie – a zwłaszcza w Europie lewicy mimo kryzysu nie odnotowała jakiś wielkich sukcesów, gorzej ma się np. lewica niemiecka niż się miała, a lewica hiszpańska boryka się z ogromnym kryzysem gospodarczym. Nie był to dobry rok dla lewicy.
Andrzej Ziemski:
Muszę z pewnym zażenowaniem stwierdzić, że szczególnie w mijającym, 2009 roku, lewica była mało obecna, a w zasadzie występowała jedynie incydentalnie w debacie publicznej. Zarówno lewicowe wartości jak i wydarzenia inspirowane przez lewicę nie przebijały się do świadomości społecznej. Tak złego okresu dla lewicy nie było od dawna, porównywalny pod tym względem jest okres początku transformacji.
Przyczyn tej sytuacji jest wiele, najważniejsze są jednak wewnętrzne uwarunkowania. Partie i ugrupowania lewicy są dziś, mimo wielu nadziei, w defensywie. Dotyczy to wielu obszarów spraw, ale najważniejsze jest to, że nie zdołały dotychczas w sposób zbliżony do realnego opisać sytuacji społeczno-ekonomicznej Polski po 20 latach neoliberalnej transformacji i wyciągnąć z tego właściwych wniosków.
Uwarunkowania zewnętrzne to przede wszystkim szybka zmiana reguł gry na scenie medialnej. Mamy dziś do czynienia z symptomami budowania "demokracji medialnej" opartej o grę pomiędzy mediami i opinią publiczną, a lewica tkwi dalej w mentalności informacyjnej budowanej ćwierć wieku temu. Nie mając realnego programu celów, nie zbudowała swojej własnej, oryginalnej narracji, nie ma więc czego mówić do potencjalnego elektoratu. To jest główna przyczyna nieobecności.
Odnoszę wrażenie, że dwa co najmniej wydarzenia możemy uznać za istotne dla lewicy: czerwcowe wybory do Parlamentu Europejskiego oraz grudniową Konwencję SLD.
Wybory pokazały rzeczywistą kondycję lewicy parlamentarnej (poziom kilkunastu procent) i brak wpływu na rzeczywistość ze strony lewicy pozaparlamentarnej. Osiągnięty wynik nikogo nie zadowala, być może stanie się on w dłuższym okresie czasu powodem do rzetelnych ocen i uczciwej rozmowy: co dalej? Społeczeństwo bowiem, jak można sądzić po sondażach, nie akceptuje aktualnego układu politycznego, gdzie wybór odbywa się w układzie jednobiegunowym.
Społeczeństwo czeka na szybkie wyłonienie się drugiego, lewicowego bieguna, który będzie skutecznie, w nadal neoliberalnej rzeczywistości, bronił interesów pracowniczych.
Konwencja SLD odbywająca się pod przywództwem Grzegorza Napieralskiego zmusiła wielkich dotychczas graczy politycznych, wywodzących się z tej partii, do powrotu pod jej skrzydła. To swoiste "pójście do Canossy". Dotychczas dzielili oni lewicę, co zrobią teraz?
Jest jeszcze inny ideowy wymiar tego wydarzenia – SLD potwierdziła swoje przywiązanie do wartości lewicowych, krytycznie odniosła się do neoliberalizmu i do udziału Polski w wojnie w Afganistanie.
Za granicą warto odnotować przynajmniej dwa wydarzenia: lewica europejska nie była w stanie zmienić neoliberalnego kształtu Traktatu Lizbońskiego i zmalały jej wpływy w Parlamencie Europejskim, a lewicy południowo-amerykańskiej prawdopodobnie udało się zablokować tryumfalny marsz neoliberalizmu rodem z USA na tym kontynencie.
Jacek Żakowski:
Na świecie to był ważny rok, gdyż wyraźnie to co mówiła lewica przed kilkoma laty, kiedy była w defensywie okazało się prawdą i zostało przyjęte przez wielu polityków, także prawicowych, nie tylko postulaty dotyczące np. ekologii, ale też obecności państwa w gospodarce, odpowiedzialności rządu, itd., wiec to był taki rok jakby potwierdzenia racji lewicy. A może o tyle niebezpieczny, że prawica szybko te argumenty i hasła przejęła i powstał taki ponad ideologiczny konsens, oparty właśnie na argumentach lewicowych. W Polsce to był taki dziwny rok, przekomarzania się lewicy, ale myślę, że skończył się nieźle tzn. pewnego rodzaju konsensem - z jednej strony reintegracją środowiska związanego z SLD, co potwierdziła konwencja tej partii, a z drugiej strony bardzo wyraźnym umocnieniem się środowisk nowej lewicy, tej związanej z "Krytyką Polityczną", powstaniem ich klubu Nowy Świat w Warszawie, ale też wielu klubów w całej Polsce i to jest nadzieja, oczywiście nie na najbliższe wybory jeszcze, ale nadzieja na zmianę kulturową, przesunięcie intelektualnego i kulturowego jądra na lewo, myślę więc, że był to dobry rok, dający dobre szanse na przyszłość, ale są to jednak pewnego rodzaju zapowiedzi lub szanse, a czy lewica będzie potrafiła wykorzystać te szanse to się okaże.
Jaka jest dla lewicy perspektywa na 2010 rok? Czy ma ona szanse przejść do ofensywy?
Agnieszka Mrozik:
Bardzo chciałabym, aby lewica tak w Polsce, jak i na świecie przeszła do ofensywy. Będzie ku temu okazja: kryzys ekonomiczny będzie wymagał nowych rozwiązań, miejmy nadzieję, że lewica zaproponuje własne, dzięki którym stanie się wyraźniejszą siłą polityczną. Póki co ma problem z odróżnianiem się od różnej maści neoliberałów, konserwatystów itd. Rok 2010 będzie w Unii Europejskiej Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym – kolejna szansa, by wypracować jasny, konsekwentny plan działania. To będzie także ważny rok z perspektywy walki o prawa kobiet: 15-lecie uchwalenia Deklaracji Pekińskiej i Platformy Działania. Już powstają raporty – rządowe i pozarządowe – które wykazują, co zostało, a co nie zostało zrealizowane w kwestii zrównywania praw kobiet i mężczyzn. Dobrze, aby również lewica zweryfikowała swoją politykę genderową. Pozostając przy tym temacie, chciałabym, aby uchwalona została ustawa o parytetach i aby już w 2010 roku w wyborach samorządowych partie wystawiły na listach równą liczbę kobiet i mężczyzn. Parytet nie jest z pewnością priorytetem, jeśli chodzi o prawa kobiet, jednak jest ważnym mechanizmem przyczyniającym się do równego uczestnictwa kobiet i mężczyzn w polityce. Na Nowy Rok życzyłabym zatem lewicy większej determinacji i konsekwencji w działaniu: mniej nerwowych ruchów, więcej systematyczności i wytrwałości. A przede wszystkim spójnej wizji działania i prowadzenia takiej polityki, która pozwoli wszystkim kobietom i mężczyznom partycypować w przestrzeni publicznej i godnie żyć.
Wiesław Dębski:
Perspektywa jest już nieco ciekawsza, gdyż w tym roku będą dwie ważne kampanie wyborcze - prezydencka i wybory samorządowe. Są one o tyle ważniejsze, że w przeciwieństwie do wyborów europejskich bardziej dotyczą spraw polskich, szkoda, że lewica nie porozumiała się jeśli chodzi o wspólnego kandydata na prezydenta, tak wystartuje Szmajdziński, Nałęcz plus pewnie kandydat PPP, a jest unikalna szansa - ponieważ ja od pewnego czasu odnoszę takie wrażenie z rozmów z czytelnikami bądź to na różnych spotkaniach, że jest w Polsce tęsknota za tym trzecim kandydatem, który wyszedłby poza spór Tuska i Kaczyńskiego. Notowania prezydenta Kaczyńskiego są jakie są i one się praktycznie nie zmieniają, notowania Tuska mocno spadają, więc ten trzeci kandydat miałby szansę osiągnąć sukces, gdyby wszedł on do drugiej tury - a nie byłoby to trudne patrząc na notowania Lecha Kaczyńskiego - mógłby liczyć na poparcie elektoratu PiS-owskiego, gdyż ten elektorat tak nie lubi Tuska, że zawsze zagłosuje przeciwko niemu. Więc ten trzeci ma ogromne szanse. Jeśli lewica do 2011 roku, czyli wyborów parlamentarnych nie znajdzie pomysłu na siebie, to później będzie bardzo ciężko, a żeby przebijać się do elektoratu to trzeba wiedzieć z czym się chce przebić z kilkoma ważnymi sprawami.
Andrzej Ziemski:
Warunki i perspektywy działań polskiej lewicy w roku 2010 zostały zaprogramowane w roku 2009. Składają się na to wymienione wcześniej elementy oraz inne, których upatrywałbym w przekształceniach świadomości Polaków pod wpływem skutków wypływających z kontynuacji dotychczasowej linii politycznej rządzącej koalicji i działań opozycji konserwatywnej.
A są to działania antypracownicze i antydemokratyczne. Lewica musi znaleźć metodę na uświadomienie ludziom tego mechanizmu i umieć pokazać własna determinację w realizowaniu zmian. A kraj trzeba zmieniać, po 20 latach transformacji nie wytrzymują próby czasu mechanizmy wówczas zamontowane.
Lewica ma poważne szanse przejść do ofensywy, co mogłoby jej dać wpływ na rządzenie, jeśli spełni kilka warunków. Przede wszystkim wraz ze związkami zawodowymi musi doprowadzić do porozumienia, aby w sprawach zasadniczych dla ludzi pracy mówić jednym głosem.
Kolejne kampanie wyborcze mogą być okazją do porozumienia. Szczególnie ważne są tutaj wybory samorządowe, nie mają one żadnych innych kontekstów poza lokalnymi, nie powinny nieść w sobie sporów, poza dobrze rozumianym interesem środowisk.
W sprawach wyborów prezydenckich mamy dziś daleko posuniętą konfrontację środowisk lewicowych, co wydaje się być naturalne, na miarę ambicji ugrupowań i ich przywódców. Czas powinien nieść za sobą umiar i chęć porozumienia i wyłonienia jednego kandydata lewicy. W najsilniejszej pozycji jest dziś kandydat SLD, ale trudno powiedzieć, czy w miarę rozwoju sytuacji on może liczyć na największe poparcie.
Lewica powinna mądrze i dalekowzrocznie podejść do wyborów prezydenckich.
Jako socjalista chciałbym wierzyć, że uda się w roku 2010 szerzej upowszechnić dorobek i tradycję Polskiej Partii Socjalistycznej, która powinna ponownie zacząć pełnić funkcję sumienia polskiej lewicy.
Jacek Żakowski:
Ja myślę, że lewica już przeszła do ofensywy tylko, z dość niskiego poziomu , bo jednak Leszek Miller spowodował taką katastrofę nie tylko SLD, ale także całego pojęcia lewicowości, co stało się niestety obelżywe i to teraz trzeba odrabiać wychodząc z niskiego poziomu. Głównie SLD jak i wszystko co jest wokół niej, ale też ta młoda lewicy z "Krytyki Politycznej" są w ofensywie i , że raczej będą rosły w dłuższej perspektywie. Myślę, że SLD ma szansę na dwucyfrowy wynik, a "Krytyka Polityczna" staje się liderem swojego pokolenia, co nie znaczy wcale, że w najbliższych wyborach lewica może stać się największą formacją w Polsce, bo na to jeszcze trochę czasu potrzeba.
Agnieszka Mrozik - polonistka, amerykanistka, wykładowczyni Gender Studies IBL PAN, feministka, współpracowniczka Lewica.pl.
Wiesław Dębski - lewicowy publicysta, redaktor naczelny dziennika "Trybuna".
Andrzej Ziemski - redaktor naczelny dwumiesięcznika "Przegląd Socjalistyczny", prezes Stowarzyszenia Ruch Społeczny "Praca-Pokój-Sprawiedliwość". Autor książki "My socjaliści. 60 lat później"
Jacek Żakowski - publicysta tygodnika "Polityka", kierownik Katedry Dziennikarstwa Collegium Civitas w Warszawie.
całość przygotował i opracował: Przemysław Prekiel