Ilona Rosiek-Konieczna: Doktor Judymowa

[2010-01-12 10:10:07]

Z dr Ilona Rosiek-Konieczną, emerytowaną lekarką, która wystawiła około 6 tysięcy fikcyjnych, w pełni refundowanych recept na inwalidów wojennych rozmawia Paweł Petryka.


Jak to się stało, że "zauważyła" Pani istnienie bezdomnych?

Wszystko zaczęło się od mojego uczestnictwa w organizowanym przez augustianów Ruchu Odnowy w Duchu Świętym (ewangeliczny nurt w ramach Krk – przyp. red.). Na spotkania, oprócz młodzieży, przychodzili również bezdomni, którzy z miejsca spotkań uczynili sobie świetlicę. W związku z tym augustianie polecili im opuścić Odnowę, jednak ja postanowiłam wtedy, że zostanę z nimi.

Co było dalej?

Coraz bardziej angażowałam się w pomoc tym ludziom. Poznawałam ich życie i codzienne problemy. Wymarzyłam sobie zorganizować jakieś miejsce, gdzie mogą się najeść, umyć, odpocząć i otrzymać trochę ciepła. Po wielu staraniach i przy nieocenionej pomocy augustianina ojca Whilima, udało mi otrzymać z Urzędu Miasta kamienicę przy ul. Estery 12.

I powstała ta wymarzona przez Panią placówka?

Owszem, powstała, ale bez mojego udziału. Ostatecznie Urząd Miasta zlecił jej prowadzenie ojcu Joachimowi, byłemu albertynowi wyrzuconemu z klasztoru za różne malwersacje i grzechy nieczystości.

Słyszałem, że ten człowiek pod płaszczykiem walki z bezdomnością rozkręcił niezły biznes, a większa część darów, jaką albertyni otrzymywali z całego świata na akcje charytatywne, trafiała do jego prywatnych sklepów rozsianych po całej Polsce. Dziwić więc może, że władze Krakowa właśnie komuś takiemu zleciły prowadzenie zainicjowanej przez Panią placówki.

Ojciec Joachim obecnie przebywa w więzieniu. Otrzymał więc karę za swoje grzechy, a ja modlę się za niego.

Czy nadal przychodziła Pani na spotkania Odnowy? Z tego, co wiem, augustianie otrzymali polecenie z kurii, by spotkania odbywały się według katolickiej doktryny, co poniekąd zdławiło nowatorski prąd, sprowadzając go do katolickiej obrzędowości.

Zaczęłam uczęszczać na założoną przez członków Odnowy w Duchu Świętym wspólnotę ekumeniczną Charisma.

Czy dalej miała Pani kontakt z bezdomnymi?

Oczywiście, przez cały ten okres opiekowałam się swoją 20-osobową grupą. Wspólnie z przyjaciółmi kupiłam im autobus, który miał służyć jako obwoźny sklep. Niestety, autobus stał się pijacką meliną, a gdy nie nadawał się już do użytku, moi podopieczni zamienili go na alkohol.

Nie wygląda Pani jednak na kogoś, kto się łatwo poddaje.

Tym, co się stało, byłam jednak załamana. Na szczęście Bóg sprawił, że w Charismie poznałam Jurka, mojego obecnego męża. Sam kiedyś był alkoholikiem, jednak spotkał na swej drodze Jezusa, który odmienił jego życie. Powiedział mi, że jeżeli naprawdę chcę tym ludziom pomóc, to muszę wpłynąć na ich postawę, by gruntownie zmienili swoje życie i również spróbowali odnaleźć Jezusa, gdyż tylko on może sprawić, by stali się lepsi.

Czy Charisma im w tym pomogła?

Wkrótce i ona się rozpadła. Jej skrzydło protestanckie, w tym ja z Jurkiem, wstąpiło do Kościoła Zielonoświątkowego.

Teraz mogła Pani wreszcie zrealizować swoje powołanie i utworzyć prawdziwy ośrodek?

Owszem, w Zborze Betlejem poznałam wspaniałych ludzi i wspólnie otworzyliśmy Stowarzyszenie Dobroczynne Betlejem, które do dziś prowadzę z Jurkiem. Tu bezdomni mogą zamieszkać, a oprócz zaspokojenia przyziemnych potrzeb odnajdują kontakt z Bogiem.

Czy to wtedy pojawił się problem fałszowania tych nieszczęsnych recept?

Ja jestem lekarzem i na pierwszym miejscu muszę nieść pomoc doczesną. W 1999 roku rząd Jerzego Buzka wprowadził reformę służby zdrowia, której kluczowym elementem było powstanie kas chorych. Wielu pacjentów, zwłaszcza tych najuboższych, zostało wyrzuconych poza nawias opieki zdrowotnej, bo aby uzyskać podstawową pomoc medyczną, należało spełnić szereg warunków, czyli opłacać składkę na ZUS, posiadać NIP, stały meldunek itd. Wprawdzie utworzono później przychodnie dla ludzi bezdomnych, lecz ich działalność była dalece niewystarczająca. Na moim procesie zeznawał jeden z lekarzy kasy chorych, który wyraźnie stwierdził, iż w pierwszym roku wejścia w życie tej reformy był taki chaos, że wielu ludzi, nie tylko bezdomnych, miało bardzo utrudniony dostęp do lekarzy.

Jak godziła Pani oszustwo z etyką chrześcijańską?

Jest prawo ludzkie i boskie. Boskie prawo nakazuje mi – lekarzowi pełniącemu rolę służebną – pochylić się i pomóc tym najuboższym, zwłaszcza że prawo ma być dla ludzi, a nie ludzie dla prawa. Ja te recepty wypisywałam w wyjątkowych okolicznościach, by ratować ludzi, których życie było zagrożone. Kiedy z mężem odwiedzaliśmy dworce i kanały ciepłownicze, spotykaliśmy osoby w tak dramatycznym stanie, że nie myślałam już o bezdusznych przepisach kasy chorych, lecz tylko, by ich ratować. Kiedyś w zimie, będąc na dworcu kolejowym, znalazłam młodego chłopaka z obustronnym zapaleniem płuc. Leżał na jakichś kartonach, bez butów i spodni, które mu skradziono, nie miał przy sobie żadnych pieniędzy ani dokumentów, czyli szans na skorzystanie z publicznej opieki medycznej. Gdybym mu nie pomogła, chłopak wkrótce by zmarł. Oczywiście byli i tacy, którzy próbowali wykorzystać moją ufność i wyłudzić lekarstwa, lecz wtedy był przy mnie mój mąż, który jako były alkoholik świetnie umiał odróżnić oszustów od potrzebujących.

W życiu zetknęła się Pani z wielką biedą i wieloma ludzkimi dramatami. Czy nie razi Pani fakt, że dzieje się to obok opływającego w luksusy Kościoła oraz jego przybudówki – Caritasu, który przecież dysponuje gigantycznym majątkiem? Czy uważa Pani, że jego pomoc jest wystarczająca?

W swoim życiu obracałam się w środowiskach kościelnych, moimi pacjentami były też osoby duchowne. Widziałam, jakimi dysponują środkami, jak wyposażona była np. apteka Caritasu, niestety dostępna tylko dla wybranych. Wielu moich wychowanków, będących w przytułkach prowadzonych przez różne zakony, wspominało o bulwersujących zdarzeniach, jakie tam miały miejsce, ale nie chcę zbyt wiele mówić na ten temat. Od wielu lat zajmuję się pomocą bezdomnym i wiem, jak ciężka to jest praca. Obecnie, wspólnie z mężem prowadzimy Chrześcijański Ośrodek Pomocy Bezdomnym Dom Łazarza. Udało nam się wreszcie wygospodarować przyzwoity budynek, ale liczne wydatki często nas przerastają, dlatego stale apelujemy do wszystkich ludzi dobrej woli o wszelaką pomoc.

Dziękuję za rozmowę i życzę wytrwałości i sukcesów w dalszej Pani działalności, zwłaszcza że znam kilku pani wychowanków i fajne z nich chłopaki!

Wywiad ukazał się w tygodniku "Fakty i Mity".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku